5 powodów, dla których warto śledzić startujący Puchar Azji


W Zjednoczonych Emiratach Arabskich rozpoczyna się piłkarskie święto

6 stycznia 2019 5 powodów, dla których warto śledzić startujący Puchar Azji

Fani futbolu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich nie mogą ostatnio narzekać na brak wrażeń. Na stadionie Zayed Sport City w Abu Zabi pobrzmiewa ponoć jeszcze echo ostatniego gwizdka finału klubowych mistrzostw świata, ale już dziś w położonym nad Zatoką Perską kraju rozpoczyna się kolejne święto futbolu. 


Udostępnij na Udostępnij na

Zakończone 22 grudnia, rozgrywane w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, klubowe mistrzostwa świata były dla organizatorów próbą generalną. Już na początku stycznia nad Zatokę Perską zjechały bowiem 24 reprezentacje, które przez najbliższy miesiąc walczyć będą o tytuł mistrza Azji. Dla wszystkich futbolowych geeków jest to pozycja obowiązkowa. Ale czy tylko dla nich? Przedstawiamy kilka powodów, dla których warto zainteresować się rozgrywanym w Azji turniejem.

Bo to święto futbolu największego kontynentu na świecie

Chiny do 2050 roku chcą zostać mistrzem świata. Katar jest organizatorem najbliższych mistrzostw świata. Korea Południowa pół roku temu wysłała do domu Niemców, ogrywając ich w ostatnim meczu fazy grupowej światowego czempionatu. W azjatyckim futbolu pojawiły się wielkie pieniądze. I choć nie wszędzie i poza Chinami nie aż tak wielkie jak w Europie, to kraje zza Uralu będą niebawem coraz śmielej poczynać sobie na imprezach pokroju mistrzostw świata.

Poza potentatami mamy także drużyny, które pojawią się w ZEA w roli kopciuszka, ale niewątpliwie spróbują postawić się największym i nie są bez szans. Nie na tym turnieju. Kibicowaliście Islandii na mistrzostwach Europy? Tutaj takich Islandii macie kilkanaście. Futbolowi romantycy, szykujcie się na dużą dawkę emocji.

Bo to dobra okazja, by powiedzieć: „To on nadal trenuje?”

Azja to w ostatnich latach również bardzo atrakcyjny kierunek dla trenerów. Pod względem nazwisk szkoleniowców grupą śmierci jest bez wątpienia grupa C, w której zagrają Korea Południowa (Paulo Bento), Chiny (Marcello Lippi), Kirgistan (Alexandr Krestinin) i Filipiny (Sven Goran Eriksson). Z innych dużych nazwisk, które w tym tygodniu pojawiły się w ZEA, wspomnieć należy szkoleniowca Iranu Carlosa Queiroza, Juana Antonio Pizziego (Arabia Saudyjska) czy trenera gospodarzy Alberto Zaccheroniego, który ma już na swoim koncie jeden Puchar Azji zdobyty z Japonią w 2011 roku. Polskim akcentem jest tu dobrze znany w kraju nad Wisłą, zwłaszcza kibicom Podbeskidzia – Jan Kocian.

Bo na murawie pojawi się sporo znajomych twarzy

Dzięki umowie, jaką zawarł koreański związek piłki nożnej z Tottenhamem, Son Heung-min dołączy do reprezentacji Korei Południowej zaraz po rozgrywanym 13 stycznia spotkaniu z Manchesterem United. Oznacza to, że piłkarz „Kogutów” wzmocni reprezentację swojego kraju tuż przed ostatnim grupowym meczem z Chinami.

W Zjednoczonych Emiratach Arabskich Japonia będzie musiała sobie radzić bez trzech dużych gwiazd – nie zagrają Shinji Kagawa, Shinji Okazaki i Takashi Inui. Reprezentacja Kraju Kwitnącej Wiśni nie została jednak zupełnie pozbawiona graczy, którzy na co dzień występują w europejskich klubach. Wymienić wystarczy tu choćby Hirokiego Sakai (Olimpique Marsylia), Mayę Yoshidę (Southampton) czy Takumę Asano (Hannover).

Bo pojawią się piłkarze, którzy lada chwila trafią do Europy

Wielkie turnieje to zawsze dobre okno wystawowe dla piłkarzy, którzy ze względu na nikłe zainteresowanie ligami, w których grają, mają problemy z przebiciem się do masowej świadomości. Dobrym przykładem są chociażby transfery Polaków po jakże udanych dla nas mistrzostwach Europy we Francji. Jednym z graczy, który już teraz łączony jest z transferem na Stary Kontynent, jest gwiazda reprezentacji Chin Wu Lei. Zawodnik notuje kosmiczne liczby w swoim Shanghai SIPG i w ogromnym stopniu przyczynił się do pierwszego w historii mistrzostwa kraju klubu z Szanghaju. Dziś piłkarz łączony jest chociażby z angielskim Wolverhampton.

Na przebieg turnieju powinni zwrócić uwagę również skauci klubów ekstraklasy. Transfery z Azji to już bowiem nierzadkość, czego przykładem może być zakontraktowanie przez Pogoń Jina Izumisawy – byłego piłkarza Gamby Osaka.

Bo czeka nas ogromna dawka futbolowego folkloru

Jedna z reprezentacji pożegnała się już nawet z udziałem w Pucharze Azji 2023. Był to Timor Wschodni, któremu udowodniono podrabianie aktów urodzenia piłkarzy kadry. Rzecz miała tyczyć się znacznej większości zawodników, z których dwunastu okazało się rodowitymi Brazylijczykami. Podrabianie aktów urodzenia to w Azji niestety wciąż nierzadkość. Często tyczy się to daty urodzenia, ale jak pokazał przykład Timoru Wschodniego, również kraju pochodzenia.

Puchar Azji to także nacje, których raczej nikt nie rozważałby jako dobre miejsce na rodzinne wakacje. Na terenie wielu z nich trwają bowiem walki zbrojne. W takich okolicznościach do turnieju musieli się przygotowywać choćby piłkarze Syrii czy Palestyny.

Z drugiej strony mamy także reprezentację Korei Północnej. Państwa, wokół którego roztacza się gęsta mgła mitów i legend. Pamiętacie panikę, w jaką piłkarski świat wpadł, gdy w 2010 roku doznali druzgocącej porażki z Portugalią? W tym roku reprezentacja z kraju totalitarnego reżimu znów stanie przed trudnym zadaniem, bowiem w fazie grupowej zmierzą się chociażby z Arabią Saudyjską czy Katarem.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze