Notes taktyka: Z jakością nie wygrasz. Analiza meczu Polska – Holandia


Dlaczego reprezentacja Polski przegrała z „Oranje”

23 września 2022 Notes taktyka: Z jakością nie wygrasz. Analiza meczu Polska – Holandia
Rafał Oleksiewicz / PressFocus

Zbyt duża jakość indywidualna po drugiej stornie to główny powód, przez który reprezentacja Polski przegrała wczoraj wieczorem z Holandią. Nasi gracze wyraźnie nie radzili sobie w defensywnych pojedynkach i bardzo sprawni napastnicy rywali uwypuklili słabości naszych obrońców. Pomimo przeważającej gry obronnej nasi piłkarze mieli również kilka pokrzepiających akcentów w ofensywie, głównie za sprawą Piotra Zielińskiego. Oto taktyczna analiza tego spotkania.


Udostępnij na Udostępnij na

Po kilkumiesięcznej przerwie do gry wróciła reprezentacja Polski. Wrześniowe zgrupowanie liczy tylko dwa spotkania w ramach Ligi Narodów. Choć to bardziej istotne i mające bezpośredni wpływ na utrzymanie w dywizji A starcie z Walią czeka nas dopiero w niedzielę, to jednak mecz z „Oranje” również był ważnym elementem przygotowań do mistrzostw świata. Trener Czesław Michniewicz postanowił po raz kolejny zagrać ustawieniem z trzema stoperami. Dobra dyspozycja lewonożnego Jakuba Kiwiora, którą prezentował w ostatnim czasie w Serie A, z pewnością była ważnym czynnikiem motywującym selekcjonera do wyboru właśnie tego ustawienia. Przed obrońcami w środku pola grał dość eksperymentalny duet środka pola Karol Linetty i Grzegorz Krychowiak. Natomiast w linii ataku trener postanowił wystawić dwie „dziesiątki” w postaci Piotra Zielińskiego oraz będącego w świetnej formie Sebastiana Szymańskiego. Ten duet grał podwieszony pod Robertem Lewandowskim ustawionym na szpicy.

reprezentacja Polski
Składy na mecz / Źródło: SofaScore

Dla Holendrów również nie było to najważniejsze spotkanie wrześniowego zgrupowania. Piłkarzy trenera Louisa van Gaala w niedzielę czeka kluczowe dla losów awansu starcie z Belgią. Jednak bardzo doświadczony i obyty trener dobrze wiedział, że nie można lekceważyć Polaków i oszczędzać swoich najlepszych graczy. Dlatego też Holendrzy wyszli wczoraj w możliwie najlepszym składzie. W pierwszej jedenastce nie zabrakło największych gwiazd holenderskiej piłki: Virgila van Dijka, Frenkiego de Jonga czy Memphisa Depaya. W bramce debiutował Remko Pasveer.

Holandia w posiadaniu

Już przed startem spotkania oczywiste było, że Polscy zawodnicy na niemal każdej pozycji są gorsi technicznie niż ich rywale. Toteż wcale nie powinno dziwić oddanie posiadania w ręce lub – bardziej dokładnie –  nogi Holendrów. Taki stan rzeczy odpowiadał obydwóm drużynom. Zarówno reprezentacja Holandii mogła spełniać się w środowisku, w którym czuje się najlepiej, jak i Polacy nie musieli męczyć się w rozegraniu.

Podopieczni trenera van Gaala podczas fazy ataku bardzo płynnie zmieniali swoją strukturę, aby jak najefektywniej wykorzystać swoje najmocniejsze strony. Pierwszą i najistotniejszą kwestią była ofensywna eksploatacja Dumfriesa. Drużyna „Oranje” w fazie rozegrania w drugiej tercji przechodziła na ustawienie z czwórką w pierwszej linii oraz jednym pivotem ustawionym przed nimi. W trzeciej linii zaś przemieszczali się czterej ofensywni piłkarze, z których Berghuis momentami pomagał de Jongowi w rozegraniu. Nominalny wahadłowy Dumfries przechodził bardzo wysoko do ataku. Po drugiej stornie asymetrycznie Blind opuszczał swoją standardową pozycję i tworzył czwórkę z resztą obrońców. Widoczna na grafice schematyczna struktura ataku reprezentacji Holandii umożliwiała bardzo istotną grę w izolacji dla Dumfriesa. Czyli, tłumacząc, chodziło o to, że wahadłowy miał duży pas boiska przeznaczony wyłącznie dla niego. W razie dostarczenia do niego piłki mógł świetnie wprowadzić się w tempo i szukać gry jeden na jeden.

Reprezentacja Holandii w fazie rozegrania

Gra pomiędzy liniami

To, co również było ważne dla Holendrów, to zagęszczenie środkowego sektora boiska przez graczy ofensywnych. Atakująca czwórka grała zazwyczaj blisko siebie i bardzo często wymieniała się miejscami. Będąc w bliskich odległościach od siebie, napastnicy byli w stanie szybciej skumulować się w razie ewentualnej utraty posiadania.

reprezentacja Polski
Piłkarze Holandii pomiędzy liniami defensywnymi reprezentacji Polski

Samo poruszanie się napastników również było dobrze przemyślane. Wspomniani gracze bardzo często zajmowali przestrzenie pomiędzy drugą a trzecią linią defensywną reprezentacji Polski. Taka pozycja dość mocno uprzykrzała życie całemu naszemu zespołowi. Organizacja defensywna kadry Czesława Michniewicza nie była wczoraj najlepiej wyegzekwowana. Zdarzały się momenty, gdy różne szeregi odczytywały identyczną sytuację boiskową na dwa kompletnie inne sposoby. I gdy na przykład pierwsza linia chciała podejść wyżej i spróbować założyć pressing, to wtedy obrońcy mieli zamiar zostać nisko. Tak więc tworzyło się sporo miejsca pomiędzy formacjami, o które świetnie zatroszczyli się napastnicy Holandii.

Współpraca Berghuis – Dumfries

Kolejnym bardzo ważnym aspektem ofensywnej działalności ekipy Louisa van Gaala była współpraca na prawej stronie ataku pomiędzy Denzelem Dumfriesem a Stevenem Berghuisem. Obydwaj piłkarze w wielu sytuacjach rotowali pozycjami i starali się jak najbardziej utrudnić grę w defensywie najmłodszym i najmniej doświadczonym z polskiego bloku obronnego Zalewskiemu i Kiwiorowi. Bardzo często Berghuis ustawiał się szeroko przy linii, wyciągając z formacji Zalewskiego, a wtedy Dumfries atakował przestrzeń pomiędzy naszym wahadłowym a stoperem.

reprezentacja Polski
Wymienność pozycji Berghuisa i Dumfriesa, ten drugi świetnie ustawiony pomiędzy obrońcami

Gol na 1:0

Współpraca dała o sobie znać bardzo szybko, bo już w 13. minucie, podczas akcji bramkowej. Tutaj po raz kolejny nasi obrońcy mieli problemy z przekazaniem krycia oraz odpowiednią reakcją. Na naszą niekorzyść również działał fakt, że całą akcje w trzeciej tercji Holendrzy rozegrali na jeden kontakt. Nawet gdyby jeden z naszych defensorów już wcześniej starał się przewidzieć zagranie rywala, to i tak miał okrojony czas na reakcję.

Berghuis gra szeroko, wyciągając Karola Linettego, po czym podaje piłkę wsteczną do Depaya. Dumfries nabiega wertykalnie w pole karne. Nicola Zalewski jest zbyt późno, aby przeciąć podanie
reprezentacja Polski
Depay świetnie zagrywa piłkę na jeden kontakt do nabiegającego Dumfriesa. Kiwior wcześniej nie skrócił pola gry i teraz jest bardzo daleko od rywala. Zalewski oraz Linetty nie uczestniczą już w akcji obronnej. Rywal jest sam bez opieki w naszym polu karnym
reprezentacja Polski
Bergwijn ustawia się na wsteczną piłkę, czym skupia uwagę aż trzech naszych stoperów. Gakpo wbiega za obrońcami i dostaje podanie do pustej bramki. Reprezentacja Polski przegrywa już 0:1

Piotr Zieliński jako rozgrywający

Wydaje się, że Czesław Michniewicz zrozumiał w kontekście kadry bardzo istotną rzecz. Piotr Zieliński musi grać jako pierwszy rozgrywający w drugiej linii. Tak, to jest fakt. Nie ma na to innej recepty ani substytutu. W tym momencie rozwoju polskiej kadry narodowej, w którym się znajdujemy, Zieliński jest jedynym pomocnikiem obdarzonym jakością prowadzenia piłki oraz podania na najwyższym światowym poziomie. To jedyny piłkarz, który ma w swojej grze swobodę oraz odwagę i nie stara się tylko zagrać do najbliższego gracza tylko aby podać na tak zwane alibi.

Gdy będziemy chcieli wyróżnić największe wady i słabości naszej reprezentacji, zapewne w ciągu kilku sekund przyjdzie nam na myśl gra z piłką, gra w posiadaniu. Nie czujemy się dobrze, utrzymując piłkę po swojej stronie, dyktując tempo oraz układając atak pozycyjny. Najlepiej uwidacznia się to w spotkaniach z nieco niżej notowanymi przeciwnikami, gdy często bezradnie bijemy głową w mur, usiłując zdobyć bramkę. Co jest ważne podczas gry w ataku pozycyjnym? Jest kilka kluczowych kwestii, ale najlepiej zacząć od początku. A na początku mamy fazę budowy, czyli element, podczas którego obrońcy, wspierani przez pomocników, starają się nadać akcji konkretnego kształtu. Porównując to do czegoś bardziej plastycznego, jest to etap, w którym rozpędza się cała lokomotywa, która wkrótce ma nabrać odpowiedniego tempa i kierunku.

Więc tak ważna rola, jaką jest napędzenie umownej lokomotywy, musi przypaść odpowiedniemu zawodnikowi. Komuś, kto jest w stanie zapewnić płynną progresję, nawet w trudnych warunkach. Komuś, kto jest odpowiedzialny i nie podejmuje nonszalanckich decyzji. Wśród naszych kadrowiczów takim rodzynkiem jest właśnie Piotr Zieliński. Dlatego wczoraj, pomimo iż nominalnie ustawiony był w linii ataku, podczas gdy byliśmy w dłuższym posiadaniu piłki, cofał się on niżej i jako główny rozgrywający budował akcję.

reprezentacja Polski
Piotr Zieliński schodzący do rozegrania

Alternatywa przy wysokiej obronie rywali

Dodatkowo uniwersalność pomocnika Napoli bardzo pomagała reprezentacji podczas momentów, przy których Holendrzy chcieli aplikować wyższy pressing. Świetnie czujący się z piłką, nawet pod presją przeciwnika, Zieliński był nową i bezpieczną alternatywą do podania dla obrońców. Gdy pomocnik schodził niżej, wtedy pozostałe dwie „szóstki”, czyli Linetty i Krychowiak, rozszerzały swoją pozycje, aby wytworzyć miejsce na wbiegnięcie z trzeciej linii. Przy wysokiej obronie holenderskiej oraz pewnej nieporadności w wyprowadzeniu prezentowanej przez stoperów taki ruch był zbawienny.

Piotr Zieliński między „szóstkami”

Oby ten trend ostatecznie był czymś stałym i niepodlegającym żadnym dyskusjom. Nasza kadra narodowa potrzebuje do rozegrania kogoś takiego jak Zieliński. Może on odgrywać tę rolę, będąc na papierze ustawionym na kompletnie innej pozycji, co pokazał wczorajszy mecz. Jeżeli chcemy o coś walczyć na mistrzostwach świata, to koniecznie musimy mieć płynność i szybkość w rozegraniu, bo i w takim elemencie przyjdzie grać naszym reprezentantom na katarskich boiskach.

Płomyki nadziei ofensywnej

Piłkarze Czesława Michniewicza na przestrzeni całego spotkania niewiele zagrozili bramce debiutanta Pasveera. Jeżeli jakimś fantastycznym przyjęciem czy podaniem nie błysnął zdecydowanie najlepszy na placu Piotr Zieliński, to nasza gra kompletnie się nie kleiła. Tylko i wyłącznie indywidualna forma gracza Napoli trzymała naszą kadrę w grze o chociażby punkt. Będąc przez znaczną część gry defensywie, można byłoby liczyć na kontrataki, lecz tutaj również nie byliśmy w stanie specjalnie zaskoczyć Holendrów. Po ewentualnym odbiorze piłki bardzo długo trwało, zanim z akcją podłączali się wahadłowi lub skrajni stoperzy. Czas reakcji całego zespołu był zbyt niski i nasi przeciwnicy mogli przywrócić szyki w obronie.

Gdy więc nie wychodzi ani z gry, ani z kontry, to zostaje jedyna opcja. Opcja ostateczna, ostatnia karta w talii, czyli stały fragment. Broń najbiedniej uzdolnionych technicznie drużyn, lecz takich, które mają jakiś pomysł i chęć, aby go wypracować. I to naszej drużynie trzeba oddać, bo należy jej się koniecznie. Widać gołym okiem, że sztab wraz z piłkarzami włożył dużo pracy do tego właśnie elementu gry. Jaka myśl przyświecała im w pierwszym stopniu? Pewności nie będzie nigdy, ale można się domyślać, że pod wodzą trenera Czesława Michniewicza chcemy być nieprzewidywalni. We wczorajszymi spotkaniu każdy z czterech rzutów różnych, które wykonywała reprezentacja Polski, został rozegrany w inny sposób. Były krótkie rozegranie, wrzutka z ustawieniem dwóch dośrodkowujących przy narożniku oraz nabiegnięcie z dalekiej strefy. Cały wachlarz możliwości zamknięty w jednym meczu, jedna z niewielu pozytywnych wiadomości z wczorajszej potyczki.

Rzut rożny 1: krótkie rozegranie z późniejszym dośrodkowaniem
Rzut rożny 2: ustawienie prawonożnego i lewonożnego zawodnika przy narożniku, wyciągniecie jednego obrońcy z pola karnego, sytuacja 2 vs 2 w rogu, dośrodkowanie bezpośrednie
Rzut rożny 3: nabiegnięcie z dalekiej strefy

Roszady po przerwie

Tuż po zmianie stron selekcjoner Czesław Michniewicz dokonał pewnych zmian. Gra zespołu w pierwszej części meczu na pewno nie napawała optymizmem, więc trener musiał szukać alternatyw. Na boisko został wprowadzony drugi napastnik Arkadiusz Milik, który zajął miejsce Karola Linettego. Drużyna przeszła od razu na inne ustawienie taktyczne, czyli 5-3-2. Trener zdał sobie sprawę, że i tak nie gramy w wysokiej obronie, więc nie potrzebujemy właśnie tam równowagi przeciwko stoperom Holandii. Za to w zamian dostaliśmy kolejnego gracza bliżej środka pola i typowego napastnika obok Lewandowskiego, który mógłby wspomóc go np. w grze w powietrzu.

reprezentacja Polski
Reprezentacja Polski w ustawieniu 5-3-2 w drugiej połowie oraz układ sił w danych strefach

Jak się okazało, plan spisywał się naprawdę nieźle. Kilka minut po wspomnianych zmianach nasi piłkarze zyskali więcej pewności siebie. Słowa selekcjonera wypowiedziane w szatni motywująco podziałały na morale wszystkich zawodników. Świetną sytuację chwilę po wejściu miał Arkadiusz Milik, jednak nieczysto trafił w piłkę. Lecz niestety dość szybko po dobrym i odważnym fragmencie gry reprezentacja Polski otrzymała kolejnego gonga. Po raz kolejny Holendrzy zagrali bardzo szybko, zbyt szybko jak dla nas. Wymienili niewiele podań, lecz na dobrym tempie, na jeden kontakt rozklepali naszą obronę i to wystarczyło, aby ponownie zdobyć bramkę. Reprezentacja Polski nie była już w stanie odrobić takiej straty. Sposób, w jaki padły obydwa gole, to właśnie była największa różnica wczorajszego spotkania. Polacy nie byli w stanie dostarczyć składnie piłki po ziemi w trzecią strefę boiska, a Holendrzy nie tyle, że to robili, ale już w samej strefie grali tak jak należy, czyli na jeden, dwa kontakty.

W tej chwili reprezentacja Polski z pewnością nie jest gotowa na mundial. Choć z rywali pokroju Holandii w fazie grupowej czeka nas co prawda tylko Argentyna, to i tak w meczu z np. Meksykiem piłkarze będą musieli się wysilić o wiele bardziej.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze