Dzisiaj na stadionie GIEKSA Arena Raków Częstochowa podejmował Wisłę Płock. Faworytem była oczywiście drużyna prowadzona przez Marka Papszuna. Wisła Płock w tym sezonie sprawiła już problemy niejednemu faworytowi, co czyniło mecz bardziej interesującym. Jednak Petrasek i spółka okazali się tym razem zbyt mocni dla oponentów.
Nasz kolejny rywal dotychczas prezentował się bardzo dobrze. Co więcej, według mnie Raków Częstochowa może być czarnym koniem tych rozgrywek. To zespół budowany od dłuższego czasu, mądrze i konsekwentnie. I to widać w ich grze – uczciwie przyznał przed meczem trener „Nafciarzy” Radosław Sobolewski. Nie sposób mu nie przyznać racji. Do czasu meczu z Wisłą Raków przegrał jedynie z Legią Warszawa w pierwszym spotkaniu tego sezonu. Tym razem jego ekipa również szła po zwycięstwo.
Wyjściowa jedenastka lekko zaskakiwała. Marek Papszun z nieznanego powodu zdecydował się posadzić na ławce Petra Schwarza. Jego miejsce w składzie zajął Mirko Poletanovic. Poza tym można było dostrzec klasyczną dla Rakowa formację wykorzystującą wahadłowych.
Tak prezentuje się skład Czerwono-Niebieskich na dzisiejsze spotkanie z @WislaPlockSA ⬇️#RCZWPŁ pic.twitter.com/4SoXxyt4oO
— Raków Częstochowa (@Rakow1921) October 2, 2020
Z kolei Radosław Sobolewski ponownie postanowił zagrać defensywnym ustawieniem z piątką obrońców. Klasycznie zobaczyliśmy w pierwszej jedenastce m.in. Mateusza Szwocha, Patryka Tuszyńskiego i Alana Urygę. Co ciekawe, wyjściowa jedenastka była identyczna jak w meczu z Wartą Poznań. Czyli ze strony Wisły Płock można było spodziewać licznych fauli, stałych fragmentów gry oraz długich piłek.
⚽ Na taki samą jedenastkę jak w meczach z @WislaKrakowSA i @WartaPoznan zdecydował się postawić trener Sobolewski. W kadrze na spotkanie z @Rakow1921 znaleźli się jednak także nieobecni ostatnio Fryderyk Gerbowski i Aleksander Pawlak. 🔥#RCZWPŁ pic.twitter.com/2s4fkQXTYp
— Wisła Płock (@WislaPlockSA) October 2, 2020
Ofensywny Raków
Co nie zaskakiwało, Raków błyskawicznie rzucił się do ataku. Wisła od początku została zepchnięta do głębokiej defensywy. Tylko czasami udawało jej się wychodzić 3-ma lub 4-ma piłkarzami z mało znaczącym kontratakiem. Tymczasem rywale nie bali się przejąć inicjatywy. W pierwszych minutach sytuację sam na sam z bramkarzem miał Gutkovskis. Niedługo później Petrasek wykorzystał dośrodkowanie Cebuli i pięknym strzałem z główki pokonał Kamińskiego. Było 1:0 w 11. minucie.
Wisła Płock tradycyjnie oparła grę na stałych fragmentach gry. Koło 20. minuty po rzucie wolnym swoją szansę miał Michalski, ale zawodnik „Nafciarzy” uderzył piłkę zbyt mocno. Jednak poza tym dała się zbyt mocno zepchnąć do defensywy. Najlepszym świadectwem tego problemu może być fakt, że w jej pole karne śmiało wchodził wcześniej wspomniany Petrasek, który jest przecież środkowym obrońcą. Zawodnicy kierowani przez Radosława Sobolewskiego nie radzili sobie ani z grą po ziemi, ani z długimi podaniami.
Większość ataków Raków budował prawą stroną boiska. Co chwilę rajdy przeprowadzał Fran Tudor. Kolegów wspierał też Marcin Cebula, który ciągle wdawał się w dryblingi z defensywnymi pomocnikami Wisły. Co jakiś czas piłka trafiała też na lewą stronę boiska, do Patryka Kuna. Przez całą pierwszą połowę sytuacja nie zmieniała się. Raków prowadził do przerwy 1:0, a przeciwnicy nie mieli pomysłu, jak jej zagrozić. Chociaż trzeba przyznać, że mecz nie zachwycał, bo większość akcji drużyny z Częstochowy nie kończyła się nawet strzałem.
Panowie, gramy prawym skrzydłem
Od początku drugiej części spotkania Raków ponownie atakował prawą stroną boiska. Tijanic rozegrał fantastyczną akcję kombinacyjną z Marcinem Cebulą, a polski zawodnik po otrzymaniu rozrywającego obronę Wisły podania szybko pobiegł w stronę bramki Kamińskiego. Po pokonaniu krótkiego dystansu łatwo pokonał bramkarza drużyny przeciwnej. Upartość opłaciła się – było 2:0.
W 53. minucie ponownie kapitalną okazję miał Cebula. Jednak tym razem nie udało mu się pokonać goalkeepera drużyny przeciwnej. Podczas tej akcji ewidentnie zaspali obrońcy Wisły – Uryga i Lagator. Przez cały mecz pokaz kiepskiej gry dawali też ich koledzy z przodu – Rasak, Szwoch i Kocyła. Drużyna Radosława Sobolewskiego prezentowała się wprost tragicznie.
W 62. minucie Michalski cudem uniknął czerwonej kartki. Tylko dobry humor sędziego Stefańskiego spowodował, że za faul na zawodniku Rakowa wychodzącym na dogodną sytuacją z boiska nie wyleciał Michalski. Potem i tak podopieczni Marka Papszuna zrobili swoje. Z lewego skrzydła piłkę do Tijanicia dograł Kun. Słoweniec łatwo poradził sobie z Kamińskim i było w 66. minucie było 3:0.
Kolejny genialny mecz Rakowa. Wszystko funkcjonuje jak należy. Wydaje się, że nie wypuszczą już zwycięstwa z rąk. Wielkie słowa pochwały dla Marka Papszuna. #RCZWPŁ
— Kacper Kozłowski (@KacperKozlowskk) October 2, 2020
Dalsza część meczu przebiegała podobnie. Raków atakował, głównie prawym skrzydłem, ale Wisła Płock oczekiwała na ruch w defensywie. W ostatnich dziesięciu minutach „Nafciarze” trochę podeszli do przodu, ale nic z ich akcji nie wynikało. Było to też spowodowane tym, że zawodnicy Rakowa zwolnili tempo.
Ostatecznie mecz zakończył wynikiem 3:0, a Raków Częstochowa okazał się zdecydowanie lepszy od rywali.