Puchar UEFA: Wielki mecz na Hampden Park!


Po raz drugi z rzędu hiszpańska Sevilla sięgnęła po piłkarski Puchar UEFA. Trofeum zdobyte w tym sezonie kosztowało podopiecznych Juande Ramosa zdecydowanie więcej sił, niż to sprzed roku, ponieważ obrońcy pucharu, zdobyli go dopiero po serii rzutów karnych, w których okazali się lepsi od Espanyolu Barcelona.


Udostępnij na Udostępnij na

W ubiegłorocznym finale Sevilla nie pozostawiła żadnych złudzeń drużynie Middlesbrough wygrywając 4:0. Tym razem ostatnie spotkanie w tej edycji Pucharu UEFA miało dodatkowy podtekst, ponieważ zagrały w nim dwa hiszpańskie zespoły.

Od początku spotkania obie drużyny nie miały zamiaru czekać na przypadkową okazję do strzelenia bramki, lecz zdecydowanie szukały gola otwierającego wynik meczu. Udało się to Sevilli już w 18. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, wykonywanego przez graczy Espanyolu, piłkę w polu karnym złapał bramkarz obrońców trofeum i szybkim wyrzutem „uruchomił” Adriano. Brazylijczyk pędząc co sił na bramkę, wpadł w pole karne i mierzonym strzałem po długim słupku pokonał Gorki Iraizoza. Katalończycy nie mieli zamiaru długo rozpamiętywać straconego gola i od razu rzucili się do odrabiania strat. Przyniosło to skutek już w 28. minucie spotkania. Wtedy to strzałem tuż zza linii pola karnego popisał się Albert Rivera, a piłka w drodze do bramki otarła się jeszcze o nogę jednego z obrońców Sevilli i zmyliła Andersa Palopa. Po strzeleniu wyrównującej bramki, gracze Espanyolu chcieli pójść za ciosem, lecz bez powodzenia. Mimo tego, że Sevilla starała się atakować od pierwszych minut drugiej połowy, to Espanyol stwarzał groźniejsze sytuacje. Najpierw w 58. minucie strzał Tamudo obronił Palop, a kilkadziesiąt sekund później bramkarz Sevilli wyśmienicie sparował na poprzeczkę strzał Riery. Wydawało się, że to piłkarze z Barcelony, na jakiś czas przejmą tytuł „Dumy Katalonii”. Czar prysł w 68. minucie. Wtedy to drugą żółtą kartkę otrzymał Moises Hurtado i Espanyol zmuszony był grać w „dziesiątkę”. Pięć minut później byliśmy świadkami symbolicznej zmiany, która lekko wyraziła emocje zrezygnowanie trenera Valverde. Z boiska zszedł kapitan Espanyolu – Tamudo. Kolejne minuty, jak się nietrudno domyślić, to ciągłe ataki Sevilli, lecz swoim bramkarskim geniuszem raz po raz zachwycał Iraizoz. Po 90. minutach na Hampden Park mieliśmy bramkowy remis, więc do wyłonienia zwycięzcy konieczne było dodatkowe 30 minut gry. Od początku dogrywki Espanyol bronił się rozpaczliwie. Gdy już Katalończycy myśleli, że udało im się przetrwać pierwsze 15 minut ciągłego oblężenia, na ziemię sprowadził ich Frederic Kanoute. Francuz otrzymał piłkę od Jesusa Navasa i bardzo sprytnym strzałem z bliskiej odległości pokonał bramkarza z Barcelony. Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że to koniec Espanyolu. Sevilla grając w przewadze nie powinna pozwolić sobie wydrzeć prowadzenia. A jednak… W 116. minucie na indywidualną akcję zdecydował się Jonatas i pięknym strzałem zza pola karnego pokonał Palopa. Wynik do końca dogrywki się nie zmienił, tak więc zwycięzcę Pucharu UEFA w sezonie 2006/2007 musiał wskazać konkurs rzutów karnych. „Jedenastki” lepiej wykonywali gracze Sevilli, ale zwycięstwo zawdzięczają przede wszystkim swojemu bramkarzowi – Andersowi Palopowi, który obronił aż trzy strzały „z wapna”.

„Nie jestem żadnym bohaterem, jestem tylko jednym z członków zespołu. To wygrana wszystkich, nie tylko moja” – mówił skromnie po meczu Anders Palop. Innego zdania były hiszpańskie gazety, które rozpływały się nad golkiperem. „To jest Puchar UEFA Palopa”, „Trzy obronione rzuty karne, pyszne spotkanie Sevilli z Espanyolem. Palop zasłużył na ulicę w Sewilli”. To tylko dwa z wielu pochwalnych tekstów pod adresem byłego piłkarza Valencii. „On jest maszyną. To najlepszy bramkarz na świecie, a jego najmocniejszą stroną jest osobowość” – tak Palopa opisywał dyrektor sportowy Sevilli Ramon „Monchi” Rodrigue.

„Byliśmy prawie w niebie, ale potem zostaliśmy strąceni. Był moment, w którym myślałem, że możemy wygrać. Krótko przed wyrzuceniem naszego zawodnika wyglądało to dobrze, mieliśmy dobre sytuacje. Kiedy jednak Moises Hurtado wyleciał z boiska, mecz się odmienił. Sevilla cały czas atakowała i miała mnóstwo doskonałych sytuacji. My także je mieliśmy, ale bramkarz Sevilli był fantastyczny.” – stwierdził po spotkaniu trener Espanyolu.

Sevilla zdobywając po raz drugi z rzędu Puchar UEFA powtórzyła wyczyn Realu Madryt, który także dwukrotnie po rząd triumfował w tych rozgrywkach w sezonach 1984/85 i 1985/86.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze