Real stłamszony na Bernabeu. Gran Derbi dla „Barcy”!


21 listopada 2015 Real stłamszony na Bernabeu. Gran Derbi dla „Barcy”!

Takiego obrotu sprawy na Santiago Bernabeu sobotniego wieczoru nie spodziewali się nawet najwierniejsi kibice FC Barcelona, która w 12. kolejce pokonała Real Madryt 4:0. Głównym bohaterem Gran Derbi został będący w ostatnich miesiącach w niesamowitym gazie Neymar, który strzelił jedną z bramek dla „Dumy Katalonii”.


Udostępnij na Udostępnij na

Początek spotkania nie zapowiadał aż tak wielkiej dominacji mistrzów Hiszpanii. Obie drużyny w pierwszych minutach stworzyły sobie groźne sytuacje za sprawą Neymara oraz Cristiano Ronaldo. O ile w przypadku Brazylijczyka nie był to jeden z niewielu dobrych akcentów w tym meczu, o tyle o Portugalczyku nie można powiedzieć tego samego.

Z każdą minutą podopieczni Rafy Beniteza coraz słabiej prezentowali się w środku pola, zdecydowanie przegrywając tam rywalizację z drugą linią „Blaugrany”. „Barca” co prawda utrzymywała się długimi momentami przy piłce, ale nie tak długo, jak przyzwyczaiła do tego w poprzednich latach. Drużyna prowadzona przez Luisa Enrique od pierwszych minut wyglądała na ekipę bardziej zdeterminowaną, dla której nie było straconych sytuacji. W efekcie Real coraz głębiej się cofał oraz długimi fragmentami nie potrafił przeprowadzić składnej akcji. Agresywna gra Barcelony sprawiała, że „Królewscy” wyglądali na kompletnie zagubionych, co chwilę tracąc piłkę w środku pola, a następnie nacinając się na groźne ataki gości.

Pierwszą bramkę w 11. minucie przyniosła jednak spokojna wymiana podań w środku pola, skąd piłkę otrzymał Sergi Roberto. Rozpędzony Hiszpan wywiódł w pole Sergio Ramosa, po którym w linii defensywnej powstała luka, a z niej skorzystał Luis Suarez, umieszczając futbolówkę w siatce. Po objęciu prowadzenia nastąpiła chwila jeszcze większej dominacji Barcelony, która zdecydowanie przejęła inicjatywę w środku boiska. Po kilku minutach zmieniło się to na korzyść „Królewskich” z Madrytu, ale niewiele z tego wynikało, bo gospodarze kompletnie nie mieli pomysłu na sforsowanie szczelnej defensywy „Dumy Katalonii”. Real nadal notował sporo strat w środku pola, a w defensywie niepewnie grał Ramos, który brał udział w każdej groźniejszej akcji Barcelony.

https://www.youtube.com/watch?v=ffawKF9LFoQ

Tuż przed przerwą, bo w 39. minucie, po kolejnej stracie piłki w środku pola groźną akcję przeprowadziła FC Barcelona. Przebłysk geniuszu zaprezentował w niej Andres Iniesta, który zagrał do wbiegającego w pole karne Neymara, a ten bez problemów pokonał Keylora Navasa. Ważną rolę przy kolejnej bramce odegrał Sergio Ramos, który nie utrzymał linii spalonego.

https://www.youtube.com/watch?v=ra2AT1nfCmU

Druga połowa to mocny początek gospodarzy, którzy trzykrotnie zagrozili bramce „Blaugrany”. Jako pierwszy próbował Marcelo, który wygrał pojedynek biegowy z Danim Alvesem, ale następnie uderzył w boczną siatkę. W 48. minucie bardzo niebezpiecznym strzałem popisał się James Rodriguez, ale świetnie dysponowany tego dnia Claudio Bravo sparował piłkę na rzut rożny. Tuż po nim groźnie na bramkę gości uderzał Gareth Bale, ale tym razem futbolówka również nie znalazła drogi do siatki.

https://www.youtube.com/watch?v=pz1Wyz3LmHA

W 50. minucie groźnie z rzutu wolnego odpowiedziała Barcelona, ale świetnie obronił go Navas. Po dwóch minutach wynik spotkania na 3:0 podwyższył Andres Iniesta, który zagrał na jeden kontakt z Neymarem, a następnie uderzył nie do obrony pod poprzeczkę. Barcelona wyraźnie zwolniła tempo, a Real wyglądał na stłamszonego. Sytuację próbował ratować Benitez, wprowadzając na boisko Isco, co początkowo przyniosło efekty, ale tylko na chwilę. Później „Królewscy” znów się cofnęli.

https://www.youtube.com/watch?v=htvj6O8lRMs

Po czwartej bramce dla Barcelony gospodarze doszli do kilku dogodnych sytuacji, ale te na potęgę marnował Karim Benzema. Na boisku zrobiło się więcej miejsca, więc akcja przenosiła się z jednej bramki pod drugą. W jednej z kontr nie popisał się wprowadzony z ławki rezerwowych Munir, który mając przed sobą tylko Navasa, fatalnie przestrzelił. Swoją szansę pod koniec spotkania miał również Cristiano Ronaldo, któremu idealnie w pole karne wrzucił piłkę Dani Carvajal, ale znów na posterunku był Bravo, który rozegrał prawdopodobnie najlepszy mecz w barwach Barcelony.

0:4 to ogromny cios dla Rafy Beniteza, którego pozycja w stolicy Hiszpanii wydaje się być coraz bardziej podważana. Goście zasłużenie wygrali to spotkanie, ale przy lepszej skuteczności mogli się pokusić o jedną bramkę więcej. Również Real miał swoje sytuacje, ale wydaje się, że kluczową postacią w tym aspekcie był chilijski bramkarz.

Komentarze
Dan (gość) - 8 lat temu

Piłkarze vs Perez = 1:0. Przecież zawodnicy wyraźnie mówili, że Carlo musi zostać. A Florek nie posłuchał i ma za swoje. Powinien także im podziękować, że w ogóle wyszli na murawę, nie oddając meczu walkowerem. A sorry to chyba ich praca (za którą inkasują "niemałe" pieniądze) więc chyba musieli wyjść. Niemniej jednak wyglądało to tak jakby ich tam nie było.

Przy nazwisku Beniteza stawiam ogromny minus. Nie wiem czy trener uległ naciskom z góry w kwestii BBC czy ze strony prasy odnośnie defensywnej gry, ale wg mnie personalia na ten mecz powinny wyglądać inaczej. Postawienie na rozkojarzonego Benzeme nie było najlepszym posunięciem plus wybór Danilo na PO.

Wielu zarzucało Rafie czemu gra brazylijczyk kosztem Carvajala, ale ja tu upatrywałem zamiar zgrywania go z drużyną (ale nie w tak ważnym meczu takie numery), podobnie jak zmiany w trakcie spotkania za dobrze spisującego się Benzeme oszczędzaniem go, gdyż w kadrze nie ma drugiego zawodnika o takim profilu.Jednak tym razem Benitez zawiódł na całej linii.

Czemu niby Benzema czy Bale dotrwali do końca meczu mimo słabej dyspozycji? Przecież ławka rezerwowych nie jest zła.
"Casemiro brakuje doświadczenia i umiejętności do grania w takich meczach" ale przynajmniej nie
brakuje woli walki jak to było u Toniego bez formy.
Gdzie asekuracja przez skrzydłowych? o której m.in pisałem tu: http://igol.pl/primera-division/historyczny-mecz-krychowiaka-real-pokonany/
"w defensywie niepewnie grał Ramos, który brał udział w każdej groźnej akcji Barcelony" należy domniemywać na ile było to spowodowane doskwierającym barkiem, a na ile znowu jego głową (patrz np. karny sprokurowany z Atletico). Dla mnie ogólnie Varane>Ramos. Tu trochę o nim wspomniałem odnośnie podwyżki, która mu się nie należała moim zdaniem http://igol.pl/primera-division/ramos-poza-madrytem-jestem-na-nie/ .

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze