Puchar Polski w Polsacie, czyli jak śmieją się w twarz kibicom [FELIETON]


Czy w XXI wieku normalnym jest to, że Puchar Polski w cywilizowanym, europejskim kraju nie jest w większości transmitowany dla kibiców?

1 września 2022 Puchar Polski w Polsacie, czyli jak śmieją się w twarz kibicom [FELIETON]
Dariusz Skorupiński

Wrócił Puchar Polski. Wróciły też emocje, ale niestety nie tylko takie, jakich byśmy oczekiwali. Bo dzięki uprzejmości stacji posiadającej prawa do meczów w pierwszej rundzie obejrzymy tylko trzy spotkania. Trzy z 28... Świetnie, co nie? Sytuację jeszcze „ratuje” kanał „Łączy nas piłka”, który dokłada dwie transmisje. W sumie mamy pięć meczów. Wynik byłby znakomity, jeśli mówilibyśmy o kraju w sercu Afryki, a nie Europy. Nie w Polsce.


Udostępnij na Udostępnij na

Dobra, dobra, ale dlaczego tak jest? Brakuje kamer? Ludzi? Chęci? O to próbowałem zapytać zarówno telewizję Polsat, jak i PZPN. Dać szansę na pokazanie swojego punktu widzenia. Niestety w obu przypadkach pozostałem bez odpowiedzi. Cóż… znamienne. I żeby nie było. Tu nie chodzi o mnie. Bo mi to „lata”, czy ktoś mi odpisze na maila, czy nie. Tu chodzi o środowisko kilkuset tysięcy kibiców, którzy w ostatnich dniach nie mogli obejrzeć spotkań swoich ulubionych drużyn. Jednak stacja pokazała, co o tym sądzi, chowając głowę w piasek. Tak więc będzie bez głosu z zewnątrz. Ale mimo to mam nadzieję, że ciekawie.

Dlaczego Polsat nie transmituje meczów?

Polsat ma wszystkie narzędzia, aby stanąć na wysokości zadania i poważnie podejść do realizacji Pucharu Polski. To nie ulega wątpliwości. Tak po prostu jest. Nie mówimy przecież o telewizji „kogucik”, tylko o największej prywatnej stacji telewizyjnej w kraju. Stacji, która jest w stanie wyprodukować sygnał z mundialu w siatkówce na cały świat, a nie potrafi lub nie chce z meczów Pucharu Polski. Dlaczego?

Powiedzmy, że teorii jest kilka. Pierwsza. Czy Polsatowi brakuje anten? Nie. Są trzy główne anteny sportowe telewizji, na których można transmitować takie mecze. Do tego dochodzą kanały premium. Polsat Sport ma też prężnie działającą stronę internetową i YouTube. Tak więc mówiąc kolokwialnie, jest gdzie wrzucić te transmisje. Idźmy więc dalej, czy brakuje sprzętu, ludzi? Według dostępnych danych telewizja dysponuje czterema wozami transmisyjnymi. Zakładając, że jeden z nich obecnie pracuje przy turnieju w siatkówce, zostają trzy. Czyli czysto teoretycznie można zrobić trzy transmisje jednego dnia z Pucharu Polski. Tę teorię w sumie też można raczej odrzucić.

Czyli co zostaje? Brak chęci i lekceważenie kibiców, bo nic innego nie jestem w stanie znaleźć. Telewizja Polsat jako nadawca rozgrywek o Puchar Polski ma obowiązek przeprowadzić transmisję z co najmniej 28 spotkań w sezonie. Takie są warunki umowy, które zdradził rzecznik prasowy PZPN Jakub Kwiatkowski. Czy są to warunki korzystne? Dla kibica z pewnością nie. Bo taka liczba oznacza, że transmisją nie została objęta nawet połowa spotkań rozgrywek. A to należy odbierać jako chichot prosto w oczy kibiców. Bowiem po co mi taki nadawca, który pokazuje tylko kilka meczów? To jest bez sensu.

Na własną rękę

W całej tej sprawie doszliśmy do takiego momentu, że kluby same mogłyby i chciałyby transmitować Puchar Polski. No ale właśnie. Tu na drodze stanął wielki wujek z telewizji, który na pytanie, czy możemy zrobić transmisję z meczu na własnym kanale YouTube, bo wy jej nie robicie, odpowiedział: nie. Dlaczego? W czym mu to przeszkadza? Nie wiem. Co więcej, nawet nie potrafię tego logicznie uargumentować. Bo przecież jeśli telewizja już nawet „olała” dany mecz, to dlaczego zabrania go transmitować innym zainteresowanym podmiotom? Dla nich to zero kosztów i zero strat. Typowy „pies ogrodnika”. Sam nie „zeżre”, ale innym nie da.

