W najnowszym notowaniu rankingu FIFA reprezentacja Danii powróciła do pierwszej dziesiątki. Nikt już nie sugeruje się tym zestawieniem, ale w kontekście Skandynawów akurat oddaje ono rzeczywistość. Czy tego chcemy, czy nie, Dania w tym momencie jest jedną z najlepszych drużyn narodowych na całym świecie. Czerwcowe zgrupowanie i zwycięstwo z Francją tylko to potwierdzają. „Gang Olsena” już rozrysowuje plan i z nadzieją oczekuje na listopadowo-grudniowe mistrzostwa świata.
Niektórzy myślą, że duński dynamit wybuchł nagle i nieoczekiwanie. Rzeczywiście można było odnieść takie wrażenie, bo prawdziwy potencjał Danii przed ubiegłorocznymi mistrzostwami Europy był mało komu znany. Ot, przyzwoita drużyna i tyle. Jednak trzeba wiedzieć, że to nie był jednorazowy wystrzał formy poszczególnych zawodników, a skrupulatnie budowana drużyna, której podwaliny były położone już przed mundialem w Rosji.
Reprezentacja Danii: duński dynamit wybuchł ponownie
Podczas Euro 2020 nie było chyba osoby, która nie zachwycałaby się Duńczykami. Wynikało to z kilku czynników. Przede wszystkim Dania zaprezentowała się sportowo na najwyższym poziomie. Serwowała nam fantastyczne widowiska, które nie raz zdzierały Kazimierzowi Węgrzynowi gardło w budce komentatorskiej. Warto też nadmienić niesamowitą atmosferę na kopenhaskim Parken. Kibice swoim dopingiem nieśli reprezentację, która dzięki temu zdołała przezwyciężyć dramatyczny wypadek Christiana Eriksena. Jeśli ktoś za dwadzieścia lat spyta mnie, co najlepiej wspominam z tego turnieju, to bez wahania odpowiem, że właśnie Danię.
Piękna droga Danii zakończyła się w półfinale. Anglia okazała się po prostu za mocna. Oczywiście tuż po spotkaniu zawrzało z powodu wątpliwej „jedenastki” podarowanej Wyspiarzom, lecz trzeba pamiętać, że „Synowie Albionu” od drugiej połowy mocno przewyższali Skandynawów. I koniec końców wygrali zasłużenie.
–Po Euro 2020 w Danii zapanował duży optymizm. Oczywiście, półfinał z Anglią rozczarował kibiców, którzy śnili już o złocie, jednak brąz i tak był doskonałym wynikiem. Kadra swoją grą sprawiła, że wszyscy się w niej zakochali. Piłkarze stali się bohaterami, a pozytywne emocje unoszą się do tej pory – opowiada Wiktor Morawski, redaktor Futbolu Po Skandynawsku i ekspert od duńskiej piłki.
To był bez wątpienia najlepszy turniej Duńczyków od historycznego zwycięstwa w 1992 roku. „Gang Olsena” stał się czarnym koniem turnieju, a ich gra była tylko prologiem do pięknej historii, która wciąż pisze się na naszych oczach.
Kasper Hjulmand kontynuatorem rewolucji
W opinii publicznej krąży błędne przekonanie, iż to Kasper Hjulmand jest architektem sukcesu reprezentacji Danii. Nie można 50-latkowi odmówić uatrakcyjnienia taktyki oraz stylu gry, jednak to nie on rozpoczął budowę kadry, którą mamy dzisiaj okazję oglądać. Wszystko na początku marca 2016 roku rozpoczął Age Hareide – żywa legenda skandynawskiej myśli szkoleniowej.
– Kasper Hjulmand ma niebagatelny wkład w sukces duńskiego dynamitu. Trzeba jednak pamiętać, że nie stworzył on świetnej drużyny machnięciem czarodziejskiej różdżki. Fundamenty położył Age Hareide, który wyciągnął kadrę z kryzysu, zaszczepił gen zwycięstwa i nawet przed przełożeniem Euro 2020 twierdził, że celem minimum jest brąz. To pokazuje, iż ta drużyna jest budowana od dawna – tłumaczy Morawski.
Drużyna Age Hareide zaprezentowała się światu podczas mistrzostw świata w 2018 roku, kiedy odpadła po fazie grupowej w rzutach karnych z Chorwacją. Zespół pod jego wodzą był nastawiony bardziej defensywnie, dominowały dalekie wyrzuty z autu i mniejsza eksperymentalność w fazie konstrukcji ataków. Może sam wynik nie wywołuje gęsiej skórki, ale praca wykonana przez Norwega dała ogromne możliwości rozwoju Kasprowi Hjulmandowi. I co najważniejsze — położyła fundamenty dla obecnej reprezentacji.
Trudno jednak w jakikolwiek sposób deprecjonować warsztat i osiągnięcia Hjulmanda. Ten trener wyniósł Danię na zupełnie inny poziom i wyłamał się w końcu ze stereotypu topornego skandynawskiego grania. Jego kadra swoimi poczynaniami realizuje niesamowity ofensywny potencjał, a jej mecze niemal zawsze dają masę emocji. Ów selekcjoner zasługuje na jeszcze większą uwagę, gdyż stworzył jedną z najbardziej nieobliczalnych reprezentacji na całym świecie.
Jak gra reprezentacja Danii?
Początkowo Age Hareide miał poprowadzić Danię podczas Euro 2020. Jednak pandemia zmusiła organizatorów do przełożenia imprezy na kolejny rok, a duński związek miał już gotową umowę dla Kaspra Hjulmanda. Wraz z przyjściem nowego szkoleniowca wiele się zmieniło. Dania mocno skupiła się na ofensywie i właśnie to miało być ich największą bronią. Pokazał to mecz z Rosją na mistrzostwach Europy, gdzie Skandynawowie po prostu zamęczyli „Sborną” ciągłymi atakami.
– Dania jest elastycznym taktycznie zespołem. Jeśli gra dwójką środkowych obrońców, to najczęściej jest to 4-3-3 lub 4-2-3-1, a w fazie obronnej 4-1-4-1. Jednak najczęściej były to ustawienia z trójką środkowych obrońców, takie jak 5-2-3, 5-2-1-2 lub 3-4-2-1. Wtedy w obronie powstaje najczęściej 5-4-1. Takie ustawianie pozwala na dużą mobilność graczy ofensywnych, którzy nie mają problemu z przesunięciem się do bocznego sektora w fazie obronnej. To właśnie doskonałe ustawienie w niskim bloku i wzajemna asekuracja są siłą duńskiej defensywy. Należy jednak pamiętać, że Dania nie wraca do niskiego bloku od razu po odbiorze, ale stara się nałożyć pressing na połowie rywala i dopiero gdy to się nie uda, błyskawicznie formuje drugą piątkę obronną. Dania nie boi się grać piłką, ale nie jest to dla niej istotne. Liczy się szybkość przechodzenia z fazy defensywnej do ofensywy – opisuje Morawski.
Duńczycy są przede wszystkim wzorcowym przykładem drużyny, w której nie rządzą indywidualności, a liczy się dobro ogółu. Są piłkarze lepsi i gorsi, ale każdy walczy o wspólny cel. To między innymi dlatego organizacja gry stoi na tak wysokim poziomie. Z przyjemnością ogląda się intensywne ataki Danii, które mogą powalić na kolana wszystkich. Nawet ich samych.
– Ich taktyka jest i efektowna, i efektywna, ale także wyniszczająca fizycznie. To poskutkowało porażką w półfinale Euro, w którym w drugiej połowie zabrakło sił, i to może być problemem w Katarze, gdzie przecież z uwagi na temperaturę przeniesiono mundial na zimę. Obawiam się również braku indywidualności, które w kluczowym momencie mogą okazać się najistotniejsze – pointuje Morawski.
Christian Eriksen wciąż liderem reprezentacji (ale już z mniejszą rolą)
Christian Eriksen i jego ostatnie lata to historia, która bez wątpienia zasługuje na osobny artykuł. Przed mistrzostwami Europy wszyscy wskazywali, że to właśnie on będzie największą gwiazdą reprezentacji. I słusznie, bo nikt w kadrze nie posiadał takich umiejętności. Podczas meczu z Finlandią w pewnym momencie zamarli wszyscy. Jedni płakali, drudzy siedzieli i patrzyli przed siebie z niedowierzaniem. Zaczęły pojawiać się czarne myśli. Ale Eriksen wrócił. Wrócił i wciąż jest liderem reprezentacji Danii. To jedna z tych historii, kiedy rzeczywiście możemy powiedzieć, że dla tego człowieka piłka nożna jest wartością najwyższą.
– Jego powrót był fantastyczną wiadomością dla całego środowiska. Fakt, że poradził sobie z tym dramatem i wrócił, zagrzewa wszystkich do jeszcze bardziej wymagającej walki. Jest też, nieprzypadkowo, kapitanem i liderem. Kimś, kto ciągnął reprezentację, gdy ta dopiero wychodziła z lat kiepskiej gry. Teraz w otoczeniu świetnych graczy może ją pociągnąć do sukcesu. No i to, co najważniejsze: Eriksen to kawał świetnego zawodnika – mówi Morawski.
Wiktor zwraca też uwagę na bardzo istotną kwestię. Eriksen jest liderem, ale już nieosamotnionym. Wcześniej większość rzeczy spoczywała na jego barkach, lecz teraz może złapać trochę oddechu i po prostu czarować na boisku. Ma teraz trochę więcej wolności, częściej decyduje się na strzały z dystansu i ma wokół siebie zbudowaną naprawdę dobrą drużynę. Pierre-Emile Hojbjerg, Jonas Wind, Andreas Christensen, Mikkel Damsgaard – to tylko część kadry, której potencjał jest naprawdę spory.
– Myślę, że bardzo niedocenianym graczem jest też Joachim Andersen. Na mistrzostwach Europy nie grał zbyt dużo, a konkurencja na środku obrony jest spora. Ale ostatnio spisywał się naprawdę dobrze. Obrońca Crystal Palace powalczy o miejsce w wyjściowym składzie i choć nie jest przesądzone, że je wywalczy, to z pewnością Dania ma w nim gwarancję zabezpieczenia tej pozycji – chwali piłkarza Morawski.
Reprezentacja Danii w czerwcu to dopiero mecze
– Jeśli miałbym ocenić czerwcowe zgrupowanie w skali liczbowej, to dałbym jakoś 8/10. W przegranym meczu z Chorwacją wyglądało to nieźle, ale zabrakło skuteczności. Do tego dwa zwycięstwa z Austrią i jedno monumentalne z Francją. Styl był naprawdę obiecujący, spisali się zarówno nowi rekruci, jak i piłkarze, którzy dotychczas nie byli pierwszym wyborem. Ale najważniejszy jest ten mecz z Francją. Nie dość, że Duńczycy wrócili do gry po straceniu pierwszej bramki, to w dodatku potrafili przezwyciężyć trudny moment i doprowadzić do wygranej – ocenia Morawski.
59’—Andreas Cornelius comes on
68’—Cornelius scores
89’—Cornelius scores againDenmark comeback to shock France 2-1 in their Nations League opener 😲 pic.twitter.com/WGOrfJRo1Z
— B/R Football (@brfootball) June 3, 2022
Czerwcowe zgrupowanie było pokazem potencjału tej reprezentacji. W fazie ofensywnej wyglądało to naprawdę dobrze, a w dodatku widać, że Christian Eriksen już włączył swój najwyższy bieg. Duńczycy w takiej formie są zagrożeniem dla każdego – co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Jednak daleko mi do stwierdzenia, że Skandynawowie nie mają się czym martwić. Otóż mają. Po utracie piłki brakuje szybkiej reorganizacji, a stracone bramki często wynikają ze słabego ustawienia lub błędów indywidualnych. Nad tym Hjulmand i jego sztab muszą popracować podczas wrześniowych spotkań.
Jednak sam mecz z Francją udowodnił, że reprezentacja Danii coraz mocniej puka do bramy z napisem „światowi potentaci”. Skandynawowie po słabym starcie w drugiej połowie potrafili wznieść się na wyżyny i skrupulatnie wykorzystali każdy błąd mistrzów świata. Można mówić, że Francuzi w czerwcu byli często słabi, ale zwycięstwo na ich terenie zawsze imponuje.
Gdzie jest sufit?
Teraz chyba śmiało możemy powiedzieć, iż występ Skandynawów na Euro 2020 był tylko przedsmakiem tego, co może czekać nas w przyszłości. Dania wydaje się być prawie gotowa na kolejne wyzwanie, którym są zbliżające się mistrzostwa świata w Katarze. Pytanie tylko, jak daleko może zajść? To oczywiście zależy od ułożenia drabinki, jednak już przed turniejem możemy spodziewać się Duńczyków w roli czarnego konia tego nietypowego i owianego kontrowersjami turnieju.
– Wyjście z grupy to obowiązek. Oczekuje się też, by nie przegrać z nikim, kto nie należy do światowej czołówki, więc ewentualny mecz z Polską po wyjściu z grupy, będzie meczem, gdzie awans Danii jest oczekiwany. Czy jest szansa na coś więcej? Dania będzie chciała pokazać, że nie jest już kadrą drugiego szeregu, a wtedy należy wygrać przynajmniej jeden mecz w fazie pucharowej z kimś z absolutnego topu. To powinno być głównym celem Danii w Katarze. Czy możliwy jest ewentualny medal, może nawet złoty? Są większi faworyci, to na pewno. Jednak gdzieś tam w tle, w szerokim granie kandydatów, Dania czeka, mając w głowie, że jeśli tylko trafi z formą, to może wygrać z absolutnie każdym – podsumowuje Wiktor Morawski.