Obydwa kluby dzieli jeden poziom rozgrywek. Na co dzień Radomiak Radom występuje w I lidze, natomiast Pogoń Siedlce w II. Wynik końcowy tego spotkania nie odzwierciedla jednak ani tego, co działo się na boisku, ani różnicy poziomów pomiędzy tymi zespołami.
Na co dzień obydwa kluby rywalizują zupełnie o coś innego. Radomiak Radom po świetnym początku i trzech zwycięstwach z rzędu w kolejnych meczach złapał małą zadyszkę i przez cztery kolejki pozostawał bez zwycięstwa. Przełamanie nastąpiło dopiero w zaległym spotkaniu z Puszczą Niepołomice, które radomianie wygrali 2:0. Po zeszłorocznej, nieudanej próbie awansu do ekstraklasy piłkarze trenera Banasika w obecnym sezonie podjęli rękawicę i walczą ponownie o upragniony awans.
Pogoń Siedlce od początku sezonu gra bardzo nierówno. Po dziewięciu kolejkach drużynie udało się uzbierać jedynie 10 punktów, co daje jej 14. miejsce w lidze. Jeśli coś pozytywnego nie wpłynie na jej dalszą grę, to do samego końca będzie musiała drżeć o II-ligowy byt.
Head to head
Jak dotąd bilans dzisiejszych rywali z boiska jest bardzo wyrównany. Od 2012 roku te drużyny rywalizowały ze sobą głównie na poziomie II ligi. Na przestrzeni tych ośmiu lat do sześciu spotkań ligowych doszły dwa spotkania towarzyskie. Ogólny rozrachunek tych wszystkich meczów przedstawia się następująco:
– cztery zwycięstwa Radomiaka Radom,
– trzy zwycięstwa Pogoni Siedlce,
– jeden remis,
– bilans bramkowy 14:13 na korzyść Pogoni Siedlce.
Jak widać, statystycznie rywalizacja między klubami jest bardzo wyrównana i mimo aktualnej sytuacji obu drużyn to spotkanie również było bardzo zacięte pod względem wyniku.
Radomiak i młodzieżowcy
W tej radomskiej beczce miodu znajdziemy też niestety troszkę dziegciu. O co chodzi tym razem? O młodzieżowców i wychowanków, a właściwie o ich znikomą liczbę minut na boisku. Coraz więcej osób z otoczenia klubu ma pretensje do trenera Banasika, że mimo nadarzających się okazji nie ogrywa młodych chłopaków na boiskach I ligi. Poza bramkarzem Mateuszem Kochalskim, który rozegrał pełne 10 spotkań w bramce Radomiaka, na boisku pojawili się jedynie młodziutki, niespełna 16-letni Marcel Szymański (18 minut) i Dominik Sokół (138 minut). Jakub Nowakowski nie doczekał się jeszcze występu.
W meczach Pucharu Polski przepisy nakazują, aby w trakcie spotkania przebywało na boisku co najmniej dwóch piłkarzy o statusie młodzieżowca. W takim wypadku, chcąc, nie chcąc, trener musiał wstawić do podstawowej jedenastki oprócz Kochalskiego drugiego młodego piłkarza. Tym razem wybór padł na Jakuba Nowakowskiego.
Kolejna ruda to… pieniądze
W Radomiaku nikt nie ukrywa, że każdy przypływ gotówki w obecnych czasach jest sporym bonusem w klubowej kasie. Awans do 1/8 krajowego pucharu daje klubowi w tej edycji przychód w wysokości 90 tys. złotych. Kilka dni przed meczem trener Banasik zapowiedział, że mecz pucharowy traktuje jak najbardziej poważnie. Na łamach „Echa Dnia Radomskiego” mogliśmy przeczytać jego krótką wypowiedź:
– Przeciwko Pogoni zagramy w najmocniejszym składzie. Mecz pucharowy traktujemy bardzo poważnie, bo za awans do kolejnej rundy są spore premie finansowe. Jeżeli chodzi o młodzieżowców, to zagra na pewno bramkarz Mateusz Kochalski i ktoś z dwójki Jakub Nowakowski lub Marcel Szymański.
Brak skuteczności i kontuzja
Pierwsza połowa tego spotkania nie była porywającym widowiskiem. Mogliśmy oglądać sporo niedokładności i szarpanej gry. Minimalną przewagę posiadał Radomiak Radom, ale w żaden sposób nie potrafił tego udokumentować w protokole meczowym. Kilka zablokowanych strzałów i takich, które minimalnie mijały bramkę Misztala to wszystko, na co było stać radomian. Najgroźniejszy strzał w 31. minucie oddał Karol Angielski, jednak bramkarz Pogoni instynktownie sparował piłkę na rzut rożny. Gospodarze ani razu nie potrafili zbliżyć się do bramki Kochalskiego na tyle blisko, aby zapachniało chociażby groźną sytuacją. Oprócz mało skutecznej gry swoich podopiecznych trener Banasik ma po tym meczu inny problem. W 42. minucie boisko z powodu kontuzji musiał opuścić wspomniany Angielski.
Zwycięstwo rzutem na taśmę
W drugiej części gry dużo więcej działo się w obydwu polach karnych. Radomiak Radom cały czas atakował, jednak brakowało skutecznego wykończenia. Przebieg tego meczu jasno wskazywał, która drużyna gra w wyższej lidze. Świadczyć o tym może jeszcze fakt, że Pogoń Siedlce pierwszy celny strzał oddała dopiero w 90. minucie spotkania. Ciągłe ataki radomian przyniosły skutek w siódmej minucie doliczonego czasu gry. Na listę strzelców wpisał się Jakubik i zapewnił drużynie awans do kolejnej rundy. Trener siedlczan oprócz porażki stracił na jakiś czas swojego etatowego obrońcę Piotrowskiego, który boisko musiał opuszczać na noszach.
Po spotkaniu udało mi się zamienić kilka słów z dziennikarzem Szymonem Janczykiem. Oto, co powiedział o samym meczu.
Czy spodziewałeś się tak trudnego spotkania dla Radomiaka Radom?
W zasadzie nie, bo wiedziałem, że Radomiak wyjdzie w silnym składzie i bardzo zależało mu na awansie. W zasadzie Pogoń nie była specjalnie groźna, jedno pudło z bliska, choć takie samo było po stronie Radomiaka przed przerwą, celne strzały dopiero w 90. minucie. Trudno nawet powiedzieć, czemu tak długo zeszło ze strzeleniem gola, chyba trochę przygasł Radomiak po przerwie.
A co sądzisz o występie młodego Jakuba Nowakowskiego?
Do przerwy bardzo dobry, bezbłędny. Potem dosłownie zaginął, myślę, że to trochę kwestia braku doświadczenia – to był jego drugi pełny występ z rywalem na takim poziomie. Trochę szkoda, bo gdyby utrzymał poziom z pierwszej połowy, nikt nie miałby wątpliwości, że zasługuje na szansę w lidze.
Na koniec warto przypomnieć, że mecze kolejnej rundy Pucharu Polski zostaną rozegrane dopiero w lutym 2021 roku.