Maciej Rybus rywalizuje z Kamilem Grosickim o miejsce w wyjściowym składzie podczas Euro. Jak twierdzi gracz Tereka Grozny, konkurencja dodatkowo go mobilizuje.

Maciej Rybus dotarł do austriackiego Lienz na zgrupowanie reprezentacji Polski później niż Kamil Grosicki, który zdążył rozegrać towarzyski mecz z Łotwą. Zawodnik Sivassporu rozegrał bardzo dobre spotkanie, w którym zaliczył asystę przy bramce Artura Sobiecha. Rybus nie boi się Grosickiego, a rywalizacja o plac gry dodatkowo go mobilizuje. – Kamil Grosicki był jednym z najlepszych zawodników w meczu z Łotwą, z jego podania padł dla nas gol. Wiem, że to mój konkurent, ale rywalizacja tylko mnie mobilizuje. Rywalizować musiałem też o miejsce w składzie Tereka Grozny i sobie poradziłem. Mam duży sentyment do Legii, ale uważam, że wiele zyskałem, przenosząc się do Rosji. Nabrałem pewności siebie, lepiej podaję i rzadziej tracę piłkę. Liga rosyjska stawia wyższe wymagania niż polska. Jej przeciętny piłkarz jest lepiej wyszkolony technicznie i silniejszy fizycznie od zawodnika w polskiej ekstraklasie – komentował Rybus.
Były gracz Legii Warszawa wspomina również o swoich początkach w lidze rosyjskiej, w której poziom jest dużo wyższy niż w T-Mobile Ekstraklasie. Dodał również, że Polacy na razie ciężko trenują w Lienz. – Jechałem do Groznego z pewnymi obawami, nie tylko związanymi ze sportem, ale rzeczywistość okazała się lepsza od wyobrażeń. W Rosji czas spędzam głównie w ośrodku treningowym w Kisłowodzku, do domu wracam wieczorem, i tak na okrągło. W Lienz na zgrupowaniu ciężko trenujemy, ale przecież po to tu przyjechaliśmy. Mam nadzieję, że lekki ból mięśni, który teraz odczuwam, minie za dwa, trzy dni i wejdę na wysokie obroty – zakończył wyraźnie podekscytowany Maciej Rybus.
Ale mam wrażenie że w naszej kadrze brakuje
Rasiaka, przydałoby się jakieś drewno na
podpałkę.