Termalica Bruk-Bet Nieciecza zgubiła punkty w meczu z Bogdanką Łęczna. Pojedynek zakończył się bezbramkowym remisem. Jedną z jaśniejszych postaci w tym starciu był nasz rozmówca Andrzej Rybski, który grał od pierwszej do 77. minuty, kiedy to zmienił go Szymon Sobczak.
Zdobyliście tylko jeden punkt w starciu z Bogdanką, chyba coś nie zagrało tak, jak należy.
Spodziewaliśmy się, że to będzie trudny mecz, ponieważ w końcówce każdy nastawia się dodatkowo, tym bardziej na spotkanie z nami, ponieważ jesteśmy liderami rozgrywek. Rywale ustawili się mocno defensywnie i liczyli na kontry. Jest to najłatwiejsza gra: ustawić się z tyłu i czekać na kontry. Niemal wszystkie ich akcje polegały na szybkim wyjściu z obrony. Zresztą patrząc na specyfikę zawodników, którzy grali dziś z przodu, widać, że to piłkarze dobrze przygotowani do szybkich kontrataków. Szkoda, ale nie było dzisiaj łatwo, tym bardziej jeżeli rywal ustawia się aż tak defensywnie i my musimy się męczyć przez pełne 90 minut. Cokolwiek by mówić, ten punkt również jest cenny. Mamy jeszcze cztery mecze, jesteśmy liderami, trzeba walczyć do końca i nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie wyszli z tego obronną ręką.
Gubicie ostatnio punkty. Wydaje się, że wracają demony przeszłości, w poprzednim sezonie końcówka przekreśliła szanse na awans. Boicie się powtórki?
Uważam, że musimy bazować na doświadczeniu, które zebraliśmy właśnie rok temu, do dziś siedzi mi na żołądku ubiegłoroczna stracona szansa. Nie chcemy powtórzyć tej sytuacji. Mam nadzieję, że wyciągnęliśmy słuszne wnioski z tej wpadki. Życie nie jest jednak takie proste. W spotkaniu z Cracovią też niewiele zabrakło, aby wygrać, i w przypadku zwycięstwa w Krakowie dzisiaj zapewne już nie martwilibyśmy się aż tak tym wynikiem. Trzeba podwinąć rękawy i walczyć.
Skomplikowany terminarz przed Wami, za tydzień mecz w Stróżach, później Zawisza. Może być trudno.
Prawdę mówiąc, w I lidze nigdzie nie jest łatwo. Uważam, że łatwiej jest grać w T-Mobile Ekstraklasie. Oczywiście najlepsze zespoły ekstraklasowe to już najwyższy krajowy poziom i również jest trudno, ale – ogólnie rzecz biorąc – w I lidze trzeba zostawić mnóstwo zdrowia na boisku, aby coś z tego wyszło. Boiska, na których przychodzi nam się mierzyć, są też różne. Tak że muszę powiedzieć, że niespecjalnie patrzymy na terminarz, gdyż w tej lidze każdy mecz jest bardzo trudny i doświadczyłem tego wiele razy.
Emil Drozdowicz miał wyborną szansę na strzelenie gola. Zabrakło szczęścia?
Zabrakło szczęścia albo był świetny bramkarz. Trudno oceniać tę sytuację, ponieważ tak już jest w sporcie, że raz taka sytuacja zakończy się bramką, a drugi raz pudłem. W tej akcji piękną interwencją popisał się bramkarz. Oczywiście Emil mógł uderzyć inaczej i pewnie mielibyśmy bramkę, jednak wydaje mi się, że nie ma za bardzo sensu rozliczać poszczególnych zawodników.
Obrona Bogdanki była dziś nie do przejścia.
No tak, było trudno, jednak mieliśmy kilka sytuacji. Oczywiście, gdybyśmy w niektórych akcjach zagrali spokojniej, podnieśli głowę i zobaczyli, gdzie są partnerzy, pewnie lepiej byśmy je zakończyli. Jednak należy pamiętać, że Bogdanka broniła się całą drużyną, więc mieliśmy naprawdę trudne zadanie.
Po przerwie na boisku pojawił się Dariusz Pawlusiński i wszyscy spodziewali się ożywienia gry. Tymczasem drugie 45 minut przyniosło jeszcze mniej szans na strzelenie gola.
Niełatwo mi to oceniać, każda okazja do strzelenia gola była dla nas ważna i wierzyliśmy, że akurat tę jedną wykorzystamy i wywalczymy trzy punkty. Tym razem się nie udało, ale będziemy walczyć.
Z Niecieczy – Tomasz Weryński/iGol.pl