Miniony weekend nasi przedstawiciele za granicą mogą zaliczyć do bardzo udanych. Polskie bramki oglądaliśmy między innymi w trzech najmocniejszych pod względem piłkarskim krajach Europy: Anglii, Francji i Niemczech.
Do tego, że w Bundeslidze oglądamy bramki w wykonaniu naszych rodaków, zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Ostatnio czekał nas co prawda drobny przestój, ponieważ kilkumeczową pauzę za czerwoną kartkę zmuszony był odbyć Robert Lewandowski, który powrócił jednak na spotkanie z Hannoverem, i śmiało można powiedzieć, że zrobił to z przytupem. Polak dwukrotnie wpisał się na listę strzelców, zrównując się w ten sposób z najlepszym strzelcem Bundesligi, Stefanem Kiesslingiem, a dzieła zniszczenia dopełnił Julian Schieber, który wykończył efektowną akcję Jakuba Błaszczykowskiego. W tym spotkaniu pełne 90 minut rozegrał również Artur Sobiech, który po raz pierwszy od niepamiętnych czasów wyszedł na boisko od pierwszej minuty.
Taki sam dorobek jak w Niemczech zapewnili nam rodacy również w Anglii. Tam jednak musieliśmy zajrzeć nieco głębiej, bo do Championship, w której, podobnie jak tydzień temu, po jednej bramce zdobyli Tomasz Cywka i Radosław Majewski. O ile bramka tego pierwszego w końcowym rozrachunku nie dała zbyt wiele – Barnsley przegrało bowiem z Boltonem 2:3 – o tyle bramka Majewskiego była jedyną w wyjazdowym spotkaniu z Sheffield Wednesday, a Polak zapewnił swojej drużynie kolejne punkty. W pełnym wymiarze czasowym jak zwykle swoje spotkania rozegrali Wojciech Szczęsny i Artur Boruc, jednak obaj polscy bramkarze schodzili z boiska pokonani. Drużyna Arsenalu uległa w derbach północnego Londynu Tottenhamowi 1:2, Southampton w takim samym stosunku przegrał zaś na własnym stadionie z czerwoną latarnią ligi – Queens Park Rangers.
We Francji doszło w sobotę do spotkania Dawida z Goliatem. Na własnym stadionie beniaminek z Reims podejmował naszpikowany gwiazdami Paris Saint-Germain. Dla Grzegorza Krychowiaka była to znakomita okazja, aby móc wyróżnić się na tle takich nazwisk, jak: Javier Pastore, Ezequiel Lavezzi, Zlatan Ibrahimović czy David Beckham. Polak skorzystał z tej szansy w 100 procentach. W 64. minucie zdobył bramkę, jak się później okazało, jedyną w tym meczu, a od prestiżowego dziennika „L’Equipe” w dziesięciostopniowej skali otrzymał za to spotkanie ósemkę. Polak dwoił się i troił zwłaszcza od 60. minuty, kiedy to z boiska wyleciał Christopher Glombard. Zdobyte w sobotę trzy punkty pozwoliły również ekipie Huberta Fourniera oddalić się na bezpieczną odległość od strefy spadkowej.
W ostatnich dniach zimowego okienka transferowego na wypożyczenie do PEC Zwolle wyrwał się Mateusz Klich, o którym mówiło się już, że nieudany transfer do Wolfsburga zniszczył jego karierę. W ubiegły weekend były zawodnik Cracovii zaliczył swoje debiutanckie trafienie, zdobywając bramkę w wygranym 2:0 meczu z Willem II. Niespodziewanie „polsko” zrobiło się zimą również w Bułgarii. Zajmujący ostatnią pozycję w tabeli Etar Wielkie Tyrnowo zdecydował się bowiem na ściągnięcie do siebie czterech Polaków: Krzysztofa Hrymowicza, Sławomira Cienciały, Michała Protasewicza i Mateusza Bąka. Trzej pierwsi zawodnicy wyszli w sobotę w podstawowej jedenastce na spotkanie z PFC Montana i zebrali bardzo dobre noty, a Cienciała zdobył nawet w 89. minucie bramkę dającą Etarowi zwycięstwo 2:1.