Rundy jesiennej Ekstraklasy Cracovia nie zaliczy do udanych. Przeprowadzone transfery nie wpłynęły bowiem na jakość gry „Pasów”, które szczególnie fatalnie spisywały się w grze obronnej. O planach na najbliższe okienko wypowiadał się Tomasz Rząsa – dyrektor sportowy klubu.
Po zakończeniu rozgrywek ligowych w 2010 roku działacze ostatniej drużyny tabeli polskiej ligi poważnie wzięli się za wyszukiwanie wzmocnień kadry. Nie minęło kilka dni, a na testach pojawili się pierwsi zawodnicy.
– Andrey Gonczar, środkowy obrońca z Ukrainy, zaprezentował się przyzwoicie i pozostał w kręgu naszych zainteresowań. To samo można powiedzieć o młodym Andrazu Strunie, który również wypadł pozytywnie, dobrze czytał grę i poprawnie zachowywał się w defensywie. Artur Levicky zaprezentował się z tego grona najsłabiej i na dziś nie myślimy o tym piłkarzu – mówił o testowanej trójce były zawodnik Feyenoordu.
O swoją pozycję między słupkami mogą drżeć Marcin Cabaj i Łukasz Merda. Pozytywne recenzje zebrał bowiem były golkiper Lechii, Mateusz Bąk:
– Tak, to sprawdzona marka. Chcieliśmy przetestować jego zdolności fizyczne i to, jak prezentuje się na tę chwilę. W jego przypadku sprawa też jest otwarta.
Konkurentem utalentowanego Bąka jest Nemanja Supić. Jak powiedział Rząsa w wywiadzie na stronie oficjalnej klubu, zawodnik zaskoczył działaczy swoim nieprofesjonalnym podejściem. Spodziewano się po nim więcej, szczególnie, że zawodnik ma na swoim koncie występy w reprezentacji Bośni i Hercegowiny.
– Oczywiście rozumiemy, że w grudniu warunki w Polsce nie są łatwe – trenuje się na sztucznej nawierzchni i przy ujemnych temperaturach. Takie są jednak uroki naszego kraju. Mimo to, gdy jest się reprezentantem kraju, trzeba zachowywać pewien poziom sportowy, a przede wszystkim być profesjonalistą w każdym calu. Tego jednak zabrakło i w efekcie bardzo szybko, bo już po pierwszym, drugim treningu podjęliśmy decyzję, że zawodnik wróci do domu – dodał dyrektor sportowy Cracovii.
