Za nami trzeci mecz reprezentacji Polski w tym roku. Biało-Czerwoni pokonali Mołdawię na Stadionie Śląskim, a bramki zdobywali Matty Cash i Bartosz Slisz. Z kadrą po 17 latach od debiutu pożegnał się natomiast Kamil Grosicki.
Gdy po raz ostatni Chorzów gościł reprezentację Polski, ta wygrywała baraż ze Szwecją i świętowała awans na mistrzostwa świata. Od tego czasu wiele się jednak zmieniło. W kadrze na mecz towarzyski z Mołdawią znalazło się zaledwie sześciu zawodników, którzy zagrali w tamtym spotkaniu.
Polscy kibice w ostatnich latach nie mogli mieć z Mołdawianami zbyt dobrych wspomnień. W 2023 roku nasza reprezentacja dwukrotnie gubiła z tym przeciwnikiem punkty, z czego raz w kompromitujących okolicznościach. Wszyscy pamiętamy chyba mecz w Kiszyniowie…
Wzruszające chwile. Grosicki pożegnał się z reprezentacją
Piątkowe spotkanie z Mołdawią było dla skrzydłowego Pogoni ostatnim w narodowych barwach. Jego imponujący licznik zatrzymał się na 95 występach i czterech imprezach rangi mistrzowskiej. Na przestrzeni kilkunastu lat dla reprezentacji strzelił 17 goli i dołożył 24 asysty.
Przeciwko Mołdawii rozegrał 30 minut. W ich trakcie dało się zauważyć, że 36-latek chce pożegnać się z reprezentacją w najlepszy możliwy sposób. Ostatecznie na listę strzelców się nie wpisał, ale – jak to Grosicki – nie odpuszczał, zostawiając po sobie dobre wrażenie. Żegnany był w wyjątkowej atmosferze.
❤️
📸 @Cyfrasport
__
HT #POLMDA 1:0 🇵🇱🇲🇩 pic.twitter.com/iDNl3lPXn7— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) June 6, 2025
Polacy z trzecim zwycięstwem w 2025 roku, wielkiego optymizmu jednak nie ma
Podopieczni Michała Probierza równo z pierwszym gwizdkiem sędziego ruszyli do ataku. Swoje sytuacje już na początku mieli Grosicki i Moder. Później strzałem zza pola karnego mołdawskiego bramkarza zaskoczyć próbował Sebastian Szymański, ale skończyło się tylko rzutem rożnym, zresztą również niewykorzystanym.
Polacy dopięli swego dopiero po pół godzinie gry, kiedy to fenomenalnym uderzeniem popisał się Matty Cash. Warto odnotować, że identyczną bramkę zdobył on przy okazji wyjazdowego spotkania z Holandią w Lidze Narodów przed trzema laty.
Więcej goli przed przerwą już nie zobaczyliśmy, a widowisko – poza kilkoma groźniejszymi (wymienionymi wyżej) akcjami – zdecydowanie nie porwało. W drugiej połowie selekcjoner dokonał kilku roszad w składzie. Nie zmieniło to jednak zbytnio obrazu gry. Dalej oglądaliśmy typowy mecz towarzyski.
Nasi zawodnicy z tej bardziej ofensywnej strony pokazali się dopiero w końcówce. W 88. minucie wynik podwyższył i ustalił Bartosz Slisz, co ciekawe – także po strzale z dystansu.
Pomimo trzeciego zwycięstwa w tym roku, dalej pojawia się wiele znaków zapytania. Po piątkowym meczu zwłaszcza w kontekście formy naszych napastników. A już we wtorek Polaków czeka jedno z najważniejszych spotkań w eliminacjach do mistrzostw świata.