Olimpia Grudziądz nie wykorzystała okazji do opuszczenia strefy spadkowej drugoligowej tabeli. Podopieczni trenera Pawlaka polegli 0:1 w starciu z KKS-em Kalisz, który to triumfował po raz ostatni pod koniec marca. Bramkę na wagę kompletu punktów zdobył w drugiej połowie spotkania Hubert Sobol.
Kluczowe rozstrzygnięcia
Olimpia Grudziądz przystępowała do sobotniego pojedynku bezpośrednio po wyjazdowym triumfie w Olsztynie (1:0). Podopieczni trenera Pawlaka pokonali Stomil po samobójczej bramce w doliczonym czasie drugiej połowy. Dla „Dumy Warmii” był to zasadniczo gwóźdź do trumny, pieczętujący degradację. Olimpia złapała z kolei oddech, utrzymując się w walce o zachowanie ligowego bytu.
Goście z Kalisza udali się zaś do Grudziądza z nadzieją na upragnione przełamanie. Niemoc KKS-u ciągnęła się już od końcówki marca i zwycięstwa w starciu z Chojniczanką. Od tej pory kaliszanie przegrali cztery mecze, dwukrotnie dzieląc się ponadto punktami. Słaba postawa drużyny kosztowała trenera Ozgę utratę posady – jego miejsce zajął dotychczasowy asystent Marcin Woźniak.
W obliczu problemów rywali, triumf zagwarantowałby Olimpii opuszczenie strefy spadkowej. KKS walczył z kolei o odbudowanie osuwającej się stopniowo pozycji w czołówce tabeli. Dla obu drużyn stawka sobotniego spotkania była zatem całkiem niebagatelna w kontekście końcowych rozstrzygnięć.
Ostatni mecz domowy w tym sezonie! Bądźcie z nami! 🏟️🔥 pic.twitter.com/tOCqX7ejUR
— Olimpia Grudziądz (@GKSOlimpia) May 18, 2024
Bezbramkowa pierwsza połowa
Początek spotkania stanął pod znakiem wzajemnego „badania się” obydwu drużyn, nie obfitując przy tym w sytuacje bramkowe. Dopiero w 12. minucie gry dośrodkowanie w pole karne gości otrzymał niepilnowany Patryk Czarnowski. Maciej Krakowiak uporał się z główką rywala nie bez problemu, jednakże sędzia liniowy i tak zasygnalizował pozycję spaloną.
W 22. minucie spotkania Krakowiak skutecznie wypiąstkował z kolei dośrodkowanie we własną szesnastkę. Już chwilę później Czarnowski znalazł się o krok od wyprowadzenia Olimpii na prowadzenie – strzał z bliskiej odległości minął jednak bramkę KKS-u. Gospodarze zagrozili również ekipie gości za sprawą strzału Szymona Krocza – futbolówka poszybowała finalnie ponad poprzeczką.
Optyczny napór Olimpii narastał, nie przekładając się jednak na namacalne efekty. W 37. minucie spotkania, tuż przy skraju pola karnego, faulowany był Krocz. Dośrodkowanie z rzutu wolnego zostało ostatecznie wybite przez defensorów KKS-u. Napięcie pod polem karnym przyjezdnych rosło z każdą kolejną minutą.
Po upływie 45 minut gry, tablica wyników wciąż wskazywała bezbramkowy remis. Tuż przed gwizdkiem sędziego do głosu doszli jeszcze kaliszanie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, piłka zmierzała prosto na głowę Adriana Cierpki. Po strzale piłkarza przyjezdnych, piłka nieznacznie minęła jednak bramkę.
Statystyki nie grają
Z początkiem drugiej odsłony spotkania, obraz gry zasadniczo nie uległ zmianie. Walcząca o utrzymanie Olimpia szybko przejęła inicjatywę. Gospodarzom brakowało jednak zdecydowania w polu karnym kaliszan. W 58. minucie gry dośrodkowanie gospodarzy zamykał głową Kacper Cichoń – strzał przeleciał jednak ponad poprzeczką po uprzednim koźle od ziemi.
Goście zatrudnili z kolei golkipera Olimpii za sprawą strzału z dystansu, ten odbił piłkę przed siebie, lecz zbierający ją piłkarz KKS-u znajdował się na spalonym. W 64. minucie spotkania w szesnastce gości padł Kacper Rychert – sędzia pozostał jednak niewzruszony. Już chwilę później defensor KKS-u był zmuszony wybijać piłkę z własnej linii bramkowej, kiedy to Olimpia zwieńczyła dośrodkowanie z rzutu wolnego główką.
Niedługo później w pole karne gości wpadł Patryk Czarnowski – jego strzał został jednak przyblokowany. W 70. minucie spotkania goście popędzili prawym skrzydłem, dośrodkowując piłkę. Pierwsze uderzenie Górski wybronił niemalże odruchowo – golkiper Olimpii nie zdołał już jednak uporać się z dobitką Huberta Sobola. Tym samym to przyjezdni, całkiem nieoczekiwanie, wyszli na prowadzenie.
Dziesięć minut później Sobol przechwycił nadlatującą piłkę, zwolnił kontratak, a następnie przymierzył w kierunku bramki. Golkiper Olimpii nie dał się jednak przechytrzyć. W 87. minucie spotkania groźnie główkował Oskar Sikorski – Maciej Krakowiak wyłapał finalnie nadlatującą piłkę.
W doliczonym czasie gry, w sytuacji sam na sam z Górskim znalazł się Maciej Białczyk. Choć zawodnik przyjezdnych mógł na dobrą sprawę zamknąć sobotni mecz, posłał piłkę prosto w bramkarza. Do końca spotkania nie wydarzyło się już jednak nic nieoczekiwanego, a KKS wywiózł z Grudziądza komplet punktów.
ŻYJEMYYYYYY 🔥
I się nie poddamy do ostatniego gwizdka 🫡#RazemPoZwycięstwo
🔵⚪️🟢 pic.twitter.com/zXETLZbyUH
— KKS Kalisz (@KaliskiKKS) May 18, 2024
Wypuszczona okazja
Olimpia Grudziądz nie wykorzystała zatem nadarzającej się szansy na opuszczenie strefy spadkowej. „Biało-zieloni” tracą do bezpiecznej pozycji dwa oczka, co poważnie komplikuje ich sytuację przed ostatnią kolejką sezonu. Gospodarze mieli zasadniczo swój los we własnych rękach, co jeszcze bardziej mąci zapewne nastroje w szeregach drużyny.
KKS przedłużył z kolei matematyczne szanse na wywalczenie awansu bezpośredniego. W obliczu zadyszki Pogoni Siedlce i nierozegranego meczu Kotwicy Kołobrzeg z Hutnikiem Kraków, sukces wcale nie wydaje się absolutnie nieprawdopodobny. Zwycięstwo w Grudziądzu ugruntowało również pozycję kaliszan w strefie premiowanej grą w barażach, której to widmo opuszczenia wisiało już nad podopiecznymi trenera Woźniaka.
Ścisk w górnej połowie tabeli jest zresztą naprawdę niebagatelny, a potencjalne przetasowania – całkowicie prawdopodobne (i to w różnych konfiguracjach). Przed ostatnią kolejką rozgrywek emocji nie powinno zatem zabraknąć.