Były reprezentant Polski – Grzegorz Rasiak – nie musiał zbyt długo czekać na gola po powrocie do kraju. Wystarczyło 175 minut.
Mecz z Lechią był drugim spotkaniem, w jakim wziął udział „Rasialdo”. – Ja pojechałem na pierwszy wyjazd i od razu wygrałem. Cieszę się z tego bardzo. Piękny stadion, grało się przyjemnie, można było poczuć tutaj wielką piłkę. Strzeliłem bramkę, wygraliśmy przed świętami, mieliśmy passę pięciu meczów bez zwycięstwa, cieszę się, że udało się nam ją przełamać – mówił na gorąco, tryskając energią.
Co było kluczem do zwycięstwa z Lechią? Mecz nie należał do tych z górnej półki. – Graliśmy dzisiaj bardzo dobrze piłką. Zarówno w pierwszej, jak i w drugiej połowie potrafiliśmy się utrzymać przy piłce i stwarzać groźne sytuacje. Widać było jedność w zespole, świetnie się nawzajem uzupełnialiśmy i cieszę się bardzo, że byłem częścią tego meczu – komentował Rasiak.
Frankowski – Rasiak. To może być duet marzeń. Powiedzieć, że obaj panowie najlepsze lata mają już za sobą, to skłamać. – Z Tomkiem grałem kiedyś w reprezentacji. Nie było tych meczów dużo, ale pamiętam, że asystował on kiedyś przy mojej bramce. Na boisku było chyba widać, że bardzo dobrze się rozumiemy. Ta współpraca na pewno będzie procentować – opowiadał napastnik „Jagi”.