Richmond Boakye nowym nabytkiem Górnika Zabrze


Ghańczyk Richmond Boakye wzmocnił zespół Górnika. Kim jest nowy napastnik "Trójkolorowych"?

9 lutego 2021 Richmond Boakye nowym nabytkiem Górnika Zabrze
Foto: Marko Metlas / Sportida

Sassuolo, Juventus, Genoa, Crvena Zvezda. Takie zespoły ma w swoim CV nowy nabytek Górnika Zabrze. Mało tego – w większości tych klubów odgrywał bardzo ważną rolę. Boakye pochwalić się może występami w Lidze Mistrzów oraz Lidze Europy i choć wydawałoby się, że taki zawodnik pasuje raczej do silnej, zachodniej ligi, Ghańczyk wylądował w... Zabrzu.


Udostępnij na Udostępnij na

Kontrakt do końca sezonu i ogromne oczekiwania. Tak, na szybko, można skomentować transfer Boakye do Górnika Zabrze. My przyjrzymy się jednak bliżej nowej twarzy w polskiej ekstraklasie. Kim w ogóle jest Ghańczyk i czy warto emocjonować się jego transferem? W końcu nie każdy zawodnik może się pochwalić kilkudziesięcioma bramkami w jednej z najlepszych lig na świecie…

Włoskie początki

Jako nastolatek Boakye trafił do włoskiej Genoi – w barwach tego samego klubu jeszcze niedawno Krzysztof Piątek czarował na boiskach Serie A. W swoim debiucie w seniorskiej piłce strzelił nawet bramkę i zapewnił swojemu zespołowi cenny punkt. Dobre wejście do drużyny nie przełożyło się jednak na minuty spędzane na boisku. Tylko siedem oficjalnych spotkań rozegrał Ghańczyk w koszulce klubu z Genui, w tym sześć we włoskiej ekstraklasie. W międzyczasie młody Ghańczyk czarował jednak w młodzieżowej lidze Włoch, gdzie miał okazję mierzyć się m.in. z Juventusem. Zawodnikiem wreszcie zainteresowało się Sassuolo, które pozyskało napastnika na zasadzie wypożyczenia.

Sezon 2011/2012 był pierwszym dla zawodnika pełnym sezonem w seniorskiej piłce. Wówczas Sassuolo występowało w Serie B, a więc na zapleczu najbardziej elitarnych rozgrywek we Włoszech. Dobry sezon, zwieńczony zdobyciem dziesięciu bramek, dał Ghańczykowi transfer do Juventusu. Turyński gigant zapłacił wtedy za młokosa 4 miliony euro, jednak od razu przedłużył jego wypożyczenie. Kolejną kampanię Boakye zakończył z dorobkiem 11 trafień i sześciu asyst, zostając przy okazji mistrzem drugiej ligi włoskiej.

Juventus nie był jednak zainteresowany usługami Ghańczyka. Po średnim epizodzie na wypożyczeniu w Elche napastnik trafił do Atalanty. Tam jednak nie zdał egzaminu – w całym sezonie Serie A ustrzelił tylko trzy bramki, będąc bardzo często krytykowanym przez włoskie media. Półroczne wypożyczenie do holenderskiego klubu Roda również nie pozwoliło mu się odbudować. Tamta przygoda zakończyła się zupełnym fiaskiem, a w Holandii nie zdobył on bramki w żadnym z dziesięciu spotkań.

Odrodzenie w Serbii

Zdecydowanie warto zwrócić uwagę na to, jak Boakye prezentował się w lidze serbskiej. Tam spędził w sumie pięć lat z krótką przerwą, podczas której wyjechał do Chin, gdzie – delikatnie mówiąc – furory nie zrobił. Ghańczyka zatrudnił jednak nie byle jaki klub, bo Crvena Zvezda, hegemon tamtejszej ligi. W łącznej liczbie 104 występów Boakye zdobył 60 bramek, a do tego dołożył 15 asyst, trzykrotnie wygrywając mistrzostwo Serbii.

Oprócz tego trzeba odnotować, że w swoim CV Boakye ma także występy w Lidze Mistrzów przeciwko m.in. Bayernowi, PSG, Liverpoolowi, Tottenhamowi i Napoli. Również w Lidze Europy Ghańczyk zaliczył kilka występów, m.in. zdobył zwycięską bramkę przeciwko FC Koeln. Zeszłoroczna jesień nie była jednak dla niego zbyt łaskawa – drobne urazy i nieporozumienia na linii zawodnik – trener sprawiły, że Ghańczyk wraz z końcem 2020 roku zmuszony był szukać nowego zespołu.

Piłkarza, jeszcze w Serbii, obserwował Maurycy Mietelski, redaktor serwisu iGol, który podzielił się z nami swoją opinią na temat piłkarza.

– Można powiedzieć, że po przyjściu do Crveny Zvezdy – zwłaszcza przez pierwsze pół roku – Boakye robił dużą różnicę na boisku. Świadczy o tym liczba strzelanych przez niego bramek. Zimą 2018 roku o jego transfer skutecznie zaczęło zabiegać chińskie Jiangsu Suning. Do sierpnia 2018 roku tworzył tam parę napastników z Alexem Teixeirą, ale w 15 ligowych spotkaniach strzelił tylko trzy bramki. Działacze Jiangsu zdecydowali się więc na kupno Edera z Interu Mediolan. Boakye początkowo występował u jego boku z powodu kontuzji Teixeiry, ale później nie miał szans w rywalizacji z duetem Brazylijczyków. Ghańczyk zdecydował się powrócić do Serbii, bo czuł się tam na tyle dobrze, że zgodził się nawet na znaczną redukcję zarobków, aby tylko działacze Crveny go wykupili.

Pierwszy sezon po powrocie, czyli 2018/2019, dalej był popisem jego strzeleckiego kunsztu. Problem w tym, że Boakye zaczęły nękać liczne kontuzje. Konkretnie chodziło o dość notoryczne urazy pleców. Tak naprawdę sezon poprzedni i obecny to już tylko sporadyczne występy w jego wykonaniu. Warto podkreślić, że Ghańczyk naprawdę zżył się z klubem i samą Serbią. Żegnając się z kibicami, stwierdził, że – także dzięki swoim kolegom z klubu – stał się częścią historii Crveny Zvezdy, a Serbia jest dla niego najważniejsza, zaraz po Ghanie.

Richmond Boakye w Zabrzu – hit czy niewypał?

Zawodnik z bramkami strzelanymi w Serie A i Serie B, w sile wieku, dobrze zbudowany i cały czas aktywny piłkarsko. W Serbii gwarancja kilkunastu bramek na sezon, dopóki oczywiście regularnie występował. Aż mogłoby się wydawać, że transfer ten jest zbyt piękny, aby mógł być prawdą. Gdzieś musi być jakiś haczyk, prawda?

Ghańczyk świetnie zaprezentował się podczas badań medycznych, jednak wciąż na uwadze trzeba mieć jego stan zdrowia. Jeżeli pogłoski o tym, że z jego plecami faktycznie nie jest najlepiej, się potwierdzą, może się okazać, że kolejne pół roku napastnik spędzi u fizjoterapeuty zamiast na murawie. Poza tym jego kontrakt podpisany został tylko do końca tego sezonu. Oznacza to, że jeśli Ghańczyk w Górniku się sprawdzi, możemy być niemalże pewni, że odejdzie do lepszego zespołu. Zawodnikiem interesowała się między innymi Legia Warszawa.

Już jutro mecz Pucharu Polski pomiędzy Rakowem Częstochowa a Górnikiem Zabrze. Niewykluczone, że nowy nabytek Górnika dostanie od Marcina Brosza szansę, aby pokazać, co potrafi. Ghańczyk jest właściwie gotowy do gry – nie przepracował okresu przygotowawczego, jednak szukając klubu, nie cieszył się chwilą wakacji. Ciężko pracował, aby być zdolnym od razu wskoczyć na boisko. Górnik w starciu w Bełchatowie nie będzie miał wiele do stracenia, a pojawienie się nowego gracza na placu gry, nieznanego innym piłkarzom, trenerom i analitykom, może pozwolić na zaskoczenie rywala i zadanie ciosu, który przesądzi o zwycięstwie.

Górnik Zabrze Richmond Boakye

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze