Wraz z pojawieniem się w Racingu Santander Euzebiusza Smolarka powrócił temat powołania reprezentanta USA U20 Danny'ego Szeteli do reprezentacji Polski. Tylko czy PZPN tym razem zdąży?
Rodzice Szeteli, zarówno zmarły ojciec, jak i matka są Polakami, jednak piłkarz urodził się i wychował w Stanach Zjednoczonych. Od 15. roku życia gra w juniorskich reprezentacjach tego kraju. Ostatnio mieliśmy okazję oglądać go podczas Mistrzostw Świata U20, gdzie strzelił dwa gole właśnie Polsce.
Sprawa Szeteli już kiedyś pojawiała sie w polskiej prasie, jednak wszystko zatopił Paweł Janas, który przyglądając sie ofensywnemu pomocnikowi rzekomo miał powiedzieć: „w Polsce mamy takich na pęczki”. I owszem, może mamy, jednak i tak nie umiemy ich trenować. Poza tym, który polski junior był w kręgu zainteresowań Manchesteru United czy Evertonu? No ale wtedy Janas miał niepodważalną pozycję w PZPNie, bowiem prowadził Polske do kolejnego awansu do Mistrzostw Świata.
Sam Szetela przyznaje, że ofertę z Manchesteru United kiedyś dostał, jednak nie zdecydował się na wyjazd do Europy, bowiem międzyczasie zmarł jego ojciec (zawsze chciał, żeby Daniel grał dla Polski) i nie chciał zostawiać matki samej.
Teraz sprawa powraca głównie dzięki Smolarkowi, który znalazł się w klubie właśnie z Szetelą i gorąco namawia go do gry dla Polski.
Tu pojawia się jednak kilka problemów. Pierwszy z nich, to czy UEFA wyrazi zgodę na grę w biało-czerwonych barwach zawodnikowi, który reprezentował barwy innego kraju, nawet w reprezentacjach juniorskich? Mówi się o tym, że wyboru będzie mógł dokonać do ukończenia 21. roku życia, czyli do 7. czerwca 2008.
Druga sprawa, dużo poważniejsza, to powołanie do dorosłej reprezentacji USA dla Szeteli, które otrzymał na towarzyski mecz ze Szwajcarią 17. października. Znając ślimacze tempo Listkiewicza i całego PZPNu, z góry można założyć, że cała sprawa upadnie tak szybko, jak tylko powstała, bowiem i tak sam Szetela z chęcią wybierze grę w kadrze Bruce’a Areny.
Prezes naszego związku ma łaskawie wyruszyć na spotkanie z Leo Beenhakkerem dopiero po meczu z Kazachstanem, ażeby omówić sprawę, czy w ogóle nasz selekcjoner chce pomocnika w swojej kadrze. Tylko, że wtedy może być już za późno…