Radość przez łzy Wigan, czyli jak osiągnąć największy sukces w oparach porażki


Przypominamy największą niespodziankę w FA Cup w ciągu ostatnich kilku lat

17 lutego 2019 Radość przez łzy Wigan, czyli jak osiągnąć największy sukces w oparach porażki

Sezon 2012/2013 w Premier League nie był nadzwyczajny. Walka o mistrzostwo szybko została rozstrzygnięta i trofeum dla najlepszej drużyny w Anglii pozostało w Manchesterze (ale tym razem w tej czerwonej części). Sunderland znowu jakimś cudem uratował się przed spadkiem do Championship, dla Liverpoolu to ponownie nie był "ten" rok, a Arsenal skończył sezon na ulubionym czwartym miejscu. Z ligi spadli Queens Park Rangers, Reading i Wigan Athletic. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że ci ostatni – mimo degradacji do Championship – w następnym sezonie reprezentowali Anglię w europejskich pucharach. Jak do tego doszło? Wigan wygrało Puchar Anglii.


Udostępnij na Udostępnij na

Radość…

Wigan zmagania w najstarszym na świecie piłkarskim pucharze zaczęło od trzeciej rundy, pokonując Bournemouth 1:0 w powtórzonym meczu na terenie „Wisienek” (w pierwszym spotkaniu na DW Stadium padł remis 1:1). W kolejnych rundach poradzili sobie z Macclesfield Town (1:0), Huddersfield Town (4:1), Evertonem (3:0) i Millwall (2:0 na Wembley). Na odnotowanie zasługuje fakt, że Wigan miało pecha podczas losowania i za każdym razem musiało grać na wyjeździe. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Na przestrzeni całego sezonu „The Latics” o wiele lepiej radzili sobie na wyjazdach niż w meczach domowych. I tak sięgneli po Puchar Anglii, nie wygrywając żadnego spotkania u siebie. 11 maja 2013 roku na Wembley Wigan miało dostać lekcję gry od Manchesteru City, który był rozwścieczony stratą mistrzowskiego tytułu na rzecz swojego największgo rywala zza miedzy – Manchesteru United. FA Cup był jedynym trofeum, po które „Obywatele” mogli sięgnąć w tym sezonie, ale sprawę pokpili.

Mecz był bardzo wyrównany i intensywny. Piłkarze Wigan zasuwali tak, jakby wynik tego starcia decydował o ich życiu bądź śmierci. Manchester zaś zdawał sobie sprawę, że może ten sezon zakończyć z pustymi rękami. Od początku spotkania „The Latics” stwarzali zagrożenie pod bramką Joe Harta. Cudowne podanie od Kone’a dostał McManaman, ale fatalnie chybił. Później na chwilę do głosu doszli „Obywatele”, ale kapitalnie dysponowany tego dnia był Robles. Mecz był bardzo otwarty. Jedni i drudzy starali się atakować, co dawało sporo miejsca na kontrataki. Kapitalne spotkanie rozgrywał McManaman, na którego piłkarze City nie mogli znaleźć recepty.

W końcu odnalazł ją Zabaleta. Argentyńczyk zarobił dwie żółte kartki po faulach na Angliku i wyleciał z boiska. Wigan próbowało atakować, ale Manchester bardzo dobrze się bronił. Aż w końcu nadeszła 90. minuta spotkania. Rzut rożny wykonywał Maloney i posłał piłkę wprost na głowę Watsona. Na stadionie nastało istne szaleństwo. Chwilę później arbiter zakończył mecz i „nadejszła wiekopomna chwila”. Wigan osiągnęło największy sukces w historii klubu, a trzy dni później zostało pierwszą drużyną, która wygrała Puchar Anglii i spadła z ligi. Po tym spotkaniu z posadą trenera Manchesteru City pożegnał się Roberto Mancini.

Finał ten został porównany do tego z 1988 roku, kiedy to Wimbledon niespodziewanie pokonał wielki Liverpool FC 1:0. Po meczu Wigan z Manchesterem City „The Sunday Times” stwierdził, iż „największe rozczarowanie Pucharu Anglii trwało równe ćwierć wieku”. Co ciekawe, w następnej edycji FA Cup „Obywatele” znowu przegrali z Wigan (1:2) i pożegnali się z rozgrywkami w ćwierćfinale, a w zeszłym roku obydwie drużyny spotkały się ze sobą w piątej rundzie FA Cup iznowu to „The Latics” byli górą (1:0).

… i łzy

W lidze nie szło im najlepiej od samego początku. Trudno było im się wygrzebać ze strefy spadkowej, w której się znajdowali po pierwszej połowie sezonu. Zimowe wzmocnienia miały pomóc w utrzymaniu się w Premier League. Zresztą to był cel na ten sezon, który koniec końców nie został zrealizowany. Wyrok zapadł po zmaganiach 37. kolejki – porażka 1:4 z Arsenalem i remis Sunderlandu z Southampton zwiastowały degradację „The Latics” do Championship.

Trzy dni wcześniej Wigan odniosło największy triumf w historii klubu – zwycięstwo w FA Cup. Po wielkiej fecie z tej okazji szybko nadszedł czas żałoby i pogodzenia się z opuszczeniem Premier League. Ówczesny trener Wigan – Roberto Martinez – nie krył rozczarowania tą sytuacją: – To trudny dzień dla klubu. Musimy wyciągnąć pozytywy i skupić się na przyszłości. Będziemy mieli zamiar się odbić, tak jak to miało miejsce zazwyczaj w Wigan. Niestety nie tym razem. Wigan zaczęło się staczać jeszcze bardziej i dzisiaj walczą o mistrzostwo League One, czyli trzeciego poziomu rozgrywkowego w Anglii.

Wigan dostarczyło nam jedną z największych niespodzianek w historii FA Cup. Powiedzenie, że krajowe puchary rządzą się swoimi prawami, było tu jak najbardziej na miejscu. Sytuacja we francuskiej piłce pokazuje, że jest wciąż żywe. W finale Coupe de la Ligue jest Guingamp, które zamyka tabelę ligowych rozgrywek. W półfinale wyeliminowali wielkie PSG. Czy powtórzą wyczyn Wigan? A może uda im się osiągnąć historyczny sukces, utrzymując się w lidze? Na odpowiedź musimy jeszcze trochę poczekać.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze