Historia Paris Saint-Germain z Ligą Mistrzów jest dość osobliwa. W Paryżu od lat mają obsesję na punkcie tych rozgrywek. Co roku wymienia się paryżan jako faworytów i co roku zaliczają spektakularną klapę. Chociaż w tym sezonie idą jak burza, nie ma co przedwcześnie otwierać szampanów, ponieważ wyjście z grupy to jeszcze żaden sukces. Poprzednie lata pokazały, że komu jak komu, ale akurat zawodnikom PSG pokora jest mocno wskazana.
Komplet zwycięstw, zapewniony awans i ani jednej straconej bramki, tak prezentuje się PSG po czterech meczach tegorocznej Ligi Mistrzów. Można uścisnąć dłoń, pogratulować, ale tak naprawdę nie ma to większego znaczenia. W poprzednich latach w fazie grupowej ekipa z Paryża również spisywała się dobrze lub bardzo dobrze, jednak wiosenna weryfikacja formy była zawsze negatywna. Mimo wszystko nie ma co uprzedzać faktów, bo niewykluczone, że dla paryżan będzie to właśnie TEN sezon.
Pełna koncentracja
Thomas Tuchel zdaje sobie sprawę, że odpadnięcie z Champions League najprawdopodobniej będzie kosztowało go posadę. Zwycięstwo w tych rozgrywkach jest absolutnym priorytetem dla kibiców oraz władz klubu. Stąd też pełne skupienie przed każdym meczem i skrupulatna analiza błędów popełnionych w poprzednich latach. Nie może więc dziwić świetna postawa mistrzów Francji, którzy jak nikt inny wiedzą, że w tych rozgrywkach od początku do końca trzeba mieć się na baczności.
Faza grupowa dla PSG nie mogła zacząć się lepiej. Zwycięstwo nad Realem Madryt na własnym stadionie to zawsze ogromna dawka motywacji i pewności siebie. Tym bardziej że z „Królewskimi” w ostatnich latach przyszło im mierzyć się kilkukrotnie i to piłkarze z Madrytu częściej okazywali się lepsi. Dwa skromne zwycięstwa nad Club Brugge i Galatasaray to spotkania bez większej historii. Należy docenić fakt, że paryżanie nie stracili w tych meczach gola i pod tym względem wypadają najlepiej ze wszystkich drużyn grających w Lidze Mistrzów. Ale czy takie osiągnięcia na etapie fazy grupowej, mimo że warte odnotowania, mówią nam cokolwiek w kontekście kolejnego etapu Champions League? Biorąc pod uwagę ostatnie lata, okazuje się, że ma to niewielkie znaczenie.
⏱ TERMINÉ !
PARIS 🇫🇷 3-0 🇪🇸 REAL MADRID
Le PSG corrige le Real Madrid et prend la tête de son groupe ! Di Maria (doublé) et Meunier buteurs. pic.twitter.com/SGTnMOVFDy
— Actu Foot (@ActuFoot_) September 18, 2019
Na początku zawsze jest dobrze, schody zaczynają się później
Dla takiego klubu jak PSG awans z fazy grupowej powinien być, i jest, tylko formalnością, zadaniem do odhaczenia. Analizując poprzednie sezony, można dojść do wniosku, że kompletnie bez różnicy jest to, w jaki sposób tego dokona. Nieważne dla dalszego etapu rozgrywek było to, czy paryżanie grali bardzo dobrze, dobrze czy po prostu okej.
Sezon 2015/2016, gracze PSG wyróżniają się solidną grą w defensywie. W sześciu meczach stracili zaledwie jedną bramkę, wychodzą co prawda z drugiego miejsca, ale odczucia są pozytywne. Dość łatwo ogrywają Chelsea w 1/8 finału, by zaraz potem odpaść z City Pepa Guardioli. No cóż, trudno, następnym razem. Może trzeba dołożyć trochę fajerwerków z przodu? I to nie podziałało. Dwa lata później strzelili 25 goli, grali ofensywny, widowiskowy futbol, a później co? Dwumecz ze wspomnianym już Realem Madryt i marzenia o triumfie trzeba było odłożyć na kolejną edycję.
Historic. Cheers lads! #PSGMUN pic.twitter.com/omXwCX8ER4
— Sam Homewood (@SamHomewood) March 6, 2019
A co w sytuacji, gdy już w grupie trzeba było się trochę mocniej postarać? Każdy jeszcze w pamięci ma poprzedni rok. PSG, Liverpool i Napoli zaciekle walczyły o dwa premiowane miejsca, a o końcowym wyniku decydowały detale. Mistrzowie Francji ostatecznie wygrali tę grupę, zdobywając zaledwie 11 punktów (teraz już mają 12), żeby zaraz odpaść w pamiętnym meczu z Manchesterem United. Zatem czy można znaleźć korelacje między wynikami w fazie grupowej a postawą w rundzie pucharowej? Wydaje się, że nie. Paryżanie przerobili wszystkie możliwe scenariusze i za każdym razem ich przygoda w Lidze Mistrzów kończyła się w ten sam sposób.
„Ten rok będzie nasz”
Wielkie pieniądze, duże oczekiwania i już niemal tradycyjnie ogromne rozczarowanie. Taka sytuacja powtarza się co roku i każda osoba związana z klubem ze stolicy Francji mocno wierzy, że w tym sezonie karta się odwróci i w końcu spełnią swoje największe marzenie. Zabrzmi to może trochę brutalnie, ale ze wszystkich największych klubów w Europie PSG ma największą praktykę w przegrywaniu. Dokładniej mówiąc, w głupim przegrywaniu. Oczywiście nie licząc krajowego podwórka, wiadomo, jak tam się sprawy mają.
Doświadczenie, które nabyła ta drużyna, może zaprocentować i można spodziewać się, że PSG nie popełni już tych samych błędów co w ubiegłych latach. Potencjał kadrowy sugeruje, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby to właśnie piłkarze z Paryża odnieśli końcowy triumf. Chociaż dobra forma na tym etapie rozgrywek nie gwarantuje sukcesu, to na pewno jest to dobry punkt wyjściowy, aby kolejna próba podbicia Europy skończyła się sukcesem.
PSG znajduje się w podobnym miejscu jak co roku na tym etapie rozgrywek. Dominacja w lidze, dobra gra w Champions League, wymieniane jako jedni z głównych kandydatów do wzniesienia pucharu. Drużyna Tuchela jest niezwykle zdeterminowana i wszystkie jej działania obracają się wokół jednego celu – zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Prorokowanie, czy teraz w końcu się uda, jest jak wróżenie z fusów. Teoretycznie nie ma ku temu przeciwwskazań, ale najnowsza historia uczy nas, że dominacja w tej fazie rozgrywek wcale nie musi przełożyć się na mecze wiosenne. Na korzyść paryżan działa doświadczenie, które przez popełniane błędy stopniowo nabywali. PSG najprawdopodobniej wygra swoją grupę, ale na co naprawdę stać mistrzów Francji, przekonamy się dopiero w fazie pucharowej.