Z Arkiem Stelmachem miałem okazję poznać się przed laty na Cmrev.com, największym polskim portalu dot. Football Managera. Tak jak i ja pomimo upływu lat wciąż pała do tej gry (czy to jeszcze gra?) wielką miłością. Jakiś czas temu Arek wpadł na świetny pomysł, by na podstawie bazy gry skontaktować się z "polskimi obcokrajowcami", czyli zawodnikami grającymi od urodzenia poza granicami naszego kraju, ale mającymi polskie korzenie.
Czy gra komputerowa może ukształtować życie młodego człowieka i znacząco wpłynąć na jego losy? Oczywiście, że tak. Tym bardziej że dla fanów Football Managera, wydawanego w obecnej formie od 2005 roku, jest to już coś znacznie więcej niż tylko „video game”. Jej geneza sięga jednak tak naprawdę słynnej serii Championship Manager wydanej po raz pierwszy przez Segę w 1992 roku.
Od tamtego momentu przed wieloma fanami czy wręcz fanatykami futbolu otwierały się coraz szersze horyzonty. Prowadzenie swojej drużyny w grze komputerowej, ustalanie składu, odpowiadanie za transfery – jednym słowem zarządzanie klubem, to coś, co potrafi wciągnąć nie mniej niż kibicowanie samo w sobie. O tym, jak można wykorzystać niezwykłe możliwości Football Managera, porozmawialiśmy z Arkiem Stelmachem zajmującym się m.in. oceną zawodników Wisły Płock dla bazy FM-a. Zapraszamy!
***
Zacznijmy od początku, czyli od tego, skąd w ogóle wzięła się u Ciebie ta „miłość” do FM-a? Większość gra w PES-y, Fify, a tu FM zwany przez powyższych arkuszem kalkulacyjnym.
Gdzieś w 2007 roku mój starszy brat dostał w ramach współpracy z jakimś portalem dwie gry do recenzji i porównania – Football Manager 2008 i FIFA Manager 08. Zdecydowanie bardziej podpasowała mu pierwsza z pozycji, a później jak mi opowiadał, o co tam chodzi, to mimo że byłem szczeniakiem, to bardzo chciałem spróbować w to zagrać. Było to też spowodowane znudzeniem się „normalnymi” piłkarskimi grami i słabym komputerem. Po pierwsze na PlayStation 2 ciągle graliśmy najpierw w This Is Football 2005, potem FIFĘ 06 aż w końcu w legendarnego PES-a 6.
Po dwóch czy trzech latach gry w tę ostatnią grę chciałem coś nowego. Mieliśmy słaby komputer stacjonarny, więc nowsze FIFY nawet na nim nie chodziły, no a z FM-em spokojnie sobie radził, bo w końcu to potoczny „piłkarski Excel”, tak że przesiadłem się na to. I w ten sposób od edycji 2008 gram we wszystkie, jakie wychodzą, aż do dziś. Po drodze zostając jeszcze w 2011 roku researcherem Wisły Płock, czyli biorąc poniekąd udział w tworzeniu bazy danych do gry.
Czy to, że od najmłodszych lat zagrywałeś się w FM-a, miało wpływ na wybór Twojej życiowej drogi? Czym zajmują się tacy „oderwańcy” jak Ty?
Obecnie jestem na trzecim roku medioznawstwa na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Planów sprecyzowanych na przyszłość wciąż jednak nie mam. Od zawsze lubiłem pisać i szczerze mówiąc, właśnie to hobby wraz z FM-em mocno ułożyło mi życie. Grając w FM-a, zacząłem pisać masę tekstów na Cmrev.com i Centrumfm.org. Z czasem wychodziło mi to już nieźle, dzięki czemu po liceum udało mi się dostać najpierw na staż, a potem otrzymałem już pracę w dziale marketingu klubu z mojego miasta. Po roku wyjechałem już do Torunia. Poza tym niedawno odezwał się do mnie jeden pan w kwestii współpracy z rozwijającą się agencją piłkarską – Football Scout Management.
Czyli można powiedzieć, że gra cały czas wpływa na Twoją karierę zawodową.
Tak i co ciekawe, jednym z argumentów był fakt, iż tworząc Wisłę Płock do Football Managera, udanie wytypowałem, kto z „Nafciarzy” może zrobić karierę. To znaczy ustawiałem im duży potencjał, mimo że raczej mało wskazywało, że zrobią sporą karierę. Tak było między innymi z Krzysztofem Kamińskim, Kamilem Bilińskim, a najwyższą pozycję w „CV” zajmuje zdecydowanie Jacek Góralski i świeży Arkadiusz Reca.
W życiu nie powiedziałbym, że rozpoczęcie przygody z FM-em w 2008 roku będzie miało taki wpływ na to, co będzie później, bo jakby nie patrzeć, sporo rzeczy kręci się do tej pory właśnie wokół tej gry.
Skąd wziął się w ogóle pomysł na skontaktowanie się z zawodnikami z polskimi korzeniami, których wyszukałeś na podstawie bazy danych zawartej w grze?
Ogólnie od zawsze ciekawiło mnie, ilu na świecie jest obcokrajowców, którzy mają jednak polski paszport. Szczególnie po tym, jak w FM-ie bodajże 2012 zrobiłem sobie jako selekcjoner naszej reprezentacji challenge powoływania tylko „farbowanych lisów”. Stąd oprócz doskonale nam znanych Sebastiana Boenischa, Damiena Perquisa, Eugena Polanskiego czy Ludovica Obraniaka znalazło się miejsce dla absolutnych anonimów jak Victor Golas, Valentin Wojtkowiak czy Michael Gardawski – dziś zresztą piłkarz Korony Kielce. Tak się składa, że oficjalny edytor dołączony do gry daje możliwość absolutnego przewertowania calutkiej bazy gry. W polu zawodników wystarczy więc w wierszu „Drugi kraj” wybrać „Polska” i w moment mamy pełną listę, myślę, że znacznej większości graczy z obywatelstwem naszego kraju.
Ustalają to ludzie odpowiedzialni za tworzenie jednego konkretnego klubu, zatem na 90% jest to sprawdzona informacja i pewna. W listopadzie zebrałem się, żeby nie tylko zobaczyć, ilu ich tam jest, ale… dowiedzieć się od kogo można, jakie dokładnie mają powiązania z Polską. Stąd wybrałem sobie pewną pulę piłkarzy i zacząłem się do nich odzywać poprzez media społecznościowe. Oczywiście nie do wszystkich. Skreśliłem od razu ponad połowę z racji braku klubu czy zawieszonej kariery, zbyt niskich umiejętności (wartość CA, bo jak widziałem, że ktoś jest bardzo słaby w grze, to siłą rzeczy wolałem się skupić na kimś bardziej „wartościowym”) czy po prostu narodowości (nie pisałem prawie w ogóle na przykład do Niemców, no bo to też się mijało z celem).
W listopadzie zebrałem się, żeby nie tylko zobaczyć, ilu ich tam jest, ale… dowiedzieć się od kogo można, jakie dokładnie mają powiązania z Polską. Stąd wybrałem sobie pewną pulę piłkarzy i zacząłem się do nich odzywać poprzez media społecznościowe.
Przybliżmy zatem statystyki, czyli to, co „tygrysy lubią najbardziej”. Ilu konkretnie było tych zawodników, skąd było ich najwięcej?
Łącznie po wpisaniu w filtr Polski jako drugi kraj baza danych pokazała dokładnie 389 pozycji. Najliczniejszą grupą byli oczywiście Niemcy – mowa tu o aż 77 zawodnikach. W dalszej kolejności Brazylia, Argentyna, Francja i Szwecja po około dwudziestu-trzydziestu piłkarzy, a dalej Anglia, Australia, Austria, Belgia, Dania, Izrael, Kanada, USA.
A skoro mowa o statystykach, to w ogóle ten post na Awangardzie Piłkarskiej polubiło prawie tysiąc osób, co jest chyba jakimś rekordem tej grupy. Fajna sprawa że taki ma o odbiór, bo najlepsze jest to że ja z tymi piłkarzami kontaktowałem się w listopadzie i grudniu, a nigdy tego nigdzie nie wrzucałem, bo uznałem że to tylko jakaś moja chora zajawka i nikogo to nie zainteresuje. Pod jednym ze statusów, o jakimś czarnoskórym piłkarzu z polskim obywatelstwem wysłałem w komentarzu screena z którejś z rozmów z dopiskiem, że polskich śladów na świecie jest więcej. Ten gość mi odpisał, że to ciekawy materiał na osobny post no i dopiero parę dni temu podzieliłem się tym wszystkim z grupą (jest tam ponad piętnaście tysięcy ludzi, w tym na przykład poważne nazwiska z polskiego dziennikarstwa piłkarskiego).
W jaki sposób przeprowadzałeś wobec tego selekcję z tego grona, czym kierowałeś się, wybierając zawodników, do których będziesz pisał?
Odpuściłem sobie te doskonale znane już wszystkim nazwiska jak Lukas Jutkiewicz, James Tarkowski, Alexander Szymanowski i tak dalej, a raczej patrzyłem po pierwsze po mniej znanych nazwiskach, ale także po samych miejscach, gdzie grają, czy jakiej są narodowości. No i w sumie całą tę grupę można podzielić na takie trzy kategorie: zawodnicy reprezentujący już teraz odpowiednio solidny poziom, młode talenty oraz ciekawostki z innego świata. Na pewno cieszę się, że sporo tych piłkarzy odpisało, bo nawet jeśli niekiedy były to tylko lakoniczne odpowiedzi, to zawsze fajnie to przeczytać od konkretnego zawodnika, a nie w jakimś artykule czy wywiadzie.
Na pewno cieszę się, że sporo tych piłkarzy odpisało, bo nawet jeśli niekiedy były to tylko lakoniczne odpowiedzi, to zawsze fajnie to przeczytać od konkretnego zawodnika, a nie w jakimś artykule czy wywiadzie.
Udało Ci się w takim razie nawiązać jakiś większy kontakt z którymś z piłkarzy, dowiedzieć czegoś więcej na jego temat?
Wysłałem do każdego właściwie tę samą wiadomość na ich profile na Facebooku, Twitterze lub Instagramie, że jestem z Polski i znalazłem ich dzięki FM-owi i czy to prawda, że mają polskie obywatelstwo. Tym, którzy mi odpisali od razu podesłałem ich profile w języku angielskim, żeby sobie zobaczyli o co chodzi. Jedną z najciekawszych rozmów udało się chyba nawiązać z Vladimirem Golemiciem, który odpisał mi na wszystkich portalach. Całe szczęście na każdym to samo – dobrze, że na FB nie twierdził na przykład czegoś innego niż na IG, bo bym nie wiedział gdzie mówi prawdę (śmiech). To porządny środkowy obrońca, który niedawno zamienił szwajcarskie Lugano na Crotone z Serie B. On odpisał dzień później.. Od razu zaznaczył, że też lubi grać w Managera. Przyznał, że jego praprababcia jest z Polski. Na pytanie, czy wie coś o naszym kraju, napisał, że nie zna polskiego, ale gdy grał w Niemczech (był piłkarzem Energie Cottbus), uczył się trochę naszego języka od jakiegoś polskiego piłkarza, który z nim wtedy tam grał.
Od razu sprawdziłem, o kogo chodziło – mowa o Dawidzie Kriegerze, rosłym napastniku. Spytałem, czy to o niego chodzi i dodałem, że w drużynie było też dwóch Niemców z polskim obywatelstwem. Serb powiedział, że spędzał z Kriegerem masę czasu i uczył się od niego naszego języka. Marcusa Brzenski raczej nie pamiętał, bo był ciągle kontuzjowany, zaś z Robertem Rudnikiem rozmawiał tylko po angielsku.
