Rangers wygrywają po raz kolejny z rzędu i przybliżają się do mistrzostwa


Rangers po sobotnich "Old Firm Derby" coraz bardziej umacniają się na pozycji lidera szkockiej Premiership

4 stycznia 2021 Rangers wygrywają po raz kolejny z rzędu i przybliżają się do mistrzostwa

Zespół Stevena Gerrarda znajduje się na szczycie ligowej tabeli i posiada ogromną, 19-punktową przewagę nad drugim Celitkiem. Pomimo tego, że lokalni rywale „The Gers” mają aż trzy zaległe mecze do rozegrania, to właśnie klub z Ibrox wymienia się jako głównego kandydata do zwycięstwa na krajowym podwórku. Czy piłkarze pod sterami legendy Liverpoolu wygrają te rozgrywki i przerwą dziewięcioletnią dominację Celticu?


Udostępnij na Udostępnij na

Na takie stwierdzenia jeszcze za wcześnie, trudno wyłonić mistrza, gdy do rozegrania zostało jeszcze sporo meczów. Jednak śmiało można powiedzieć, że Rangers są na najlepszej drodze do tego. Celtic w przypadku wygrania wszystkich trzech zaległych spotkań i tak będzie miał aż dziesięć punktów straty do rywala zza miedzy. Wydaje się, zarówno po wynikach w rodzimej lidze, jak i w europejskich pucharach, że w drużynie „The Teddy Bears” wszystko funkcjonuje jak najlepiej, a na Ibrox Stadium trudno doszukiwać się jakichkolwiek powodów do zmartwień.

Steven Gerrard – trener skrojony pod Rangers?

Gdy Steven Gerrard przychodził do stolicy Szkocji jako nowy trener „The Light Blues”, miał przede wszystkim za zadanie zdetronizować lokalnych rywali. Celtic od sezonu 2010/2011 regularnie triumfował w rozgrywkach tamtejszej ekstraklasy, w czym zdecydowanie pomogła degradacja „The Gers” do 4. ligi w 2012 roku. Jednak w sezonie 2016/2017 Rangers  ponownie zameldowali się w szkockiej Premiership. Jednak dopiero w 2018 roku Gerrard przejął stery nad ówczesnym wicemistrzem kraju z Wysp Brytyjskich.

„Stevie G” nie miał wcześniej zbyt wielkiego doświadczenia trenerskiego. Przed objęciem sterów nad jego obecnym zespołem trenował młodzieżowe drużyny Livepoolu. Tego, jak świetnym był piłkarzem, nie trzeba chyba nikomu przypominać. Świadczy o tym chociażby fakt, że przez wiele lat był kapitanem „The Reds” w takich meczach jak na przykład pamiętny finał Ligi Mistrzów przeciwko AC Milan w Stambule, wygrany po rzutach karnych. Jednak nie każdy wybitny piłkarz zostaje świetnym trenerem, lecz Gerrard jest na najlepszej drodze, by się nim stać.

Patrząc na same liczby, robią one spore wrażenie. Za kadencji Stevena Rangers zdobywają średnio 2,17 punktu na mecz, a ostatnie spotkanie w lidze przegrali przeciwko Hamilton 4 marca ubiegłego roku. Oprócz sporego dorobku punktowego strzelili w tym sezonie 57 bramek w 22 meczach, a stracili zaledwie pięć. Byłemu piłkarzowi Liverpoolu we wszystkim pomaga jego dawny kolega z boiska. Gary McAlister to asystent trenera „The Gers”, który odpowiada głównie za przygotowanie taktyczne piłkarzy.

Wiadomo, że jeżeli Rangers dalej będą odnosić zwycięstwa, Gerrard długo w klubie ze stolicy Szkocji nie pobędzie. Media od samego początku wróżyły mu sporą karierę trenerską, a sam menedżer pewnie z chęcią przejąłby w przyszłości większy klub. W mieście Beatelsów spekuluje się, że to właśnie on miałby zastąpić Juergena Kloppa, gdy ten zdecyduje się opuścić Anfield.

Najlepszy strzelec? Prawy obrońca!

Tak, to nie są żarty, chociaż brzmi to dosyć śmiesznie. James Tavernier jest najlepszym strzelcem nie tylko w zespole „The Gers”, ale i w całej lidze szkockiej. Mimo że 6 z 11 bramek defensora ekipy z Ibrox padło z „jedenastek”, to liczby zdecydowanie robią wrażenie. Do sporego dorobku trafień dokłada on jeszcze osiem podań poprzedzających gola, co daje mu pierwsze miejsce w zestawieniu najlepszych asystentów w Scottish Premiership, ex aequo z klubowym kolegą, Ianisem Hagim. Aż 19 punków w klasyfikacji kanadyjskiej to dorobek, jakim może się pochwalić kapitan „The Teddy Bears”.

Ibrox wydaje się dobrym miejscem dla 29-letniego Anglika. Grający na prawej flance defensywy Tavernier nieco odbił się od rodzimych lig. Zaowocowało to transferem do jego obecnej drużyny w 2015 roku z Wigan Athletic. Obrońca może się pochwalić dodatkowo jeszcze jednym osiągnięciem. Średnia ocen jego występów to 7,99 według portalu WhoScored.com, co jest najlepszym wynikiem w szkockiej ekstraklasie. Owszem, można dyskutować na temat siły wyspiarskiej ligi, natomiast wynik ten tak czy inaczej robi ogromne wrażenie.

38-letni bramkarz i inni defensorzy

Allan McGregor to urodzony w 1982 roku golkiper „The Gers”. 31 stycznia skończy 39 lat, a jego kontrakt z zespołem Gerrarda wygasa wraz z końcem obecnego sezonu. Mimo zaawansowanego, jak na piłkarza, wieku zanotował on dziesięć czystych kont w 13 spotkaniach. Praktycznie każdemu bramkarzowi zdarzają się czasem błędy, a mecz zremisowany na wyjeździe z Benficą jest tego najlepszym przykładem. McGregor musiał aż trzy razy wyjmować piłkę z siatki. W pozostałych meczach w obecnym sezonie zmieniał go o pięć lat młodszy Jon McLaughlin.

Za środek formacji defensywnej najczęściej odpowiadali Leon Balogun, Filip Helander oraz Connor Goldson. Najwięcej występów z nich zaliczył 28-letni Anglik. Goldson jako środkowy obrońca rozegrał 22 spotkania ligowe, notując średnią ocen na poziomie 7,4 według portalu WhoScored.com. Pozostali rozegrali po 13 spotkań w lidze, a defensywa Rangers ma się świetnie, czego efekty widać w samych liczbach. Pięć straconych bramek w 22 spotkaniach to najlepsze podsumowanie gry obronnej „The Gers”.

Najwięcej razy na lewej flance obrony występował za to Borna Barisić. Chorwat ma za sobą 15 spotkań w drużynie narodowej, w których strzelił jednego gola. Boczny obrońca w kwiecie wieku nie ma nawet w połowie tak dobrych liczb ofensywnych jak wyżej wymieniany Tavernier. Na uwagę zasługuje jednak jego gra w obronie. Brał udział aż w 19 konfrontacjach obecnej edycji Scottish Premiership, a wcześniej wspomniana mała liczba straconych bramek to w dużej mierze jego zasługa.

Spokojnie, inni też umieją strzelać

Drugim najlepszym strzelcem ekipy Gerrarda jest sprowadzony ubiegłego lata Kemar Roofe. Jamajczyk przyszedł z belgijskiego Anderlechtu za 5 milionów euro i od razu odnalazł się w Szkocji. We wszystkich rozgrywkach wpisywał się 12-krotnie na listę strzelców, dokładając do tego dwie asysty.

Ryan Kent to skrzydłowy z prawdziwego zdarzenia. Strzelił w tym sezonie sześć bramek i dołożył dziewięć asyst we wszystkich rozgrywkach. Wychowanek Liverpoolu mimo tego, że nie został na Anfield, w zespole Rangers spisuje się dobrze. Po tym, jak drużyna Gerrarda wykupiła go w 2019 roku za 7,3 miliona euro z wcześniej wspomnianej ekipy Juergena Kloppa, Szkot miał udział przy 27 bramkach swojej drużyny.

Za dostarczanie piłek w pole karne i nie tylko odpowiada Scott Arfield. Kanadyjczyk w tym roku będzie obchodził 33. urodziny, a mimo tego zanotował aż siedem bramek i pięć asyst, biorąc pod uwagę cały obecny sezon. O jego kunszcie w Lidze Europy przekonały się zespoły Benfiki oraz Standardu Liege, gdy zaaplikował im po jednej bramce.

Syn rumuńskiej legendy oraz kolumbijski goleador

Ianis Hagi bez wątpienia spotyka się z presją związaną z nazwiskiem swojego ojca, Gheorghe Hagiego. Potomek byłego piłkarza Barcelony zdążył się odbić od włoskiego futbolu, gdy na rok trafił do Fiorentiny. To nie przeszkodziło mu jednak w dalszej przygodzie z piłką. Po dobrych występach w rodzimym FC Viitorul Constanta trafił w 2019 roku za 4,7 miliona euro do KRC Genk. Po pierwszej połowie sezonu w Belgii zespół postanowił go wypożyczyć do drużyny Gerrarda.

Liczby w pierwszym półroczu gry Hagiego nie były oszałamiające, lecz dobra gra chociażby w meczu z Bragą napawała nadzieją na przyszłość. Ubiegły sezon skończył on z trzema bramkami i dwoma asystami we wszystkich rozgrywkach w barwach „The Gers”. Włodarze z Ibrox Stadium zdecydowali się wykupić skrzydłowego. Urodzony w 1998 roku zawodnik spłaca się, o czym świadczą cztery bramki i dziesięć asyst we wszystkich rozgrywkach.

Alfredo Morelos to nazwisko, które nie kojarzy się dobrze kibicom polskiego futbolu. W ubiegłym sezonie wpakował on gola Legii Warszawa w doliczonym czasie gry, eliminując ją tym samym z rozgrywek Ligi Europy już w 4. fazie rundy kwalifikacji. Sympatycy Lecha Poznań również nie mają z nim dobrych wspomnień. W bieżących rozgrywkach dał on zwycięstwo swojemu zespołowi w meczu przeciwko „Kolejorzowi” na Ibrox Stadium. Obecnego sezonu nie zalicza on jednak do najlepszych.

Po 26 spotkaniach posiada on zaledwie osiem bramek i cztery asysty. W jego przypadku to właśnie słowo „zaledwie” jest kluczem, ponieważ 24-latek w trzech ostatnich sezonach notował znacznie lepsze liczby. Po zeszłych rozgrywkach starało się o niego OSC Lille, jednak później temat transferu kolumbijskiego snajpera upadł.

Czy Rangers odniosą sukces?

Jak już wcześniej wspomniano, Rangers są na jak najlepszej drodze, by tego dokonać. Jednak wiadomo, że piłka nożna to sport, który lubi pisać różne scenariusze. Po ostatnim meczu przeciwko Celticowi Glasgow powiększyli oni i tak już sporą przewagę punktową. W Europa League trafili oni na Royal Antwerp, czyli zespół, który wykazał się dobrą grą w fazie grupowej tego turnieju. Mimo to media typują Szkotów jako faworytów do awansu.

Martwić może jedynie wiek niektórych kluczowych dla zespołu Rangers piłkarzy. Zarówno wcześniej wspomniany Scott Arfield, jak i zwłaszcza bramkarz Allan McGregor już dawno przeżyli lata młodości. Średni wiek wyjściowej jedenastki zespołu Stevena Gerrarda w starciu z Celtikiem wynosił równo 29 lat. Futbol pokazywał jednak nie raz, że w każdym zespole przydają się zarówno piłkarze doświadczeni, jak i młodzi, a ta „mieszanka” może odegrać kluczową rolę w drodze po najważniejsze cele.

Podsumowując, nawet gdy ekipa z Ibrox Stadium nie dołoży żadnego trofeum do klubowej gabloty, to kibice powinni się cieszyć z ogromnego progresu, jaki poczyniła ich drużyna za kadencji Gerrarda. Wiadome jest nie od dziś, że sympatykom danego klubu zależy głównie na trofeach, zwłaszcza jeżeli chodzi o Rangers. Jednak nawet neutralnych kibiców cieszy fakt, że tak utytułowana drużyna „wraca na salony” europejskiego futbolu i z sezonu na sezon widoczne są coraz to większe postępy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze