W dzisiejszych czasach klub piłkarski założyć można w kilka miesięcy. Proces ten jest na pewno żmudny, pracochłonny i nie najtańszy dla jego właściciela. Co jednak robić, jeżeli mamy już klub z ponad 70-letnią tradycją, mający utalentowanych piłkarzy, lecz zadłużony na ponad milion złotych? W Zamościu robią tak...
Kiedy 14 kwietnia 1934 roku zakładano w tajemnicy przed niemieckim okupantem Klub Sportowy Hetman, nikt chyba nie przypuszczał, że drużyna przetrwa hitlerowską inwazję. Na całe szczęście w latach powojennych kontynuatorem tradycji zamojskiej piłki nożnej był najpierw Drzewny Klub Sportowy Sparta, a później Unia Zamość. Piłkarze na boisku prezentowali się dumnie, dzielnie walczyli z lokalnymi rywalami (m.in. Gwardią Chełm, Avią Świdnik). Tułaczka po lubelskich ligach okręgowych, oprócz pojedynczych sezonów, skończyła się dopiero z nastaniem ostatniego dziesięciolecia XX wieku. Począwszy od sezonu 1992/1993 przez 10 kolejnych lat Hetman utrzymywał się na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej w kraju. W tym czasie rozegrał ponad 300 ligowych spotkań, stanowiąc wizytówkę Zamojszczyzny na arenie ogólnopolskiej. Dopiero w 2003 roku zamościanie pogrzebali swoje szanse na utrzymanie, po domowych porażkach z GKS-em Bełchatów i Górnikiem Polkowice. Od tego momentu zaczął się marsz ku dołowi tabeli. 7., 8., 11., 13. to miejsca Hetmana w tabelach końcowych na przestrzeni ostatnich sześciu lat. Wyjątek od tej reguły stanowił sezon 2007/2008, kiedy dwie lubelskie drużyny toczyły pasjonującą walkę o jedno miejsce, gwarantujące awans do II ligi. Ostatecznie, po 32 rozegranych kolejkach górą był Górnik Łęczna. W sezonie 2009/2010 Hetman prezentuje się bardzo przeciętnie. Po rozegranych 19 kolejkach zajmuje dopiero 14. pozycję z zaledwie 16 punktami. Grzechem byłoby nie wspomnieć zaś o pucharowych „wyczynach” zamojskiego klubu. W tegorocznej edycji Remes Pucharu Polski po odprawieniu z kwitkiem faworyzowanej Warty Poznań, do Zamościa przyjechał wielokrotny mistrz Polski, Wisła Kraków. Stadion przy ul. Królowej Jadwigi znów tętnił życiem. Olbrzymie zainteresowanie mediów, jeszcze większe kibiców i przede wszystkim – zero presji na gospodarzach, spowodowały, że oglądaliśmy ciekawe widowisko. Ważniejsza od wyniku (0:3) była frekwencja – ponad 7 tysięcy ludzi na trybunach przywróciło choć na kilka godzin atmosferę piłkarskiego święta. Ludzie jak za najlepszych lat zwalniali się z pracy, byle tylko móc dopingować ukochaną drużynę.
