Rosyjski koszmar powrócił. Wyglądaliśmy jak dzieci we mgle!


Wszystkie nasze braki – zwłaszcza te techniczne – zostały obnażone

23 maja 2019 Rosyjski koszmar powrócił. Wyglądaliśmy jak dzieci we mgle!
Michał Król

Wielkie oczekiwania, wielkie nadzieje, mecz, błędy, porażka, rozczarowanie. Brzmi znajomo, prawda? Tak mogliśmy opisać początek ostatnich mistrzostw świata „Biało-czerwonych” w seniorskiej piłce. Teraz dołączyli do nich reprezentanci U-20. Młodzi Polacy fatalnie rozpoczęli mundial do lat 20. Porażka na dzień dobry z Kolumbią mocno pokrzyżuje naszej drużynie walkę o coś więcej niż bycie gospodarzem turnieju. Podopieczni Arturo Reyesa wcale nie rozegrali wielkiego spotkania, ale mimo to dali radę pokonać Polaków. Jak to wyglądało z trybun?


Udostępnij na Udostępnij na

Rozpoczęliśmy dość odważnie od ataków skrzydłami. Jednak wszystko paliło na panewce, gdy zbliżaliśmy się w okolice pola karnego. Nie przypominam sobie żadnego celnego dośrodkowania w tej pierwszej połowie. I to był nasz problem. Nie mieliśmy pomysłu na sfinalizowanie dobrze zapowiadających się akcji, co pokazują statystyki. Tylko jeden strzał po pierwszych 45 minutach gry. Kiepsko.

Z biegiem czasu do głosu doszli Kolumbijczycy. Piłkarze z Ameryki Południowej zaczęli utrzymywać się dłużej przy piłce. Wtedy to mogliśmy podziwiać ich jakże wysoką kulturę gry. Umiejętności techniczne obu reprezentacji to prawdziwa przepaść. Technika użytkowa, jaką dysponują Kolumbijczycy, to niemalże najwyższy poziom. Balans ciała, dynamika gry, wyjście na pozycję oraz gra na jeden lub dwa kontakty.

W momencie gdy staraliśmy się rozegrać akcję od tyłu, podopieczni Reyesa wyszli wyżej, czym przestraszyli naszych obrońców. A to, co zrobił Sebastian Walukiewcz – lider naszej defensywy – to nie był błąd, to był „wielbłąd”. Dograł futbolówkę Ivanowi Angulo i zrobiło się jeden do zera.

Po tym ciosie nasi już się nie podnieśli. Przestaliśmy grać, a za to zaczęliśmy popełniać mnóstwo prostych, zbyt prostych błędów. Fatalne podania po ziemi, wszerz boiska to był nasz znak firmowy w pierwszej połowie. Prawdziwą różnicę było widać, gdy Kolumbijczycy spokojnie rozgrywali akcje. Podopieczni Magiery nie stosowali w ogóle pressingu.

Słaba gra i wyróżniające się postacie

W drugiej połowie dalej graliśmy słabo. Dalej popełnialiśmy juniorskie błędy. Mało tego, nie widać było woli walki. Natomiast z każdą kolejną minutą piłkarze z Ameryki Południowej grali z coraz większym luzem, swobodą. Zwłaszcza strzelec gola – Angulo.

20-latek bawił się z naszymi obrońcami. Zapewne czuli się oni jak w wesołym miasteczku na karuzeli. Piłkarz brazylijskiego Palmeiras robił z nimi, co chciał. Podejmował trudne decyzje – chociaż z jego perspektywy wyglądały na dziecinnie łatwe – jak wejście w pole karne między dwoma naszymi zawodnikami.

Kolumbijczyk swoim stylem gry przypomina Viniciusa Juniora. Bowiem tak samo jak Brazylijczyk ma łatwość w dryblingu, szybkość, ale również tak jak piłkarz Realu Madryt czasami za bardzo próbował brać wszystko w swoje ręce, przez co był nieskuteczny. Jeśli utrzyma taką dyspozycję do końca turnieju, na pewno znajdzie się na celowniku kilku dobrych europejskich klubów.

Co do gry Polaków lepiej to przemilczmy. Graliśmy słabo. Bez ładu i składu. Brakowało nam cierpliwości przy rozgrywaniu akcji, ale też i dokładności. Wiele podań było wymuszonych pressingiem naszego rywala. A przyjęcie…hmmm… lepsze można zobaczyć u piłkarzy z Centralnej Ligi Juniorów.

Na domiar złego w doliczonym czasie gry Kolumbijczycy nas dobili. A to, jak Carbonero zakręcił naszymi obrońcami w ich własnym polu karnym… nie mam pytań!

Atmosfera

W „Sercu Łodzi” pojawiło się ponad 17 tysięcy kibiców, co dla łodzian nie jest żadnym zaskoczeniem. Mimo słabej gry naszej reprezentacji,= atmosfera  na trybunach była na najwyższym poziomie. W przeciwieństwie do zespołu Jacka Magiery. Kibice nieustannie dopingowali naszych piłkarzy, zachęcali ich do ataku, ale na niewiele się to zdało. Dziś byliśmy po prostu słabsi i to o kilka klas od naszego rywala!

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze