Pierwsza przygoda Rakowa Częstochowa z europejskimi pucharami dobiegła końca…


Wicemistrzowie Polski nieszczęśliwie zakończyli eliminacje do Ligi Konferencji Europy

27 sierpnia 2021 Pierwsza przygoda Rakowa Częstochowa z europejskimi pucharami dobiegła końca…
Foto Tomasz Kudala / PressFocus

Jedna polska ekipa odpadła w drugiej rundzie eliminacyjnej, jedna doświadczyła tego w trzeciej, więc jedna musiała zostać pokonana w czwartej. Raków Częstochowa już był w ogródku, już witał się z gąską. Bach, bach, bach i po marzeniach o fazie grupowej LKE w sezonie 2021/2022. Rewanż z KAA Gent postawił bardzo nieprzyjemny stempel na występach "Czerwono-niebieskich" na arenie europejskiej tego lata, ale podopieczni Marka Papszuna zrobili wszystko, co w ich mocy, i nie przynieśli wstydu.


Udostępnij na Udostępnij na

Otwarta gra czy ultradefensywne nastawienie – wydaje się, że obojętnie, jakby piłkarze Rakowa nie wyszli, zostaliby po prostu w pewnym momencie i tak wypunktowani, bo graczom „Buffalos” zaczęło wychodzić wszystko. Jako zespół lepszy piłkarsko i fizycznie bardzo konsekwentnie wykonywali swoje zadania i musiało przynieść to skutek. W szeregach polskiego wicemistrza były pomieszanie z poplątaniem, głupie indywidualne błędy, mnóstwo niedokładności i słabe wyprowadzenie piłki.

Gandawski kocioł

Domowy mecz dla gandawczyków miał o wiele większą stawkę niż jedynie awans do grupy Conference League. Belgowie z kłopotami finansowymi mieli grać o swoje być albo nie być. Drużyna jeszcze przed pojedynkiem wyglądała na tak pewną i naładowaną, jak gdyby to ona przed decydującym starciem miała jedną bramkę zaliczki. Nic więc dziwnego, że na trybunach Ghelamco Areny panowała niezwykle gorąca atmosfera. Sympatycy miejscowych bardzo impulsywnie reagowali na decyzje azerskiego arbitra, gdy te były nie po myśli gospodarzy.

Czyli typowy, tradycyjny obraz areny kibicowskiej? Otóż nie. KAA Gent z hasłem „piłka nożna dla kibiców” nie ma nic wspólnego, ponieważ kompletnie bez powodów w ostatniej chwili włodarze klubu zdecydowali się nie wpuścić polskich widzów na to spotkanie. Szerzej ten skandal opisał Sebastian Staszewski z portalu Sport.interia.pl

Raków w tyłach – mur skruszony

Wszystkie dotychczasowe pięć spotkań eliminacyjnych częstochowska drużyna kończyła bez straty bramki. Vladan Kovacević jak co czwartkowy wieczór od samego początku dwoił się i troił w bramce RKS-u i wiele wskazywało na to, że bośniacki golkiper kolejny raz będzie niemożliwy do pokonania. Niestety, arbiter do pierwszej połowy postanowił dorzucić minutę, a kiedy już wpadła ta jedna piłka, która zamiast obudzić Raków, pobudziła Gent, rozwiązał się worek z golami.

Najdobitniej przewagę zagranicznej ekipy pokazują proste statystyki obu spotkań. Belgowie zakończyli w Bielsku-Białej z 61-procentowym posiadaniem piłki, a w tym tygodniu podwyższyli ten pułap do 64 procent. W drugiej połowie rewanżu przy remisowym rezultacie w dwumeczu nie pozwolili na nic Rakowowi, nie dopuszczając do ani jednej sytuacji podbramkowej, ani celnego strzału na bramkę.

Raków i sezon zapoznawczy

O tym, że częstochowski Raków był absolutnym debiutantem w europejskich rozgrywkach, nie trzeba nikomu przypominać.

Długoterminowe plany Michała Świerczewskiego, właściciela klubu, który to obchodzi w tym roku stulecie swojego istnienia, zakładają, że zamierza zagościć on tam na dłużej, o ile nie na stałe – a jak sam 43-latek przyznaje i dowodzi, nie rzuca słów na wiatr.

Każdy cel jest osiągany z wyprzedzeniem czasowym i idzie lepiej, niż planowano. RKS w mgnieniu oka potrafił osiągnąć historyczne sukcesy, a teraz ma zadomowić się na szczycie.

W trakcie ponad pięcioletniej pracy trenera Marka Papszuna w Rakowie Częstochowa przyjął się schemat „pierwszego obeznania”. Pierwszy sezon w danych rozgrywkach w rolach beniaminka to był czas na budowę solidnych fundamentów. Piłkarze z Częstochowy w drugim sezonie drugiej ligi zdobyli upragniony awans do pierwszej ligi, w drugim sezonie pierwszej ligi wywalczyli ekstraklasę, a w drugim sezonie ekstraklasy zwyciężyli Puchar Polski i zdobyli wicemistrzostwo kraju. Teraz również wszystko układa się zgodnie z przyjętym wzorem, za Rakowem następne niezłe pierwsze podejście, a za rok będziemy mogli liczyć na jeszcze więcej.

***

Raków musi czuć niedosyt z powodu odpadnięcia i w pewnym stopniu rozczarowanie z powodu stylu. Częstochowianom pozostaną miłe wspomnienia ze spotkań z Suduvą czy Rubinem, lecz na nich pozostanie też skaza w postaci tego ostatniego meczu. Polacy, choć przegrali, powinni czuć się wygrani i wyciągnąć ze swojej pierwszej przygody w Europie cenną naukę – futbolu, ale i życia. Należy wierzyć, że niebawem wyjdą po wszystkim bogatsi pod względem doświadczenia, a także jakości piłkarskiej.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze