Remis na Di Stefano!


Real Madryt zremisował u siebie z Realem Sociedad

1 marca 2021 Remis na Di Stefano!
https://ygfoot.com/

Ta kolejka w La Liga spokojnie mogłaby być nazwana kolejką hitów. W sobotnie popołudnie mogliśmy oglądać mecz Sevilli z Barceloną, a w niedzielny wieczór Villarrealu z Atletico. Poniedziałek zdecydowanie nie chciał być gorszy. Na deser dostaliśmy starcie dwóch Realów. Real Madryt po środowym zwycięstwie z Atalantą czekał już na przyjazd Realu Sociedad. Realu, który nie popisał się w Europie i w zdecydowanie gorszych nastrojach podchodził do meczu z ekipą "Los Blancos".


Udostępnij na Udostępnij na

Mecz trzeciej z piątą ekipą La Liga. Real chcąc marzyć o mistrzostwie Hiszpanii, musiał wygrać. Wygrała „Barca”, wygrało „Atleti”. Presja na gospodarzach była ogromna. Jednak w obozie „Królewskich” w końcu zaczęło się dziać dobrze, ba, nawet bardzo dobrze. Do kadry na ten mecz wróciło czterech z dziewięciu kontuzjowanych zawodników. Zidane kolejny raz mógł powołać Fede Valverde, Rodrygo, Marcelo i Odriozolę. Trudno przypuszczać, aby któryś z nich od razu wskoczył do wyjściowego składu. Do meczu gospodarze podchodzili po serii pięciu zwycięstw z rzędu. W kadrze gości szczególnie brakowało Mikela Merino oraz byłego gracza „Los Blancos”, Asiera Illarramendiego. Sociedad wygrał trzy ostatnie ligowe potyczki. Kolejny już raz w tej kolejce czekaliśmy na prawdziwe partidazo.

Kontrowersja na początek

Pierwsze 15 minut upłynęło pod znakiem podań i gry w środku pola. Jedyną groźną akcję przeprowadzili goście. Oyarzabal podał do Monreala już w polu karnym, tam bardzo mocne wejście zanotował Casemiro. No właśnie, pytanie, czy przyjezdnym nie należał się rzut karny. Sędzia odgwizdał jednak spalonego, choć trudno domyślić się, w którym momencie miało do niego dojść. Wszelkie powtórki pokazywały, że akcja była całkowicie legalna. Już na początku mieliśmy sporą kontrowersję. Nawet zadeklarowani kibice gospodarzy nie mają wątpliwości.

Napór Realu bez efektu

Real Madryt na poważnie ruszył do ataku dopiero w 20. minucie. Sygnał do natarcia dał Lucas Vazquez. Hiszpański defensor przeprowadził przebojową akcję prawym skrzydłem, wrzucił na głowę Mariano, a ten na nieszczęście gospodarzy strzelił w poprzeczkę. Piłka spadła pod nogi Asensio. Madrycka perełka pokazała namiastkę swoich technicznych umiejętności, podbijając piłkę w polu karnym. Hiszpan uderzył mocno, celnie, ale na drodze do bramki stanął jeden z obrońców Realu Sociedad. Zaczęła się prawdziwa „La Zabawa”.

https://twitter.com/cappy_39/status/1366484095375654917?s=20

w 43. minucie bardzo groźną kontrę zepsuł Alexander Isak. Szwed tak popędził na bramkę Courtoisa, że Toni Kroos miał być może mroczki przed oczami. Nie był w stanie nawiązać walki szybkościowej niemiecki piłkarz. Isak jednak niecelnie podał w pole karne, zamiast próbować strzelać na bramkę belgijskiego bramkarza. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 0:0. Bardzo często brylował Modrić, pokazywał się Isco, dużo pracy miał Alex Remiro. Kibice na pewno nie mogli narzekać na tempo. Jedyne, czego zabrakło, to bramki.

Nie wzrost, lecz precyzja

Trzęsienie ziemi w Madrycie nadeszło w 54. minucie. Aktywny w tym spotkaniu Nacho Monreal doskonale dośrodkował w pole karne „Los Blancos”, tam czekał już filigranowy Portu. Hiszpan doskonale uderzył głową i pokonał Courtoisa. Gospodarze 0:1 goście, mała niespodzianka, która zwiastowała jeszcze lepszy spektakl. Real musiał ruszyć do ataku, a Sociedad czyhał na kontry i Isaka w najlepszej wersji. Po stronie Realu szaleć zaczął Lucas Vazquez. Hiszpan raz po raz nękał defensywę gości swoją szybkością, celnością dośrodkowań, a nawet finezją w stylu Neymara.

Trudny powrót „Los Blancos”

Real atakował, Real dominował, Real się starał. Prowadził jednak wciąż Real, ale Sociedad. Goście realizowali spokojnie plan nakreślony przez swojego trenera. Zmiany Zidane’a wniosły dużo ożywienia. Swoją okazję miał wracający do gry Rodrygo, ale podjął złą decyzję. Aktywny był Vinicius, bardzo blisko gola był młody Hugo Durro, a najbliżej zdobycia bramki był Casemiro. Brazylijczyk kilka razy mógł pokonać Rulliego strzałem głową.

Real Madryt w końcu wcisnął tego gola. „Królewscy” szyli akcję bramkową od dobrych 20 minut, aż przyszła akcja Vazquez – Vinicius. Brazylijczyk swój setny występ w koszulce Realu Madryt przystemplował bramką na 1:1. To nie był najlepszy strzał „Viniego”, ale najważniejsze, że wpadło. Swój udział przy tym golu miał Valverde, który znakomicie podał piętą i przyspieszył akcję gospodarzy.

***

Niewiele pozytywów może wyciągnąć z tego meczu Real Madryt. Jednak jakieś się znajdą. Na pewno nie jest nim wynik, który musi rozczarowywać. Szczególnie biorąc pod uwagę dominację gospodarzy przez zdecydowaną część meczu. Powrót kontuzjowanych Rodrygo i Valverde to coś, co może napawać pewną nutką optymizmu. Real Sociedad z kolei dzięki temu spotkaniu nie przerwał swojej passy bez zwycięstwa w La Liga, ale to żaden wstyd. Goście długo się bronili, czasami wręcz heroicznie wybijali piłki z pola karnego jak najdalej od własnej bramki. To był stały obrazek po 70. minucie meczu.

Real Madryt wywalczył ten jeden, bardzo cenny punkt, choć na pewno nie jest zadowolony. Do derbów Madrytu podejdzie ze stratą pięciu punktów i jednym meczem mniej. Sociedad musi odpierać ataki Betisu, który ostatnio jest w bardzo dobrej formie. Z pewnością był to najlepszy z trzech hitowych meczów tej kolejki La Liga. Zobaczyliśmy kawał bardzo dobrej piłki.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze