RCD Espanyol: perła ukryta w Barcelonie


Wyjątkowy klub prosto z Katalonii

22 grudnia 2019 RCD Espanyol: perła ukryta w Barcelonie
Kamil Tybor

Barcelona... miasto magiczne, ciepłe, takie w którym urokami życia można delektować się właściwie non stop. Słońce, plaże, pyszne jedzenie i... futbol. Stolica Katalonii to jednak nie tylko wielka „Barca”, bo mimo iż to o tym klubie mówi się najwięcej to obok niego funkcjonuje inny, także zasłużony oraz bogaty w historię - Reial Club Deportiu Espanyol de Barcelona. "Papużki" nie wygrywały nigdy seriami ligi czy europejskich pucharów, ale dla wielu w miescie Gaudiego są największym sensem życia i miłością, klub dysponuje jednym z najnowszych stadionów w Hiszpanii, charakteryzuje go również to, że jest jednym z siedmiu wśród najbardziej utytułowanych zespołów z tego kraju i od sezonu 1994/1995 nieprzerwanie gości w ligowej elicie. RCD Espanyol często pomijany jest w mediach, ale nie u nas, dlatego dziś zabieramy was w podróż do świata w niebiesko-białych kolorach.


Udostępnij na Udostępnij na

Barcelona jest jednym z najpiękniejszych hiszpańskich miast, cudownego regionu jakim jest Katalonia. Kto był ten widział i wie, kto nie był to pewnie będzie miał okazje się przekonać. W tym miejscu czas płynie wolniej, spokojniej, bez zbędnego pośpiechu i nerwów, a ludzie cieszą się tym co otacza ich dookoła. Morze, restauracje, ciągle tętniąca La Rambla czy zabytki kultury i sztuki nie są na pewno czymś, co może powodować depresję. Życie tętni pełną parą, a dodatkowym czynnikiem napędzającym mieszkańców czy turystów z całego święta jest oczywiście piłka nożna. Futbol Hiszpanie kochają namiętnie, mogą opowiadać o nim godzinami, zwłaszcza, że mają o czym…

To w stolicy Katalonii swoją siedzibę ma utytułowana FC Barcelona, obok Realu Madryt jedna z największych piłkarskich marek świata. Przedsiębiorstwo, ogromne, zrzeszające i łączące kibiców z całego świata, w tym naturalnie z Polski. Bogate dzieje, piękne wspomnienia, tytuły, fantastyczne zwycięstwa i Lionel Messi. „Blaugrana” – symbol nadziei, marzeń, synonim wielu romantycznych losów i to nie tylko tych piłkarskich. Nawet ludzie zupełnie nie interesujący się piłką nożną słyszeli o tym klubie i choć po części „liznęli” jego losów.

Camp Nou, La Masia, wielcy zawodnicy, a obecnie z impetem dochodząca do tego wszystkiego globalizacja sprawia, że popularna „Duma Katalonii” to wielki moloch, gigant, z którym konkurować może niewielu. Niewielu może, a jeden musi… chodzi dokładnie o drugi barceloński klub, RCD Espanyol, który mimo tego, że obchodzi 119-lecie istnienia, od sezonu 1994/1995 nieprzerwanie występuje w La Liga, a czasem przeżywa w niej też piękniejsze momenty jest lekceważony przez media czy nawet przez niektórych wyśmiewany. Dlaczego? Aby zrozumieć wszystkie futbolowe zawiłości w miescie, nad którym góruje majestatyczna Sagrada Familia należy zrozumieć też polityczne realia Katalonii, a te nie dość, że są interesujace to w ostatnim czasie mocno przybierają na sile.

Katalonia – lojalność czy secesja?

Region Hiszpanii nazywany Katalonią jest krótko mówiąc specyficzny, podobny chociażby do Kraju Basków, jednak trochę inny. Jeszcze do nie dawna konkurować mógłby z nim jedynie niektóre prowincje baskijskie, bo Katalonia była najmocniej rozwiniętym regionem całego kraju. Gorzelnie, stocznie, przemysł tekstylny i okrętowy, produkcja oliwy czy win powodowało ogromną ekspansję Katalończyków i prowadziło do przyspieszenia wzrostu gospodarczego.

