Rafał Fościak: Celem nadrzędnym naszej akademii jest to, aby dostarczyć zawodników do pierwszego zespołu (WYWIAD)


Rozmawiamy z Rafałem Fościakiem, trenerem Akademii Bramkarskiej Miedzi Legnica. O początkach z piłką, zamyśle akademii, pierwszym bramkarzu "Miedzianki"

19 września 2020 Rafał Fościak: Celem nadrzędnym naszej akademii jest to, aby dostarczyć zawodników do pierwszego zespołu (WYWIAD)

Akademia Bramkarska Miedzi Legnica jest jedną z najprężniej rozwijających się na Dolnym Śląsku, a może nawet w całej Polsce. Rafał Fościak, pracujący na co dzień z młodymi legnickimi bramkarzami, przybliża dla portalu iGol.pl swoje początki z piłką nożną, zamysł akademii oraz pracę w czasie pandemii.


Udostępnij na Udostępnij na

Jesteś wychowankiem Włókniarza Mirsk. Później występowałeś w pierwszej drużynie. Jakie były Twoje pierwsze kroki z piłką?

Trening zacząłem w czwartej klasie podstawowej. Jest to rodzinna tradycja – tata był bramkarzem, więc ja również zostałem ustawiony przez trenera na bramkę i do szóstej klasy trenowałem we Włókniarzu. W międzyczasie zacząłem jeździć na zgrupowania kadry województwa i przez całe gimnazjum i liceum chodziłem do szkoły w Legnicy. Były tworzone wówczas wojewódzkie ośrodki szkolenia młodzieży. Zacząłem wówczas funkcjonować w grupach młodzieżowych w Miedzi Legnica. Śmieję się, że całe liceum trenowałem z pierwszą drużyną. Był to wówczas trzeci poziom rozgrywkowy w Polsce, natomiast 30 spotkań na ławce w ówczesnej drugiej lidze i ani jednego meczu – cały czas byłem tym rezerwowym, więc nie dane mi było zadebiutować (śmiech). Skończyłem liceum i zdecydowałem, że wybieram studia. Nie miałem bowiem większych szans, żeby zaistnieć w piłce na najwyższym poziomie. Poszedłem na AWF, zacząłem wówczas pracę z dziećmi. W Mirsku pograłem jeszcze sezon, dwa na bramce, dojeżdżałem z Wrocławia, natomiast bywało to męczące, zero treningów, nie było tak naprawdę czasu i w związku z tym zakończyłem swoją przygodę z piłką.

Grałeś na pozycji bramkarza, to był Twój konik od początku.

Tak, od początku. Natomiast zabawne jest to, że od dwóch czy trzech lat biegam w polu w niższych ligach. Kolega zapytał mnie na wakacjach, czy nie chcę pobiegać w klubie obok mojej miejscowości – odpowiedziałem, że „pewnie, nie ma problemu”. Pograłem pół rundy, wróciłem do Mirska na kolejne pół rundy, a obecnie znalazłem klub blisko Legnicy, Orkan Szczedrzykowice. Tutaj jeszcze w miarę możliwości spędzam aktywnie czas. Ogólnie jest to fajne doświadczenie, bo jak byłem w pierwszej drużynie Miedzi, byłem młody i wielu rzeczy nie do końca świadomy. Natomiast teraz jest to fajne połączenie; mogę obserwować drużynę seniorską od środka, nie z perspektywy trenera, lecz zawodnika i jak inni reagują na to, co mówi trener, co dzieje się w środku szatni. Mamy bowiem kilku zawodników z przeszłością ekstraklasową w zespole, więc traktuję to jako ciekawe doświadczenie.

Na stronie Włókniarza widnieje informacja, że byłeś pomocnikiem, jak rozumiem, to się jakoś przeplatało.

Tak, po prostu dla czystej przyjemności wróciłem pograć, a że wolę w tej chwili w polu pobiegać, niż grać na bramce, to tak to teraz wygląda.

Trenerskie szlify zbierałeś natomiast we Wrocławiu – w Polarze Wrocław oraz Unii Wrocław.

Tak, to były początki. Polar Wrocław tak naprawdę przekształcił się w Unię. Tamten klub został po prostu zlikwidowany i powstało nowe stowarzyszenie – Unia Wrocław. Mogłem wtedy dorobić oraz zyskać doświadczenie podczas studiów.

Czy miałeś okazję pojechać na staż? Jak wiadomo, trener Mateusz Gwizd był w Birmingham City. Czy Ty też miałeś taką możliwość?

Ze stażami u mnie jest krucho, nie będę ukrywał. Ostatnio byłem na stażu w Chrobrym Głogów, w pierwszej drużynie, natomiast to był jedyny poważniejszy staż, gdy byłem przez dłuższy okres w jakimś miejscu. Więcej korzystałem z kursów, konferencji czy rozmów z innymi trenerami.

Obecnie jesteś w Akademii Bramkarskiej Miedzi Legnica.

Tak, to jest człon Akademii Piłkarskiej.

Chciałem właśnie spytać, czy rozdzielać w jakikolwiek sposób Akademię Piłkarską od Akademii Bramkarskiej?

Nie, Akademia Piłkarska to jest główny punkt szkolenia dzieci i młodzieży, natomiast Mateusz [Gwizd – przyp. red.] wpadł na taki pomysł, żeby stworzyć Akademię Bramkarską dla zawodników; aby trenować tych chłopców, którzy nie są zrzeszeni u nas w klubie, ale są chętni i to powstało dodatkowo.

Akademia Miedzi Legnica… jedną z najszybciej rozwijających się w Polsce

Jakie były początki pracy w akademii?

Nie będę ukrywał, dla mnie był to skok do przodu, bo we Wrocławiu łączyłem studia, drugą pracę, a treningi były po południu. Przychodząc natomiast tutaj, spotkałem naprawdę świetne warunki do trenowania. Mamy szkołę połączoną z klubem, więc zajęcia odbywają się w ramach bloków szkolnych, a tak naprawdę moja praca skupia się więc wyłącznie na piłce. Cały dzień jestem w akademii. Dużo czasu można poświęcić na pracę wokół zespołu czy z zawodnikami, więc na pewno bardzo fajnie to wygląda.

Jakie są Twoje główne zadania czy obowiązki w akademii?

Obecnie zajmuję się bramkarzami i zdecydowałem się dosyć niedawno na ten krok, bo przychodząc tutaj, na początku byłem trenerem, który prowadził grupę młodzików, później byłem asystentem u Tomasza Syski w zespole U-15, dodatkowo łączyłem to z pracą z bramkarzami. Po dwóch, trzech latach doszedłem jednak do wniosku, że należy się skupić na jednej rzeczy, a nie na łączeniu kilku funkcji, bo nie ma szans tego pogodzić. Albo człowiek chce się rozwijać w jednym aspekcie i chce dojść do wysokiego poziomu, albo będzie robił wszystko, czyli nic. Postawiłem więc na to, aby zająć się bramkarzami, i myślę, że z Mateuszem Gwizdem i Mateuszem Strachotą fajnie się łączymy. Ja mam bardziej spojrzenie analityczne, lubię obserwować grę bramkarza pod kątem taktycznym, pod kątem jego zachowań, jak współpracuje z zespołem, czy to w obronie, czy w ataku. Mateusz [Gwizd – przyp. red.] na przykład jest specjalistą od stricte treningu technicznego i fajnie tutaj się uzupełniamy. Dodatkowo prowadzę media społecznościowe, jest to dodatkowe zadanie.

Masz przydzielony określony wiek czy jest to różna grupa?

Jeżeli chodzi o grupy treningowe, to jesteśmy podzieleni. Ja pracuję przy juniorach młodszych; mamy dwa zespoły i przy tym pierwszym, jak i drugim, który jest rocznikiem młodszym, pracuję. Mniej więcej mamy w trójkę wydzielone zadania. Natomiast gdy przychodzi weekend, przychodzą rozgrywki, mamy po sześć, siedem spotkań w akademii – zdarza się nawet, że są jednego dnia, więc chcemy tych bramkarzy złapać w jak największej liczbie meczów, ponieważ staramy się nagrać praktycznie każde ich spotkanie, więc tutaj się dzielimy. Jeśli jest taka potrzeba, to jadę z juniorami starszymi czy młodzikami. Zawsze spotykamy się w tygodniu i ustalamy, gdzie kto ma jechać.

Jaki jest ogólny zamysł akademii?

Celem nadrzędnym naszej akademii jest to, aby dostarczyć zawodników do pierwszego zespołu. Wiele osób chciałoby tego już teraz, natomiast jest to proces długotrwały, więc powoli budujemy tutaj markę, staramy się tych chłopców przygotowywać do piłki seniorskiej i mamy nadzieję, że w niedługim czasie zafunkcjonuje na poważnym poziomie, a w szczególności w pierwszej drużynie Miedzi Legnica.

Czy akademia już może pochwalić się takim zawodnikiem, który już zagrał w pierwszej lidze albo chociaż w trzecioligowych rezerwach czy może podpisał kontrakt z innym profesjonalnym klubem?

Mogę nawet powiedzieć na przykładzie tego sezonu: Kuba Rędzio, rocznik 2004, tydzień czy dwa tygodnie temu zagrał w meczu trzeciej ligi, w rezerwach. Jest to bramkarz, który zebrał po meczu naprawdę bardzo dobre noty. Od zeszłego tygodnia natomiast Mateusz Prochoń, kolejny bramkarz, zaczął treningi na stałe z pierwszym zespołem, tak że powolutku widać, że to idzie do przodu, natomiast chcemy, aby nasz bramkarz w końcu zafunkcjonował w pierwszej drużynie – to jest nasz cel i wierzymy w to, że ciężką pracą uda nam się wychować takich zawodników.

Czyli jak na razie akademia jest zadowolona ze swojego funkcjonowania i jest to udany projekt?

Myślę, że tak, natomiast my jesteśmy bardzo ambitni i wiemy, że zawsze można zrobić coś więcej, i gdy już coś się udało, tak jak teraz, gdy Kuba Rędzio zagrał przykładowo w tej trzeciej lidze w wieku 16 lat, Mati Prochoń dostał się do pierwszej drużyny, no to teraz chcemy, aby kolejni zafunkcjonowali na tym poziomie, i będziemy starać się do tego jak najbardziej dążyć.

Jakie są najmłodsze, a jakie najstarsze drużyny? Powiedziałeś o szesnastolatku, czy to jest granica?

Nie, akademia to cały przekrój wszystkich kategorii. Począwszy od czwartego, piątego roku życia, to są najmłodsze dzieci przychodzące na zajęcia, aż po juniora starszego, po rezerwy, w których już tak naprawdę grają młodzieżowcy, osoby, które są w przedsionku piłki seniorskiej czy seniorsko-juniorskiej.

Czy pandemia wpłynęła w jakiś sposób na akademię? Pokrzyżowała jakieś plany?

Na pewno było widać u chłopców brak grania. Myślę, że to była największa strata dla chłopców, bo nic nie rozwija bardziej niż mecz. My byliśmy z nimi cały czas w kontakcie, dostawali indywidualne rozpiski, zdawali nam raporty, natomiast to jednak nie jest to samo co wyjście na boisko i rozegranie meczu. Myślę, że to wielka szkoda dla chłopców, ponieważ tak naprawdę cała runda wiosenna zeszłego sezonu poszła na straty. Niektóre grupy w ogóle nie wystartowały a niektóre rozegrały jedną, góra dwie kolejki.

Czyli zawodnicy trenowali indywidualnie w domach.

Tak, codziennie rano. Okres pandemii nie był dla nas okresem wolnym. Z pracy na boisku przerzuciliśmy się na pracę przy komputerze i codziennie tworzyliśmy treningi, monitorowaliśmy naszych zawodników, aby cały czas próbowali rozwijać się na tyle, ile można. Wspólnie z Mateuszem Gwizdem stworzyliśmy nawet dwa filmiki dla bramkarzy, gdzie w jednym i drugim przedstawiliśmy chyba łącznie z 80 czy 90 ćwiczeń, by mogli sami czy ewentualnie w parach dodatkowo ćwiczyć.

Kiedy pierwszy raz ponownie zobaczyliście się na żywo? W czerwcu?

Tak, kiedy weszła decyzja, że drużyny mogą wracać do treningów wyizolowanych. Na początku w mniejszych grupach, sześcio- bądź dziesięcioosobowych. Tak naprawdę zaczęliśmy pracować pod koniec maja. Na początku lipca wyszła natomiast decyzja, że można wrócić do zajęć drużynowych, rozgrywać mecze kontrolne, więc od razu mieliśmy wszystko poplanowane i ruszyliśmy mocno do pracy.

Czy w tym momencie w akademii jest perspektywiczny zawodnik, który jeśli się postara, ma szansę na dużą karierę?

Myślę, że jest kilku, natomiast muszą ciężko pracować, bo samym talentem na pewno nie osiągną tego, co mogą. Nie chcę tutaj wymieniać z nazwiska, żeby nikt nie pomyślał, że kogoś faworyzuję, natomiast jest naprawdę kilku bardzo perspektywicznych zawodników, lecz tylko praca, praca, praca, bo jak przykłady pokazują, nie zawsze te osoby, które mają największy talent, dochodzą najwyżej, tylko te osoby, które poświęciły swój czas na samorozwój.

Oprócz tego, jak wspomniałeś, jesteś jeszcze odpowiedzialny za portale społecznościowe. Zostały utworzone w zeszłym roku – najpierw Facebook, później Twitter.

Tak. Wracając z meczu z Sebastianem Przybyłką, który jeszcze do niedawna był tutaj w akademii, myśleliśmy nad tym, jak można jeszcze zwiększyć jej rozpoznawalność, i wpadliśmy na pomysł, żeby otworzyć konto na Facebooku. W rozmowie z dyrektorem i zarządem klubu dostaliśmy informację, że możemy działać, i ruszyliśmy. Nie będę ukrywał, poruszanie się w mediach społecznościowych to była dla mnie nowość, lecz teraz wydaje mi się, że funkcjonuje to na dobrym poziomie. Oczywiście mimo to trening i praca są ważniejsze, a to jest dodatek i powolutku się rozwija.

Czy założenie tych kont wpłynęło w jakiś sposób na rozpoznawalność akademii? Czy zauważono wzrost zgłoszeń od czasu utworzenia ich?

Myślę, że tak, bo nawet nasi zawodnicy, którzy co tydzień uczestniczą w rozgrywkach ligowych, mogą zobaczyć tego samego dnia czy na następny dzień, że zdobyli bramkę, mogą zobaczyć swoje wideo, jeżeli mamy dobrą jakość nagrania. Teraz na przykład z bramkarzami wymyśliliśmy miesięczny konkurs „kocur miesiąca”, zbieramy najlepsze interwencje bramkarzy i organizujemy głosowanie. Widać, że ci zawodnicy żyją tym portalem. Jeżeli natomiast organizujemy jakieś konsultacje czy testy do szkoły mistrzostwa sportowego, to bardzo dużo zapytań przechodzi przez portal. Nie ma co ukrywać, to na pewno pomaga w budowaniu tutaj marki, jaką jest Miedź Legnica, bo jest to moim zdaniem bardzo dobrze i solidnie zarządzany klub, wiele akademii może nam pozazdrościć tego, co tutaj mamy.

Z tego, co widziałem w innych wywiadach, to nie są jedynie dzieci z Legnicy, ale również dojeżdżające z innych miejsc.

Tak, mamy własną bursę, w której nasi zawodnicy funkcjonują. Jest ona tylko na naszą wyłączność, wychowawcami są również trenerzy, więc tak naprawdę są dni, gdy my jesteśmy 24 godziny na dobę z tymi zawodnikami. Jest to naprawdę bardzo duży plus i dla nich, i dla nas, ponieważ cały czas mamy ich pod kontrolą, a wiem, że w niektórych akademiach zawodnicy są rozsiani po kilku bursach albo w ogóle muszą na własną rękę załatwić jakąś stancję, natomiast tutaj wszystko mają zapewnione przez klub i przez szkołę.

27 września w Kamiennej Górze odbędzie się turniej bramkarski bitwy dwójek o puchar właściciela Miedzi Andrzeja Dadełło. Jak ma on dokładnie wyglądać?

Tak, formuła będzie wyglądać w ten sposób, że na boisku będzie funkcjonowało w danej chwili dwóch zawodników z jednej drużyny i dwóch zawodników z drugiej. Będzie to na zasadzie bitwy bramkarskiej, natomiast troszeczkę w innej formule, bo tutaj jeden i drugi bramkarz będzie mógł bronić, jak również uderzać do bramki przeciwnika. Odbywa się to na zasadzie meczu, w ciągu dwóch, trzech minut grają. Drużyna, która zdobędzie więcej bramek, wygrywa.

Czy akademia jest faworytem tego turnieju? Ile jest zgłoszonych drużyn?

Zgłoszenia do tego turnieju odbywają się indywidualnie. Można się zgłaszać pojedynczo i my losowo dobierzemy do danej kategorii zawodników bądź można się zgłaszać, co moim zdaniem jest lepszą opcją, dwójkami, już jako drużyna i tutaj nie zwracamy uwagi na to, kto jest z jakiego klubu, tylko damy przykładowo dwóch zawodników, tworzą swoją nazwę teamu i grają.

Na koniec poruszę temat obecnie pierwszego bramkarza Miedzi Legnica. Zakładam, że śledzisz poczynania pierwszej drużyny? W meczu z Resovią z dobrej strony zaprezentował się Mateusz Hewelt. To młody bramkarz, który zastąpił doświadczonego Łukasza Załuskę. Myślisz, że po problemach i w ekstraklasie, i w zeszłym sezonie Miedź znalazła dobrego golkipera?

Tak, oczywiście, staram się być na każdym meczu. Mam nadzieję, że Mateusz Hewelt będzie takim zawodnikiem. Widziałem go na wielu treningach i naprawdę jest to zawodnik, który ma ogromny potencjał. Jest młody, natomiast obserwując go podczas meczów,  widzę, że bije od niego niesamowity spokój. Nie widać u niego w ogóle nerwowych ruchów, więc mam nadzieję, że jeszcze w wielu meczach pokaże to, co potrafi. Obserwując go na treningach w pierwszej drużynie czy czasami w rezerwach, byłem pod wielkim wrażeniem jego umiejętności.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze