Renato Sanches uważany za jeden z większych talentów wciąż nie potrafi przekonać do swoich umiejętności trenera monachijskiego klubu – Niko Kovaca. Rzadko kiedy chorwacki szkoleniowiec korzysta z usług pomocnika, mimo iż kadra Bayernu jest wąska, a mało tego – trapią ją kontuzje.
Przyszłość reprezentanta Portugalii w Bayernie wciąż zatem jest niepewna. Piłkarz poprzedni sezon spędził na wypożyczeniu, licząc na to, że dostanie częściej szanse do grania. Od nowej edycji, czyli w trwającym sezonie 2018/2019, wielu liczyło na to, że będzie on ważnym ogniwem Bawarczyków. Jest jednak inaczej.
Czarnoskóry zawodnik wszedł w nowe rozgrywki obiecująco, później jednak stracił miejsce w składzie i im dalej, tym jego rola w zespole była coraz rzadsza. Sam zawodnik oczywiście czuje niedosyt z tego powodu, pytanie tylko co z zrobi z samym zainteresowanym Kovac.
Gol u siebie
Początek sezonu dla młodego piłkarza Bayernu nie zaczął się tak kolorowo, jakby sam zawodnik tego oczekiwał. W pierwszych pięciu spotkaniach Renato Sanches w ogóle nie powąchał murawy, a nawet nie zdołał wywalczyć sobie miejsca na ławce rezerwowych. To nie przeszkadzało jednak Bayernowi w zdobyciu chociażby Superpucharu Niemiec.
Na pierwszy występ Portugalczyk czekał aż do 4. kolejki, kiedy mistrzowie Niemiec podejmowali wicemistrzów z Gelsenkirchen. Wówczas 21-letni pomocnik pojawił się na ostatnie 3. minuty spotkania. Właściwy, czyli pełny mecz, zaliczył dopiero w następnym spotkaniu z FC Augsburg, kiedy zdobył… żółtą kartkę, a jego zespół tylko zremisował 1:1.
W międzyczasie zdołał także rozegrać mecz, w którym spadło na niego wiele pochwał i to w dodatku po rywalizacji z klubem, z którego trafił do Monachium. To właśnie on m.in. zdobył jednego z dwóch goli Benfice w Lidze Mistrzów.
Ten jednak fakt niespecjalnie poruszył chorwackiego szkoleniowca. Ten nie widział miejsca w pierwszej jedenastce dla Portugalczyka i wpuszczał go często na kilka minut. Na kolejny pełny mecz Renato Sanches musiał czekać aż do listopada i pojedynku z SC Freiburg, nie licząc pojedynku w Pucharze Niemiec z drużyną będącą piłkarskim kopciuszkiem.
Te same barwy
Niko Kovac uparcie nie stawia na pomocnika, mimo iż kontuzje to nieodłączny element w bawarskiej szatni. Napięty terminarz, logicznie myśląc, powinien spowodować częstsze rotacje, tym bardziej gdy Chorwat ma do czynienia z tak wąską kadrą. Nic jednak z tych rzeczy.
Dlaczego zatem w Bayernie nikt nie postanowił się pozbyć piłkarza, z którego usług praktycznie się nie korzysta? Odpowiedź jest prosta, tej jakiś czas temu udzielił w niemieckich mediach sam trener, który uznał że zawodnik bardzo pracuje nad swoją formą, lecz brakuje mu pewności siebie.
Zaznaczył także, że zawodnik dostawałby więcej szans, lecz w obecnej sytuacji, gdzie Bayern nie ma wielu punktów przewagi, byłoby to dość ryzykowne.
Ponoć same relację między oboma panami są dobre. Kovac zostaje z Sanchesem po treningu, daje mu wskazówki, wspiera. Jednym słowem w oczach Chorwata były pomocnik Benfiki należy do tej grupy zawodników, którzy rozpoczęli odmładzanie drużyny z Monachium.
Wiele również wskazuje więc i na to, że od przyszłego sezonu będzie on należał do ważnych ogniw w zespole Bayernu, mimo iż liczby na to nie wskazują.