W 1860 roku region ten pod względem struktury gospodarczej dorównywał do najbardziej rozwiniętych krajów Europy, a resztę królestwa dzieliła od niego ogromna przepaść. Wszystko zaczęło się zmieniac kiedy nastał kryzys gospodarczy i do głosu zaczęli dochodzic socjaliści, anarchiści i inni rożnego rodzaju „iści”. Na społeczeństwie piętno odcisnęły rownież liczne wojny, konflikty wewnętrzne, a co za tym idzie także późniejsze próby tworzenia autonomii i odseparowania się od madryckiego rządu. W latach siedemdziesiatych XX wieku za seperacją od stolicy kraju opowiadało się jedynie 15% lokalnego społeczeństwa, dziś te proporcje kształtują się na poziomie pół na pół i jak widać próby ukazania katalońskiej autonomii kończą się czasem paleniem aut i podpalaniem śmietników…

Oczywistym jest, że polityczne przekonania przesiąkły rownież piłkę nożną czyli dziedzinę mocno tożsamą z regionem. Nie chcemy szczegółowo zagłębiać się we wszystkie historie, a o streszczenie poprosiliśmy naszego redakcyjnego kolegę, dla którego Hiszpania i tamtejsza La Liga jest chlebem powszednim.

Katalończycy od wieków uważają się za odrębny naród. Od lat dążą do uniezależnienia się od Hiszpanii. Ostatnimi czasy stało się bardzo widoczne. Dbają o swoje tradycje, zwyczaje czy też język. Kataloński jest bowiem językiem urzędowym, na równi z kastylijską odmianą hiszpańskiego. Jednak oba te języki nie ma ją ze sobą za wiele wspólnego. Jak miałbym porównać kataloński do któregoś z europejskich języków, to wybrałbym francuski. Większość używa właśnie języka katalońskiego, chociaż to nie oznacza, że nie znają języka hiszpańskiego.

Co do samej Barcelony, to jest ona zdecydowanie największym miastem w Katalonii, dlatego stała się stolicą regionu i wszystko krąży wokół niej. Jest po prostu w centrum wydarzeń.
Wiadomo podobno sportu i polityki nie można mieszać, jednak prawda jest taka, że od zawsze te dwie dziedziny życia szły ze sobą pod pachą i to się już nigdy nie zmieni. Na przykład podczas wydarzeń sportowych można pokazać – przed większą publicznością – swoje poglądy. Od kilkudziesięciu już lat dla Katalończyków idealną sceną do manifestacji stało się Camp Nou, ale przede wszystkim wtedy, gdy na boisku pojawiają się piłkarze Realu Madryt. Mecz pomiędzy „Blaugraną” a „Królewskimi” to najchętniej oglądane spotkanie piłkarskie na całym świecie.

Warto również zauważyć, że inne spotkania na linii klub z Madrytu – klub z Katalonii, typu Girona nie są tak emocjonujące, po prostu nie obchodzą aż tyle osób. Barcelona i Real nie zawsze były dla siebie największymi wrogami.

Wszystko nasiliło się w czasach rządów generała Franco. Jednak warto pamiętać, że już wcześniej, bo w 1923 roku, gdy władzy doszedł Miguel Primo de Rivera iskrzyło na linii Madryt-Barcelona. Wprowadzono wtedy zakaz posługiwania się innym językiem niż hiszpański, czy też używania barw i symboli Katalonii czy Kraju Basków. Decyzje Rivery spotkały się z powszechnym sprzeciwem w tamtych regionach Hiszpanii. Podczas jednego ze spotkań w 1925 roku fani Barcelony wygwizdali hiszpański hymn, przez co dyktator zamknął stadion Barcelony, a Gamperowi wlepił dożywotnio zakazał pełnienia funkcji kierowniczych.

Wracając do czasów frankistowskich. Wtedy nie we wszystkich regionach Hiszpanii żyło się dobrze. Poza tym gen. Franco był zwolennikiem „Królewskich”, co tylko pogarszało sytuację na linii Madryt-Barcelona. Dla Katalończyków FC Barcelona była wówczas namiastką wolności, uosobieniem ich tożsamości narodowej. Dzięki zwycięstwom nad Realem, ale też Atletico kibice „Blaugrany” choć przez chwilę mogli czuć się lepsi, mogli być dumni z bycia Katalończykami. W końcówce rządów frankistowskich, w 1973 roku powstało motto Barcelony (według Alfredo Relano) w takiej formie, jaką znamy obecnie, czyli „Mes que un club”, czyli „Więcej niż klub”, które obecnie znajduje się na jednej z trybun Camp Nou. Hasło to ma przypominać wszystkim kibicom „Blaugrany”, że ich ulubiony zespół, to nie tylko zwykły klub piłkarski walczący o puchary, ale także instytucja społeczna, która jest świadectwem narodowej tożsamości Katalończyków.

RCD Espanyol czyli drugi klub z Barcelony aż tak bardzo nie kojarzy się z wszelkimi ruchami niepodległościowymi. Cała tą narodową tożsamość Katalończyków utożsamia się z tylko rok wcześniej założoną F.C. Barceloną (1899). Najprawdopodobniej wynika to z tego, że Espanyol nie odnosi i zapewne nie będzie już odnosił sukcesów, takich jak ich lokalny rywal. Spotkania „Los Pericos” z klubami ze stolicy Hiszpanii nikogo „nie grzeją”. Meczom tym nie towarzyszą takie emocje, taka gorąca atmosfera. Sami kibice Espanyolu wydają się być także mniej radykalni – jeśli chodzi o ich poglądy separatystyczne – niż fani „Blaugrany” – mowi redaktor iGol.pl, zajmujący sie na co dzień hiszpańską piłką, Michał Król.

RCD Espanyol – początek i rys historyczny

Początki drugiego co do wielkości klubu sportowego w Katalonii sięgają pierwszych miesięcy XX wieku, kiedy to niejaki Angel Rodriguez (rodowity Katalończyk), 21-letni wówczas student postanowił wraz z grupa przyjaciół założyć klub piłkarski. Nieoficjalne źródła podają, że RCD Espanyol powstał dokładnie 13 października 1900 roku (ci bardziej przesądni właśnie w tej dacie mogą upatrywać braku ogromu trofeów w klubowych gablotach) i w przeciwieństwie do swojego rywala, FC Barcelony, skupiał w swych szeregach głównie Hiszpanów – „Blaugrana” nie przyjmowała w tym czasie w swoje szeregi wielu spod hiszpańskiej flagi, a sama założona została przez międzynarodowe towarzystwo. Wszechobecna w tym regionie polityka dawała o sobie znać również wtedy, gdy powstawały organizacje sportowe. Espanyol powstał głównie z myślą o Hiszpanach (choć w szeregach klubu znajdowało się też liczne grono osób wywodzących się bezpośrednio z Katalonii), których katalońskie drużyny pozbawiały możliwości gry w swoich barwach – jest to też pierwszy klub sportowy w państwie znanym z Corridy założony przez Hiszpanów.

Wkrótce po rozpoczęciu swojej działalności nowo powstały zespół popadł w tarapaty finansowe i zniknął na jakiś czas. Reaktywowany w 1909 roku, a rok później objęty został patronatem królewskim (do nazwy dodano wtedy człon „Real” i koronę do herbu). Wtedy zmieniono także barwy drużyny, dotychczasowe żółte stroje zastąpione zostały barwami niebieska i białą mającymi na celu nawiązanie do historii Rogera de Llurie, katalońskiego admirała floty (herb jego armii był właśnie w niebiesko-białe pasy).

Dzieje Espanyolu sięgają już prawie 120 lat wstecz, jednak nigdy dotychczas klub ten nie świętował zdobycia mistrzostwa Hiszpanii. Czterokrotnie udało się „Papużkom” sięgnąć po Copa del Rey (puchar kraju) i dwukrotnie dotarli do finału Pucharu UEFA. Mimo braku jakichś większych sukcesów RCDE zaliczany jest do grona siedmiu najbardziej utytułowanych klubów piłkarskich znad Ebro.

Espanyol jest jedną z siedmiu najlepszych drużyn w Hiszpanii. Mają wspaniałą historię i jeden z najlepszych stadionów w kraju. Jak kibice tego klubu podchodzą do prób separacji od Hiszpanii? Myślę, że to zależy od osoby. W tej chwili sondaże mówią, że w Katalonii wszystko jest bardzo zbliżone do 50-50. Klub starał się tworzyć środowiska bez żadnych poglądów politycznych i odchodząc od wszelakich stanowisk politycznych. Mimo to niektórzy fani przynoszą swoje flagi – hiszpańskie.

RCD Espanyol jest w Kataloni bardzo ważny. Mimo to fani czasami narzekają na sposób traktowania klubu przez media, które zawsze mówią tylko o Barcelonie. Między fanami obu tych zespołów nigdy nie jest dobrze! Myślę, że relacje poprawiają się, gdy nie ma między nimi gier. Gerard Piqué, obrońca Barcelony, jest jednym z najbardziej znienawidzonych graczy, ponieważ czasami żartuje z Espanyolu. Do tego dochodzi obecna sytuacja w lidze, która jest stresująca. Mają chińskiego prezydenta, który musi w końcu zainwestować i wpłacić pieniądze, jeśli nie chce spadku. Potrzebują co najmniej 3 podpisów nowych graczy w styczniu. Ogólnie uważam, że zasługują na znacznie lepszą widoczność, ale kiedy rywalizujesz z drużyną taką jak Barcelona, ​​nigdy nie jest to łatwe – mówi dziennikarski freelancer z Katalonii, Dani Fernandez.

Wracając do historii to „Papużki” kilkukrotnie zmieniały swoją nazwę, herb, klub przechodził różne koleje losu i pomijając już to, że nie udawało zdobywać się medali to na zawsze wrył się w hiszpańsko-kataloński klimat, jednocząc i gromadząc na swoich meczach pokolenia ludzi, nie tylko z Barcelony. Cześć z nich to hiszpańscy lojaliści, ale nie brakuje też osób, które popierają katalońską autonomię – o tym jednak później. Polityka, polityką, ale zagłębiając się jeszcze w dzieje klubu wspomnieć należy o pierwszym stadionie i przydomku jaki po dziś dzień noszą zawodnicy w niebiesko-białych trykotach. W 1923 roku RCD Espanyol swoje mecze rozgrywać zaczął na stadionie „Sarria”, a według jednej z teorii w jego otoczeniu znajdowało się wiele palm i papug, od których klub zyskał przydomek, brzmiący po hiszpańsku „Pericos”.

Ricardo Zamora i inni, czyli gwiazdy wRCD Espanyol

Wiadomo, że perypetie organizacji sportowych to również kroniki sportowców, których w tych wiekszych klubach jest sporo. Jedną z pierwszych ikon Espanyolu jest Ricardo Zamora, który w bramce „Los Pericos” debiutował w wieku 16 lat. Zawodnik ten jest jednym z najbardziej zasłużonych dla hiszpańskiego futbolu, 46 razy wystąpił w reprezentacji kraju, a w La Liga przyznawana jest nagroda jego imienia – dostaje ją bramkarz, który puści najmniej bramek w sezonie.

Zamora grał też i w FC Barcelonie i w Realu Madryt, mocno skupiał się na nauce, a po zakończeniu czynnej kariery piłkarskiej zasiadał na ławkach trenerskich wielu klubów, „Niebiesko-białych” także. Innymi światowej sławy graczami występującymi w tym zespole byli między innymi Alfredo di Stéfano, Manuel Zuniga, Mauricio Pochettino czy Raul Tamudo, który dla Espanyolu rozegrał 389 oficjalnych spotkań. Na osobny akapit zasługuje również Dani Jarque…

Wspomniany w poprzednim zdaniu Jarque to legenda RCD Espanyol. Wychowanek, kapitan, którego grę dla klubu zakończyła tragiczna historia. Dani zmarł wskutek zawału mięśnia sercowego w 2009 roku, na dodatek podczas letniego zgrupowania zespołu, w pokoju hotelowym. Numer z jakim występował zawodnik (21) został w klubie zastrzeżony, a w każdym meczu domowym fani oddają mu hołd w 21. minucie spotkania. Jego imię nosi także klubowe centrum treningowe.

Kolejnym wartym wspomnienia niebiesko-białym był mocno rozpoznawalny Ivan de la Pena, który w klubie spędził prawie dekadę, tworząc fantastyczne połączenie choćby z wymienionym już Raulem Tamudo. Za jego czasów RCD Espanyol wygrywał Copa del Rey i grał w finale Pucharu UEFA. Mimo iż zawodnik ten występował wcześniej w FC Barcelonie to jego zaangażowanie i gra wzbudzała wśród fanów „Papużek” szacunek i sympatie, do dziś jest jednym z najmocniej lubianych piłkarzy.

Kończąc wątek zawodników wymienić chcemy najlepszego strzelca w całej historii „Niebiesko-Białych” – Rafaela Carlosa Pérez Gonzáleza, znanego w świecie futbolu jako „Marañón”. Piłkarz ten zdobył dla klubu z Barcelony 144 bramki we wszystkich oficjalnych rozgrywkach i rekord ten do dziś nie został jeszcze przez nikogo pobity.

Historia tego klubu to jeszcze masa świetnych sportowców i trenerów, nie tylko piłkarzy, bo i koszykarzy, lekkoatletów. Ludzi wylewających pot i łzy na chwałę „Papużek”, to wzruszające momenty, a czasem sromotne klęski… by opisać je wszystkie tekst ten musiałby być jak ogromna księga, a taką – przyznajcie sami – czyta się lepiej trzymając ją w rękach!

RCD Espanyol: co to właściwie znaczy?!

Skoro wiemy już co nie co o historii i losach klubu z niebiesko-białej części Barcelony warto skupić się na kibicach tej drużyny, mylnie posądzanych tylko o skrajną lojalność hiszpańskiej koronie. Oczywiście są wśród nich prawicowcy, oddani królowi i hiszpańskiej fladze, chociażby grupa Brigadas Blanquiazules. Od jakiegoś już czasu członkowie tego ugrupowania nie maja prawa zorganizowanego wstępu na stadion, a swoją działalność kontynuują poza jego murami. Podobnie jak ich konkurencja z przeciwnej strony Boixos Nois (radykalni kibice FC Barcelony). Między tymi formacjami dochodziło w przeszłości do krwawych starć. Jak zatem odbierać kibiców „Papużek”?

W wyjaśnieniu tego pomógł nam Alejandro Diaz, fan RCDE i osoba odpowiedzialna za powstawanie klubowego fanpageu – RCD Espanyol Noticias Al Momentos. Czym zatem Espanyol jest dla fanów?

Espanyol dla fanów to uczucie, które w wielu przypadkach jest dziedziczone od dziadków po rodziców i od rodziców po dzieci. Bycie z Espanyolu oznacza nie poddawanie się, cierpienie, walkę i zabawę, stawianie oporu w mieście, w którym FC Barcelona jest w centrum uwagi. Czasami zdarza się tak, że jesteśmy poniżani przez polityków i część społeczeństwa zaślepionego kolorami „Blaugrana”. Walczymy jednak dalej, od 1900 roku. Jesteśmy dużym klubem z długą historią w lidze hiszpańskiej.
Pochodzenie z Espanyolu oznacza posiadanie pewnych wartości i przekazywanie ich nowym pokoleniom, aby nadal trwały i broniły naszego.

Trudno zrozumieć, jak to jest być z Espanyolu, jeśli nie byłeś w Barcelonie – wtedy koniecznie musisz poznać historię naszego klubu i odwiedzić stadion RCD, jeśli tylko przyjedziesz do miasta w celach turystycznych. Katalonia to nie tylko jeden klub i dlatego polecam Wszystkim odwiedzającym nas osobom wizytę w klubie. Zapewniam, że nie pożałują i że jeśli odwiedzą stadion, zrobią to ponownie wkrótce, ale już w niebiesko-białej koszulce – wyjaśnia Diaz.

Musieliśmy zapytać również jak to w końcu jest z kibicami tego klubu. Czy są lojalistami czy popierają katalońską autonomię…

Mógłbym wyrazić swoją opinię, ale przestałbym reprezentować fanów Espanyolu. Mówię to, ponieważ wśród niebieskich i białych fanów jest wiele opinii politycznych i wszystkie z nich muszą być szanowane. Wszyscy zjednoczyliśmy się pod flagą Espanyolu i tego musimy wspólnie bronić, bez polityki oddzielającej fanów. Cieszymy się, że klub nie znalazł się po żadnej ze stron, ponieważ jest klubem sportowym i należy skupić się tylko na tym. Drugi zespół w mieście zajął pozycję i na pewno przestał reprezentować bardzo wysoki odsetek swoich fanów. Ja uważam, że to bardzo niesprawiedliwe.

Na stadionie nie może być walki o flagę, musi być wspólna flaga, tu mam na myśli tą RCD Espanyol. Wszyscy pójdziemy razem z drużyną, będziemy silniejsi i będziemy mieć mniej słabych punktów. W rodzinie nie powinno być żadnych konfliktów – puentuje Alejandro Diaz.

Kibice Espanyolu – zjednoczeni – starają się tworzyć apolityczną grupę (choć to nie do końca im ostatnio wychodzi), ale w ich szeregach znajdziemy przedstawicieli różnych, nawet tych skrajnych opinii. Przeglądając listę klubowych penii z łatwością odszukamy takie, w których większość opowiedziałaby się za autonomią i takie, gdzie lojalność Hiszpanii jest najważniejsza. Są różni, jednak jednoczy ich klub.

Obecnie fani Espanyolu są całkowicie podzieleni pod względem politycznym. Niezależność i brak niezależności. Klub niejednokrotnie próbował wyplenić wszystkie poglądy polityczne i flagi ze stadionu, tak by zostały tylko te w jego barwach, ale nie zostało to uszanowane, tym bardziej dlatego, że sytuacja, która panuje w regionie ciekawa nie jest – dodają jeszcze członkowie „Perikos Independentistas”.

Sezon ligowych rozczarowań 

Na zakończenie sprawdźmy jak wyglada drużynowa teraźniejszość…

Ten sezon miał być inny. RCD Espanyol w poprzednich rozgrywkach zakwalifikował się do rywalizacji w Lidze Europy, a kibice ostrzyli apetyty na coś więcej w lidze. Niestety… mimo dobrej gry w Europie i Pucharze Króla w lidze „Papużki” kompletnie zawodzą, zajmując ostatnie miejsce w tabeli, a w oczy fanów zajrzało realne widmo spadku do segunda.

Jak widać na powyższym obrazku Espanyol na przestrzeni ostatnich 10 lat formą nie grzeszył i należał raczej do średniaków i to tych z dolnej półki. Co więcej ostatni raz w Europie pokazał się 13 lat temu, a jak wiadomo taki okres to w piłce szmat czasu. Sytuacji nie zmieniło także nowe klubowe rozdanie i przejęcie akcji przez Rastar Managerial Group i jej szefa Chena Yanshenga, a obecnie klub przeżywa w lidze ogromne katusze. 17 kolejek to tylko 10 punktów zgromadzonych przez podopiecznych trenera Machina, na co składają się dwa zwycięstwa i cztery remisy. Co więcej do bezpiecznego miejsca „Papużki” tracą już 5 oczek, co nie stawia ich w bardzo komfortowej sytuacji.

– Tego sezonu nie można oceniać pozytywnie, ponieważ jesteśmy w strefie spadkowej. Powodem może być złe planowanie i zła polityka transferowa. Ważni gracze, tacy jak Mario Hermoso lub Borja Iglesias odeszli, a w zamian nie przyszedł nikt kto reprezontowałby chociaż zbliżony poziom. Myślę też, że okres przygotowawczy nie był dobrze zaplanowany, graliśmy też z drużynami raczej niskiego poziomu, aby wejść do Ligi Europy i te spotkania nie pomogły nam dobrze przygotować się do rozpoczęcia ligi.

Myślę też, że strategia gry Davida Gallego (trenera Espanyolu przed zwolnieniem) nie została zaakceptowana przez graczy lub nie wiedzieli, jak ją zrozumieć i dlatego wyniki były negatywne. Wydawało się, że wraz z przybyciem Pablo Machina (obecnego trenera) wyniki w lidze będą pozytywne, ale też nie są. Ważni gracze z zeszłego sezonu, tacy jak Marc Roca czy Sergi Darder nie prezentują poziomu podobnego do tego sprzed roku i szkodzi to drużynie. Mam nadzieję, że okienko w zimie będzie owocne, a przez to podniesie się jakość drużyny i zaczniemy dodawać do naszego dorobku po trzy punkty.

W Espanyolu fani proszą tylko, aby zawodnicy walczyli o herb, który niosą w klatce piersiowej do ostatniej sekundy gry. Nie możemy zaakceptować tego, że każdy mecz nie wyzwala ambicji. Mamy za sobą historię i musimy kontynuować dalej tą tradycje… dla wszystkich. Nasi dziadkowie i przodkowie robili to wcześniej i dzięki nim tutaj jesteśmy – dodaje na zakończenie Alejandro Diaz.

Więc jak? Kupujecie już niebiesko-białe koszulki?!

 

Foto: Kamil Tybor/iGol.pl

Komentarze
Puchacz (gość) - 4 lata temu

śmieszny klubik

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze