Roberto Corral to 25-letni zawodnik ukraińskiego zespołu Metalist. W przeszłości Hiszpan miał okazję występować między innymi w rezerwach Realu Valladolid oraz polskiej ekstraklasowej Koronie Kielce. Dotychczas w mediach bardzo mało mówiło się na temat kulis jego odejścia z Korony. W dzisiejszej rozmowie Roberto opowiada o relacjach z pracownikami Korony Kielce, swojej przeszłości i kulisach gry w Hiszpanii oraz powodach wyboru swojego nowego pracodawcy, którym jest Metalist.
Zacznijmy od Twojego przyjazdu do Polski. 22 stycznia 2022 podpisałeś kontrakt z wówczas pierwszoligową Koroną Kielce. Dlaczego zdecydowałeś się na wybór właśnie tej drużyny?
Kiedy odszedłem z Realu Valladolid, byłem wolnym zawodnikiem i miałem czas na przygotowania po letnim oknie transferowym. Cały czas trenowałem razem z zawodnikami Realu Valladolid, ponieważ żyłem w dobrych relacjach z trenerem Pachetą. Był wtedy trenerem pierwszej drużyny i pozwolił mi dalej trenować, mimo że oficjalnie nie byłem już zawodnikiem klubu. W tym miejscu chciałbym podziękować trenerowi za wszystko i życzyć mu powodzenia w dalszej karierze, ponieważ w ostatnich dniach został zwolniony.
Na początku mój agent zaproponował mi, żebym dołączył do Korony Kielce. Powiedział mi, że klub się mną interesuje. Później trener Pacheta skontaktował mnie z Koroną Kielce. Zarząd klubu zgodził się, żebym przyjechał, potrenował i zobaczył, jak wygląda gra za granicą. Dotychczas miałem okazję grać tylko w Hiszpanii, więc to była moja pierwsza styczność z piłką nożną za granicą. Przyjechałem i trenowałem przez dwa tygodnie. Dobrze dogadywałem się z Leszkiem Ojrzyńskim i już po pierwszym meczu towarzyskim klub zdecydował się mnie zakontraktować.
Pamiętasz może, co dokładnie mówił Ci trener Pacheta?
Mówił, że Korona Kielce jest dobrym miejscem, żeby wciąż rozwijać się sportowo. Poinformował mnie również, że Korona grała wówczas na drugim szczeblu rozgrywkowym w Polsce, ale ma duże szanse na awans. Wiedział, że w przypadku awansu do PKO BP Ekstraklasy będę miał dobrą okazję, żeby zaprezentować swoje umiejętności. Awans do ekstraklasy pozwalał mi również wciąż podnosić swoje umiejętności piłkarskie.
Opowiadał również o samym mieście. Mówił, że Kielce są ładnym i spokojnym miastem ze wspaniałymi kibicami i pięknym stadionem.
Chciałem zdobywać doświadczenie poza Hiszpanią. W Hiszpanii miałem okazję grać w CD Numancia i Realu Valladolid B. Rozegrałem ponad 120 spotkań na poziomie trzeciej ligi hiszpańskiej. Chciałem spróbować czegoś nowego, ale w tamtym momencie trudno mi było walczyć o miejsce w Segunda División. Wolałem zmienić otoczenie i wyjechać do innego kraju.
Ostatecznie wszystko się udało. Wyjechałem do Polski i grałem w Koronie wszystkie mecze od początku do końca. Grając w tym klubie, byłem naprawdę bardzo szczęśliwy.
Brałeś pod uwagę to, że Korona była w strefie barażowej, która umożliwiała bezpośrednią walkę z innymi drużynami o awans do PKO BP Ekstraklasy?
Oczywiście. Chciałem trafić do klubu z dużymi ambicjami. Wiedziałem, że kluczowym celem dla Korony Kielce jest awans do PKO BP Ekstraklasy, i właśnie dlatego zdecydowałem się tam przyjechać. Myślę, że gdyby nie to, nie zdecydowałbym się na wybór Korony Kielce. Myślę również, że dla każdego zawodnika najważniejsza powinna być ambicja.
