Kapitan to przywódca na boisku, który teoretycznie odróżnia się tylko kontrastową opaską na ramieniu, lecz również odpowiada za cały zespół. Sposoby ich wybierania są różne. Najczęściej to miano zyskują zawodnicy najstarsi lub najbardziej doświadczeni, albo tak jak w polskiej kadrze, z największą ilością występów. Raz na jakiś czas trafia się piłkarz, który jest wręcz stworzony do tej funkcji. Przedstawiamy jedenastkę stworzoną z najlepszych kapitanów w historii.
Bramkarz:
Oliver Kahn – Charyzmatyczny bramkarz, który słynął z kontrowersyjnej gry przeciwko napastnikom rywali. W swojej bogatej karierze reprezentował barwy tylko dwóch klubów. W Karlsruher wypływał na szerokie wody. Kolejne 14 lat lat spędził w wielkim Bayernie Monachium. Po wywalczonym wicemistrzostwie świata w 2002 i odejściu z ekipy wielokrotnych mistrzów Niemiec, m.in. Stefana Effenberga, został kapitanem zespołu. Świetnie potrafił dowodzić zespołem, często w sposób agresywny, ale bardzo skuteczny. Nigdy nie przebierał ani w słowach, ani w czynach, lecz zawsze był doskonałym sportowcem. Pokazuje to jego nagroda Fair Play, którą został uhonorowany w 2001 roku, po tym jak zamiast cieszyć się ze zwycięstwa, pocieszał płaczącego Santiago Canizaresa. Nie przejmował się słowami innych, najważniejszy był dla niego wynik zespołu. Zdobył w karierze Puchar Mistrzów i osiem tytułów mistrza Niemiec. Jest rekordzistą Bundesligi pod względem liczby meczów zakończonych jako zwycięzca. 292 razy schodził z boiska w roli wygranego. Zaliczył 86 spotkań w kadrze.
Obrońcy:
Paolo Maldini – były obrońca AC Milan. W zawodowej karierze rozegrał grubo ponad 1000 meczów, grając w pierwszym zespole „rossonerich” przez 25 lat! Liderem zespołu został w roku 1997. Zdobył z tą drużyną wszystko, co mógł, m.in. aż cztery razy Puchar Europy. Zawsze w sposób kulturalny potrafił załagodzić każdą sytuację. Lojalność i opaska zrobiły z niego legendę klubu. Był dżentelmenem na boisku i poza nim, dlatego zyskał szacunek na całym świecie. Ustawiał przez lata defensywę Milanu i włoskiej reprezentacji. W ciągu całej kariery 916 razy rozegrał pełne 90 minut. Pobił wiele rekordów, w tym m.in. najwięcej występów w Serie A. Mimo tych sukcesów, ultrasi „Czerwono-czarnych” nie przepadali za nim. Wszystko zaczęło się po przegranym finale LM w Stambule, gdzie Maldini skrytykował fanów. Podczas swojego pożegnalnego występu został wygwizdany przez grupkę sympatyków jego ukochanego klubu. W reprezentacji Włoch zagrał 126 razy, większość meczów z opaską kapitańską na ramieniu. Nie udało mu się, niestety, zdobyć z reprezentacją żadnego trofeum, lecz na stałe zapisał się na kartach historii.
Bobby Moore – legenda angielskiej piłki. Wielu uważa go za najlepszego stopera w historii Wysp Brytyjskich. Przez 16 lat był zawodnikiem West Ham United. Zaraz po debiucie w pierwszej drużynie stał się podporą linii defensywnej „Młotów”. Został najmłodszym kapitanem w historii klubu z Londynu i wygrał z nim m.in. Puchar Anglii i Puchar Zdobywców Pucharów. W klubie ze stolicy Anglii zagrał łącznie 544 razy, strzelając 24 bramki. Jego największą zaletą było czytanie gry. Szacunek zyskał również za elegancką grę. Grał fair, rzadko dostawał kartki. W reprezentacji debiutował w 1962 roku, a już rok później był jej formalnym liderem. Rozegrał w kadrze 108 spotkań, z czego aż 90 z opaską kapitańską! W 1966 roku doprowadził swój kraj do pierwszego w historii i jak na razie jedynego mistrzostwa świata. Po zakończeniu mundialu był w Anglii noszony na rękach. Sam Pele przyznał po latach, że gra przeciwko Moore’owi, była dla niego bardzo trudnym zadaniem. Był na ustach wszystkich. Od tamtego czasu każda reprezentacja na Wyspach jest porównywana do tej złotej drużyny z Moore’m i Bobby’m Charltonem w składzie, a wzorem kapitana stał się słynny obrońca.
Franz Beckenbauer – w Niemczech nazywany „cesarzem”. Uznawany za najlepszego obrońcę w historii futbolu. Swoją karierę zaczynał w Bayernie Monachium. Przez 13 lat grał w pierwszym zespole klubu z Bawarii. W wieku 23 lat został kapitanem niemieckiej potęgi. Cztery razy zdobył mistrzostwo Niemiec. Razem z Gerdem Muellerem poprowadził „Bawarczyków” do trzech Pucharów Europy z rzędu w latach 1974-1976. Ukoronowaniem jego dokonań było dwukrotne zdobycie Złotej Piłki. Już jako 20-latek zadebiutował w reprezentacji. Pojechał na MŚ w Anglii, gdzie zdobył srebrny medal. Cztery lata później skończyło na najniższym stopniu podium. W 1974 na własnych mistrzostwach RFN miał niezwykle silną reprezentację z Beckenbauerem i Muellerem na czele. W finale „Kaiser” dyrygował obroną, która zatrzymała Holendrów, prezentujących „futbol totalny”. W ten sposób niemiecki stoper w wieku 28 lat stał się legendą. Jako kapitan drużyny mógł pierwszy podnieść w górę nowe trofeum FIFA. Dwa lata wcześniej, „Cesarz” zdobył ze swoją reprezentacją mistrzostwo Europy. W 1976 roku Franz po raz ostatni wystąpił w wielkiej imprezie. Mistrzostwa Europy skończył ze srebrnym krążkiem. Łącznie zdobył pięć medali z mistrzowskich imprez, co do dziś stanowi rekord.
Pomocnicy:
Didier Deschamps – były francuski defensywny pomocnik. Od 1996 roku kapitan reprezentacji swojego kraju, z którą w ciągu czterech lat zdobył mistrzostwo świata i Europy. Nie był piłkarzem wybitnym, ale stał się jednym z najlepszych dzięki opasce. Jego umiejętności przywódcze wyniosły go na sam szczyt. Podczas turniejów w 1998 i 2000 roku Deschamps odpowiadał za „czarną robotę” po to, by tacy zawodnicy jak Zidane, Henry, Desailly czy Vieira mogli błyszczeć. Bez jego gry nie byłoby sukcesów reprezentacji. Wystąpił 103 razy w reprezentacji Francji, strzelił cztery bramki. Ostatnie spotkanie w kadrze rozegrał zaraz po zdobyciu mistrzostwa Europy w glorii chwały. Rok później skończył również z graniem klubowym. W wieku niespełna 25 lat podnosił Puchar Europy po zwycięstwie w finale Ligi Mistrzów, jako lider Marsylii. Po zakończeniu kariery został trenerem AS Monaco, z którym w 2004 roku sensacyjnie dotarł do finału Champions League, pokonując po drodze m.in Real Madryt i Chelsea Londyn. Obecnie jest selekcjonerem „Tricolores” i tym razem chce powtórzyć sukcesy z Francją, już jako trener.
Roy Keane – irlandzki piłkarz, były wieloletni kapitan Manchesteru United i reprezentacji Irlandii. W 1997 roku przejął opaskę od Erica Cantony. Niedługo po tym doznał bardzo poważnej kontuzji więzadeł krzyżowych wskutek nieudanego wślizgu na Alfie-Inge Haalandzie. Jego powrót do zdrowia oznaczał dla MU wzmocnienie nie tylko środkowej formacji, ale przede wszystkim powrót lidera. Był nim w szatni i na boisku. Zyskał ogromny szacunek Fergusona i stał się drugą najważniejszą osobą na Old Trafford. To on był łącznikiem między trenerem a zawodnikami. Zawsze stawał w obronie kolegów z zespołu, dlatego był przez nich darzony ogromnym szacunkiem. W 1999 roku doprowadził swój zespół do zwycięstwa w Champions League, mimo że nie mógł wystąpić w finale. Pięć razy zdobył mistrzostwo Anglii. Zasłynął też jako skandalista. Po jednym z przegranych meczów, skrytykował otwarcie cały zespół, a kibice wyrazili poparcie dla jego słów. Po jego odejściu sir Alex ogłosił, że chce, by to właśnie Irlandczyk został jego następcą na stanowisku menedżera United. Mimo wszelkich afer z jego udziałem, nigdy nie stracił zaufania i poważania w klubie z Manchesteru. W reprezentacji zagrał 66 razy i strzelił dziewięć bramek. Był najlepszym zawodnikiem Irlandii na MŚ 1994. Na mistrzostwa w Korei i Japonii pojechał, lecz nie zagrał ani minuty z powodu konfliktu z selekcjonerem, Mickiem McCarthym. Roy Keane na zgrupowaniu w Saipan publicznie skrytykował związek i podważył kompetencje trenera. Gdy ten chciał wyjaśnić sytuacje, zawodnik zwyzywał go, a opiekun kadry niemal wykluczył go z reprezentacji. Cały kraj nie mógł wyobrazić sobie zespołu bez zawodnika Manchesteru. Na decyzję menedżera próbował wpłynąć sam irlandzki premier.
Steven Gerrard – „Mówisz Liverpool, myślisz Gerrard”. To zdanie najlepiej opisuje znaczenie Stevena dla klubu z „miasta Beatlesów”. Popularny „Stevie G” zadebiutował w swoim ukochanym klubie w 1998 roku w meczu przeciwko Blackburn Rovers. W 2003 roku został kapitanem zespołu i od tamtego czasu to on prowadzi Liverpool na boisku. Od dawna Gerrard jest pierwszy na liście życzeń Chelsea Londyn, ale zawodnik ani myśli przenosić się do innego klubu. Jest genialnym piłkarzem, ale też doskonałym przywódcą. Żeby przypomnieć sobie jego zdolności, wystarczy wspomnieć słynny finał Ligi Mistrzów w Stambule w 2005 roku. Do przerwy Liverpool przegrywał z Milanem 0:3. Wtedy Gerrard dał sygnał swojemu zespołowi do ataku. Nastąpiło sześć minut, które wstrząsnęło klubem z Mediolanu. Najpierw przywódca wziął sprawy w swoje ręce i pięknym strzałem głową wlał nadzieję w serca zawodników. Na 2:3 strzelił Smicer. Wtedy znów do głosu doszedł Anglik, który zabrał się z piłką w pole karne, gdzie został sfaulowany przez Gennaro Gattuso. Strzał z rzutu karnego Xabiego Alonso, obronił jeszcze Dida, ale dobitka nie pozostawiła złudzeń. Wynik 3:3 utrzymał się do końca, a w serii „jedenastek” Liverpool wygrał z Milanem i pomocnik mógł podnieść w górę Puchar Europy. Został uznany najlepszym zawodnikiem spotkania. Kibice mówią o nim: „Raz na pokolenie przychodzi gracz, dla którego niemożliwe jest niczym. Na szczęście ten człowiek nosi koszulkę z numerem 8 na Anfield”. W barwach „The Reds” zagrał już ponad 500 spotkań i strzelił ponad 100 bramek. W kadrze gra od 2000 roku. Z powodu kontuzji Rio Ferdinanda został kapitanem Anglików na MŚ w 2010 roku, gdzie „Lwy Albionu” odpadły po porażce z Niemcami w 1/8 finału. Podczas Euro 2012 również wystąpił w takiej roli i był najlepszym zawodnikiem reprezentacji, zaliczając trzy asysty. Anglicy odpadli z turnieju w ćwierćfinale, ulegając Włochom w rzutach karnych. Do tej pory Stevie zagrał w reprezentacji 104 razy i strzelił 20 bramek.
Johan Cruijff – żywa legenda holenderskiej piłki. W Katalonii mówią o nim „guru o niepodważalnym autorytecie”. Karierę rozpoczynał w Ajaxie. Już po roku gry w pierwszym zespole, zapewnił sobie pewne miejsce w składzie i zaczął strzelać bramkę za bramką. Łącznie w ciągu dziewięciu lat, strzelił blisko 200 goli. FC Barcelona poruszyła niebo i ziemię, aby ściągnąć do swojego klubu Holendra. To on zrobił z ekipy z Katalonii jeden z najlepszych klubów na świecie. Kapitan, który wyprowadził „Blaugranę” na szczyt. Był uważany za egoistę, ale mimo to, zdążył w ciągu pięciu lat wyrobić sobie ogromną markę, dzięki swojej grze i charakterze. Przełomowym punktem w jego karierze były mistrzostwa świata w 1974 roku w RFN. Rinus Michels stworzył „futbol totalny”, a Cruijff jako kapitan i gwiazda drużyny był dyrygentem całej holenderskiej orkiestry. „Oranje” polegli dopiero w finale z gospodarzami turnieju. Stworzyli wzór taktyki, w której głównym punktem był boski Johan. Podczas mistrzostw Europy w 1976 roku, po porażce w półfinale z Czechosłowacją gwiazdor obraził się i opuścił zgrupowanie, a dwa lata później odmówił wyjazdu na Mundial do Argentyny. Mimo tych ekscesów, piłkarz zawsze był poważany w swoim kraju. W reprezentacji zagrał 48 razy, strzelając 33 bramki. 33 razy grał z opaską na ramieniu.
Kazimierz Deyna – najwybitniejszy polski piłkarz w historii. Jego talent eksplodował w Legii Warszawa, gdzie grał w latach 1966-1978. Jego kariera nabrała tempa, kiedy został przestawiony z pozycji napastnika na środkowego pomocnika. Odkąd został kapitanem „Wojskowych”, kibice zaufali mu bezgranicznie. Gdy jedyny raz w karierze dostał czerwoną kartkę, po meczu fani w dosadny sposób potwierdzili, że „Generał” jest w stolicy nietykalny. Doprowadził Legionistów do mistrzostwa Polski, zdobył z nią także krajowy puchar. Grał w Warszawie przez 13 sezonów. Szacunek do wieloletniego kapitana nie zaginął w stolicy do tej pory. Od 2006 roku nikt nie może zagrać w Legii z popularnym numerem „10”, gdyż został on zastrzeżony. „Kazik” przeniósł się w 1978 roku do Manchesteru City, gdzie jednak trenerzy nie potrafili usytuować go na boisku i wykorzystać jego umiejętności. W reprezentacji grał przez dziesięć lat. Od 1973 był kapitanem „Orłów”. I już w kolejnym roku doprowadził Polskę do historycznego sukcesu. Podczas MŚ w RFN Deyna i spółka zdobyli brązowy medal. Nikt nie miał wątpliwości, że nasi reprezentanci zdecydowanie na to zasłużyli. Świetny skład i przede wszystkim genialny przywódca pozwoliły „Biało-czerwonym” na osiągnięcie tego wyniku. „Kaka” strzelił na turnieju trzy bramki, ale jego wkład był nie do określenia. Kazik zagrał z orzełkiem na piersi 97 razy i strzelił 41 bramek.
Napastnicy:
Francesco Totti – wybitny piłkarz, ale przede wszystkim doskonały i lojalny kapitan. Całe życie spędził w Rzymie. Zawsze wierny AS Romie. Zadebiutował 20 lat temu. Na Stadio Olimpico zawsze miał poparcie prezesa, który traktował go niemal jak własnego syna. W wieku 22 lat dostał opaskę i prowadził swój ukochany klub. Mimo nikłego doświadczenia, jego charakter godny lidera, był na tyle widoczny, że nikt nie miał wątpliwości, czy wybór był słuszny. Napastnik, oprócz strzelania bramek, miał dar do pięknych asyst i pomagania zespołowi. Nigdy nie był klasyczną „9”. Nie ograniczał się tylko do nabijania własnego licznika goli. Jego wszechstronność pozwalała na to, że to on wspomagał, a nie był wspomagany. Totti był wręcz stworzony do gry w Romie. Do tej pory zagrał ponad 500 spotkań w barwach „Giallorossi”, a strzelił około 220 bramek. „Il Capitano” ciągle jest kluczową postacią swojego zespołu. W reprezentacji nie był etatowym kapitanem, jednak potrafił prowadzić swoją drużynę do zwycięstw. Przyczynił się do zdobytego mistrzostwa świata w 2006 roku.
Raul – „Anioł z Madrytu” jak nazywali go w Realu. W zespole „Królewskich” stawiał pierwsze szlify. W ciągu 16 lat zagrał w swoim ukochanym klubie grubo ponad 700 meczów. Dołożył do tego przeszło 300 bramek. Nigdy nie miał wybitnych umiejętności, ale miał „to coś”, co pozwalało mu strzelać mnóstwo goli i prowadzić zespół do sukcesów. Wielce przyczynił się do królewskiej ery ekipy ze stolicy Hiszpanii. Trzy tryumfy w Lidze Mistrzów i sześciokrotne mistrzostwo kraju, które zdobył ze swoim zespołem, tylko to potwierdzają. Po odejściu z zespołu Fernando Hierro został kapitanem. Spisywał się w swojej roli znakomicie. Gdy Real zaczął przegrywać trofea z Barceloną, Raul przeżywał swoją „drugą młodość” i pociągnął za sobą całą drużynę. Stał się obok Alfredo di Stefano, symbolem „Los Blancos”. Podpisał z klubem dożywotnią umowę. Gdy drużynę przejął Jose Mourinho, Hiszpan stracił swoją niepodważalną pozycję. Zdecydował się odejść. Przeszedł do Schalke, gdzie po jakimś czasie znów został kapitanem. Niedawno zakończył swoją bogatą karierę. Podczas jego pożegnalnego spotkania między ukochanym Realem a jego ostatnim klubem Al-Sadd zagrał po 45 minut w każdej z drużyn. Iker Casillas oddał mu opaskę, a Cristiano Ronaldo, koszulkę z siódemką na plecach, z którą grał przez lata. W reprezentacji zagrał 102 razy, strzelił 44 bramki. Od 2002 roku prowadził ją na boisku. Miał pecha do kadry, gdyż drużyna pod jego wodzą grała pięknie, ale nieskutecznie, dlatego jego największym reprezentacyjnym sukcesem był zaledwie ćwierćfinał MŚ w 2002 roku. Za swoje osiągnięcia sportowe, dostał pierścień od króla Hiszpanii. Całując go, celebrował swoje bramki.
brak ADP no 10
Deyna Kazimierz :-) Szacunek
Akurat wybór napastników zajął nam najwięcej
czasu. Ostatecznie wybór padł na Raula za szereg
tytułów i Totti za nieziemską lojalność. Del
Piero był rtzecim wyborem, ale ostatecznie wybór
padł na tą dwójkę. Ostatecznie nawet wielki fan
ADP przyznał, że jednak Raul i Totti bardziej na to
zasłużyli:)
Żaden prawdziwy fan Alexa nie przyznałby że Totti
bardziej zasłużył na jakieś wyróżnienie ;p
Pozdrawiam
dlaczego ja się pytam nie ma Carlesa Puyola?! tak
charyzmatycznego i nieustępliwego piłkarza jak
"tarzan"długo nie będzie na ziemi :(
A gdzie młodzieniaszek Zanetti?
Czy Zanetti jest lepszym kapitanem niż byli Maldini,
Beckenbauer i Moore? Raczej nie. Staraliśmy się
wybierać spośród wszystkich. Tak samo mógłby
być Baresi, Cassilas, czy właśnie Del Piero w
naszej jedenastce. Zastanawialiśmy się na prawdę
długo, aż w końcu wybór padł na tych zawodników
Ciekawe, Zanetti pomimo 40 lat zasuwa lepiej niz
reszta tych twoich ,,kapitankuf'' redaktorku.
spadacie na dno. faworyzujecie anglikow i niemcow.
usuncie moj komentarz, i tak jestescie do niczego
redaktorki za dyche:D
Stwarzaliśmy jedenastkę kapitanów, a nie piłkarzy
którzy się nie starzeją. Jest dwóch Anglików,
dwóch Niemców, dwóch Włochów, Irlandczyk,
Francuz, Polak, Holender i Hiszpan. Więc gdzie tu
jest faworyzowanie twoim zdaniem? Jeżeli oceniasz
tych graczy jako "kapitankuf" to widać jak super
znasz się na piłce. Jak to Polska. Każdy ekspert,
żaden bez podstawy