Po świetnym początku sezonu wydawało się, że Bayern Monachium Carlo Ancelottiego będzie maszynką nie do zatrzymania. Kilka tygodni temu wkradł się jednak mały kryzys, który zaczął się od porażki z Atletico, a jego dalszy ciąg miał miejsce w meczach z FC Koeln i w ostatni weekend z Eintrachtem. Nie spodobało się to dziennikarzom przyzwyczajonym do hegemonii monachijczyków i raz za razem wykrzykiwali o mistrzu Niemiec krytyczne słowa. Dziś może zrobić się ciszej, ponieważ Bayern Monachium pokonał wysoko PSV i zaprezentował grę, która daje powody do optymizmu.
Zanim skrobniemy małe co nieco o środowej konfrontacji, uzupełnijmy jeszcze ostatnią informacje o krytyce pod adresem podopiecznych Carlo Ancelottiego. Dostało im się również od osób z klubu. Media często przytaczały słowa Karla-Heinza Rummenigge, który po sobotniej rywalizacji na Commerzbank Arena miał powiedzieć: – To, co graliśmy w pierwszej połowie, to nie jest Bayern Monachium.
To, co graliśmy w pierwszej połowie, to nie jest Bayern Monachium Karl-Heinz Rummenigge po meczu z Eintrachtem
Dziś prawdopodobnie nie będzie musiał tego powtarzać, bo Bayern Monachium rozegrał bardzo przyzwoite zawody, choć nie zabrakło w jego grze małych minusików. Skupmy się przede wszystkim na plusach, a tym na pewno będzie dużo lepsze podejście do meczu. Mistrzowie Niemiec zagrali z dużo większym zębem niż w sobotę we Frankfurcie, a dowodem na potwierdzeniem tej tezy może być chęć błyskawicznego odbioru piłki po jej stracie.
Z polskiego punktu widzenia kluczowa była 59. minuta, kiedy Robert Lewandowski dobił sparowaną przez Zoeta piłkę (uderzał Robben). Dla Polaka był to pierwszy gol w klubie od ponad miesiąca. Ostatnie trafienie przypadło na spotkanie pierwszej kolejki z Rostowem. Z kolei w lidze ostatniego gola nasz rodak, który przecież tak kapitalnie spisuje się w reprezentacji, zdobył 9 września w meczu z Schalke. W weekend czas więc na ligowe przełamanie, choć zadanie będzie trudne, ponieważ „Gwiazda Południa” gra z silną Borussią Moenchengladbach (dziś wygrała 2:0 z Celtikiem). A ze „Źrebakami” Bayernowi, a szczególnie Lewandowskiemu, nigdy nie szło łatwo.
Dla Roberta Lewandowskiego gol z PSV był pierwszym w klubie od ponad miesiąca. Ostatnie trafienie przypadło na spotkanie pierwszej kolejki z Rostowem.
Szukając wygranych tego meczu, trzeba zatrzymać się jeszcze na dwóch nazwiskach, choć o wyróżnionych i dobrze dziś sprawujących się powinniśmy napisać jeszcze z kilka stron. Ale weźmy pod lupę dwa nazwiska: Thomas Mueller i Joshua Kimmich. Tego pierwszego dopadł syndrom Roberta Lewandowskiego, ponieważ zaciął się w klubie (choć kryzys Niemca jest jeszcze głębszy, bo do meczu z PSV miał na koncie tylko jednego gola – z Rostowem), a strzelał w reprezentacji. Dziś otworzył wynik meczu i rozegrał bardzo przyzwoitą partię. Duża aktywność, chęć szukania partnerów w polu karnym i aktywna gra z piłką i bez niej powodują, że fani talentu króla strzelców mundialu w RPA, mogą oczekiwać już tylko dobrych dni.
https://www.youtube.com/watch?v=UgBmsRZcvfs
Z kolei Joshua Kimmich nie przestaje zadziwiać (czyt. strzelać). Od wspomnianego wcześniej meczu z Schalke, w którym zdobył debiutanckiego gola w barwach monachijczyków, rozegrał w klubie osiem spotkań i zanotował sześć trafień. Bramki reprezentanta Niemiec nie są jakimś wielkim przypadkiem, ponieważ jest to zawodnik, który umie bardzo inteligentnie łączyć grę bliżej linii obrony z grą ofensywną. W polu karnym nie jest w każdej akcji, ale jeżeli się tam zapędza, są to zwykle wypady bardzo efektywne.
Strzelcy Bayernu w tym sezonie: Lewandowski 9, Kimmich 7, Alonso, Ribery, Robben, Mueller, Vidal – po 2.
— Michał Trela (@MichalTrelaBlog) October 19, 2016
Jak mawia stare przysłowie, jedna jaskółka wiosny nie czyni. Aby na dobre ocenić, czy Bayern Monachium kryzys ma za sobą, trzeba jeszcze poczekać. Mecz z PSV powinien być jednak jasnym sygnałem dla innych, że „Bawarczycy” są groźni dla każdego i ani myślą przestać wygrywać kolejne spotkania.
Bayern Monachium – PSV 4:1 (Mueller 13′, Kimmich 21′, Lewandowski 59′, Robben 84′ – Narsingh 41′)