W Polsce pierwsza niedziela bez handlu, a więc mieliśmy więcej czasu m.in. na obejrzenie sportu. Nie tylko w niedzielę, ale również w sobotę dużo się działo w rozgrywkach Bundesligi.
Marco Reus? Nie, to Marco Russ!
Niedzielny hit Bundesligi nas nie zawiódł i zarówno jedna, jak i druga drużyna dostarczyła widzom dużo emocji. Co najważniejsze, nie był to mecz do jednej bramki.
Świetnie spotkanie zaczęli podopieczni Petera Stögera, którzy już w 12. minucie spotkania zdobyli bramkę na 1:0. Wydawało się, że piłkę do bramki Lucasa Hradecky’ego wpakował Marco Reus, ale był to Marco Russ, który zdobył gola samobójczego. Tak więc komentatorzy przy pierwszej bramce w tym meczu mogli wybronić się, spychając winę na literówkę przy czytaniu nazwiska.
Ponadto w pierwszej części spotkania świetnie rozgrywał piłkę Mahmoud Dahoud, który był aktywny w każdej części boiska i pracował zarówno w defensywie, jak i w ofensywie, szczególnie przy rozgrywaniu piłki. 22-latek jednak na drugą część spotkania nie wyszedł, najprawdopodobniej z tego powodu, że Stöger nie chciał ryzykować kolejną żółtą kartką dla (jeszcze) reprezentanta Niemiec do lat 21. Z taką formą Joachim Löw powinien wziąć go pod uwagę w powoływaniu zawodników na mistrzostwa świata, a przynajmniej dać mu szanse wykazać się w sparingach przed mundialem.
Mo Dahoud w pierwszej połowie – 85% celnych podań (75% na połowie rywala), 60% wygranych pojedynków, 6 wyjaśnionych piłek, 2 kluczowe podania i w tym asysta drugiego stopnia przy golu. Tylko obawa przed drugą żółtą tłumaczy decyzję Stögera o zmianie. #BundesTAK
— Tomasz Urban (@tom_ur) March 11, 2018
Z drugiej strony musimy pochwalić Kevina-Prince Boatenga za zaangażowanie i również wyprowadzanie piłek. Reprezentant Ghany był niewątpliwie jednym z najlepszych zawodników w drużynie „Orłów”. Tak jak spodziewali się przed tym meczem eksperci, będzie on pełnił funkcję kapitana okrętu nie tylko na boisku, ale również w szatni. Tak się stało i należy pochwalić Boatenga za dzisiejszy występ.
Nos Stögera i Kovaca
Z niezbyt dobrej strony pokazał się dzisiaj Maximillian Philipp, który wystąpił po raz pierwszy od początku spotkania w składzie Borussii po długotrwałej kontuzji. Niekwestionowanie lepiej pokazywał się, kiedy grał na skrzydle. Wielki udział w dzisiejszym meczu miał Peter Stöger. Szkoleniowiec Borussii nie tylko dobrał dobrą taktykę na zespół finalisty Pucharu Niemiec z poprzedniego sezonu, ale też o wyniku meczu zadecydowało wprowadzenie Michy’ego Batshuayia. W 62. minucie zastąpił on wcześniej wspomnianego Philippa i już 15 minut później wpisał się na listę strzelców.
Belg na strzeleniu jednej bramki nie poprzestał. Zawodnik wypożyczony z londyńskiej Chelsea został bohaterem meczu, fenomenalnie uderzając piłkę z woleja w ostatniej akcji meczu. Za dogranie piłki do Batshuayia trzeba pochwalić Łukasza Piszczka, który wykazał się świetnym przerzutem nad obrońcami drużyny przyjezdnej. Tym samym reprezentant Belgii ustalił wynik spotkania i Borussia w arcyważnym meczu o udział w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów zdobyła cenne trzy punkty.
Z drugiej strony wszystkie dwie bramki strzelone przez Eintracht Frankfurt były golami zdobytymi przez zawodników wprowadzonych do gry w drugiej części spotkania. Praktycznie niewidocznego na polu gry Sebastiana Hallera zastąpił Luka Jović. Serb już osiem minut po wejściu na boisko zdobył bramkę na wyrównanie (1:1). Warto podkreślić, że z kolei asystę przy tym golu zaliczył meldujący się na poligonie niespełna 30 minut wcześniej Jonathan de Guzman.
Z kolei bramkę znów dającą wyrównanie podopiecznym Niko Kovaca dał Danny Blum, wchodzący dziesięć minut wcześniej na boisko za Dannego da Costę.
Powrót z zaświatów Batshuayia
W mediach coraz głośniej mówiło się o nieskuteczności 24-latka. Mimo że zawodnik wypożyczony z Chelsea miał genialny początek sezonu w „Die Borussen”, w dwóch pierwszych spotkaniach ustrzelił aż trzy bramki, notując tym samym jedną asystę i przez chwilę kibice BVB mogli zapomnieć o braku Pierre-Emericka Aubamenga.
Kolejne trzy mecze „BatsMana” to spotkania bez udziału w akcjach bramkowych, a sam zawodnik rzadko widziany był w akcjach ofensywnych swojego zespołu. Właśnie z tego powodu usiadł dzisiaj na ławce, ale wchodząc na pole gry w 62. minucie, dokonał niesamowitego i zdołał ustrzelić dwie bramki. Tym samym zabrał piłkę meczową do domu i uciszył hejterów, a Peter Stöger prawdopodobnie na czwartkowe rewanżowe spotkanie z FC Salzburg wystawi już 24-letniego Belga.
Może się jednak okazać, że Batshuayi lepiej radzi sobie na boisku w roli jokera, wchodząc na zmęczonego przeciwnika. Wtedy o wiele łatwiej strzelić mu bramkę. Tym samym może zostać drugim Adrianem Ramosem, który również w pewnym okresie bardzo często zdobywał bramki, wchodząc na ostatnie minuty spotkania.
Z kolei słabszy występ w dzisiejszym spotkaniu zaliczył Andre Schürle, co potwierdza zamieszczony poniżej filmik:
Podsumowanie dzisiejszego występu Schurrle 👏#BundesTAK pic.twitter.com/imQEFAfixY
— Natalka⚽ (@Celestials_s) March 11, 2018
Bayern rozbił HSV
Tego spodziewali się chyba wszyscy. Pierwsza drużyna Bundesligi rozbiła aż 6:0 przedostatni Hamburger SV, choć przedostatni przynajmniej do jutra. W poniedziałek swój mecz gra bowiem FC Köln i ostatecznie drużyna z VolksparkStadion może spaść na ostatnie miejsce.
W mediach panowało u niektórych kibiców przekonanie, że podopieczni Bernda Hollerbacha pójdą drogą 1.FC Köln i mecz z Bawarczykami będzie przełamaniem kryzysu. Co prawda drużyna z Kolonii mecz z Bayernem przegrała, ale w bardzo dobrym stylu i bardziej adekwatnym wynikiem do poziomu gry byłby remis. Ponadto od tamtego starcia Köln wyszło zwycięsko z wielkiego kryzysu. Tym samym Hamburger również może wyjść, ale trafiając do 2. Bundesligi.
Lewandowski bije kolejne rekordy
Reprezentant Polski wykorzystał sytuację do nadgonienia w tabeli wszech czasów innych napastników „Die Roten”.
We wczorajszym spotkaniu „Lewy” ustrzelił hat-tricka, choć mógłby mieć o jedną bramkę więcej. Niespodziewanie jednak nie wykorzystał jedenastki, tym samym kończąc swoją świetną passę strzelonych rzutów karnych.
Najważniejszym osiągnięciem było chyba pobicie rekordu Giovanego Elbera w strzelonych bramkach, który do tej pory był najskuteczniejszym obcokrajowcem w historii Bayernu. Jedno jest pewne: rekordu Lewandowskiego przez długi czas nikt nie pobije.
Reprezentant Polski w 182 meczach dla Bayernu zdobył 141 bramek i tym samym wyprzedził Elbera, dotychczasowego najlepszego zagranicznego zawodnika „Gwiazdy Południa” o dwie bramki.
🗓️ 182 games (all competitions)
⚽ 141 goalsRecord #Lewandowski 🙅♂️ pic.twitter.com/Pqj3i6WG63
— Bundesliga English (@Bundesliga_EN) March 10, 2018
Kolejnym wyczynem Polaka było ustrzelenie setnej bramki dla Bayernu w rozgrywkach Bundesligi.
🔥 @lewy_official 🔥 pic.twitter.com/ijMYQ7SF06
— Bundesliga English (@Bundesliga_EN) March 10, 2018