Kiedy przyjechałem do Polski, Korona miała ambitne cele, a na dodatek była wysoko w tabeli. Jeśli dobrze pamiętam, była wówczas na 3. miejscu w Fortuna 1. Lidze. Tak jak mówiłem już nieraz, moim priorytetem był awans do PKO BP Ekstraklasy.
Szczerze mówiąc, na początku chciałem iść od razu do ekstraklasy, a nie do pierwszej ligi. Robiłem wszystko, żeby udało nam się wywalczyć awans, i ostatecznie udał nam się zrealizować ten cel.
Dostałeś może jakieś inne oferty z Polski?
Mój agent mógłby ci opowiedzieć dokładniej o ofertach, które wtedy dostawałem. On się tym zajmował, natomiast po otrzymaniu oferty z Korony Kielce chciałem dołączyć właśnie tam ze względu na Pachetę. Wiem, że mój agent prowadził jakieś rozmowy z innymi klubami w Polsce, ale ja nie brałem innych ofert pod uwagę.
Przed wyjazdem z Hiszpanii rozmawiałem z Pachetą i całkowicie mu zaufałem. Był trenerem Korony przez rok, wypowiadał się na temat tego klubu w samych superlatywach i namówił mnie na wybór właśnie tego zespołu.
Wspomniałeś, że na początku Twoim celem była ekstraklasa. Czy wśród ofert, które przedstawił Ci agent, były jakieś propozycje z ekstraklasy?
Tak. Było zainteresowanie zespołów z ekstraklasy, ale miałem być rezerwowym. W Koronie zagwarantowali mi grę w pierwszym składzie, więc nie walałem się ani przez chwilę i zdecydowałem się na transfer do Kielc.
Jak już ustaliliśmy na początku, maiłeś okazję współpracować z trenerem Pachetą. Jak wspominasz Waszą współpracę i jak oceniasz Pachete jako trenera?
Miałem z nim okazję współpracować, kiedy wróciłem z wypożyczenia z CD Numancia. Byłem wtedy jeszcze w klubie podczas okresu przygotowawczego do sezonu. To był pierwszy raz, kiedy się spotkaliśmy, był wtedy nowym trenerem. Miał bardzo dobre relacje z zawodnikami, a dla mnie był jak ojciec.
Podczas okresu przygotowawczego grałem we wszystkich meczach towarzyskich. W Realu Valladolid sytuacja była trudna, ponieważ w klubie było zakontraktowanych wielu zawodników. W pierwszym zespole były podpisane ponad 33 kontrakty. Skończyło się tak, że z niektórymi trzeba było rozwiązać kontrakty.
Niestety padło między innymi na mnie. To nie była decyzja trenera, tylko klubu. Jednym z powodów, dla których wybór padł właśnie na mnie, był brak doświadczenia w La Liga. W ostatnim dniu okna transferowego poinformowali mnie, że muszą ze mną rozwiązać kontrakt, ponieważ mają limit zawodników w klubie.
Pacheta znał moją sytuację i chciał mi pomóc. Sytuacja była trochę głupia, ponieważ dobrze nam się współpracowało, miałem na koncie kilka dobrych występów podczas okresu przygotowawczego i co najważniejsze, dzięki trenerowi nauczyłem się wielu nowych rzeczy. Bardzo doceniałem każde jego słowo i mocno brałem sobie je do serca. Powiem to jeszcze raz, bo taka jest prawda. Pacheta jest dla mnie jak ojciec.
Do niedawna Pacheta był trenerem Realu Valladolid, natomiast Ty jesteś wychowankiem tego klubu. Jak oceniasz decyzję klubu o zmianie trenera?
Nie wiem. To pytanie należy zadać dyrektorowi sportowemu Realu Valladolid. Według mnie Pacheta dobrze wykonywał swoją pracę w klubie. Po kolei realizował wszystkie cele wyznaczone przez klub. W zeszłym sezonie wywalczył awans do La Liga, a w tym sezonie zgodnie z założeniami utrzymywał się nad strefą spadkową.
Musisz zadzwonić do dyrektora sportowego albo prezesa klubu. Jak dla mnie jest bardzo dobrym trenerem i bardzo dobrym człowiekiem. Wiem, że Pacheta zawsze daje z siebie 100% i bardzo ciężko pracuje. Szczerze, nie wiem, skąd wzięła się decyzja o zwolnieniu. Według mnie powinien dostać czas do końca sezonu.
Uważasz, że Pacheta wykorzystał 100% potencjału zawodników grających w Realu Valladolid?
Zdecydowanie. Zawsze starał się wykorzystywać 100% możliwości i umiejętności każdego zawodnika. Dał również szansę na grę kilku zawodnikom z drużyny rezerw, którzy późnej prezentowali się naprawdę dobrze. Myślę, że Pacheta świetnie potrafił decydować, kto powinien zostać wprowadzany z drużyny rezerw do pierwszego zespołu.
Żałuję, że nie poznałem trenera Pachety wcześniej, kiedy byłem kapitanem Realu Valladolid B i grałem wszystko. Chciałbym mieć okazję, żeby zagrać w La Liga.
W takim razie mam jeszcze jedno, ostatnie pytanie dotyczące Realu Valladolid i trenera Pachety. Klub zdecydował się zwolnić trenera po porażce 0:6 w meczu przeciwko Realowi Madryt. To był pokaz siły drużyny z Madrytu czy słabość klubu z Valladolid?
Kiedy grasz z ubiegłorocznymi mistrzami Hiszpanii i jednym z najlepszych albo nawet najlepszym klubem na świecie, musisz być skoncentrowany przez 90 minut. Kiedy stracisz koncentrację chociaż na chwilę, Real Madryt cię zniszczy.
Real Valladolid dobrze wszedł w ten mecz, ale po stracie pierwszego gola stracił pomysł na grę. Nie wiem, jaka jest prawidłowa odpowiedź na to pytanie. Grał przeciwko jednemu z najmocniejszych zespołów na świecie. To naprawdę nie jest łatwe zadanie dla zawodników, żeby stawić opór tak mocnemu rywalowi. Zwłaszcza na jego stadionie. Myślę, że wina za tę porażkę leży po obu stronach. Zawodnicy nie dali z siebie wszystkiego i po kilku golach stracili motywację do gry, natomiast Real Madryt dał pokaz siły przed własną publicznością.
Teraz przejdźmy do tego, co wszystkich interesuje chyba najbardziej. Mam tutaj na myśli kulisy Twojego odejścia z Korony Kielce. Nie ukrywam, że od dłuższego czasu przyglądam się sytuacji panującej w Kielcach, dlatego zapytam wprost. Jesteś ofiarą Paweł Golańskiego czy Kamila Kuzery?
Miałem bardzo dobre relacje z Pawłem Golańskim. Liczył na mnie, kiedy dołączyłem do Korony Kielce, ale oprócz tego był mi naprawdę bliską osobą. Pomagał mi od pierwszego dnia dołączenia do zespołu z Kielc. Nie wiem, kto podjął tę decyzję, ale jestem pewien, że Paweł jako prezes chciał, żebym został w pierwszej drużynie.
Na początku mówiono mi, że mam się nie śpieszyć z powrotem po kontuzji. Powtarzano mi, że zespół na mnie czeka i mam spokojnie przechodzić okres rekonwalescencji. Ostatecznie wyszło jak wyszło. Klub podjął decyzję o rozwiązaniu kontraktu, a ja musiałem się z tą decyzją pogodzić. Mimo niemocy każdego piłkarza w takiej sytuacji niełatwo jest się godzić z takimi decyzjami. Na treningach dawałem z siebie wszystko, żeby grać jak najlepiej i wciąż pomagać drużynie.