Nie myślał o transferze do Polski?
No to jest dość zabawne, bo piłkarz, którego pozyskała teraz drużyna z Serie B, przyznał, że jakiś czas temu usłyszał od Górnika Łęczna, że jest „za słaby, chyba był tam na testach. Dodał, że tego roku interesowało się nim kilka polskich klubów, ale on zdecydował się na wyjazd do Włoch i tego nie żałuje.
Z kimś jeszcze zamieniłeś więcej niż te standardowe dwa zdania?
Sporo pisałem z dwoma Argentyńczykami – Diego Bielkiewiczem i Adrianem Yagusieczko. Pierwszy z nich gra obecnie w Korei Południowej, na zapleczu tamtejszej ekstraklasy. Co ciekawe, Diego nosi tam nawet przydomek „El Polaco” i głównie pod tym pseudonimem jest tam rozpoznawalny. Znalazłem taką informację w internecie i spytałem, czy to prawda – potwierdził. Na pytanie o powiązanie z Polską odpowiedział, że jego dziadek był Polakiem, który wyemigrował do Argentyny na skutek wojny. Ponoć wie o naszym kraju całkiem sporo i bardzo chciałby tu w końcu przyjechać – najlepiej jeszcze jako piłkarz zagrać w jakimś klubie. To pewnie jednak już się nie uda, bo ma już 28 lat, ale kto wie. Parę bramek w życiu już zdobył (Chile, Argentyna i Korea).
Ten Bielkiewicz faktycznie mógłby się pewnie zahaczyć gdzieś w I lidze, ale o Yagusieczce w internecie praktycznie nie ma żadnych informacji. Z tego, co udało mi się doczytać, to występował głównie w amatorskich argentyńskich klubach.
On to w ogóle okazał się dość zabawny. W bazie gry ma całkiem mocny profil, choć w rzeczywistości faktycznie mało można o nim znaleźć informacji – właściwie w ogóle. Na moją wiadomość odpowiedział, że nie ma polskiego paszportu, ale jest profesjonalnym piłkarzem i co od niego potrzebuję (śmiech). Stwierdziłem, że ma polsko brzmiące nazwisko, więc może dlatego przypisali mu taki paszport w grze. Wtedy dopiero dodał, że jego pradziadek był polskim imigrantem, czyli podobna sytuacja jak w przypadku Bielkiewicza. Od razu dodał, że chętnie by zagrał kiedyś w Polsce. Potem spytał, co to za stadion, którego zdjęcie widnieje u mnie jako cover photo na profilu na Facebooku (rozmawialiśmy na Messengerze).
Napisałem, że Wisły Płock, a on od razu zaczął chyba przeglądać Wikipedię i Transfermarkt, bo od razu wiedział, że gramy w ekstraklasie, mamy reprezentanta Polski w składzie. Dodał, że ma ofertę z Grecji, ale problemem z jego wyjazdem za granicę jest brak paszportu Unii Europejskiej, stąd czeka, jak jego agent mu to załatwi, bo, cytuję, „otworzy mu to drzwi do Europy”.
Zdobycie takiego paszportu nie powinno być raczej trudne.
No i teraz będzie najlepsze. On chyba gra też w jednym klubie z innym „Polakiem”, Pablo Ostrowskim. Któryś z nich musiał powiedzieć temu agentowi, że jakiś gościu z Polski do nich wypisuje, bo na drugi dzień… ten agent napisał do mnie na Instagramie. Zaczął poważnie wypytywać o naszą ligę, o Płock i chyba z trzy razy zapytał, czy chcę może odebrać kilku piłkarzy z Argentyny z polskim paszportem, bo on mieszka na takiej polskiej dzielnicy i każdy lubi tam grać w piłkę, a paszporty może chłopakom ogarnąć, tak jak sobie to zrobił, bo jego matka nawet ma na nazwisko „Yendryka” – strzelam, że po polsku to by było Jędryka.
