Tego dnia, dwa lata temu Marek Papszun już miał zapewnione mistrzostwo Polski. Wszystko wskazuje na to, że Raków Częstochowa nie powtórzy tego sukcesu w tym roku. „Medaliki” nie poradziły sobie z Koroną Kielce, która ponownie pokazuje jak ogromny postęp zrobiła w ciągu ostatnich miesięcy. Jacek Zieliński najpierw zdobył mistrzostwo z Lechem, a po 10 latach daje „Kolejorzowi” szansę na powtórzenie sukcesu pod wodzą innego szkoleniowca.
Czołówka tabeli Ekstraklasy zmieniała się już kilkukrotnie w tym sezonie. Raz Raków, raz Lech, raz jedna drużyna traciła punkty, raz druga. Bardzo możliwe, że ta rywalizacja powoli dobiega końca za sprawą ostatniego spotkania „Medalików”. Od początku wiedzieliśmy, że to nie będzie spacerek dla zespołu Marka Papszuna. Korona Kielce nieustannie imponuje w rundzie wiosennej a to za sprawą Jacka Zielińskiego.
Zanim przejdziemy do przebiegu spotkania, warto wspomnieć o ważnym wydarzeniu z początku spotkania. W 4 minucie z boiska zeszła legenda Korony Kielce, Piotr Malarczyk. 33-latek ogłosił niedawno, że wraz z końcem obecnego sezonu, zakończy się również jego piłkarska kariera. Malarczyk rozegrał dla Korony Kielce 208 spotkań. Warto podkreślić, że jest wychowankiem klubu, w którym kończy swoją piłkarską karierę.
Pierwsza połowa dla Korony
Pierwsze 45 minut były kwintesencją wiosennej Korony Kielce. Drużyna Jacka Zielińskiego była świetnie zorganizowana w defensywie i nie dawała sobie wejść na głowę gościom. Raków Częstochowa od początku był nastawiony na jak najszybsze objęcie prowadzenia, co tworzyło przestrzeń dla przeciwników. Korona Kielce starała się je wykorzystywać, co znalazło swój skutek w 12 minucie.
12′ 🕑 ON SIĘ NIE ZATRZYMUJE! Brawo DŁUGI!
__#KORRCZ 1:0 pic.twitter.com/8NY5T0RlLD— Korona Kielce (@Korona_Kielce) May 17, 2025
Po podaniu Shikavki, drogę do bramki znalazł Wiktor Długosz. Po imponującym rajdzie, były zawodnik Rakowa pokonał Kacpra Trelowskiego, otwierając wynik. Od tego momentu Raków Częstochowa zdecydowanie zaczął naciskać na swoich przeciwników. „Medaliki” nie potrafiły jednak stworzyć żadnej groźniejszej akcji, przez co pierwsza połowa skończyła się wynikiem 1:0.
Zabrakło skuteczności
Już nie raz widzieliśmy odmieniony Raków po przerwie. Marek Papszun musiał bardzo wyraźnie wytłumaczyć swoim zawodnikom, co może oznaczać porażka w tym spotkaniu. „Medaliki” wyszły na drugą połowę w jednym celu, który było widać przez drugie 45 minut spotkania. Raków Częstochowa dominował i nie pozwalał Koronie na wyjście z własnej połowy. Cała ta praca przełożyła się na zaledwie jedno trafienie.
W 54 minucie goście otrzymali „jedenastkę”. Miłosz Strzeboński faulował Adriano Amorima na skraju pola karnego, a po krótkiej analizie VAR, sędzia Wojciech Myć wskazał na „wapno”. „Jedenastkę” wykorzystał Jonatan Braut Brunes, dla którego było to trzynaste trafienie w obecnych rozgrywkach Ekstraklasy.
WRACAMY DO GRY! 🔥
Jonatan Brunes pewnie z rzutu karnego!
—
57′ ⏱️ #KORRCZ 1:1 pic.twitter.com/G3SizFIWdT— Raków Częstochowa (@Rakow1921) May 17, 2025
Przez następne 40 minut Raków Częstochowa zdawał się „walić głową w mur”. Korona Kielce kurczowo trzymała punkt w garści i ostatecznie go nie wypuściła. Co prawda, gra „Medalików” nieco się poprawiła po wejściu Jeana Carlosa Silvy oraz Iviego Lopeza, jednak dalej brakowało dokładności. Raków zakończył spotkanie z posiadaniem piłki na poziomie 73% oraz liczbą 17 strzałów.
Remis w Kielcach.
Widzimy się za tydzień przy L83 na ostatnim meczu sezonu z Widzewem Łódź.#KORRCZ pic.twitter.com/b4SAVc1ya2
— Raków Częstochowa (@Rakow1921) May 17, 2025
Raków Częstochowa już się pogodził?
Sytuacja Rakowa nie jest kolorowa. Co prawda, jeśli Lech Poznań wygra swoje jutrzejsze spotkanie, „Medaliki” dalej będą miały szansę na mistrzostwo. Po meczu z Koroną drużyna Marka Papszuna zrównała się punktami z „Kolejorzem”, a dzięki bilansowi meczów bezpośrednich, jest obecnym liderem. Jutro o godzinie 17:30 „Kolejorz” zmierzy się z GKS-em Katowice. Papszunowi i jego podopiecznym nie pozostało nic innego niż liczyć na potknięcie zawodników z Poznania.
My tu sobie gdybamy, a tymczasem Marek Papszun zaskoczył wszystkich swoją pomeczową wypowiedzią. Raków Częstochowa dalej ma szansę na mistrzostwo, jednak ich szkoleniowiec zdaje się tym nie przejmować. Nie do końca wiemy jak interpretować słowa Marka Papszuna. Czy 50-latek pogodził się już ze stratą mistrzostwa, czy chce zdjąć presję ze swoich zawodników? Każdy zinterpretuje to po swojemu.
Raków Częstochowa po tych słowach trenera Papszuna:
▶️ Porażka z Jagiellonia
▶️ Remis z KoronąLech ma autostradę do mistrzostwa, a Raków ma autostradę do wicemistrzostwa. pic.twitter.com/fgoPIgJFHY
— Tomek Hatta (@Fyordung) May 17, 2025