Wspomnienia będą żyć w sercach prawdziwych kibiców jeszcze długie lata. Teraz dla zamojskich działaczy najważniejsza jest przyszłość klubu, a ta nie rysuje się najprzyjemniej. Aby zrozumieć obecne problemy Hetmana cofnijmy się do grudnia 2007 roku, kiedy to ze stanowiska prezesa klubu zrezygnował znany w regionie biznesmen Krzysztof Krasucki. Kilka dni później, niejako pod choinkę, został sprowadzony do klubu menedżer zespołu piłkarek ręcznych SPR Safo iCom Lublin (ówczesnych mistrzyń Polski) Gabriel Milczuk. Prezes lubelskiego teamu Andrzej Wilczek wypowiadał się o nim w samych superlatywach, wróżąc Hetmanowi świetlaną przyszłość. Jak się później okazało, ta decyzja była jedną z najgorszych decyzji zarządu w ostatnich latach, gdyż nowy prezes wyprowadził całą księgowość do Lublina, co skutkowało praktycznie zaprzestaniem jej prowadzenia. Samo przeniesienie jednak obniżyło nieco długi, które już w tym czasie obliczano w tysiącach złotych. Warto tu nadmienić, iż ówczesne zadłużenie wynikało z astronomicznych jak na 3. ligę kwot wypłacanych zatrudnionym zawodnikom jeszcze za czasów prezesury Krasuckiego. Przykładem jednej ze skandalicznych umów, idąc za informacjami portalu hetmanzamosc.com, jest umowa podpisana z klubem GKS Bełchatów. Jej przedmiotem był piłkarz Hetmana – Tomasz Margol. Zamojski klub, za rozegranych przez niego 20 spotkań ligowych począwszy od dnia 1 stycznia 2008 roku, miał otrzymać 100 tys. zł. Sęk w tym, iż runda wiosenna liczyła tylko 16 kolejek…
Przykładów zaniedbań i niejasności finansowych jest mnóstwo. Począwszy od nieopłaconych konkraktów piłkarzy, na finansowaniu Hetmana ze środków miejskich kończąc. Apogeum nieszczęść nastąpiło w przerwie zimowej, kiedy to ze względu na fatalną atmosferę i brak jakichkolwiek perspektyw z końcem roku z klubu odeszło siedmiu zawodników z pierwszego składu. Ponadto od końca sierpnia br. KS Hetman Zamość pozostawał bez zarządu i komisji rewizyjnej. Stało się tak na skutek decyzji ostatniego walnego zebrania członków klubu, kiedy to członkowie dotychczasowego zarządu złożyli rezygnację i nie udało się wybrać nowego. 23 września w klubie wprowadzony został kurator Tadeusz Lizut, były piłkarz i prezes Hetmana, który nie spodziewał się aż tak wysokiego zadłużenia, które wstępnie oszacowano na 1 mln 400 tys. złotych. Na horyzoncie pojawił się przez chwilę promyk nadziei – kolejny lokalny inwestor, właściciel III-ligowego Spartakusa Szarowola, Lesław Kapka. Budujący lokalną potęgę sam zaoferował pomoc, deklarując odesłanie do Zamościa trenera oraz ośmiu piłkarzy, a w dalszej perspektywie – przeniesienie całej działalności do Zamościa. Niestety, ta propozycja chyba przerosła zamojskich działaczy, na czele z nowym prezesem Tadeuszem Pizoniem, którzy nie potrafili zapewnić stałego finansowania ewentualnym nowym nabytkom i sprawa spełzła na niczym. Kilka dni temu KS Hetman Zamość doznał kolejnego ciosu – tym razem ze strony PZPN-u, który nie przedłużył licencji na grę w grupie wschodniej II ligi, co teoretycznie może oznaczać konieczność rozwiązania klubu. Teoretycznie, gdyż Hetmanowi przysługuje prawo odwołania się od tej decyzji w przeciągu dwóch tygodni. Widząc jednak zaawansowane opóźnienia w przygotowaniach drużyny, a także stale powiększające się zadłużenie, start Hetmana w rundzie wiosennej wydaje się wysoce zagrożony. W Zamościu jednak nie składają broni i już szykują się do apelacji. Na korzyść Hetmana zadziałała także pogoda, która pokrzyżowała terminarz odwołanej już 20. kolejki.
Sytuacja w zamojskim futbolu jest dramatyczna. Legendarny klub znalazł się na zakręcie. Najbliższe dni zadecydują, czy piękna karta w historii polskiej piłki nożnej zostanie zamknięta przez PZPN. Wyjątkowo jednak w tej sytuacji winić nie należy związku ani tym bardziej obecnych działaczy. Wszystkie problemy to efekt kuriozalnych decyzji pojedynczych osób, którym nikt nie stawił czoła. Największy zaś kłopot stanowi liczebność pierwszego zespołu Hetmana, która wg różnych źródeł wynosi od 6 do 10 piłkarzy. W tej chwili już cała piłkarska Polska kibicuje zamościanom, bo upadek klubu z takimi tradycjami, byłby zdecydowanie ujmą na futbolowym wizerunku kraju.
O sytuacji w Hetmanie będziemy informować na bieżąco.
Cos tu chyba nie gra : Kiedy 14 kwietnia 1934 roku
zakładano w tajemnicy przed niemieckim okupantem
Klub Sportowy Hetman.....
Swietnie ze piszecie o Hetmanie Zamosc ale po takim
wstepie...
WSTYD PANIE REDAKTORZE