Czyli gdybyś chciał założyć własną agencję i zostać pośrednikiem, to drogę masz już utorowaną. Czy ktoś jeszcze z Twojej listy Ci odpisał?
Zapomniałem o Alexandrze Tkaczu. To z kolei lewy obrońca ze Szwecji, który spadł jednak teraz ze swoją Landskroną na trzeci szczebel rozgrywkowy. Rocznik 1993. Polskiego paszportu jednak nie ma, bo ponoć to pomyłka jego agenta, który na kilka stron podał złą informację, i już poszło w świat. Jego powiązanie z naszym krajem jest wyjątkowo ciekawe. Pierwszy był jego dziadek – stuprocentowy Polak. Ten wyjechał jednak za pracą do Szwecji i tam na świat przyszedł już ojciec Alexandra, który poślubił… rodowitą Polkę.
Dzięki temu obrońca był w naszym kraju bardzo często i lubi tu przyjeżdżać na wakacje. Po polsku nie mówi, ale jego rodzice bardzo płynnie. Zapytałem go, czy kojarzy może polskich piłkarzy, którzy grali w Szwecji. Stwierdził, że zna Pawła Cibickiego, bo było głośno o jego zmienianiu reprezentacji. Poza tym sporo razy spotkali się po przeciwnych stronach boiska w juniorach. Skojarzył też Ivo Pekalskiego, z którym jakiś czas temu mierzył się w lidze. O grze w Polsce raczej poważnie nie myśli, bo twierdzi, że zaplecze szwedzkiej ekstraklasy to zbyt słaby poziom, żeby myśleć o jakimkolwiek wyjeździe. Aczkolwiek pod moim postem odezwała się osoba, która twierdzi, że widziała go w akcji i prezentował się naprawdę nieźle.
O, jeszcze Tomasz Sokolowski, u nas znany jako Tomasz Sokołowski III, bo jest najmłodszy ze wszystkich Tomków Sokołowskich polskiego futbolu (śmiech). To jednokrotny reprezentant Norwegii, syn byłego reprezentanta Polski – Kazimierza. Lata świetności ma już dawno za sobą, bo rocznikowo liczy 34 wiosny, no ale swego czasu był solidną marką. Przez napisaniem do niego nie spojrzałem na miejsce urodzenia i że jego ojciec był Polakiem, więc bardzo się zdziwiłem, jak kilka chwil później na angielską wiadomość odpisał mi po polsku i to nie oficjalnie, tylko: „Siema Arek, urodziłem się w Szczecinie, tak że paszport mam między innymi Polski. A jak wyglądam w FM-ie? Pozdrawiam z Oslo, Soko” (śmiech).
Co ciekawe, dodał, że bardzo chciał zawsze zagrać w Polsce, ale w szczytowym okresie kariery nie miał stąd ofert – przez chwilę był tylko blisko transferu do Lechii Gdańsk oraz Pogoni Szczecin. Gdy podziękowałem za odpowiedź, odpisał, że bardzo mu miło i na pamiątkę nie może wysłać żadnej koszulki, ale oferuje… buty, w których grał, z podpisem (śmiech). No przesyłka do tej pory nie doszła, ale cierpliwie czekam!
Czyli odzew był naprawdę niezły.
Faktycznie, sporo ich było. Z takich ciekawszych nazwisk to na pewno Enzo Kalinski i Germano Schweger, o których w 2010 roku mówiło się w kontekście powołania do reprezentacji Polski Franciszka Smudy. Pierwszy z nich odpisał tylko po hiszpańsku, że zgadza się, bo ma polskie pochodzenie, zaś Germano po portugalsku, że paszportu nie ma, bo nigdy nie udzielono mu zgody na wydanie obywatelstwa, ale bardzo chciałby tutaj kiedyś zagrać. Ogólnie obaj są już dość wiekowi, ale w tamtym okresie mogliby spokojnie wzmocnić naszą kadrę, jeśli chodzi o poziom czysto piłkarski. Nieprzypadkowo wiele lat grali w elicie Argentyny i Brazylii. Zresztą była już raczej krótka gadka, może jeszcze poza tym Pablo Ostrowskim, o którym wspomniałem już wcześniej. Ponownie chodzi o wojennego imigranta jako przodka, ale już w pierwszej wiadomości na sam koniec napisał „Pfff, I’m Polish!”.
Hm, a tak, no to czekaj, idąc po kolei… Alex Cisak (Australijczyk, który grał głównie w Anglii) napisał, że urodził się w Krakowie, ale wyleciał wraz z rodziną do Australii, gdy miał dwa lata. Podobnie jak rodzice Krystiana Brymory (młody napastnik mający za sobą debiut w australijskiej ekstraklasie w barwach Newcastle Jets), z tym że on już urodził się w Australii. Odpowiedział też Carlos Kletnicki – bardzo już doświadczony bramkarz, który jednak sporo pograł w argentyńskiej ekstraklasie. Również jego dziadek był Polakiem. Odezwał się także Bruno Dybal, o którym kilka lat temu pisało się w kontekście transferu do… AC Milan. Tutaj z Polski pochodzili jego pradziadkowie.
Czy uważasz, że wśród tych zawodników znajdują się tacy, którymi powinien zainteresować się PZPN? A może jakieś – jak to się mówi w FM-owej nomenklaturze – wonderkidy?
Z tych już dojrzałych piłkarzy to raczej nikt się jakoś szczególnie nie wyróżnia, może poza Estebanem Rolonem. To środkowy pomocnik występujący we włoskiej Genoi, ale nie mam pojęcia, skąd u niego polski paszport, niestety nie udało mi się z nim skontaktować. W samej grze porządny profil ma Franco Mazurek, który występuje na pozycji numer dziesięć w greckim Panaitolikosie. Poza nim jest też Lucas Kruspzky, który jest lewym obrońcą w argentyńskiej ekstraklasie. No i ciekawie wygląda jeszcze ten Franco Troyansky z Union de Santa Fe, czyli też argentyńskiej ekstraklasy. Przyzwoicie ustawieni zostali jeszcze Ivan Leszczuk z Argentyny i Petryk Hernan z Urugwaju. Śmiesznym przypadkiem jest Lucas Thiago Revuelta Billewicz, który nosi pseudonim „Bolivia”. Nie byłoby w tym nic takiego dziwnego, gdyby nie fakt, że kraj, z którego pochodzi, to… Boliwia (śmiech). Tak że ogólnie to szału chyba nie ma.
Z wonderkidów to z pewnością uwagę przykuwa Dominik Reimann, ale młody niemiecki bramkarz chyba w rzeczywistości wybrał już Niemcy, podobnie jak Dennis Jastrzembski. Poza nimi niezłą karierę w wirtualnej piłce robi Alex Jakubiak, młody napastnik Watfordu. Największymi talentami są jednak Daniel Adamczyk z Kolonii oraz Leroy Abanda – młodziutki, ale ponoć piekielnie zdolny lewy obrońca z Monaco. Poza nimi Ellis Simms z Evertonu, Nick Neca z Dukli Praga, Adam Przybek z West Bromwich Albion i Nick Hayes z Dunstable Town. Do tego jeszcze Louis Poznanski z Bayernu Monachium. Abanda moją wiadomość przeczytał, ale nie odpisał, za to Poznanski odpowiedział emotką pokazującą ręce składające się do oklasku czy coś takiego.
Jakiś czas temu zajmowałem się researchem młodych polskich zawodników grających poza granicami naszego kraju. Lista jest imponująca, część z nich również ma spory potencjał w FM-ie. Uważasz, że te przewidywania mogą mieć przełożenie na rzeczywistość?
Na pewno jakieś będą mieć, bo baza Football Managera to wbrew pozorom potężne narzędzie scoutingowe. W Polsce za każdy klub jest odpowiedzialna tylko jedna osoba, która skupia się tylko na tym jednym zespole, zatem wszystko jest zrobione bardzo dokładnie. Po sobie nawet wiem, że przez te wszystkie lata byle komu wysokiego potencjału nie ustawiałem. Wiadomo, że jednak czasami się nie trafi ze swoją prognozą, ale na to mają wpływ różne okoliczności, na które piłkarze, a tym bardziej my, czasem nie możemy mieć wpływu. Wystarczy wejść sobie nawet na CM Rev w dział talentów starszych FM-ów i zobaczysz, że dużo dobrze ocenionych Polaków faktycznie zrobiło niezłe kariery.
Poruszmy więc ostatnią kategorię spośród tej listy, czyli największe „freaki”.
Jest kilka absurdalnych pozycji o zawodnikach, o których nie ma informacji w internecie. Ciekawe więc, czy to jakieś błędy kodu gry czy faktycznie jest coś na rzeczy. W każdym razie wg niej mamy swoich przedstawicieli nawet na Filipinach (Kevin Guerra), Gibraltarze (Alan Wszeborowski), w Hongkongu (Konrad Szymanski), Libanie (Omar Bugiel, Dani Al-Hajj, Muad Zwed), Nigerii (Nathan Okoye), Nowej Zelandii (Scott Basalaj) czy Gwinei Bissau (Aruna Ruben)!
Wróćmy jeszcze do tematu, który był poruszany pod postem, który opublikowałeś na Awangardzie i który spotkał się z dużą aprobatą całej grupy. Chodzi mianowicie o skauting PZPN-u. Wydaje się, że poszedł on znacząco do przodu i jednak staramy się ograniczyć do minimum ryzyko utraty takich graczy jak np. Paulo Dybala. Podobno Niemcy mocno zabiegali m.in. o Marcela Zyllę z Bayernu, jednak ten na szczęście gra już w kadrze U-20 Jacka Magiery, podobnie jak Adrian Stanilewicz z Leverkusen. Co o tym myślisz?
Wcześniej to wyglądało w ogóle dramatycznie, wystarczy sobie przypomnieć te słynne screeny z pisaniem do Dybali na Facebooku. No słuchaj, takie rzeczy to mogę sobie robić ja w ramach czystej zajawki i z pasji, a nie ktoś z poważnych organów i struktur. Swoją drogą pamiętam, jak kiedyś na Centrum FM opisywałem do działu talentów FM-a chyba 2010 Sonny’ego Kittela. On i jego rodzice jak był młodziutki, chcieli, żeby grał dla Polski, ale nie mieli pieniędzy, żeby wyrobić mu paszport. Ówczesny PZPN jak usłyszał, że miałby to wziąć na swój koszt, to uznał, że to jakaś rodzina naciągaczy i dał sobie spokój. Kilka lat później Kittel był rewelacją niemieckich boisk i pewnie gdyby nie problemy z więzadłami, to byłby gwiazdą Bundesligi, a nie jej zaplecza. Niemniej jego w polskiej kadrze (mimo że grał dla Niemiec) chętnie bym widział.
https://www.dailymotion.com/video/x62jqbn
Inna sprawa, że nawet ta baza FM-a pokazuje, że obecnie nie za bardzo mamy, o kogo walczyć, chociaż jestem ciekawy, czy na pewno nie dało się nic więcej zrobić w sprawie na przykład Szymanowskiego lub Gorgona, którzy już kupę czasu trzymają poziom. Zaciekawił mnie ten Golemić, bo raczej byle kogo by nie wzięto do Serie B, a my przecież mamy problemy ze środkiem obrony. Z drugiej strony jednak gość ewidentnie jest Serbem i koniec tematu, a i wzmocnieniem raczej mimo wszystko by nie był, patrząc, że powołań nie dostaje na przykład Przemysław Szymiński, który na tym samym poziomie zagrał już w Palermo wiele meczów. Swoją drogą w jednym wpisie na Twitterze załączyłem screen z rozmowy z Golemiciem na Facebooku i oznaczyłem pana Macieja Chorążyka („Gramy dla Polski), czy wiedział o jego istnieniu, ale bez odzewu.
Era Adama Nawałki pokazała, że można sobie radzić bez „wzmocnień” z zagranicy.
Oczywiście, ale ja osobiście zawsze jakoś czułem sentyment do takich ludzi. Oczywiście mówię o piłkarzach, którzy otwarcie mówią, że chcieliby wyrobić paszport i tak dalej, a nie o zaciągu francuskim czy niemieckim, których trzeba było prosić o grę dla nas, albo sobie o nas przypomnieli, jak okazali się za słabi na pierwsze wybory. Walka o tych młodych piłkarzy zawsze była i będzie, szczególnie z Niemcami – my wygraliśmy bitwę o Zyllę czy wcześniej Schikowskiego, no a oni zaklepali sobie Reimanna (wówczas BVB, teraz jego kariera trochę wyhamowała) czy Jastrzembskiego. Inna sprawa, że to i tak często kupowanie kota w worku, bo przecież pamiętamy, jakie cyrki były z Martinem Kobylanskim, a koniec końców tuła się teraz gdzieś po niższych ligach niemieckich i kariery nie zrobił
Walka o tych młodych piłkarzy zawsze była i będzie, szczególnie z Niemcami – my wygraliśmy bitwę o Zyllę czy wcześniej Schikowskiego, no a oni zaklepali sobie Reimanna, czy Jastrzembskiego.
.
Kadra kadrą, ale widać, że część z tych zawodników chętnie sprawdziłaby się w polskiej lidze.
Moim zdaniem fajnie by było zobaczyć tu takich grajków, szczególnie że nawet z moich rozmów z nimi wynika że bardzo by chcieli, pewnie nawet z samego sentymentu. Serio, jak patrzę że w naszej lidze (bez względu na szczebel) lądują takie wynalazki jak ten Alexandre Cristovao, co prawie zabiłby Sebastiana Walukiewicza, to zdecydowanie wolałbym żeby trafił do naszego kraju w to miejsce jeden, czy drugi „nasz” z zagranicy. Nawet z czystej ciekawości, bo choć Hunter Gorskie w Miedzi czy Ziggy Gordon w Jagiellonii średnio się sprawdzili, to Tomas Podstawski robi już mega robotę i jest moim zdaniem najlepszą „szóstką” w LOTTO Ekstraklasie. Swoją drogą, on na przykład był mega talentem w Football Managerze 2012, więc ja go znam i śledzę z ciekawości od siedmiu lat, podczas gdy zwykli polscy śmiertelnicy nie grający w tę grę poznali go dopiero teraz! No ale wiadomo, każdy przypadek jest indywidualny.
Na sam koniec przejdźmy jeszcze do wątku Wisły Płock, czyli zespołu, któremu kibicujesz. Twój klub ściągnął do siebie w tym okienku Angela Garcię, wychowanka Realu Madryt. Sprawdzałeś go już w FM-ie?
Od razu spojrzałem – CA ma ustawione na wartość 109, czyli dokładnie tyle samo, ile mają grający po drugiej stronie boiska Alan Czerwiński, Martin Konczkowski czy Paweł Stolarski, zatem zapowiada się solidnie. W grze jest jednak lewym skrzydłowym, który ewentualnie może grać na obronie, no ale zobaczymy, jak to będzie wyglądało w rzeczywistości. Jak nie wypali, to zawsze w zasięgu jest Alex Tkacz ze Szwecji!
Krystian po raz kolejny pokazałeś klasę. Twoje publikacje są tak wartościowe, że aż baaaardzo wartościowe. Brawo.
Wypada mi tylko podziękować za tak miłe słowa. Ale tutaj dużą rolę odegrał rozmówca :)
super wywiad, wiecej takich