Katastrofalna forma Jakuba Rzeźniczaka. Kibice zaczynają mieć dość


Czy dla kapitana Legii jest jeszcze miejsce w drużynie?

20 sierpnia 2016 Katastrofalna forma Jakuba Rzeźniczaka. Kibice zaczynają mieć dość

45 minut. Tylko tyle wytrzymał Besnik Hasi z Jakubem Rzeźniczakiem dowodzącym linią obrony warszawskiej Legii w meczu z Arką Gdynia. Piękna asysta i udział przy kolejnym golu, taki bilans byłby godny pozazdroszczenia, gdyby nie fakt, że mówimy wyłącznie o akcjach przeciwników...


Udostępnij na Udostępnij na

Kapitan „Wojskowych” wydatnie pomógł przeciwnikom w przełamaniu zawstydzającego bilansu niemal 500 minut bez gola strzelonego na wyjeździe. Jak się okazało, do dzisiejszego meczu mistrz Polski w tym sezonie tracił bramki TYLKO wtedy, gdy Jakub Rzeźniczak przebywał na boisku. Ile razy rywale trafiali z bezpośredniej winy zawodnika? Co najmniej kilka.

https://twitter.com/ZyroWatch/status/755485631464235009

Psychika czy umiejętności?

Skąd taki zjazd, trwający co najmniej od przyjścia Stanisława Czerczesowa? Rzeźniczakowi nie pomagają czynniki psychologiczne. Jego rywale do miejsca w składzie prezentują wyraźnie lepszą klasę sportową, za każdym razem, gdy kapitan wskakuje do jedenastki, ma ze sobą ciążący bagaż w postaci przeświadczenia, że każdy kolejny błąd pogorszy jego sytuację. Na dodatek Michał Pazdan jest ulubieńcem kibiców, Igor Lewczuk – ekspertów. W dodatku wszyscy jak jeden mąż powtarzali przed sezonem, że do klubu koniecznie musi przyjść stoper, konkurent dla wyżej wspomnianej dwójki. O trzecim już mowy nie było. Prośby zostały spełnione, teraz trzecim w hierarchii jest Maciej Dąbrowski, piłkarsko na pewno od „Rzeźnika” lepszy.

Wydaje się, że czas środkowego obrońcy przy Łazienkowskiej dobiega końca. Było dużo dobrych i sporo słabych chwil. Dziś Hasi zmienił go w przerwie, jakby chciał ochronić piłkarza przed chórem gwizdów w jego kierunku. Kolejny raz z rzędu zawalił Legii mecz…

Bilet do Łodzi?

W czasie meczu na jeden z portali crowdfundingowych trafiła „zrzutka na bilet dla Jakuba Rzeźniczaka do Łodzi” (po około godzinie została usunięta ze strony). Prosty, lekko głupkowaty gest zniecierpliwionego kibica zdaje się doskonale oddawać nastroje między fanami a piłkarzem. Facet ma dość, bo zamiast wsparcia czuje presję. Wsparcie nie dociera, bo kibice przestają mieć powody by go udzielać. Koło się zamyka, znów wracamy do konkluzji, że formuła o nazwie „Rzeźniczak piłkarzem Legii” niestety się wyczerpała. Przypomnijmy, że jeszcze kilkanaście miesięcy temu duża grupa dziennikarzy i 2/3 piłkarskiego Twittera głośno domagała się dla obrońcy powołania do reprezentacji. Po kolejnych ogłaszanych nazwiskach wyraz niezadowolenia dawał sam Rzeźniczak, który czuł się bezpodstawnie pomijany. Dziś do kadry bliżej pewnie stoperom Arki, z którymi swój pojedynek w sobotę przegrał…

Słowo na obronę?

Trudno mieć argumenty broniące kapitana Legii. W zasadzie jedyny sensowny w kontekście ostatniego spotkania jest taki, że trener Hasi niemożliwie zaryzykował pod kątem składu i ustawienia w tym meczu. 3–5–2 i linia defensywna w składzie: Rzeźniczak – Dąbrowski – Wieteska raczej nie gwarantowała solidności, do tego była ze sobą zupełnie niezgrana. Pomijając fakt, że z tej dwójki łodzianin był najsłabszy, walka z samym sobą nie sprzyja, gdy koledzy też nie mają jak pomóc…

Jakub Rzeźniczak rozegrał dla Legii ponad 300 oficjalnych meczów. O tym, że jego czas przy Łazienkowskiej się najprawdopodobniej skończył, w dość dosadny i mało profesjonalny sposób zakomunikował sam prezes Legii. Niech to będzie epilog do całej sytuacji.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze