Zeszły sezon nie był idealny dla Górnika Zabrze. Nikt w klubie, ani z kibiców nie był zadowolony z miejsca jakie zajęła drużyna. Nasz gość w rozmowie opisuje, jak wyglądało to z perspektywy szatni, co się zmieniło i jaki pomysł na grę ma nowy trener Michał Gašparik. Rafał Janicki opowiada o tym, co nie wypaliło i dlaczego sezon był taki słaby. Nasz rozmówca ma również nadzieję, że Górnik w końcu będzie walczył o coś więcej, niż tylko środek ligowej tabeli. Na te i inne pytania odpowiedział nasz rozmówca poniżej.
Filip Tomana (iGol.pl): To może zacznijmy od pytania o miniony sezon — Górnik zakończył go na dziewiątym miejscu. Jak z perspektywy czasu oceniasz ten wynik?
Rafał Janicki (Górnik Zabrze): Szczerze mówiąc, to nie tyle chodzi o miejsce w tabeli, ile o to, jak prezentowaliśmy się w końcówce sezonu. A ta, niestety, była słaba w naszym wykonaniu. To przekładało się bezpośrednio na brak zwycięstw. Bez względu na to, czy zajęlibyśmy szóste czy dziewiąte miejsce, to te ostatnie mecze pozostawiły spory niedosyt. Wygraliśmy chyba tylko jedno spotkanie, trzy zremisowaliśmy — to wszystko po zmianie trenera. Dlatego mówię, że nie tyle samo miejsce w tabeli było rozczarowujące, co nasza gra i forma pod koniec rozgrywek.
Czyli rozumiem, że to dziewiąte miejsce nie oddaje faktycznego potencjału drużyny?
Może nawet nie tyle chodzi o potencjał sam w sobie, co o to, w jakiej byliśmy sytuacji pod koniec rundy jesiennej. Zakończyliśmy tamtą część sezonu naprawdę dobrze i nasze oczekiwania przed wznowieniem rozgrywek były większe. Liczyliśmy na więcej. Tymczasem, mimo że gra nie wyglądała tragicznie, to nie przynosiła punktów. A ostatecznie to one są najważniejsze.
Z twojej perspektywy, patrząc od strony szatni – co twoim zdaniem poszło nie tak, że ta wiosna potoczyła się w taki sposób?
Wiesz co, trudno o jednoznaczną refleksję. To jest piłka nożna – raz coś zadziała, innym razem nie. Każdy z nas mógł coś zrobić lepiej, inaczej. Ale na pewno ogromny wpływ miały zmiany, jakie nastąpiły zimą. Odeszło kilku ważnych zawodników. Nie chcę wskazywać palcem i mówić, że konkretnie Wojtuszek czy Rasak byli kluczowi, ale ich brak był odczuwalny. Z nimi w składzie w pierwszej rundzie wyglądało to znacznie lepiej. W drugiej nie udało się tego poukładać w równie efektywny sposób. Czegoś zabrakło.
Zresztą, doszło wtedy do sporych zmian kadrowych — przyszło wielu nowych graczy, co jak na zimowe okienko było sporym przemeblowaniem. Może nie wszystko „zatrybiło” tak, jak powinno. No ale tak już jest w piłce. Nie ma sensu wracać do tego, skoro nowy sezon już za rogiem.
Czy to właśnie była jedna z głównych bolączek Górnika — duża rotacja kadry i brak stabilizacji, której później nie udawało się trenerom poukładać?
Możliwe. Ale myślę, że graliśmy na tyle, na ile nam w danym momencie pozwalały możliwości. Kończyliśmy sezon na miejscach szóstym, ósmym, teraz dziewiątym — i to chyba dobrze odzwierciedlało nasz realny potencjał na przestrzeni ostatnich lat. Nic nie dzieje się bez przyczyny.
Górnik zmierza w dobrym kierunku, klub się rozwija. Ale musimy to w końcu przełożyć na boisko. Jeśli chcemy na stałe wskoczyć do czołówki, musimy dać z siebie coś więcej. Mam nadzieję, że wkrótce to nastąpi i Górnik będzie bił się o wyższe cele.
Z drugiej strony, to szóste czy siódme miejsce w ostatnich sezonach w kontekście wcześniejszych problemów Górnika można przecież uznać za pewnego rodzaju sukces.
Nie do końca. Jak się spojrzy na to, skąd wychodziliśmy, to te wyniki były naprawdę solidne. Ale jeśli chcemy się rozwijać jako klub i jako drużyna, to trzeba mierzyć wyżej. Musimy sobie stawiać ambitniejsze cele, nie zatrzymywać się w miejscu. Tylko wtedy coś osiągniemy — zarówno jako zawodnicy, jak i jako cały zespół.
A jak oceniasz swój osobisty sezon?
Wiesz co, ciężko mi samego siebie oceniać. Po prostu robiłem swoje. Gdy byłem zdrowy — grałem, więc myślę, że było w porządku.

Wspomniałeś wcześniej o zmianie trenera w trakcie rundy wiosennej. Jak drużyna zareagowała na tę decyzję?
To są decyzje, na które jako zawodnicy nie mamy wpływu. Każdy z nas, kto trochę pograł w piłkę, wie, że to część tego zawodu. Jasne, była to pewna niespodzianka, ale szybko musieliśmy się dostosować. Pracowaliśmy z nowym szkoleniowcem, teraz mamy kolejnego trenera. To nie pierwszy raz w mojej karierze, kiedy dochodzi do takich zmian, więc jestem do tego przyzwyczajony. Myślę, że większość zawodników również.
A jaki, według ciebie, był największy atut współpracy z trenerem Janem Urbanem?
Zdecydowanie spokój. Bez względu na to, jaka była sytuacja — czy robiło się nerwowo, czy panowało napięcie — trener zawsze podchodził do tego na chłodno. Potrafił wszystko przeanalizować, przemyśleć i dopiero wtedy podejmował decyzje. Nie działał impulsywnie, co dla nas, zawodników, było bardzo ważne.
Do tego dochodzi jego doświadczenie – zarówno trenerskie, jak i z boiska. Był przecież piłkarzem, więc doskonale wiedział, jak zachować się w szatni, jak rozmawiać z zawodnikami, co przekazać w odpowiednim momencie. To było bardzo cenne. Dodatkowym atutem była też jego znajomość środowiska — prowadził wcześniej Górnika, pracował w Legii, znał specyfikę pracy w klubach z dużą presją i oczekiwaniami. Wiedział też, jak funkcjonuje Górnik, znał kibiców, atmosferę, oczekiwania — to mu zdecydowanie pomagało.
No i ta jego charyzma — duże doświadczenie, umiejętność zarządzania grupą. Miał wyraźny styl pracy, który u nas w Górniku po prostu się sprawdzał. Osiągaliśmy wyniki, które na tamten moment były adekwatne do naszego potencjału. Myślę, że zostanie przez nas dobrze zapamiętany.
A co do jego przyszłości — jeśli sprawdzą się doniesienia dziennikarskie i trener Urban zostanie selekcjonerem, to bardzo mu tego życzę. Pracowaliśmy razem przez sporo czasu, spędziliśmy wiele dni, miesięcy w jednej drużynie, więc trzymam za niego mocno kciuki.
Właśnie – czy uważasz, że trener Urban mógłby się sprawdzić w roli selekcjonera reprezentacji Polski?
Myślę, że tak. Szczególnie w kontekście tego, co dzieje się teraz wokół reprezentacji. Wydaje mi się, że trochę spokoju bardzo by się przydało. A trener Urban właśnie to potrafi wnieść — spokój, stabilność, umiejętność wyciągania z grupy tego, co najlepsze. Potrafi zarządzać szatnią, spajać ludzi, a nie dzielić. Myślę, że i w reprezentacji byłby w stanie to osiągnąć.
Oczywiście, nie chcę zbyt daleko wybiegać w przyszłość, bo nie ma jeszcze oficjalnych decyzji, ale jeśli do tego dojdzie, to będę mu kibicował.
To przejdźmy do tego, co przed wami — nowym trenerem Górnika został Michał Gašparík. Jakie masz pierwsze wrażenia po rozpoczęciu współpracy?
Trener Michał zna Górnika – był tu wcześniej jako zawodnik, więc wie, czym ten klub jest, co oznacza dla kibiców, jaka tu panuje atmosfera. Wie, w jakim miejscu się znalazł.
Od pierwszego dnia przekazuje nam swój pomysł na zespół. Ma konkretny styl pracy i jasno pokazuje, jak chce, żebyśmy funkcjonowali. Ale prawda jest taka, że my możemy o tym wszystkim rozmawiać godzinami, a i tak najważniejsze będzie to, co pokażemy na boisku. Tylko wyniki nas zweryfikują – zarówno nas jako drużynę, jak i trenera.
Mam nadzieję, że już niedługo przemówimy nie słowami, a grą i punktami. Bo gadaniem się nie wygra meczu – to trzeba udowodnić na murawie.
A widzisz już jakieś konkretne różnice między trenerem Urbanem a Michałem Gašparíkiem, czy na tym etapie to jeszcze za wcześnie na takie porównania?
Widać różnice, wiadomo — każdy trener ma swój styl, inne podejście do pracy. Ale piłka nożna w gruncie rzeczy jest prosta — każdy chce wygrać, tylko każdy trener ma na to inny pomysł.
Nie chcę za bardzo wchodzić w porównania, bo jako zawodnikowi po prostu nie wypada mi analizować i zestawiać szkoleniowców. Każdy z nich ma swoją drogę do sukcesu, swój sposób na prowadzenie drużyny. Naszym zadaniem jako piłkarzy jest to, by realizować ich wizje na boisku.
Trener Michał od samego początku jasno przedstawia, czego od nas oczekuje. Chce grać po swojemu, nie naśladować poprzedników, tylko budować własny styl. A my musimy to przełożyć na wyniki.
A czy coś w jego podejściu, metodologii pracy szczególnie cię zaskoczyło?
Szczerze mówiąc – nie. Mam już sporo doświadczenia, pracowałem z wieloma trenerami, więc ciężko mnie czymś zaskoczyć. Oczywiście, są pewne różnice między szkoleniowcami, każdy ma swoje metody, ale wszystko i tak sprowadza się do jednego – ciężka praca i dobre wyniki. Tego oczekuje każdy trener i tego my, jako zawodnicy, musimy się trzymać.
A wy jako drużyna chcecie w tym sezonie być bardziej pragmatyczni czy raczej stawiać na swój styl gry?
Wiesz co, myślę, że przede wszystkim chcemy być skuteczni — i to chyba jest najważniejsze. Możemy mówić o stylach, schematach, ustawieniach… ale na koniec wszystko sprowadzają się do wyników. Jak będziemy przegrywać, to nikt nie będzie mówił o stylu. Jak będziemy wygrywać, to nagle wszystkim ten styl się spodoba. Więc dla mnie to nie ma większego znaczenia.
Jeśli będziemy wygrywać, to ludzie będą nas chwalić niezależnie od tego, jak będziemy grali — czy bardziej ofensywnie, czy bardziej pragmatycznie. Najważniejsze, żeby punktować. A jak to będzie wyglądało — to już niech sobie każdy oceni sam.
Czego kibice mogą się po was spodziewać w pierwszych kolejkach sezonu?
Szczerze? Nie chcę składać żadnych deklaracji. Bo mogę tu opowiadać, jak będziemy grać, a potem ktoś z Lechii to przeczyta i będziemy mieli problem (śmiech).
Wolę, żebyśmy byli znani z tego, co pokazujemy na boisku, a nie z tego, co mówię w wywiadzie. Więc postawię tutaj kropkę i tyle. Odpowiemy grą.
Ten gest przepraszający Rafała Janickiego po czerwonej kartce…
Jeden z przywódców tej drużyny. Charakter, jakiego brakowało w tym klubie od dawna.
Wspaniały piłkarz, któremu zależy na Wielkim Górniku.
Rafał, jesteśmy zawsze z Tobą! pic.twitter.com/PTqvNCU87X
— G⚒️ (@G_GZ1948) December 7, 2024
A jak ty widzisz swoją rolę w nadchodzącym sezonie? Bardziej jako lider, mentor, czy zawodnik, który chce przede wszystkim grać?
Wiesz co, jestem już w takim wieku i mam takie doświadczenie, że naturalnie staram się pomagać młodszym chłopakom. Jeśli ktoś chce porozmawiać, zapytać o coś, potrzebuje wsparcia – to zawsze jestem do dyspozycji. Ale też jasno powiem: nie zamierzam siedzieć na ławce i tylko motywować. Jestem zdrowy, chcę grać w każdym meczu i chcę pomóc Górnikowi na boisku, nie tylko z boku.
Jasne, mamy tu kilku młodszych zawodników, z którymi mam dobry kontakt — z niektórymi lepszy, z innymi mniej, ale z każdym jestem w stanie porozmawiać i doradzić. Na tym polega drużyna.
Wspomniałeś o młodych zawodnikach. Przyszło ich sporo – czy uważasz, że mają potencjał, by szybko stać się realnym wzmocnieniem drużyny?
Trudno powiedzieć. Oprócz Jarka i Michała z Jagiellonii, żaden z nowych chłopaków nie miał jeszcze poważnego kontaktu z Ekstraklasą. A jak sam dobrze wiesz, ta liga jest specyficzna. Bardzo nieprzewidywalna i momentami naprawdę trudna.
Nowi zawodnicy – czy to młodzi Polacy, czy zagraniczni – muszą się zaadaptować. To nie jest proste. Muszą zrozumieć, że tu każdy może wygrać z każdym i że nie ma łatwych meczów. Ten sezon zapowiada się na jeszcze bardziej wyrównany niż poprzedni, więc trzeba być gotowym na wszystko.
Jako starsi zawodnicy wiemy, że naszym zadaniem jest jak najszybciej ich wprowadzić do drużyny, pomóc im zrozumieć, o co tu chodzi, żebyśmy na boisku wyglądali jak zespół, a nie zbiór indywidualności.
Z którym z młodszych zawodników masz najlepszy kontakt? Natan, Wiktor, a może ktoś inny?
Wiesz co, ciężko wskazać jedną osobę, ale rzeczywiście z ,,Szalikiem” mam dobry kontakt. To chłopak, który ma spory potencjał, tylko w zeszłym sezonie przeszkadzały mu kontuzje. Gdy grał – czy to na środku, czy na prawej obronie – wyglądał naprawdę dobrze. Ale wiadomo, jak zdrowie szwankuje, to ciężko utrzymać formę.
Czasem wychodził na boisko niedoleczony albo nie do końca przygotowany, i to się odbijało na jego grze. Teraz wygląda to lepiej, idzie w dobrym kierunku, więc jeśli będzie zdrowy, to może być z niego bardzo solidny zawodnik.
Warto też dodać, że to piłkarz, którego można powiedzieć „zbudował” trener Urban. To pokazuje, że Janek potrafił wyciągać chłopaków z drugiego planu i dawać im szansę. Dominik też dostał taką szansę, dobrze ją wykorzystywał, tylko niestety kontuzje go wyhamowały. Gdyby nie one, to może już by go u nas nie było.
W sparingach wyglądaliście naprawdę solidnie. Co ci się najbardziej rzuciło w oczy?
Graliśmy z mocnymi rywalami i fizycznie dawaliśmy radę, co jest ważne. To pokazuje, że jesteśmy dobrze przygotowani. Jasne, jest jeszcze sporo do poprawy – nad tym pracujemy. Trener analizuje każdy mecz, wyciągamy wnioski. Mamy jeszcze parę dni do ligowego startu, więc skupiamy się na detalach, które mogą zrobić różnicę. W niedzielę chcemy być gotowi w stu procentach.

Ta liga zapowiada się bardzo wyrównanie. Wiele zespołów ma ambicje, by bić się o europejskie puchary. Widzew, Lech, Raków… Wszyscy mierzą wysoko. Jakie wy macie cele?
Zgadza się, ta liga będzie bardzo wymagająca. Każdy ma ambicje – Lech chce obronić tytuł, inne zespoły też nie próżnują. My również, patrząc na nasze transfery, mamy swoje cele. Ale ja już jestem w Górniku cztery lata, zaczynam piąty sezon – i mam nadzieję, że w końcu wygramy pierwszy mecz sezonu. Bo odkąd tu jestem, nigdy się to nie udało. Taki nowy początek, nowe rozdanie – byłoby super dobrze wejść w rozgrywki.
Pamiętam, że ostatni naprawdę dobry start Górnik miał chyba za trenera Brosza – wtedy były te 6 czy 7 zwycięstw z rzędu. Później te początki sezonów były już słabsze. Teraz chcemy dobrze zacząć, pokazać, że ta praca z trenerem Michałem przynosi efekty. Że ten plan, treningi, to wszystko ma sens. No i oczywiście potwierdzić to wynikami.
No właśnie, te słabe początki sezonu były wam często wypominane – nie tylko przez kibiców, ale też media. Często też nie udawało się kontrolować meczów, jak choćby z Puszczą. Z czego to wynikało?
Ciężko powiedzieć. Nie jestem w stanie znaleźć jednej przyczyny. Tak było – ale chcemy to zmienić. To nie zależało od jednego trenera. Było tak samo za trenera Gaula, potem Urbana… więc to nie kwestia tylko szkoleniowca.
Może to kwestia tego, jak układały się mecze – nie zawsze da się wszystko przewidzieć. Czasami na początku się „bada” rywala, później coś się posypie, jeden błąd, drugi… No nie chcę się już nad tym rozwodzić, bo i tak tego nie zmienimy. Ważne, żebyśmy to w końcu przełamali.
Teraz mamy praktycznie nowy zespół, nowy początek. Chcemy wygrać, chcemy wejść mocno w sezon i nie powtarzać błędów z przeszłości.
Na koniec muszę zapytać o Lukasa Podolskiego. Jaką jest postacią w szatni? Potrafi zbudować zawodnika? Pomóc?
Zdecydowanie. Lukas to bardzo silna osobowość. Mentalnie jest niesamowicie mocny i to przekłada się na cały zespół. Wielu zawodników przyszło tu między innymi dzięki niemu – czy to Włodar, czy Jokota, czy Enali. Gdyby nie Lukas, pewnie by nie trafili do Górnika.
Trudno to opisać w dwóch zdaniach, bo on robi tyle dobrego – nie tylko dla klubu, ale też dla zawodników. Gdy on tu jest, to Górnik naprawdę idzie w dobrym kierunku. I jeśli zostanie na dłużej, to wierzę, że ten klub będzie coraz mocniejszy.
Widać też, że dzięki niemu Górnik zaczął się odbudowywać – organizacyjnie, sportowo, finansowo…
Dokładnie. Z nim jest łatwiej. Jest wielką postacią, ale w szatni absolutnie się nie wywyższa. To normalny chłopak, jeden z nas. I to jest super – nie stawia się ponad nikogo, nie tworzy dystansu. Przez to każdy w drużynie dobrze się czuje.
Gdy trzeba – zadzwoni, przekona kogoś do transferu, doradzi. Ma świetne oko do zawodników. I myślę, że to ogromne wyróżnienie grać z nim w jednej drużynie. Ale mimo wszystkiego, co osiągnął, wciąż zachowuje pokorę i normalność. I za to szacunek.
Co chciałbyś przekazać kibicom Górnika na start nowego sezonu?
Na pewno chcemy dobrze wejść w sezon. Jasne, wszyscy nas będą rozliczać przez pryzmat wyników, ale cel to po prostu wygrywać z meczu na mecz. Nie chcemy teraz mówić, że musimy być w top 6, bo mamy nowy zespół – przyszło 11 nowych zawodników – i potrzebujemy czasu, żeby to wszystko się zazębiło.
To, że coś dobrze wygląda na treningach albo w sparingach, nie znaczy, że od razu zaskoczy w lidze. Tak niestety nie działa piłka. Możemy mieć słabszy start, ale wszyscy tutaj wierzymy, że jak już się to poukłada, to będzie dobrze.
A kibicom chcę powiedzieć jedno: trzymajcie z nami. Tak jak do tej pory – bo naprawdę czujemy wasze wsparcie i ono jest dla nas ważne. Nowy sezon to nowe nadzieje. My też je mamy i wierzymy, że szybko zatrybi, że już w niedzielę pokażemy, że to idzie w dobrą stronę.