RCD Mallorca w kryzysie. Steve Nash biegnie na ratunek


15 stycznia 2016 RCD Mallorca w kryzysie. Steve Nash biegnie na ratunek

Piłkę nożną i koszykówkę łączy stosunkowo niewiele. Tak... Obie te dyscypliny to sporty zespołowe, obie mają wielu kibiców na całym świecie. Piłkarski klub RCD Mallorkę i koszykówkę łączy coś, a raczej ktoś jeszcze... Chodzi o Steve'a Nasha, który nie tak dawno zakończył karierę (miało to miejsce dokładnie 21 marca 2015 roku).


Udostępnij na Udostępnij na

Były zawodnik m.in. Los Angeles Lakers i Phoenix Suns został właścicielem hiszpańskiego klubu kilka dni temu. Ta decyzja na pewno nie zdziwiła fanów Nasha. Zawodnik jest znany z tego, że kocha piłkę nożną. Do trzynastego roku życia grał tylko w futbol! Później jednak zakochał się w koszykówce i stało się… został jednym z najbardziej znanych zawodników NBA. Jego ulubionym klubem jest drużyna z północnego Londynu – Tottenham (co ciekawe, przyjaźni się z Thierrym Henrym, czyli zawodnikiem największego rywala jego ulubieńców). Poza tym ma bardzo dobre relacje z Alessandro del Piero (mówi się, że zostanie on dyrektorem sportowym Mallorki) czy Steve’em McManamanem. Lubi też komentować w mediach ważne dla piłki wydarzenia.

41-latek i Robert Sarver, który jest jego wspólnikiem, są także współwłaścicielami klubu w Major League Soccer –Vancover Whitecaps. Jest to oczywiście klub kanadyjski. Co prawda piłkę europejską i tę pochodzącą z Ameryki Północnej jeszcze sporo różni (nie tylko nazwa), ale jednak pewne doświadczenie Nasha jest jego niewątpliwym atutem.

Nash jako koszykarz lubił wyzwania i być może stąd pomysł na to, by zakupić udziały Mallorki. W końcu ten klub z historią nie jest obecnie kurą, która znosi złote jajka. Jego nabytek od kilku lat tonie w długach i walczy o utrzymanie w drugiej klasie rozgrywkowej. To wydaje się nie do pomyślenia, gdyż drużyna ta spadła z ligi po szesnastu sezonach gry w Primera Division. Czy pieniądze koszykarza pomogą im wrócić na szczyt? W tym sezonie to na pewno się nie stanie. Najważniejsze jest to, żeby spłacić długi i utrzymać się w Segunda Division. Jak to mówią – nie od razu Rzym (i Majorkę) zbudowano. Nowi właściciele dają sobie trzy lata na powrót drużyny do wyższej klasy rozrywkowej. Myślę, że to jednak za mało czasu na to, aby przeorganizować działanie klubu. Ale pięć? To już całkiem realny scenariusz.

Miłość do piłki nożnej na pewno nie pozwoli sportowcowi na traktowanie Mallorki jak nowej zabawki, którą urozmaici sobie koszykarską emeryturę. Naprawdę niewielu właścicieli klubów jest zakochanych w tym sporcie (tym bardziej koszykarzy). Możemy być pewni, że da on nadzieję kibicom na to, by obchody 100-lecia klubu (Mallorca powstała 5 marca 1916 roku) nie były tak smutne, jak to się zapowiadało. W końcu nadzieja na lepsze jutro to jedno z najlepszych uczuć na świecie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze