Dzisiaj Zenit Petersburg stanie przed szansą na pierwsze zwycięstwo w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Rosjanom w europejskich rozgrywkach wiedzie się bardzo słabo, ale kryzys dopadł ich także w krajowej lidze. Zdaniem niektórych ekspertów winien jest trener Siergiej Semak, natomiast inni wskazują na ogólną słabość tamtejszego futbolu.
Z pewnością dotychczasowe niepowodzenia Zenitu należy rozpatrywać w szerszym kontekście. W tegorocznej Lidze Mistrzów nie wiedzie się bowiem wszystkim rosyjskim zespołom. „Wielka smuta” nastała zresztą nie tylko w tamtejszych klubach. Coraz częściej pojawiają się także krytyczne głosy wobec kadry narodowej. Zdaniem niektórych wyczerpała się formuła pracy selekcjonera Stanisława Czerczesowa, dlatego warto byłoby zmienić go jeszcze przed przyszłorocznym Euro.
Obraz rosyjskiego futbolu rzeczywiście jest w tej chwili przygnębiający. Licząc występy reprezentacji i klubów na arenie międzynarodowej, Rosjanom nie udało się wygrać już od 23 spotkań! Tymczasem mówimy o kadrze narodowej ćwierćfinalisty ostatniego mundialu, a także o lidze zajmującej siódme miejsce w rankingu UEFA. Żadnego spotkania w tej edycji LM poza Zenitem nie wygrali również Lokomotiw Moskwa i FC Krasnodar. W Lidze Europy trzy remisy jak dotąd zaliczyło stołeczne CSKA. Dodatkowo Zenit i Krasnodar mają na koncie tylko po jednym punkcie.
https://twitter.com/KatherineAFC/status/1333874141410316288
Sprawą katastrofalnych wyników w Europie zajęli się już nawet wpływowi politycy. Minister sportu Oleg Matytsin zamierza więc ograniczyć liczbę cudzoziemców mogących grać w rosyjskiej lidze. Walerij Gazzajew, poseł do Dumy Państwowej i były piłkarz, ma natomiast zupełnie inny pomysł. Jego zdaniem obecne limity powinny zostać zniesione, aby przyciągać większą liczbę zdolnych obcokrajowców. Wydaje się jednak, że nie to jest obecnie największym problemem rosyjskiej piłki, w tym także samego Zenitu.
Rosjanom przeszkadza mentalność?
Według rosyjskich ekspertów jak dotąd najtrafniejszą diagnozę przedstawił Artiom Dziuba. Reprezentant Rosji wypowiedział się na ten temat w ubiegłym tygodniu po przegranej jego drużyny 1:3 z Lazio Rzym. Według gwiazdora Zenitu największym problemem jest mentalność. Piłkarze występujący w Europie mają więc jeździć na mecze w pucharach bez większych obaw, grając po prostu na luzie. Zupełnie inaczej ma być w przypadku zawodników na co dzień grających w Priemjer-Lidze. Dziuba uważa, że wychodzą oni na boisko przestraszeni, dlatego nie pokazują swoich atutów.
Kapitan Zenitu wypowiadał się chaotycznie, ale między wierszami można było wyczytać główny sens jego wystąpienia. Mianowicie nie podobał mu się fakt, że jego koledzy z drużyny nie pokazują na europejskiej arenie agresji w grze. Tymczasem w krajowych rozgrywkach są z niej bardzo dobrze znani. Już wcześniej zbliżoną opinię po pierwszym meczu z Club Brugge wyraził zresztą inny zawodnik Zenitu, Daler Kuziajew. Był wówczas zdziwiony, że jego zespół w starciu z niżej notowanym rywalem zachowywał się wyjątkowo pasywnie.
Znamienne, że podobnej opinii nie podziela trener rosyjskiej drużyny. Semak po ubiegłotygodniowym spotkaniu przyczyny słabej postawy rosyjskich zespołów dopatrywał się głównie w limitach obcokrajowców. Zdaniem dziennika „Sport Express” to właśnie on i jego koledzy odpowiadają za wspomniane nastawienie swoich zespołów. Sztab szkoleniowy być może nie chcąc kłopotów, boi się bardziej ryzykownej gry. Zbyt ostrożna taktyka nie ma jednak zbyt wielkiego sensu. Rosyjskie drużyny nie mają nic do stracenia, a w dzisiejszym meczu Zenit musi wygrać, aby na wiosnę zagrać w LE.
Brak wzmocnień
Trzeba otwarcie przyznać, że rosyjska Priemjer-Liga nie cieszy się obecnie zbyt wielkim zainteresowaniem zachodnich mediów. Powodem nie są jedynie słabe wyniki osiągane w europejskich pucharach. Od kilku lat praktycznie nie przychodzą do niej nazwiska znane kibicom na całym świecie. Przed prawie dekadą Rosjanom udawało się zwrócić na siebie uwagę, bo sprowadzali do swojej ligi zawodników pokroju Samuela Eto’o, Roberto Carlosa czy Vagnera Love’a. Dzisiaj tamtejszą ekstraklasę wzmacniają zazwyczaj nieznani szerszemu gronu kibiców Brazylijczycy albo piłkarze mający za sobą nieudane przygody w zachodnich klubach.
Modelowym przykładem takiego zawodnika jest oczywiście Malcom. W sierpniu ubiegłego roku jego przejście z Barcelony do Petersburga odbiło się szerokim echem, szczególnie po debiucie zakończonym rasistowskimi przyśpiewkami ze strony kibiców. Po tym skandalu o Malcomie było już jednak cicho. Dosyć nieprzypadkowo, bo jego statystyki, delikatnie mówiąc, nie wprawiają w zachwyt. Brazylijski napastnik w 29 meczach strzelił pięć bramek i dołożył do nich jeszcze cztery asysty.
Zapewne między innymi z tego powodu Semak w lecie domagał się wzmocnień, jednak się ich ostatecznie nie doczekał. Szkoleniowiec Zenitu obecnie nie ukrywa zresztą rozgoryczenia z tego powodu. Tak naprawdę mistrz Rosji w lecie sprowadził tylko dwóch wartościowych piłkarzy. Przynajmniej w teorii. W rzeczywistości sprowadzony ze Sportingu CP brazylijski pomocnik Wendel nie zachwyca, a na dodatek jest kontuzjowany. Jak na razie dużo lepsze wrażenie pozostawia po sobie Dejan Lovren. Były defensor Liverpoolu nie tylko nie popełnia poważnych błędów, ale zbiera naprawdę dobre recenzje.
Pojawia się pytanie, na ile brak głośnych transferów jest efektem złej polityki klubu. Kryzys spowodowany koronawirusem poważnie nadwyrężył bowiem finanse rosyjskich zespołów. Podobnie jest z Zenitem. Co prawda jego sponsorem jest potężny koncern Gazprom, ale i on zmniejszył w tym roku sprzedaż gazu o blisko jedną czwartą. Z tego powodu coraz częściej mówi się o konieczności postawienia na młodych wychowanków. W tym celu zatrudniono zresztą byłą gwiazdę rosyjskiej reprezentacji, Andrieja Arszawina, odpowiadającego za futbol młodzieżowy w Petersburgu.
Zmęczeni
Młodym Rosjanom wciąż nie daje się jednak zbyt wielu szans. Najczęściej występuje lewy obrońca Danil Krugowoj, ale przekroczył on już wiek młodzieżowca. Swoje szanse otrzymali także 19-letni stoper Danila Prokhin, 21-letni defensywny pomocnik Leon Musajew czy 18-letni pomocnik Daniil Szamkin. Żaden z nich jak dotąd nie zachwycił, a przede wszystkim nie zadomowił się na dłużej w zespole. Są oni tak naprawdę traktowani jak zapchajdziury, stąd pojawiają się w kadrze jedynie w przypadku dużej liczby kontuzji.
W meczu z Brugge nie wystąpią zresztą wspomniani Wendel i Lovren, a także obrońcy Wiaczesław Karawajew i Douglas Santos. Na dodatek urazu doznał też Dziuba. To chyba najpoważniejszy cios przed tak ważnym dla Zenitu spotkaniem. Warto jednak przypomnieć, że już wcześniej biało-niebiescy zmagali się z plagą kontuzji. Przez kilka tygodni Semak nie mógł korzystać z większości ofensywnych graczy. Tak naprawdę miał do dyspozycji jedynie Dziubę, bo urazów nabawili się Sardar Azmoun, Sebastian Driussi czy Aleksandr Jerochin.
Większość piłkarzy Zenitu gra tym samym mecze co trzy dni. Coraz wyraźniej widoczne jest więc ich zmęczenie. Jego konsekwencją są coraz gorsze wyniki osiągane przez drużynę. Od 20 października rosyjski zespół w dziewięciu kolejnych spotkaniach poniósł cztery porażki i zanotował tylko dwa zwycięstwa. Mimo przemęczenia piłkarze Zenitu muszą jednak wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. W przeciwnym razie nawet po obronie mistrzowskiego tytułu sezon zostanie jednoznacznie zaklasyfikowany jako katastrofalny.