W meczu 37. kolejki hiszpańskiej Primera Division Atletico Madryt pokonało beniaminka i przyszłego, pewnego już spadkowicza, Herculesa Alicante. Bramki dla madryckiego zespołu strzelali Alvaro Dominguez i Jose Reyes, zaś honorową bramkę dla przyjezdnych zdobył David Trezeguet.
Mecz z Herculesem Atletico rozpoczęło z wysokiego „c”. Już w pierwszej minucie Jose Reyes dośrodkował krótko z rzutu rożnego do Mario Suareza, jego strzał wypluł przed siebie Velthuizen, a formalności dopełnił obrońca, Alvaro Dominguez, wyprowadzając gospodarzy na prowadzenie. 1:0 na Calderon. W kolejnych minutach „Los Rojiblancos” mieli przewagę, dobrze rozpoczęte spotkanie zdjęło z nich presję i podopiecznym Quique Floresa grało się dużo łatwiej. Jeszcze w pierwszym kwadransie swoje szanse mieli Juanfran (po świetnej kontrze Reyesa) i Aguero, po dobrym dośrodkowaniu Vareli. Velthuizen nie dał się jednak oszukać. Jedyną okazją Herculesa w tym czasie był niezbyt groźny strzał Portillo.
Kolejny kwadrans nie był już tak intensywny, zawodnicy obydwu drużyn twardo przecinali akcje rywali, co nierzadko kończyło się upomnieniami sędziego, również w postaci kartek. Atletico niezłą okazję miało po sparowanym ostatecznie na rzut rożny strzale Koke w 19. minucie. Hercules 10 minut później miał dużo lepszą szansę na bramkę – rzut karny podyktowany przez Iturralde Gonzaleza po niedozwolonym zagraniu debiutanta, Jorge Pulido, który otrzymał dodatkowo żółtą kartkę. Jednak rówieśnik obrońcy, David De Gea, oddał jemu, jak i całemu zespołowi ogromną przysługę, broniąc w kapitalnym stylu rzut karny wykonywany przez Trezegueta!
W kolejnych minutach Hercules starał się dosyć niemrawo doprowadzić do wyrównania, a Atletico raz po raz kontrowało beniaminka (spadkowicza). Zaraz po zmarnowanym przez gości z Alicante rzucie karnym okazję na podwyższenie rezultatu miał Aguero, a pod koniec pierwszej odsłony Koke, który po kolejnym świetnym podaniu Juanfrana trafił w słupek. Dla Herculesa okazję miał Trezeguet, który mógł się zrehabilitować za błąd z 30. minuty, jednak nie wykorzystał złego ustawienia defensywy gospodarzy. W ostatniej minucie pierwszej połowy Juanfran wypracował dobrą szansę Aguero, ale na przerwę piłkarze obydwu drużyn schodzili z wynikiem 1:0.
Drugą połowę lepiej zaczęło Atletico. Co prawda od razu po gwizdku zabrakło akcji mogących bezpośrednio zagrozić bramce Velthuizena, ale takowe pojawiły się w 55. minucie, kiedy po otrzymaniu dobrej piłki od Vareli uderzał Aguero, a także dwie minuty później, po strzale Domingueza. W obydwu tych przypadkach bramkarz gości nie dał się jednak zaskoczyć.
W 61. minucie świetną okazję na wyrównanie zmarnował Portillo, który w dogodnej sytuacji uderzył w poprzeczkę. Pięć minut później nie pomylił się David Trezeguet, który tym samym zrehabilitował się za niewykorzystane akcje z pierwszej połowy (w tym przestrzelonego karnego). Francuz świetnie odnalazł się przy rzucie rożnym Herculesa i precyzyjnym strzałem nie dał szans De Gei na skuteczną interwencję. 1:1! Niestety, gościom nie było dane cieszyć się długo z remisu, gdyż już w kolejnej godnej uwagi akcji „Los Rojiblancos” znowu wyszli na prowadzenie: Reyes świetnie podaje do Aguero, ten strzela, Velthuizen wybija piłkę, ale przy dobitce Reyesa z woleja jest już bezradny. 2:1!
W końcówce spotkania Hercules próbował ponownie doprowadzić do wyrównania, ale drużyna Quique Sancheza potrafiła umiejętnie się bronić i bez większych problemów przerywała akcje gości. Kiedy drużyna z Lewantu traciła piłkę, „Los Colchoneros” próbowali jeszcze podwyższyć wynik, stosując szybkie kontrataki, a jeden z nich (udany odbiór Reyesa i podanie do Aguero, który nie trafia w bramkę) mógł zakończyć się bramką. Ostatecznie Atletico pokonało Herculesa 2:1 i zrównało się punktami z Sevillą i Athletikiem, jednak za sprawą gorszego bilansu pozostaje na 7. miejscu.