Raków Częstochowa w tygodniu musiał przełknąć gorycz porażki ze Slavią Praga. Klęska z czeską ekipą kosztowała wicemistrza Polski odpadnięcie z Ligi Konferencji Europy. Dziś wrócili zatem do szarej rzeczywistości. W tym momencie mogą się już skupić wyłącznie na ekstraklasie, w której ostatni raz wygrali pod koniec lipca.
Mecz ze Śląskiem Wrocław miał być dla Rakowa czymś w rodzaju odrodzenia. Mimo dobrej postawy w europejskich pucharach jednak z nich odpadli. W ekstraklasie ostatnie dwa mecze również nie ułożyły się po ich myśli. Dziś to oni podchodzili do spotkania w roli zdecydowanego faworyta, nie tylko ze względu na ich wielką jak na polską ligę jakość, ale i dlatego, że Śląsk to dopiero budujący się, nie do końca ukształtowany projekt. Na szczęście to im się udało. Podopieczni Marka Papszuna wyciągnęli lekcję ze środka tygodnia i wygrali na wrocławskiej ziemi w pełni zasłużenie 4:1.
Pewna wygrana! Medaliki przywożą trzy punkty do Częstochowy 🔥🔴🔵
—
90' ⏱️ #ŚLĄRCZ 1⃣:4⃣ pic.twitter.com/xMZeZVxTVY— Raków Częstochowa 🥇 (@Rakow1921) August 28, 2022
Pressing zabójczy dla Śląska
Od Rakowa Częstochowa właściwie każdy oczekiwał zwycięstwa. Przebieg meczu idealnie nam to zobrazował już od pierwszego gwizdka. Podział był prosty – Raków Częstochowa stale i mocno atakował, a Śląsk Wrocław kompletnie nie potrafił sobie z tym naporem poradzić. „Medaliki” były pod niemal każdym względem, dzięki wysokiemu pressingowi i wielkiej pracy na całym boisku, lepsze. Petr Schwarz i Patrick Olsen kompletnie nie mogli sobie poradzić właściwie z nikim z drużyny przeciwnej. Mieli nawet duże problemy z rozegraniem choćby kilku podań.
Przejście z fazy defensywnej do ataku było niemal awykonalne. Podejście Rakowa do przodu wymuszało błędy. Było ich wiele. Zresztą pierwszy gol był wynikiem bezsensownej pomyłki Gretarssona. Ta bramka jest idealnym podsumowaniem postawy obydwu ekip. Może Raków Częstochowa nie grał dziś pięknie i efektownie, natomiast wygrywał tytułowym pressingiem, przy którym gospodarze kompletnie się gubili.
Fabian Piasecki strzela swojej byłej ekipie! 🔥 Raków szybko wychodzi na prowadzenie! ⚽
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT i CANAL+ online: https://t.co/82qQKtUPnJ pic.twitter.com/oeUNkdkeSe
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) August 28, 2022
Fabian Piasecki idealny dla Papszuna
Marek Papszun długo szuka odpowiedniego dla siebie i swojej drużyny oraz systemu napastnika. Klasycznej „dziewiątki”, która byłaby w stanie masowo wykańczać nadarzające się okazje. Jakub Arak kompletnie się w klubie nie sprawdził, Sebastian Musiolik zalicza lepsze mecze, ale całościowo jego dyspozycja często pozostawia wiele do życzenia, a Vladislavs Gutkovskis nie jest graczem, który mógłby zagwarantować wór goli. Walczy, gra dla zespołu i jest przydatnym zawodnikiem, ale jemu samemu strzały często nie wychodzą. Zresztą nieskuteczność drużyny było widać we wcześniej wspomnianym dwumeczu ze Slavią Praga.
Dużo pracy wykonuje dziś Fabian! 🔥💪🏼
—
39' ⏱️ #ŚLĄRCZ 0⃣:1⃣ pic.twitter.com/bqKEVJyZo7— Raków Częstochowa 🥇 (@Rakow1921) August 28, 2022
Trener pragnął w tym aspekcie od któregoś ze snajperów pewności. Tą daje, a przynajmniej w takim założeniu został ściągnięty latem ze Śląska Wrocław Fabian Piasecki. W tym starciu pokazał, że spokojnie może zostać nr 1 na „dziewiątce”, na której panuje dość duża rywalizacja. Strzelił gola na 1:0, a w dodatku był zdecydowanie najaktywniejszy spośród wszystkich piłkarzy w niebiesko-czerwonych strojach. 27-latek pozostawił po sobie ładną laurkę. Bardzo dobrze współpracował z kolegami w ataku i genialnie kierował ich do wcześniej wspomnianego i ciągle trwającego podczas meczu wysokiego pressingu. Co ciekawe, pierwotnie wyjść na boisko w pierwszej jedenastce miał Sebastian Musiolik, a nie on. Ostateczną decyzją trener Rakowa trafił w dziesiątkę.
Exposito się przełamał, ale w meczu kompletnie zawiódł
Erik Exposito na początku trwającego sezonu kompletnie nie przypomina siebie sprzed roku, kiedy był nawet bliski odejścia, ale nie opuścił klubu z woli władz, dla których był kluczowy i wokół którego mają oni budować grę. Przed meczem z Rakowem na jego liczniku goli malowało się jednak równe zero. Czy w tym meczu w końcu przełamał niemoc strzelecką? Tak, bo jednak gola z rzutu karnego zdobył. Coś więcej? W tym problem, ponieważ nie. Raków Częstochowa wybitnie zneutralizował wszelkie próby podań do Hiszpana. Schemat anty-Exposito perfekcyjnie się powiódł. 26-latek był niewidoczny, bardzo przewidywalny, a wykreowane przez niego szanse można policzyć na palcach jednej ręki. Gole wróciły, ale Exposito z poprzedniego sezonu jeszcze nie.
ERIK!!!! Walczysz Śląsku!
___
58' #ŚLĄRCZ 1:2 pic.twitter.com/qqaQClP3pL— Śląsk Wrocław (@SlaskWroclawPl) August 28, 2022
Raków Częstochowa udowodnił jakość
Raków był zjawiskowy, wszechstronny, poukładany… Sporo pozytywnego można powiedzieć o dzisiejszej postawie zespołu Marka Papszuna. Czwartkowa klęska nie podłamała ich psychicznie, a wręcz przeciwnie. Byli przez cały czas głodni goli.
Prawda jest taka, że Raków Częstochowa ma obecnie wszystko, aby wygrać mistrzostwo Polski. Nie muszą się już przejmować pucharami, mają wielkie jak na naszą ligę gwiazdy, a drużyna to jeden wielki kolektyw. Zawodnicy „Medalików”, gdy mają dobry dzień, są w stanie pokonać niemal każdego, a konkurencja też wbrew pozorom nie jest duża. Wisła Płock dobrze weszła w sezon, ale ostatnio zaczyna się potykać. Wydaje się, że główny bój będą toczyli z Legią Warszawa i Pogonią Szczecin. Raków Częstochowa jest jednak stawiany w roli faworyta. Już w ostatnim sezonie było blisko ostatecznego triumfu. W tym może być lepiej.
Dużo pracy przed Ivanem Djurdjeviciem
Czas spojrzeć na drugą stronę stawki. Raków Częstochowa zachwycił, co wiąże się również z faktem, iż Śląsk po prostu ten mecz przespał. Jedno to pewne „Medaliki”, a druga rzecz to jednak nieodpowiedzialna postawa ich rywali. Byli pod absolutnie każdym względem słabsi. Groźniejszych akcji było jak na lekarstwo, a ich postawa defensywna to żart – nieśmieszny w dodatku.
Założenie Śląska Wrocław jest dobrze przez wszystkich znane. „Wojskowi” chcą w najbliższych miesiącach i latach wrócić do lat świetności, kiedy regularnie bili się o grę w europejskich pucharach. Czy w tym sezonie jest to możliwe? Mało prawdopodobne. Śląsk Wrocław ma duży potencjał na dobre granie. Potrafią zachwycać, jednak w tym są dość nieregularni. Mecz z Rakowem obnażył ich wszystkie słabości. Wynik nie jest przypadkowy. Do elity brakuje jeszcze bardzo dużo. Problem nie leży tylko w słabszej formie poszczególnych zawodników.