Co więcej, w ostatnich godzinach doszło nawet do takiego kuriozum, że Radomiakowi Radom zabroniono opublikowania bramek z meczu, które klub sam nagrał. A to jest już szczytem absurdu. Bo przecież mecz zakończył się kilkanaście godzin wcześniej i nie miało to wpływu kompletnie na nic. Jeśli tak dalej pójdzie, to być może dojdzie do zakazu robienia zdjęć czy filmików przez kibiców na „meczach Polsatu”. Bo telewizja powie, że nie wolno i co jej zrobisz? Oczywiście to pewnego rodzaju przekoloryzowanie, ale kuriozum tej akcji nadawcy rozgrywek sami widzicie. Tu nie potrzeba nawet słów, to się samo komentuje. A za to zabierają się już nawet trenerzy. Na konferencji po meczu Stal Rzeszów – Korona Kielce trenerzy jasno się wyrazili na temat całej sytuacji, używając znanych słów „piłka nożna dla kibiców”. Nic, tylko się z nimi zgodzić.

Absolutnym hitem, ale niestety negatywnym jest brak zapowiedzianej transmisji meczu Ruch Wysokie Mazowieckie kontra Śląsk Wrocław. Choć mecz miał być transmitowany, o czym informowano od dawna, to w dniu spotkania na kibiców przed telewizorem czekały reklamy. Meczu nie można było zobaczyć. Kolejna kompromitacja. Ale to już chyba robi się za małe słowo. Po prostu realizacja tych rozgrywek przez Polsat to mem. Czas w końcu nazwać rzeczy po imieniu. Bo miała być odbudowa wizerunku rozgrywek o Puchar Polski, a jest farsa.

Jak to wygląda w innych przypadkach?

Jak myślicie, ile meczów Pucharu Niemiec pokazuje się w polskiej telewizji? Odpowiedź brzmi, znacznie więcej niż naszego. W pierwszej rundzie rozgrywek u naszego zachodniego sąsiada Eleven Sports (notabene związany właścicielsko z Polsatem) pokazał 15 spotkań. Czyli połowę z rozgrywanych meczów. Dlaczego więc jedni mogą i potrafią, a inni nie? Ktoś powie, że oglądalność jest wyższa, że to, że tamto. Ale trudno w to uwierzyć. Czy jakikolwiek mecz Pucharu Niemiec oglądałoby więcej kibiców niż np. spotkanie Stal Rzeszów – Korona Kielce? Wątpię. A jednak tylko ten pierwszy mecz był możliwy do obejrzenia w telewizji.

Chcieliśmy zapytać

Tak jak wspominałem wyżej, wysłałem do telewizji Polsat prośbę o komentarz w sprawie, która nie schodzi z ust kibiców piłki nożnej w tym kraju. Niestety pozostała ona bez odpowiedzi, a szkoda, bo wiele pytań, które pojawiły się w tym tekście, miałoby jakąkolwiek odpowiedź. Jednak pytania te upublicznię z nadzieją, że ktoś w końcu potraktuje kibiców normalnie. Czyli po prostu tak, jak należy traktować konsumentów, którym nie dano wyboru innego dostawcy usług. Bo gdyby taki był, Polsat Sport zostałby surowo zweryfikowany przez rynek.

  • Na jakich zasadach telewizja Polsat wybiera liczbę transmisji meczów Fortuna Pucharu Polski na kanałach Polsat Sport?
  • Czy telewizja Polsat planuje w następnych rundach zwiększyć obecną liczbę transmisji Fortuna Pucharu Polski na kanałach Polsat Sport?
  • Czy do telewizji Polsat wpłynęła prośba od zewnętrznych podmiotów (zainteresowanych klubów piłkarskich) o możliwość realizacji transmisji meczów nienadawanych przez Polsat przez ów podmiot we własnych telewizjach klubowych?
  • Czy telewizja Polsat, jako główny nadawca rozgrywek Fortuna Pucharu Polski, wyraziłaby zgodę na transmisję meczów nienadawanych przez siebie i kanał „Łączy nas piłka” innym podmiotom (telewizjom klubowym), tak aby dostęp do wszystkich meczów rozgrywek Pucharu Polski miał każdy kibic?
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze