Ricardo Guima: „Oglądanie piłki nożnej nie jest moim hobby, bardzo rzadko to robię” (WYWIAD)


Portugalczyk w swoim pierwszym dłuższym wywiadzie w Polsce odkrywa kulisy przenosin do ŁKS-u i życia w Łodzi

28 maja 2020 Ricardo Guima: „Oglądanie piłki nożnej nie jest moim hobby, bardzo rzadko to robię” (WYWIAD)
Artur Kraszewski/ŁKS Łódź

Miał być dla ŁKS-u znacznym wzmocnieniem środka pola i z meczu na mecz walczył o udowodnienie swojej boiskowej wartości. Przed odejściem z klubu trenera Moskala był bardzo ważną częścią jego filozofii gry, a pod skrzydłami Wojciecha Stawowego może stać się kluczową postacią w kontekście utrzymania ŁKS-u w ekstraklasie. Ricardo Guima w rozmowie o przyczynach braku możliwości pełnego rozwoju w Sportingu, podłożu wyjątkowych warunków motorycznych i braku zamiłowania do oglądania piłki nożnej w telewizji.


Udostępnij na Udostępnij na

Miałeś kiedykolwiek okazję grać mecz bez udziału publiczności?

Hm, z tego, co pamiętam, to chyba jeszcze nigdy mi się to nie zdarzyło.

A po powrocie do treningów dało się odczuć w drużynie swego rodzaju atmosferę strachu ze względu na epidemię?

Tak, jasne, dla nas wszystkich jest to jeszcze bardzo delikatna sytuacja, która przecież dotyczy naszego zdrowia. Bardziej jednak byłem zaniepokojony tym, że mieszkam z moją dziewczyną oraz moją córką, bo gdyby coś się wydarzyło, jakby okazało się, że jestem zarażony koronawirusem, to przeniósłbym wirusa także na nich. Tak że mogę powiedzieć, że odczuwałem pewien strach.

Odczuwasz obecnie, że ze względu na tę długą przerwę trudniej Ci się trenuje?

Raczej nie. Mieliśmy przygotowany przez trenerów na każdy tydzień plan treningowy, klub był bardzo pomocny, dostaliśmy wszystkie potrzebne przyrządy, takie jak rowerki, karimaty, gumy do ćwiczeń czy ciężarki, aby będąc w domu, móc dalej trenować w jak najlepszych warunkach przed wznowieniem rozgrywek. Dlatego kiedy wróciliśmy do normalnych treningów, nie odczuwałem żadnych trudności.

Grając parę lat w Sportingu, miałeś według Ciebie szansę przebić się do pierwszej drużyny?

W czasie, gdy ja byłem w Sportingu, trenerem był Jorge Jesus, pewnie go kojarzysz. Nie jest to rodzaj trenera, który chętnie stawia na młodych zawodników. Miałem oczywiście szansę parę razy trenować z pierwszą drużyną, gdzie zawsze chciałem pokazać, że mogę w niej grać na stałe, ale niestety nigdy do tego nie doszło.

Przychodząc do ŁKS-u, nie było w klubie żadnego Portugalczyka i był tylko jeden Hiszpan. Co Cię więc przekonało do transferu?

ŁKS dał mi szansę, żeby doświadczyć czegoś nowego w piłce, na co długo czekałem. Po pięciu latach grania w drugiej lidze portugalskiej pomyślałem, że to najwyższy czas na zmiany i spróbowanie czegoś innego. Wiedząc, że w Łodzi będę mógł reprezentować klub, który gra w najwyższej klasie rozgrywkowej Polski, tym bardziej czułem się zmotywowany. Sam fakt tego, że w klubie był tylko jeden Hiszpan, nie robił mi wielkiej różnicy. Przychodziłem do klubu otwarty i gotowy na nowe wyzwania, więc wiedziałem, że nie będę miał problemów ze zintegrowaniem się z zespołem.

Kiedy przenosiłeś się do ekstraklasy, to miałeś oferty z innych lig? 

Piłka nożna to ogromny biznes. Tak, miałem oczywiście inne oferty, ale bardziej były to wstępne rozmowy niż bezpośrenie propozycje. ŁKS od początku był konkretny i już dłuższy czas składał oferty w celu pozyskania mnie, więc to zawsze była myśl na przyszłość, którą miałem w głowie i w końcu transfer doszedł do skutku.

Przed transferem ŁKS był dla Ciebie klubem anonimowym?

