PSG zdobywa Puchar Francji po heroicznym boju!


PSG dołożyło kolejne trofeum do swojej gablotki. Jednak Saint-Etienne postawiło twarde warunki, co paryżanie odczuli na własnej skórze

24 lipca 2020 PSG zdobywa Puchar Francji po heroicznym boju!

W czasie finału Pucharu Polski swoje święto mieli również Francuzi. PSG mierzyło się z AS Saint-Etienne w pojedynku o Puchar Francji. Zdecydowanymi faworytami byli oczywiście paryżanie. Z kolei "Les Verts" przystępowali do tego spotkania bez większych oczekiwań.


Udostępnij na Udostępnij na

PSG absolutnie nie zaskoczyło wyjściową jedenastką. W pierwszym składzie pojawili się m.in. Neymar, Mbappe i Icardi. Trener Thomas Tuchel tradycyjnie zdecydował się na ofensywnie usposobione 4-4-2. Od początku założeniem było zdominowanie oponentów i zaatakowanie ich wysokim pressingiem. Mecz o Coupe de France miał być doskonałym testem przed nadciągającymi meczami w Lidze Mistrzów.

Saint-Etienne przystępowało do finału jako potencjalny chłopiec do bicia. Kibice „Les Stephanois” na pewno mieli w pamięci tragiczny sezon w Ligue 1 i dopiero 17. miejsce w tabeli. Na pewno w świadomości jest również konflikt ze Stephanem Ruffierem, który mógł wpłynąć na morale całego zespołu. Dodatkowy problem stanowił brak własnych kibiców, którzy postanowili nie przychodzić na Stade de France z powodu konfliktu z działaczami. Zadośćuczynieniem ostatnich niesnasek mogło być pokonanie potentata ze stolicy i rewanż za nieudany finał w 1982 r. Wtedy Puchar Francji po niezłym meczu padł łupem PSG.

Puel lekko zaskoczył wyjściową jedenastką. Interesujący mógł wydawać się udział w meczu Romaina Hamoumy – doświadczonego napastnika, który ostatnio nie miał zbyt wielu okazji do gry. Ciekawym zabiegiem było również wystawienie Yvenna Macona, który także jest stosunkowo nową postacią w drużynie „Les Verts”. Na ławce pojawił się Jean-Philippe Krasso, czyli były napastnik sensacji tegorocznego Pucharu Francji – SAS Epinal.

Wysoki pressing vs. wysoki pressing

Podczas przedsezonowych sparingów PSG wielokrotnie atakowało swoich oponentów wysokim pressingiem. Podczas meczu z Saint-Etienne paryżanie nie potrafili tego zbytnio powtórzyć, a na dodatek sami pozwolili się zaskoczyć w ten sposób przez rywali. Dobrą okazję dzięki takiemu manewrowi miał Denis Bouanga, który w 5. minucie trafił w słupek bramki Navasa.

Jednak sprawdziło się porzekadło „mieczem wojujesz, od miecza giniesz”. W 14. minucie tragicznie zachowali się gracze „Les Verts”, którzy sprezentowali piłkę Kylianowi Mbappe. Młody Francuz szybko pognał na bramkę oponentów i oddał strzał. Został on sparowany przez Moulina, jednak piłkę dobił Neymar i było 1:0.

Saint-Etienne kontynuowało realizację swojego przedmeczowego planu. Dzięki agresywnym atakom na przeciwnika swoją okazję miał m.in. wcześniej wspomniany Bouanga. Trzeba przyznać, że podopieczni Clade’a Puela przez dużą część pierwszej połowy nie odstawali od wyżej notowanych rywali.

Urazy

O ile PSG przed meczem wydawało się nie mieć większych problemów z urazami, to mecz z Saint-Etienne szybko to zweryfikował. Na drobne stłuczenie początkowo narzekał Thiago Silva, jednak wrócił do gry. Potem z boiska musiał zejść Niemiec Thilo Kehrer, którego zastąpił Dagba. Paryżanie wydawali się niezbyt przygotowani na bezpośrednie, fizyczne starcia z rywalami.

W 26. minucie Loic Perrin brutalnie potraktował Kyliana Mbappe. Całe zajście zakończyło się wielkim bólem młodego skrzydłowego i gigantyczną zadymą, w której uczestniczyli zawodnicy obu zespołów. Po żółtym kartoniku zarobili wyjątkowo agresywni Moulin, Bakker i Paredes. Do tego czerwoną kartkę po konsultacji z VAR-em dostał winowajca – Perrin. To był nieudany powrót po kontuzji kapitana Saint-Etienne, który powoli myślał o końcu kariery i godnym pożegnaniu z futbolem. Mbappe ostatecznie też musiał opuścić boisko, zmienił go Pablo Sarabia.

Zawodnicy Saint-Etienne próbowali dosłownie zmasakrować oponentów. Kolejny „popis” zaliczył Camara, który brutalnie potraktował Marquinhosa. Szczęśliwie Brazylijczyk był w stanie wrócić do gry. A środkowy pomocnik drużyny Puela zarobił jedynie żółtą kartkę.

Krótko podsumowując pierwszą połowę: w PSG żółte kartki otrzymali Verratti, Bakker, Paredes i Marquinhos, który kilka minut po faulu Camary próbował zemścić się na rywalach. W Saint-Etienne żółte kartki zarobili wcześniej wspomniany Camara, Macon i Hamouma. Czerwoną kartkę zobaczył Perrin. Krótko mówiąc – działo się.

Próba uspokojenia nastrojów

Druga połowa rozpoczęła się dużo spokojniej. Saint-Etienne nie atakowało już tak agresywnie, zarówno pod względem pressingu, jak i fauli. Bez kartki wytrzymali przez… sześć minut. Za dyskusje z sędzią, po kopnięciu piłki przez Icardiego po przerwaniu gry z powodu spalonego, żółty kartonik zobaczył Yann M’vila.

Mimo wszystko mecz przestał być tak agresywny. W takich warunkach lepiej poczuli się gracze PSG. W 58. minucie blisko strzelenia bramki był Di Maria. Niedługo później na strzał z dystansu pozwolił sobie nieatakowany Paredes. Paryżanie wreszcie zyskiwali kontrolę.

Nastroje się uspokoiły, a tempo ewidentnie spadło. Żadna z drużyn nie miała pomysłu na przeforsowanie szyków defensywnych przeciwnej ekipy. Chwilowo zakotłowało się w 72. minucie, kiedy Sarabia znalazł się w sytuacji sam na sam z Moulinem. Po chwilowym zamieszaniu bramkarz Saint-Etienne zdołał wraz ze swoimi kolegami wyekspediować piłkę daleko w pole gry.

Ciekawostką mogło być wprowadzenie Krasso za Debuchy’ego, co mogło zapowiadać zmasowany atak Saint-Etienne. Jednak kolejne sytuacje stwarzało sobie PSG, które budowało swoje akcje powoli i nie przemęczało się. Swoje sytuacje mieli np. ponownie Sarabia i Gueye. Pod koniec „Les Verts” próbowali jeszcze rozpaczliwie atakować, ale nie zdołali oszukać przeznaczenia. Puchar Francji ponownie zdobyło PSG.

Rozczarowujące PSG

Mimo pozytywnego wyniku i faktu, że Puchar Francji ponownie trafił do Paryża, to PSG rozczarowało. Dopóki rywale usiłowali grać w piłkę, reprezentanci stolicy Francji mieli gigantyczne problemy z wyprowadzeniem płynnej akcji i musieli ograniczać się do kontrataków, długich piłek, itp. Jednakże podopieczni Puela zdecydowali się polować na nogi rywali, co uratowało graczy Tuchela.

Plusem w szeregach paryżan był niewątpliwie Neymar. Brazylijczyk ciągnął akcje ofensywne, a przypadku braku wsparcia ze strony kolegów wchodził w dryblingi nawet z kilkoma rywalami. Poza tym imponował rajdami na połowie przeciwnika. Pojedyncze przebłyski miał również Di Maria, dobre momenty miał też Bakker. Ale to o wiele za mało jak na drużynę formatu PSG. Przed meczem z Atalantą jest jeszcze dużo pracy.

Jedynym usprawiedliwieniem może być obawa przed agresywną grą rywali i oszczędna postawa z myślą o przyszłości. Jednak nie tylko Saint-Etienne gra w piłkę tym sposobem i istnieją możliwości, żeby się do tego dostosować.

Drwale

Można było się spodziewać walki ze strony Saint-Etienne. Jednak aż tak agresywny pressing w początkowej fazie meczu i regularne atakowanie rywali mogło zaskoczyć wszystkich. Również zawodników PSG, którzy momentami ewidentnie czuli obawę o swoje zdrowie. Claude Puel zapowiadał przed meczem, że chce się dobrze bawić wraz z drużyną, ale nikt nie był w stanie zinterpretować tych słów w taki sposób.

Walka jest bardzo ważna w futbolu, ale „Les Verts” momentami po prostu przesadzali. Szkoda, że sędzia tego spotkania – Amaury Delerue – momentami nie wiedział, jak zareagować na poczynania zawodników obu drużyn. Dziwnie się zachował, kiedy Moulin ruszył z ogromnym impetem na zawodników PSG po faulu na Mbappe. Jedynie stał obok i obserwował… na pewno mógł zrobić więcej, żeby ukrócić to szaleństwo. Z kolei w drugiej połowie momentami gwizdał wręcz zbyt drobiazgowo. To na pewno nie był mecz życia tego arbitra. Ale to też nie był mecz życia większości piłkarzy. Nikogo.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze