Raków Częstochowa przed wielką szansą


Mistrzowie Polski zaczną mecz w Azerbejdżanie ze skromną, ale cenną zaliczką. Czy to wystarczy do awansu?

1 sierpnia 2023 Raków Częstochowa przed wielką szansą
Marcin Bulanda / PressFocus

Piłkarski los nie był łaskawy i przydzielił mistrzom Polski bardzo silnego rywala już w 2. rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów. Karabach jest koszmarem polskich klubów. Zespół z Azerbejdżanu eliminował z europejskich rozgrywek Piasta Gliwice, Legię Warszawa, Wisłę Kraków i Lecha Poznań. Tę fatalną passę naszych drużyn spróbuje przerwać Raków Częstochowa, który ma do tego niezłą pozycję wyjściową.


Udostępnij na Udostępnij na

Liga Mistrzów to od lat rozgrywki niedostępne dla polskich zespołów. Wyjątkiem była Legia Warszawa w sezonie 2016/2017, kiedy to ówcześni mistrzowie kraju rywalizowali w grupie z Realem Madryt, Borussią Dortmund oraz Sportingiem Lizbona. Nasza liga przez długi czas spadała w rankingu europejskich rozgrywek. Było to spowodowane nieporadnością polskich drużyn w eliminacjach Ligi Mistrzów, Ligi Europy i najnowszego pomysłu UEFA – Ligi Konferencji. Ekstraklasa potrzebuje takich sezonów jak ten zeszłoroczny w wykonaniu Lecha Poznań. Dlatego w środę bardzo ważny mecz rozegra Raków Częstochowa.

Zachować koncentrację

Pierwsze spotkanie pokazało, że mistrzowie Polski nie mają czego się wstydzić przed Karabachem. Oczywiście należy mieć szacunek i docenić fakt, że azerski zespół dziewięć lat z rzędu był uczestnikiem fazy grupowej europejskich rozgrywek. To wynik, o którym nasze drużyny mogą na razie tylko pomarzyć. Na boisku nie było jednak widać różnicy pomiędzy rywalami. Raków bezlitośnie wykorzystał kiepski występ bramkarza przeciwników. Niestety po osiągnięciu dwubramkowego prowadzenia piłkarzom Dawida Szwargi zabrakło koncentracji.

Takie okresy przestoju czasem uchodzą płazem w ekstraklasie, ale Liga Mistrzów ich nie wybacza. Zaledwie dwóch minut potrzebował Karabach, aby złapać kontakt w tamtym spotkaniu i również dwie minuty wystarczyły, by prowadzenie Rakowa przeszło do historii. Proste błędy w obronie sprawiły, że Azerowie poczuli krew i wrócili do gry. Takich momentów trzeba będzie za wszelką cenę unikać w Baku. Z pewnością sztab szkoleniowy częstochowian będzie na to uczulał zawodników.

O tym, że jednobramkowa zaliczka z pierwszego meczu może na niewiele się zdać, przekonał się w ubiegłym sezonie Lech Poznań. „Kolejorz” również pokonał Karabach jednym golem w meczu domowym. Jakby tego było mało, w pierwszej minucie rewanżu wyszedł na prowadzenie po trafieniu Kristoffera Velde. Wszyscy jednak pamiętamy, co stało się później. Karabach wygrał tamto spotkanie aż 5:1. Koncentracja to słowo klucz przed środowym rewanżem i w Częstochowie zapewne odmieniają je przez wszystkie przypadki.

Nie pozwolić na wiele

Skoro Lech Poznań poległ w Baku, to dlaczego Raków Częstochowa miałby wywalczyć awans? Największą różnicą między ówczesnym a obecnym mistrzem Polski jest pozycja bramkarza. Artur Rudko kompletnie zawalił rewanż z Karabachem, a o Vladana Kovacevicia możemy być spokojni. Nawet jeśli Bośniak trochę obniżył loty w poprzednim sezonie, to cały czas jest w ścisłej czołówce ligowych golkiperów, a popularny portal Transfermarkt wycenia go na 8 milionów euro.

Częstochowianie w poprzednim sezonie zasłynęli z najlepszej defensywy w całej lidze, która dopuściła do straty zaledwie 24 bramek w 34 spotkaniach. To właśnie świetna postawa w obronie była fundamentem tego historycznego sukcesu. Optymizmem może napawać fakt, że skład osobowy tej formacji nie uległ większym zmianom. Nie trzeba więc nikogo zgrywać ani zastępować. Wystarczy tylko albo aż kontynuować to, co tak dobrze funkcjonowało w minionych rozgrywkach.

Raków podobnie jak Lech musiał po zdobyciu mistrzostwa szukać nowego trenera. Miał na to jednak zdecydowanie więcej czasu od poznaniaków, ponieważ Marek Papszun poinformował o swoim odejściu jeszcze w trakcie trwania poprzedniego sezonu. Zarząd klubu zdecydował, że ewolucja jest lepsza od rewolucji i na następcę 48-latka mianował jego asystenta – Dawida Szwargę. Do tej pory drużynie wychodzi to na dobre, nadal jest bardzo solidna w defensywie, wyłączając feralne dwie minuty spotkania z Karabachem. Minuty, które nie mogą się powtórzyć w rewanżu, bo mogą nasz zespół bardzo słono kosztować.

Pozytywny trend

Przyzwyczailiśmy się już w ostatnich latach do tego, że mistrz Polski osłabia się przed eliminacjami Ligi Mistrzów. Raków nie dopuścił do odejścia żadnego z kluczowych piłkarzy, ale pech i tak go dosięgnął. Ivi Lopez doznał bardzo poważnej kontuzji podczas sparingu z Puszczą Niepołomice, która wyklucza go z gry przynajmniej na kilka miesięcy. Włodarze „Medalików” znaleźli dla Hiszpana bardzo dobre zastępstwo. Oczywiście zawsze istnieje ryzyko polegające na tym, że sprowadzony piłkarz nie sprawdzi się w nowej drużynie, ale w przypadku Johna Yeboaha jest ono stosunkowo niewielkie.

Niemiecki pomocnik był jednym z bohaterów Śląska Wrocław, który rzutem na taśmę utrzymał się w ekstraklasie. Mistrzowie Polski wydali na ten transfer 1,5 miliona euro pomimo wcześniejszych zapowiedzi prezesa Świerczewskiego mówiących o tym, że takie kwoty w przypadku Rakowa nie wchodzą w grę. W tajemnicy udało się utrzymać przyjście pomocnika, który ma potencjał, aby stać się najlepszym zawodnikiem ligi. Sonny Kittel to postać, która nie jest anonimowa dla większości kibiców. Były zawodnk HSV już popisał się pięknym trafieniem, które przesądziło o triumfie częstochowian z Karabachem.

Utrzymany trzon drużyny, bardzo ciekawe wzmocnienia, kontynuacja myśli trenerskiej poprzednika, zaliczka z pierwszego spotkania, doświadczenie na europejskiej arenie z poprzedniego sezonu. Te pięć czynników wlewa w nasze serca nadzieję, że czas już skończyć z koszmarem Karabachu. Najwyższa pora odegnać złe demony związane z rywalizację przeciw Azerom. Środowy awans sprawi, że Raków będzie miał zagwarantowany udział w fazie grupowej Ligi Konferencji. Oby ten scenariusz stał się w Baku faktem.




        
                
                

      
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze