Pierwotnie do towarzyskiej rywalizacji z Ukrainą miało dojść 31 marca. Jednak z wiadomych wszystkim przyczyn do niej nie doszło. I mimo że pandemia nie odpuszcza, a sytuacja wygląda na gorszą niż wtedy, nikt nie myśli o kolejnym przekładaniu spotkania. Dziś wieczorem zagramy z tym rywalem po raz dziewiąty. Jak wygląda sytuacja za naszą wschodnią granicą? Czy reprezentacja Ukrainy jest silniejsza od naszej? Czy się rozwija?
Trudno powiedzieć, z jak bardzo innym zespołem zagramy 11 listopada, niż gdyby do spotkania doszło wiosną. Wszystkie reprezentacje świata zniknęły nam na blisko pół roku i podobnie rzecz jasna było z Ukrainą. Jednak w odpowiedniej analizie nie pomagają też jesienne mecze zespołu Szewczenki, który zdaje się siedzieć na niezłej huśtawce.
Od zwycięstwa do zwycięstwa, tak najkrócej można by opisać serię pięciu jesiennych spotkań kadry Ukrainy. Jednak takie określenie byłoby sporym przekłamaniem. Co prawda Ukraińcy wygrali swój pierwszy mecz po lockdownie i również ostatnie spotkanie przeciwko Hiszpanom, jednak wszystko, co było pomiędzy, nie wygląda już tak dobrze.
Hokej, nie piłka
Porażki z Hiszpanią, Francją i Niemcami nie powinny stanowić większego wstydu dla takiego kraju jak Ukraina. Jednak jak już spojrzymy na ich rozmiar i styl, trudno znaleźć logiczne wytłumaczenie. Jedynym zdaje się być koronawirus, który mocno zdziesiątkował reprezentację „Żółto-niebieskich” w tych spotkaniach. Najlepszym dowodem potwierdzającym tę tezę jest fakt, że na mecz z Francuzami do kadry musiał być zgłoszony 45-letni asystent Szewczenki, bo aż trzech z czterech powołanych bramkarzy otrzymało pozytywny wynik testu na COVID-19.
Jednak gdy w trzech spotkaniach tracisz 13 goli, to nawet takie okoliczności w pełni cię nie usprawiedliwiają. Występy przeciwko Hiszpanom i Francuzom były jednymi z najbardziej wstydliwych we współczesnych latach dla ukraińskiej federacji. Tym bardziej że ostatni czas należy uznać za udany, szczególnie po objęciu zespołu przez Andrija Szewczenkę.
Były napastnik kadrę objął tuż po nieudanych mistrzostwach Europy w 2016 roku, kiedy „Żołto-niebiescy” musieli uznać między innymi naszą wyższość i zakończyli turniej na fazie grupowej. I mimo że początki nie były łatwe i nie udało się wywalczyć awansu na mundial w 2018 roku, potem było już tylko lepiej. Awans na Euro 2020, seria całego roku 2019 bez choćby jednej porażki, miejsce w dywizji A to wyniki, za które trudno nie pochwalić ukraińską drużynę.
AJ, KUBA! Co to był za mecz! 😍🇵🇱#OnThisDay w 2016 roku reprezentacja Polski wygrała 1:0 z Ukrainą i awansowała do 1/8 finału mistrzostw Europy. 🔝
Całe spotkanie znajdziecie w Bibliotece Piłkarstwa Polskiego PZPN. 🎥
WIDEO 👉 https://t.co/fZSHWnEhwb pic.twitter.com/e7KhygBuDJ— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) June 21, 2020
Kluby jedno, reprezentacja drugie
Był taki moment, kiedy wydawało się, że tamtejszy futbol nam odjeżdża. Okropne porażki w eliminacjach do mundialu w 2014 roku za kadencji Waldemara Fornalika, nieporównywalne wyniki tamtejszych klubów do naszych w Europie i wyższe pieniądze sprawiały, że w kierunku Ukrainy zaczęliśmy patrzeć z zazdrością.
I nadal tak jest, gdy rozmawiamy w kontekście futbolu klubowego. To kraj, który praktycznie co roku ma swoich dwóch przedstawicieli w Champions League. W XXI wieku Szachtar Donieck piętnastokrotnie brał udział w fazie grupowej Ligi Mistrzów, a Dynamo Kijów takich sezonów ma 17.
Jeśli jednak spojrzymy na futbol reprezentacyjny, to tu poziom wygląda na bardziej zbliżony, a być może przechyla się lekko w naszą stronę. Ukraińcy zazdroszczą nam bramkarzy, młodych talentów i, jak cały świat, Roberta Lewandowskiego. Ich największe gwiazdy to Wiktor Cyhankow z Dynama Kijów, Andrij Jarmołenko z West Hamu, Ołeksandr Zinczenko z Manchesteru City i Rusłan Malinowski z Atalanty Bergamo. Ponadto kadra oparta jest na graczach Szachtara Donieck i Dynama Kijów.
Zazwyczaj przeciętność
Modnym kierunkiem do wyjazdu z tego kraju jest Belgia. A najlepszym tego przykładem jest Eduard Sobol, który z tamtejszym Club Brugge walczy w Lidze Mistrzów. Inni, którzy również występują w tym kraju, to Bohdan Mychajliczenko (Anderlecht), Ihor Plastun, Roman Bezus, Roman Jeremczuk (cała trójka KKA Gent) czy Jewhenij Makarenko (KV Kotrijk).
Reprezentantów Ukrainy występujących w Lidze Mistrzów znajdziemy również w barwach węgierskiego Ferencvarosu. Pomocnikami drużyny, która debiutuje w tych rozgrywkach, są Ihor Charatin i Ołeksander Zubkow.
Szewczenko często rotuje składem i gra trójką graczy z przodu. Jego futbol ma być ofensywny i przyjazny dla oka. Pod tym względem chyba widać największą różnicę w porównaniu z jego poprzednikiem Mykhaylo Fomenko.
W ostatnich dniach znów swoje „trzy grosze” dorzucił wirus, co spowodowało, że ze spotkania z Polską zostali wykluczeni Heorhij Buszczan, Jewhen Szachow i Władysław Supriacha. Dowołani zostali też dwaj bramkarze: Jurij Pańkiw i Dmytro Riznyk, oraz jeden napastnik Artem Krawec.
***
Reprezentacja Ukrainy w swojej grupie Ligi Narodów zajmuje trzecie miejsce za Hiszpanią i Niemcami. „Żółto-niebiescy” mają na koncie sześć punktów po czterech spotkaniach. Dotychczas mierzyliśmy się z nimi osiem razy. Bilans to 3 zwycięstwa, 2 remisy i 3 porażki.
⚽️ Today (10.11.2020) the 🇺🇦 Ukraine national football team arrived at KTW. On 11 November 2020 (Wednesday), the team will play against 🇵🇱 Poland at @StadionSlaski.
⏰The game will begin at 20:45! Don't miss it! pic.twitter.com/KuKZN1YfHM
— Katowice Airport (@KatowiceAirport) November 10, 2020
Podobnie jak dla Polski, tak i dla Ukrainy nie będzie to najważniejszy moment tego listopadowego zgrupowania. Oba zespoły bardziej skupiają się na meczach Ligi Narodów. Tu reprezentacja Ukrainy znów będzie grać w delegacji, najpierw w sobotę przeciwko Niemcom, a potem we wtorek w Szwajcarii. W Chorzowie więc czeka nas kolejny przegląd kadr z obu stron, oby tylko przyjemny dla oka.