W piłce nożnej zdarzają się dziwne i niewytłumaczalne decyzje. Mimo to mogę powiedzieć, że z Pawłem żyliśmy zawsze w dobrych relacjach. Zawsze był wobec mnie szczery i nic nie wskazywało, żebym miał odejść z klubu. Nie wiem, kto ponosi odpowiedzialność za tę decyzję.
Powiedziałeś, że zawsze żyłeś w dobrych relacjach z Pawłem Golański, co by wskazywało na to, że doszło do jakiegoś nieporozumienia między Tobą a Kamilem Kuzerą.
Myślę, że gdybym pojechał do Turcji, to pokazałbym się z bardzo dobrej strony. Pokazałbym, że wciąż jestem tym samym zawodnikiem co przed kontuzją. Miałem pecha w meczu z Lechią Gdańsk, że doszło akurat do tego urazu, który później wyeliminował mnie na długi czas. Pracowałem naprawdę ciężko, żeby jak najszybciej przejść rehabilitację i wrócić na murawę. Niestety zajęło mi to ponad dwa i pół miesiąca. Po powrocie do zdrowia rozegrałem dwa mecze, jeszcze za kadencji Leszka Ojrzyńskiego, a później zmieniono trenera.
Po przyjściu do klubu Kamila Kuzery nie miałem okazji zaprezentować swoich umiejętności. Myślę, że to pytanie należy zadać nowemu trenerowi. Sam chciałbym znać odpowiedź na to pytanie. Chciałbym wiedzieć, skąd wzięła się ta decyzja. Myślę, że ta decyzja nie leży po stronie Pawła albo Leszka, bo oni na mnie stawiali i byli wobec mnie szczerzy.
W takim razie porozmawiajmy o tym, co działo się za kulisami, kiedy klub chciał, żebyś odszedł. Myślę, że najprościej będzie, jeśli sam o wszystkim opowiesz, a ja zadam na koniec kilka pytań uzupełniających.
To była dziwna sytuacja. Po meczu z Rakowem Częstochowa mój agent przyjechał do klubu i rozmawiał z dyrektorem sportowym. Dokładniej mówiąc, rozmawiali o drugiej połowie sezonu i planach klubu związanych ze mną. Mój agent przekazał mi również listę zawodników, których sprowadzaniem zainteresowana była Korona Kielce.
Na tej liście nie było żadnego lewego obrońcy, ponieważ Paweł (dyrektor sportowy – przyp. red.) powiedział mojemu agentowi, że wciąż jestem bardzo ważnym zawodnikiem dla klubu. Cieszył się, że wracam do zdrowia i już wkrótce będę mógł grać.
Dwa tygodnie później, kiedy Leszek Ojrzyński został zwolniony, wyznaczyli pięciu zawodników, którzy muszą odejść z klubu. Wszystko działo się po meczu z Widzewem Łódź. Niestety wśród tych pięciu zawodników byłem również ja. Dostaliśmy informację, że nowy trener nie uważa nas za potrzebnych. Nie wiedzieliśmy wtedy, kto zostanie nowym trenerem. Ostatecznie okazał się nim Kamil Kuzera.
Musiałem się pogodzić, że Kamil podjął taką, a nie inną decyzję. Dalej trenowałem i starałem się dawać z siebie wszystko, czekając na nowe informacje. Zachowałem pełen profesjonalizm i czekałem na decyzje ze strony klubu związane z moją przyszłością do końca sezonu. Ostatecznie skończyło się na rozwiązaniu kontraktu za porozumieniem stron.
Roberto Corral odchodzi z Korony Kielce!
Dziękujemy za wkład w awans do PKO Ekstraklasy, a także za zdrowie pozostawione na boisku i życzymy powodzenia w dalszej karierze! 👊Więcej 👉 https://t.co/DWJlxJHHPt pic.twitter.com/RKt7jMLsJ2
— Korona Kielce (@Korona_Kielce) February 15, 2023
Powiedziałeś, że trenowałeś, ponieważ jesteś profesjonalistą. Natomiast z tego, co wiem, zostałeś odsunięty do treningów z drugim zespołem.
Tak. Zaskoczyło mnie to, ponieważ po powrocie z kontuzji byłem gotowy na walkę o pierwszy skład. Bardzo dobrze wiem, jaki poziom sportowy prezentuję i co mogę dać drużynie. Jestem takim samym zawodnikiem jak trzy lub cztery miesiące temu. Jedna kontuzja nie spowoduje, że jesteś gorszy. Musisz trenować ciężej i się odbudować. Wiem, na co mnie stać, i myślę, że fani też wiedzą, co potrafię.
Chciałbym również podziękować fanom, którzy wiedzą, że sytuacje nie była dla mnie zbyt przyjazna, i wykazali się wobec mnie dużym wsparciem. Szczerze mówiąc, liczyłem tylko na jedną okazję po kontuzji, żeby znów się pokazać. To mógł być nawet mecz towarzyski podczas okresu przygotowawczego. Bardzo żałuję, że nie dostałem takiej okazji. Na koniec mogę również powiedzieć, że to była decyzja trenera, żeby odłączyć mnie od treningów z pierwszą drużyną.
Teraz jesteś zawodnikiem klubu Metalist. W wywiadzie dla Cksport.pl powiedziałeś, że trafiłeś do jednego z największych ukraińskich klubów i jesteś z tego powodu bardzo szczęśliwy. W takim razie dlaczego podpisałeś tylko półroczny kontrakt?
Oprócz samej gry w piłkę nożną interesuję się również tym sportem i staram się śledzić wszystkie ligi w Europie. Słyszałem wiele pochlebnych opinii na temat Ukrainy i wiem, że przed wojną ukraińskie zespoły regularnie występowały w rozgrywkach europejskich.
Nie wiem, czy wiesz, ale w Metaliście kilka lat temu grał zawodnik, który jest aktualnym mistrzem świata. Chodzi oczywiście o Papu Gomeza. Metalist naprawdę nie jest słabym klubem. Myślę, że śmiało mogę powiedzieć, że Metalist jest jednym z najmocniejszych zespołów na Ukrainie, tak samo jak sama liga ukraińska jest naprawdę mocna.
Możesz sprawdzić na Transfermarkt, na której jest pozycji w rankingu. Jeśli porównasz ją do ligi polskiej, rumuńskiej lub czeskiej, jest w rankingu naprawdę wysoko. Nie będę ukrywać, że na początku byłem zaskoczony, że klub z tak mocnej ligi się po mnie zgłosił. Na początku trochę się bałem, ponieważ sytuacja na Ukrainie jest trudna, ale dogadałem się z dyrektorem sportowym i nie dość, że o wszystkim mi opowiedział, to na dodatek pozwolił przyjechać na tydzień, żeby potrenować i na własne oczy zobaczyć, jak to wszystko wygląda.
Po przyjeździe i sprawdzeniu wszystkiego czułem się bezpieczny i spokojny, więc zdecydowałem się podpisać kontrakt. Po rozmowach z moim agentem zdecydowaliśmy się na kontrakt do końca sezonu, a później pomyślimy o przedłużeniu.
Za dwa miesiące znów będziesz wolnym zawodnikiem. Czy możemy spodziewać się przedłużenia kontraktu z Metalistem, czy jednak zobaczymy kolejny transfer Roberto Corrala?
Skupiam się tylko na tym, co jest tu i teraz. Z tego, co mi wiadomo, to klub był zainteresowany dłuższym kontraktem, ale tak jak już ustaliliśmy, ja chciałem kontrakt do końca sezonu. Na pewno po zakończeniu rozgrywek usiądziemy do stołu z moim agentem i zobaczymy, jakie rozwiązanie będzie dla mnie najlepsze.
Masz przed sobą jeszcze wiele lat gry w piłkę nożną na najwyższym poziomie, dlatego chciałbym zakończyć naszą rozmowę niecodziennym i trochę filozoficznym pytaniem. Gdzie widzisz się za pięć lat?
Moim marzeniem jest powrót do Realu Valladolid i gra w La Liga. Wiem, że to nie będzie łatwe, ale zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby to marzenie zrealizować.