Prawdę mówiąc, w Portugalii nie słyszy się na co dzień ludzi rozmawiających o polskiej lidze, poza tym nie jestem wielkim fanem futbolu, więc nie wiedziałem nic o ŁKS-ie. Jednak gdy trochę o nim poczytałem, dowiedziałem się, że to klub z bogatą historią i z dużym uznaniem w Polsce. Wiem też, że jest ogromna klubowa rywalizacja między ŁKS-em a Widzewem.

Z perspektywy czasu decyzja o przenosinach do Polski wydaje Ci się dobra?

Nie myślałem na razie zbyt dużo o tym, czy podjąłem dobrą czy złą decyzję. Zawsze staram się możliwie jak najbardziej skorzystać z każdego doświadczenia. Oczywiście będąc już tutaj w Polsce, nauczyłem się mnóstwo nowych rzeczy, musiałem przystosować się do różnych odmienności. Na szczęście nawiązałem wiele nowych znajomości, zarówno tych piłkarskich, jak i pozapiłkarskich. Czy jest coś, do czego trudno jest mi się przystosować? Jasne, ale nie można żyć cały czas z taką świadomością, że coś odbiega od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni, tylko trzeba iść naprzód i próbować zamienić te negatywne momenty w coś pozytywnego. Tylko w taki sposób możemy dalej podążać naszą drogą, cały czas skupiając się na celu.

Artur Kraszewski/ŁKS Łódź

Jakie są różnice w sposobie życia w Portugalii i w Polsce?

Jedna z różnic, którą odczułem, to mentalność i charakter ludzi. Portugalia i Polska to dwa zupełnie inne kraje, także z różną kulturą.

Za czym najbardziej tęsknisz, będąc w Polsce? Czego brakuje Ci względem życia w Portugalii?

Przede wszystkim bez wątpienia rodziny i przyjaciół. Poza tym brakuje mi też plaży, bo w Portugalii mieszkałem w mieście mającym dostęp do morza i zawsze mogłem się tam w spokoju zrelaksować.

Jest coś, do czego trudno Ci się przyzwyczaić w Polsce? Niekoniecznie musi chodzić o piłkę nożną.

Myślę, że nie. Jedyna rzecz, która jest naprawdę trudna, to język. Gdy przyjechałem do Polski, poznałem Kubańczyka, z którym złapałem dobry kontakt, oprowadził mnie po mieście, przedstawił ludzi, co bardzo pomogło mi w adaptacji do nowych warunków.

Jako że ekstraklasa jest ligą znacznie bardziej fizyczną niż portugalska, to dla pomocnika takiego jak Ty, w której lidze łatwiej jest grać?

Ekstraklasa niewątpliwie jest ligą, w której doskonale siebie widziałem, bo jest w niej bardzo duża rywalizacja i gra się bardzo fizycznie. Jednak nie mogę powiedzieć, żeby była łatwiejszą ligą, także jest w niej bardzo dużo jakości.

W zimowej przerwie wiele się zmieniło w Waszym zespole. ŁKS z jesieni i wiosny to dwa różne zespoły? Teraz jesteście bardziej kompletni?

Moim zdaniem wszyscy piłkarze są odmienni. Nie powiedziałbym, że to dwa różne zespoły, ale bez wątpienia piłkarze, którzy przyszli do klubu w ostatnim czasie, dodali bardzo dużo jakości naszej drużynie, co sprawiło, że jest ona teraz bardziej kompletna.

Spodziewaliście się, że trener Moskal może opuścić klub? Jak zareagowałeś na wieść o tym?

Nikt nie spodziewał się takiej decyzji na 11 kolejek przed końcem sezonu, więc faktycznie, byłem także trochę zaskoczony.

Jakie różnice odczuwasz między prowadzeniem zespołu przez trenera Moskala a przez trenera Stawowego?

Według mnie to są kwestie, których nie można porównać. Każdy trener ma swój pomysł na zespół, swoją strategię na jego grę, a także własną filozofię prowadzenia drużyny.

Gdzie właściwie najlepiej czujesz się na boisku? Grając na „6”, „8” czy może „10”?

Grałem w zasadzie na wszystkich pozycjach, ale zawsze rozpatrywałem siebie jako „ósemkę”, piłkarza typu box-to-box. Ale za to w tym roku na „dziesiątce” czułem się lepiej na boisku i wydawałem się bardziej produktywny.

Kiedy robiłem wywiad z Antonio Dominguezem, to na pytanie o zawodnika ŁKS-u, który jest w stanie przebiec najwięcej w trakcie meczu, wskazał właśnie Ciebie. Już w Portugalii wyróżniałeś się pod względem motorycznym?

Zawsze miałem swego rodzaju łatwość, jeśli chodzi o grę fizyczną. Grając w Sportingu, znacznie polepszyłem i zwiększyłem siłę fizyczną. Mieliśmy obowiązek trenować na siłowni co najmniej trzy razy w tygodniu i po paru miesiącach poczułem, jaki to ma wpływ na moją grę. Więc tak, mogę powiedzieć, że osiągnąłem wysoki poziom w kwestii przygotowania fizycznego. Pamiętam także spotkanie pucharowe w Portugalii, w którym doszło do rzutów karnych. Następnego dnia w mediach pojawiła się informacja, że grałem, jakbym miał trzy płuca (śmiech).

W internecie nie znalazłem żadnego wywiadu przeprowadzonego z Tobą. Nie lubisz udzielać czy to kwestia czegoś innego?

Nie, lubię po prostu być nieco w cieniu i mieć możliwie jak najwięcej prywatności. Wiele osób prosiło mnie o wywiad albo przeprowadzenie live’a na Instagramie, ale zawsze odmawiałem.

Z kim z ŁKS-u utrzymujesz najlepsze relacje poza boiskiem?

Z Pirulo, mieszkał ze mną około miesiąc, kiedy przyjechałem do Łodzi, i od samego początku złapaliśmy dobry kontakt między sobą, co sprawiło, że zostaliśmy dobrymi kolegami. Kiedy tylko możemy, spotykamy się na wspólny obiad z rodzinami w naszych domach. Bardzo dobrze od czasu do czasu w taki sposób uwolnić się i odciągnąć od codziennego stresu.

Znasz osobiście któregoś z Portugalczyków grających w ekstraklasie?

Znam, ale nie mogę nazwać ich bliskimi kolegami ze względu na to, że widujemy się w zasadzie tylko na boisku, ale oczywiście grałem przeciwko większości z nich jeszcze w Portugalii i oczywiście także w Polsce. Rozmawiałem z niektórymi z nich przez WhatsApp albo Instagram, ale poza tym nic więcej.

Artur Kraszewski/ŁKS Łódź

Jesteś w stanie wskazać obecnie najlepszego według Ciebie piłkarza ekstraklasy?

Oprócz mnie? Naprawdę trudno mi powiedzieć. Nie jestem wielkim fanem oglądania piłki nożnej w telewizji, ale na podstawie meczów, w których grałem, i piłkarzy, z którymi się mierzyłem, mogę przyznać, że w ekstraklasie grają piłkarze o świetnej jakości.

A kto w takim razie jest według Ciebie obecnie najlepszym piłkarzem środka pola na świecie?

Tak jak mówiłem wcześniej, nie jestem wielkim fanem piłki nożnej. Oglądanie piłki nożnej nie jest moim hobby, bardzo rzadko to robię. Jednak gdybym musiał wybrać najlepszego pomocnika, byłby to Kevin De Bruyne. Podziwiam sposób, w jaki gra, strasznie inteligentny zawodnik z mocnym uderzeniem, dobry fizycznie, czujący duch zespołu. Bez wątpienia jest to piłkarz, który powinien być bardziej doceniany.

Pytam o to wszystkich zagranicznych piłkarzy: jak Ci idzie nauka polskiego?

Tak jak wspominałem, język jest w zasadzie jedyną rzeczą, z którą mam duże problemy. Ale potrafię już pójść do marketu lub restauracji i zamówić coś, mówiąc po polsku.

Czym zajmuje się Ricardo Guima poza boiskiem?

Gram na Playstation, chodzę na spacery z moją rodziną, dzwonię także codziennie do mojej rodziny, która jest w Portugalii, a także śpię – to moje ulubione hobby (śmiech).

11 kolejek do końca rozgrywek i 11 punktów straty do bezpiecznego miejsca. Na pewno wierzycie w to, że uda Wam się utrzymać, ale co będzie najważniejsze, żeby tego dokonać?

Będziemy musieli być cały czas jednością, skoncentrowani bardziej niż kiedykolwiek. Będzie to na pewno bardzo trudna, ale nie niewykonalna misja. Bez wątpienia trzeba będzie walczyć i pokazać więcej od reszty.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze