Reprezentacja Polski: W końcu ten projekt musiał upaść


Reprezentacja Polski, remisując z Czechami, dopełniła swojego losu i nie awansowała na Euro w Niemczech

18 listopada 2023 Reprezentacja Polski: W końcu ten projekt musiał upaść
Piotr Matusewicz / PressFocus

Nie mieliśmy wielkich oczekiwań przed tym meczem. Byliśmy świadomi, że tylko zwycięstwo pozwoli nam dalej marzyć i przy korzystnym wyniku meczu Czechy – Mołdawia awans padnie jednak naszym łupem. Lecz już pierwszy warunek nie został spełniony i na awans musimy poczekać do wiosennych baraży. Nie przeszkadza nam to jednak powiedzieć, że reprezentacja Polski zawiodła na całej linii. Eliminacje Euro 2024 dobitnie pokazały, jak wielka degrengolada dopadła seniorską kadrę. Kiedyś jak równi biliśmy się z Niemcami, dziś za mocne są dla nas Albania czy Mołdawia.


Udostępnij na Udostępnij na

Mówi się, że rok w piłce bywa wiecznością, a co dopiero powiedzieć o siedmiu latach. Gdy w 2014 roku pokonywaliśmy Niemców 2:0 na Stadionie Narodowym, wydawało nam się, że nadchodzi nowa era w reprezentacji Polski. Świętowaliśmy największe triumfy, a na kadrę był swoisty boom. Vlogi z portalu Łączy nas Piłka biły rekordy popularności. Ćwierćfinał Euro 2016 był dla nas rozczarowaniem nie dlatego, że liczyliśmy na więcej.

My po prostu wiedzieliśmy, że byliśmy tak blisko wielkiego osiągnięcia, jakim był półfinał i bycie w najlepszej czwórce drużyn Europy. Jakże piękne były to czasy. Dziś to wszystko zostało zaprzepaszczone, zrujnowane, zdeptane. Reprezentacja Polski zaczyna powoli niebezpiecznie wracać do mrocznych czasów sprzed 2014 roku. Czasów, w których nie jeździliśmy na każdą imprezę i notowaliśmy większe bądź mniejsze wpadki, tak jak i teraz.

Zaczęło się od lania 0:4 w Kopenhadze

Oznaki kryzysu widać było już dużo wcześniej. Tak naprawdę pierwsze tąpnięcia zaczęły się już podczas eliminacji do MŚ 2018 za Adama Nawałki. Możemy wspomnieć zremisowany mecz z Kazachstanem, ale mamy raczej na myśli przegrany boleśnie mecz z Danią 0:4. To po tym meczu Adam Nawałka, zamiast poszukać korekt, postanowił szukać kwadratury koła, która skończyła się nieudanymi mistrzostwami świata. Wszystko dlatego, że pozwolił duńskiemu trenerowi wejść sobie na głowę, biorąc do siebie słowa, że Polska była łatwa do rozszyfrowania.

Obecny kryzys nasilił się za kadencji Brzęczka, a potem Michniewicza

Kadencja jego następcy, Jerzego Brzęczka, jest niejednoznaczna. Z jednej strony wyniki się zgadzały, ale z drugiej strony styl tej drużyny był okropny i jej nie rozwijał. Przyjemną odskocznię dla tej niepokojącej tendencji stanowiła kadencja Paulo Sousy, ale ten z takich, a nie innych powodów postanowił naszą reprezentację opuścić. Obecny stan rozkładu kadry nasilił się z całą mocą od jego następcy, Czesława Michniewicza. Co prawda to on wygrał barażowe spotkanie ze Szwecją, które pozwoliło nam pojechać na mundial. Lecz wydarzenia z Kataru tylko nawarstwiły problemy, które do dziś trawią polską reprezentację.

Reprezentacja Polski stała się nielubiana i niekochana

Do  problemów sportowych dołożyliśmy również te wizerunkowe. Za Jerzego Brzęczka kanał Łączy nas Piłka postanowił stworzyć vlog „Niekochani”. Rozumiemy trenera, że krytyka była w pewnej mierze niezasłużona, choć akurat nie w kwestii stylu zespołu. Ten był po prostu słaby, a w obliczu narastających wątpliwości wobec byłego trenera m.in. Wisły Płock postanowiono rozpocząć budowę oblężonej twierdzy. To była wizerunkowo naprawdę koszmarna decyzja marketingowa. Kibic chce kochać biało-czerwoną kadrę, ale chciałby, aby ona dała mu w zamian trochę radości i poczucia satysfakcji z gry.

A tego zwyczajnie zaczynało brakować. Czesław Michniewicz swoim stylem gry i niewyjaśnioną przeszłością też budził wątpliwości. Spójrzmy na taki błahy fakt – kwestionowaliśmy wyjście z grupy, coś, co nie udało nam się od 36 lat. Wszystko dlatego, że z takim stylem wstyd było pokazywać się jako uczestnik największej piłkarskiej imprezy. No i rzecz nie do zapomnienia: kadrę podzieliły obiecane premie od Mateusza Morawieckiego, a potem nikt nie miał ochoty wyjaśniać, co naprawdę się w tej sprawie wydarzyło. Jedna wersja piłkarza przeczyła innej wersji innego piłkarza.

Reprezentacja Polski miała te eliminacje przejść spacerkiem

Dlatego wydawało się, że awans z tak prostej grupy, jaką wydawała się grupa eliminacyjna do mistrzostw Europy 2024, będzie prosty. Miała to być idealna okazja do tego, żeby naprawić to, co zepsute i zgniłe w naszej kadrze. Że będziemy mieli możliwość w miarę bezbolesnego przebudowania tej kadry.

Tak się jednak nie stało, a zamiast pokonanych przeciwników możemy raczej wyliczać listę wpadek. Czechy, Albania, ta nieszczęsna Mołdawia, która będzie się nam śnić po nocach. 157. drużyna w rankingu FIFA, z którą zdobyliśmy w dwumeczu ledwie jeden punkt – to dobitnie pokazuje żałość i marazm, w jaki popadła nasza reprezentacja. Marazm, którego nie widzieliśmy już od bardzo bardzo dawna. Drużyna pozbawiona walki, pozbawiona ambicji, portugalski trener, który swoim sposobem bycia bynajmniej nie pobudzał piłkarzy do wznoszenia się na wyżyny swoich umiejętności. W tych eliminacjach nie zagrało po prostu wszystko.

Wszystko działało nie tak, jak powinno

Trudno jest nam wymienić chociażby jeden element, który w tej kadrze by dobrze funkcjonował. Reprezentacja Polski stała się po prostu, idąc za nazwą wspomnianego vlogu, niekochana. Mało tego, ona stała się wręcz nielubiana, patrząc na to, jak zachowywali się czasami reprezentanci. Mówimy tutaj o nieprzychodzeniu na rozmowy do strefy mixed zone, wydarzeniach po meczu z Mołdawią, gdy kibice tak naprawdę nie mogli doczekać się podziękowań za swoją walkę i za swój wyjazd, i za tę całą mizerię, jaką zobaczyli w drugiej połowie. Jak powiedział to Grzegorz Skwara w swoim legendarnym już w wywiadzie, jesteśmy dziadami i nie zasłużyliśmy sobie na to Euro.

Jesteśmy dziadami

Tak, drogi czytelniku, jesteśmy dziadami i nie bójmy się tego otwarcie powiedzieć. Możemy mieć piłkarzy grających w klubach mistrza Włoch, mistrza Hiszpanii. Możemy mieć solidnych reprezentantów w Serie A, Premier League, Bundeslidze, Ligue 1. Ale co z tego, skoro jako drużyna są po prostu żałośni? To przykre, co mówimy, ponieważ taki naród jak nasz zasługuje na dużo lepszą drużynę niż to, co właśnie otrzymał w ostatnich eliminacjach. Jesteśmy w stanie przytoczyć może jeden miły moment z tych eliminacji.

Jest to wygrana z Albanią 1:0 po golu Karola Świderskiego. Reszta jest do zapomnienia. Nie skreślamy pracy Michała Probierza, bo na to za wcześnie, ale tu trzeba naprawdę gruntownych zmian. Zmian i dyskusji, które od lat odkładamy i na które nigdy nie ma czasu. Dotąd udawało nam się przechodzić eliminacje, ale karta w końcu się odwróciła. Reszta drużyn nas dogoniła, a my sami zjechaliśmy z poziomem gry.

Reprezentacja Polski dalej może awansować, ale łatwo nie będzie

Ciągle możemy awansować na Euro 2024, niezależnie od porażki z Czechami. Na wiosnę odbędą się bowiem wcale nie takie łatwe baraże Ligi Narodów, których zwycięzcy wyjadą na imprezę do Niemiec. Jeśli Michał Probierz poukłada tę drużynę, to być może uda nam się zrealizować ten cel i unikniemy wstydu, jakim będzie pierwszy od dziesięciu lat brak awansu na turniej rangi co najmniej europejskiej. Jeszcze kilka lat temu bylibyśmy rozgoryczeni, wściekli, a teraz nam wszystko jedno. Ta drużyna nie zasłużyła na współczucie. Prawdę mówiąc, zasłużyła wyłącznie na pogardę i obojętność.

Tak jak ten Ikar, polecieliśmy niegdyś wysoko pod słońce, a teraz spadamy z wielkim hukiem do morza. Ale ludzie, którzy obserwują tę kadrę, widzieli, że z nią od dłuższego czasu było coś nie tak. Reprezentacja Polski potrzebuje zmian. A kiedy rozmawiać, jak nie w dobie największego kryzysu sportowego od dekady? To będzie trudna rozmowa, będzie wiele krzyków, oskarżeń, ale musi ona być merytoryczna, jeśli nie chcemy pogrążać się w tym marazmie. Chyba że odpowiadają nam takie mecze jak ten z Czechami i braki awansów na największe imprezy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze