Pierwsze trofeum Guardioli w Anglii. Wenger skazany na wieczną porażkę


Kompletna dominacja Manchesteru City w finale Carabao Cup

25 lutego 2018 Pierwsze trofeum Guardioli w Anglii. Wenger skazany na wieczną porażkę
Gol.dnevnik.hr

Pierwsza edycja angielskiego Pucharu Ligi pod nazwą Carabao Cup dobiegła końca. Arsenal w ostatnich latach udowadniał, że w finałach krajowych pucharów czuje się znakomicie. Jednakże tym razem na tle wielkiego Manchesteru City okazał się całkowicie bezradny. Sukces Pepa Guardioli w pucharze, który przez wielu traktowany jest z przymrużeniem oka, otworzył jego dorobek na Wyspach Brytyjskich. Z kolei dla jego dzisiejszego oponenta – Arsene'a Wengera – wciąż pozostaje małym niespełnieniem.


Udostępnij na Udostępnij na

Arsenal po staremu, profesor Kompany

Oglądanie dzisiejszego Arsenalu stanowi istną katorgę. Niestety, czasy słynnego „Wengerballa” minęły już bezpowrotnie i obecnie obserwowanie gry „Kanonierów” uchodzi chyba za masochizm. Dzisiejszy finał po raz kolejny pokazał, jak wielka przepaść dzieli londyńczyków od czołowych drużyn Premier League.

Za jedyną wartą odnotowania sytuację ze strony Arsenalu w pierwszej połowie należy uznać dogranie Mesuta Oezila do Pierre’a-Emericka Aubameyanga z 8. minuty rywalizacji. Gabończykowi zbyt mocno weszły jednak w krew treningi z Dannym Welbeckiem i zamiast wykazać się snajperskim kunsztem znanym z niemieckich boisk, z kilku metrów trafił wprost w Claudio Bravo.

Chaos i nieporadność w defensywie, czyli coś, co od wielu tygodni cechuje podopiecznych Wengera, po raz kolejny udzieliło się podczas finałowej rywalizacji. Jedna z tego typu sytuacji przyniosła pozytywny skutek dla „The Citizens” w 18. minucie. Niewybaczalny błąd popełnił Shkodran Mustafi, który pozwolił, aby piłka wybijana przez golkipera Manchesteru City trafiła pod nogi Sergio Aguero. Argentyńczyk sprytnie przelobował wybiegającego Davida Ospinę, strzelając swojego 199. gola w błękitnych barwach.

Patrząc na bezpłciowość Arsenalu, kolejne gole dla lidera Premier League wydawały się kwestią czasu. Doświadczony menedżer „Kanonierów” mógł tylko patrzeć, jak w 58. minucie rezultat podwyższa Vincent Kompany, a chwilę później David Silva ustala wynik rywalizacji na 3:0. Strzał reprezentanta Hiszpanii całkowicie odebrał szanse Arsenalu, aczkolwiek patrząc na dyspozycję londyńczyków, oni sami je sobie odebrali jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Końcowy rezultat w pełni odzwierciedla bieżącą klasę piłkarską obu ekip.

Odrębny akapit należy poświęcić stoperowi City Vincentowi Kompany’emu. Pomimo jego niezaprzeczalnej klasy kariera na Etihad Stadium nie do końca toczyła się wymarzonym torem. Wszystko oczywiście przez niezliczoną liczbę kontuzji prześladujących Belga. Takie występy jak dzisiaj na Wembley w pełni rekompensują wszelkie niespełnienia związane z urazami.

Doświadczony reprezentant Belgii znów udowodnił swoją niepodważalną piłkarską klasę. Gdy tylko zdrowie dopisuje, nieprzeciętne umiejętności widoczne są gołym okiem. Nie bez przyczyny Kompany zgarnął tytuł najlepszego gracza meczu. Przytomne zachowanie przy bramce na 2:0 oraz kierowanie całym blokiem obronnym – kunszt godny stopera z prawdziwego zdarzenia. Można tylko żałować, że wspomniane problemy zdrowotne nie pozwoliły mu na przestrzeni całej kariery w pełni sięgnąć szczytu.

Pierwszy raz Guardioli na angielskiej ziemi

Przybycie Pepa Guardioli na Etihad Stadium miało otworzyć nową erę w historii Manchesteru City. I tak jak poprzedni sezon zakończony bez wywalczenia jakiegokolwiek trofeum został uznany za bardzo niemiłą niespodziankę w błękitnej części Manchesteru, tak obecny potwierdza słuszność piłkarskiego projektu tworzonego przez Hiszpana.

Puchar Ligi Angielskiej z całą pewnością nie należy do szczytów marzeń dla zespołu klasy Manchesteru City. Określany prześmiewczo jako „Puchar Myszki Miki” może jednak stanowić wyłącznie wartość dodaną dla bez wątpienia nadchodzących poważniejszych sukcesów z udziałem byłego szkoleniowca FC Barcelona oraz Bayernu Monachium.

Nawet najwięksi sceptycy osoby Guardioli powinni uderzyć się w pierś. Chcąc tego czy nie, przyszłe triumfy to tylko kwestia czasu. Puchar Ligi już jest, w rozgrywkach ligowych też nikt nie może zatrzymać jego ekipy. Pozostaje zatem Liga Mistrzów, w której bój z innymi europejskimi tuzami zapowiada się ekscytująco i jego pozytywne rozstrzygnięcie nie znajduje się jedynie w sferze marzeń.

Niekompletna kolekcja Wengera

W zupełnie innym miejscu znajduje się z kolei Arsene Weneger. Znajdujący się u progu końca kariery stanął przed znakomitą szansą dołożenia do swojej kolekcji brakującego trofeum Pucharu Ligi. Wielce prawdopodobne, że ostatecznie nie będzie mu to dane.

Metody szkoleniowe Francuza od wielu lat budzą wiele wątpliwości. Nie zmienia to jednak faktu, że Wenger wciąż pozostaje jednym z najbardziej utytułowanych menedżerów ery Premier League. Trzy ligowe triumfy, siedem zwycięstw w Pucharze Anglii i tyle samo o Tarczę Wspólnoty. Pomimo że najważniejszy z nich, czyli w rozgrywkach ligowych, miał miejsce dawno temu, bo w 2004 roku, liczby wciąż są imponujące i inspirujące.

Przegrany finał Carabao Cup sprawił, iż w dość pokaźnej galerii różnorodnych krajowych pucharów zabraknie najprawdopodobniej tego jednego. Było to trzecie przegrane finałowe spotkanie Arsenalu pod wodzą 69-latka. W 2007 roku musiał uznać wyższość Chelsea, w 2011 roku zaś Birmingham City.

Arsenal FC – Manchester City 0:3 (0:1)

0:1 – Aguero 18′
0:2 – Kompany 58′
0:3 – Silva 65′

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze