Rayo awansowało do Primera Division jako zwycięzca baraży. Przed sezonem było skazywane przez ekspertów na pewny powrót do Segunda. Tymczasem Rayo jest rewelacją rozgrywek. Na Estadio de Vallecas gospodarze zdobyli komplet punktów, ogrywając m.in. Barcelonę.
„Duma Katalonii” to piąta drużyna, która wraca z Estadio de Vallecas na tarczy. Do tej pory z delegacji do Vallecas bez punktów wracali: Elche, Cadiz, Getafe i Granada. Te cztery zespoły zapewne do końca sezonu będą zamieszane w walkę o utrzymanie w LaLiga. FC Barcelona to pierwszy klub z czołówki ograny przez Rayo Vallecano na własnym terenie.
Mierzyć siły na zamiary
Sam awans do Primera Division był dla Rayo nie lada zaskoczeniem. Szóste miejsce dające grę w barażach zespół z robotniczej dzielnicy Madrytu zdobył rzutem na taśmę. Po dwóch latach na zapleczu LaLiga drużyna z Estadio de Vallecas powróciła do elity. Promocja do najwyższej klasy rozgrywkowej była nie lada zaskoczeniem zwłaszcza dla kibiców otwarcie skonfliktowanych z prezesem klubu, Martinem Presą.
🇪🇸Rayo Vallecano registra su mejor arranque de la historia como local en Primera División.
4 partidos y 4 victorias.
El efecto FALCAO… pic.twitter.com/m2kdRwwmV4
— Michael Rincón (@MykeRincon) October 22, 2021
Analizując na poszczególnych pozycjach beniaminka Primera Division, trudno znaleźć piłkarzy o ponadprzeciętnej jakości na poziomie hiszpańskiej ekstraklasy. Dopiero transfer Falcao przeprowadzony w końcówce okienka sprawił, że o Rayo zrobiło się głośniej w mediach. Kolumbijski napastnik po rozwiązaniu kontraktu z Galatasaray szukał dla siebie nowego miejsca. Powrót do stolicy Hiszpanii okazał się korzystny dla obu stron, ale o tym za chwilę.
Dziennikarze zajmujący się na co dzień rozgrywkami Primera Division typowali Rayo jako drużynę do zajęcia ostatniego miejsca w ligowej tabeli. Utrzymanie w elicie byłoby dla beniaminka spełnieniem marzeń. Przykłady z ostatnich lat chociażby Cadizu czy Granady pokazują, że wchodząc do LaLiga, wcale nie trzeba stać na straconej pozycji. Ci drudzy byli nawet w stanie awansować jako beniaminek do europejskich pucharów.
Rayo to jednak inny przypadek. Drużynie z robotniczej dzielnicy Madrytu nawet w myślach nie przechodzi gra w Europie. W Vallecas chcą pozostać w LaLiga, a zarazem uniknąć „pocałunku śmierci”, jakiego doznał Espanyol Barcelona w pandemicznym sezonie 2019/2020. Przykładem jest tutaj Cadiz. Cel Rayo pokrywa się z tym zespołu z Kadyksu. Pomysł na jego osiągnięcie na Estadio de Vallecas mają jednak zupełnie inny.
Ofensywny styl Rayo
Kadyks w poprzednim sezonie Primera Division zasłynął jako drużyna, która mogła się poszczycić szczelną defensywą i skutecznie wyprowadzanymi kontratakami. Stosując defensywną taktykę, Cadiz był w stanie pokonać Real Madryt, Barcelonę oraz zajmować miejsce w górnej części tabeli LaLiga. Rayo Vallecano to odwrotność zespołu Alvaro Cervery. Drużyna prowadzona przez Andoniego Iraole gra najbardziej otwarty futbol w hiszpańskiej ekstraklasie.
⚡️ ¡Finaaaaaaaal en el #RayoElche! (2-1).
¡Remontada para seguir con el pleno de victorias en Vallecas!
⚽️ @mariohfdez
⚽️ Nteka#VamosRayo pic.twitter.com/cId7368PKN— Rayo Vallecano (@RayoVallecano) October 17, 2021
W starciach z udziałem beniaminka ze stolicy Hiszpanii padają średnio trzy bramki na mecz. To najlepszy wynik w całej lidze. Również pod względem emocji spotkania z udziałem beniaminka są najprzyjemniejsze do oglądania spośród zespołów hiszpańskiej elity. Trener Andoni Iraola, jak mówią sami piłkarze, zwertykalizował ich grę. Mówiąc wprost, Rayo ma być zespołem, który jak najszybciej transportuje piłkę pod bramkę przeciwnika.
Na swojej pierwszej konferencji prasowej Iraola stwierdził: – Wolę wygrać 4:3 niż 1:0. Moje zespoły mają grać ofensywnie i cieszyć swoją grą widzów. Zachowawczej gry i kurczowej defensywy kibice na Estadio de Vallecas nie będą oglądać, dopóki tu będę. Szkoleniowiec Rayo, kolokwialnie mówiąc, wycisnął maksa chociażby z Randy’ego Nteki. Po zakontraktowaniu Radamela Falcao ofensywa Rayo stała się postrachem wielu zespołów Primera Division.
Malutcy w LaLiga pokazują swoją wartość
Od kilku sezonów Primera Division stała się rozgrywkami, które nie są od samego początku zdominowane przez gigantów. Ostatni sezon, w którym Sevilla do samego końca walczyła o mistrzowski tytuł, pokazuje, że poziom mocno się wyrównał. W dalszej ciągu istnieje jednak olbrzymia przepaść pomiędzy Primera a Segunda Division. Poziom zespołów z zaplecza to niejednokrotnie nie tylko jedna, ale nawet kilka półek niżej niż najsłabszych zespołów LaLiga.
El de Falcao es un mensaje para aquellos jugadores que aun en sus años de vigencia deciden continuar sus carreras en ligas de cabotaje. Este animal competitivo eligió al Rayo Vallecano, un equipo menor, pero en una liga de élite. Y ahí está, compitiendo.
EL TIGRE. 🐯🇨🇴 pic.twitter.com/cI4x2gIcQi
— Pablo Giralt (@giraltpablo) October 27, 2021
Rayo Vallecano to klub posiadający dużą bazę kibicowską, piękną historię na najwyższym szczeblu oraz legendarny stadion będący wizytówką. Nie idzie niestety za tym zarządzanie. Prezes Martin Presa jest wręcz znienawidzony w Vallecas. Bez żadnych wątpliwości można powiedzieć, że poziom sportowy drużyny Iraoli jest na znacznie wyższym poziomie niż poziom zarządzania.
Wspomniane zrównanie poziomu w Primera Division pozwala tym mniejszym zespołom jak Cadiz czy Rayo nawiązać walkę w elicie. Przy odpowiednim pomyśle taktycznym i właściwym doborze zawodników beniaminkowie są w stanie pozostać w elicie przynajmniej na następny sezon. Druga kampania w LaLiga jest zwykle weryfikacją, na co tak naprawdę stać zespół wchodzący do hiszpańskiej ekstraklasy.
Zwykle kończy się to dosyć boleśnie, co pokazują przykłady Huesci, Eibaru czy Realu Valladolid. Rayo Vallecano jednak nie musi być skazane na ich los. Wszyscy odbijający się od LaLiga prezentowali zupełnie inny styl niż Rayo. Ofensywna filozofia trenera Iraoli może sprawić, że zespół z robotniczej dzielnicy Madrytu na dłużej zagości w LaLiga, a drużyn grających właśnie w ten sposób najbardziej ostatnimi laty w Primera Division brakuje.