Przegląd najciekawszych transferów Fortuna 1. Ligi


Kluby zaplecza ruszają na zakupy

19 stycznia 2024 Przegląd najciekawszych transferów Fortuna 1. Ligi
Łukasz Sobala / PressFocus

Co tam panie kolego słychać w Fortuna 1. Lidze? Czy na rynku transferowym wieje nudą tak samo jak w ekstraklasie? A może kluby z większym impetem ruszyły na poszukiwania nowych zawodników? Wygląda przecież na to, że wiosną czeka nas wyrównana walka o bezpośredni awans lub cztery miejsca w barażach. 


Udostępnij na Udostępnij na

A jednak wiele wskazuje, że kluby na razie przyjęły taktykę spokojnego wyczekiwania na lepsze okazje. I trudno chyba się temu dziwić, gdyż mamy tu do czynienia z systemem naczyń połączonych, który dotyczy nie tylko zespołów Fortuna 1. Ligi, ale też ekstraklasy. 

Bez pośpiechu

Po kolei, kluby z najwyższej klasy rozgrywkowej także nie chcą się spieszyć z wydatkami. Dla wielu z nich zimowe okno transferowe bardzo często nabiera rozpędu dopiero w samej końcówce. To właśnie wtedy pojawiają się najlepsze okazje – mowa tu głównie o zawodnikach, którzy nie zdołali znaleźć angażu w lepszych zespołach, lecz wciąż wydają się wystarczająco dobrzy na ekstraklasę. Fakt, trochę przypomina to zjadanie okruszków. Realia na dziś są jednak takie, że tylko kilka klubów w Polsce może zaoferować naprawdę atrakcyjne warunki i jawić się jako potencjalne miejsce drugiego czy trzeciego wyboru. Reszta musi czekać na wyprzedaże. 

I tutaj dochodzimy do kolejnej części piramidy. Gdy już część zespołów ekstraklasy dokona przeglądu i uzupełni kadrę, w następnym kroku może zdecydować, którzy zawodnicy nie są wystarczająco potrzebni i mogą odejść. To właśnie w ich gronie pojawiają się naturalne kandydatury do wzmocnienia klubów zaplecza, definitywnie lub na zasadzie wypożyczenia. Dodatkowo na „talerzyku” wciąż można odnaleźć kilka kolejnych okruszków, z których część może być dość zjadliwa. 

Reasumując, w chwili obecnej kluby zaplecza patrzą na drużyny ekstraklasy, które z kolei obserwują, co serwuje rynek. Ale czy to oznacza, że w 1. lidze zupełnie nic się nie dzieje? Niekoniecznie! W ciągu ostatnich dwóch tygodni przeprowadzono niemało ruchów bezgotówkowych, spośród których na kilka warto zwrócić uwagę. Kto w ostatnim czasie zmienił otoczenie i postanowił sprawdzić pierwszoligowy „styl życia”? 

Paweł Stolarski (Pogoń Szczecin -> Motor Lublin) 

Z pewnością nie tak wyobrażał sobie ostatnie lata kariery nowy zawodnik zespołu z Lubelszczyzny. Jeszcze kilka sezonów temu prawego obrońcę uważano za jednego z bardziej perspektywicznych graczy swojego pokolenia. Nie zdołała go zatrzymać Wisła Kraków, która już traciła swój blask i reputację atrakcyjnego miejsca do rozwoju kariery. Za taki klub środowisko piłkarza uznało Lechię Gdańsk, w której jednak nie udało się osiągnąć sportowych sukcesów. Te dostarczyć miał kolejny krok w postaci występów w Legii Warszawa. 

I rzeczywiście, w ciągu trzech lat Stolarski dwukrotnie sięgnął po tytuł mistrzowski, więc na papierze cel osiągnął. Z drugiej strony nie udało mu się wskoczyć na tak wysoki poziom, by zasłużyć na zainteresowanie i transfer do klubu zagranicznego. Obrońcy nie udało się przebić pewnego sufitu, udowodnił to też kolejny etap jego kariery w Szczecinie. Z każdym kolejnym miesiącem jego rola ulegała stopniowej marginalizacji, a ostatni rok przypieczętowały długo trwające problemy z ustabilizowaniem formy. 

O jego transferze do Lublina mówiło się już zresztą latem, lecz wtedy jeszcze nie podjęto konkretnych działań w tym kierunku. Po zakończeniu rundy jesiennej uznano, że lepiej jeśli zawodnik po prostu otrzyma wolną rękę w poszukiwaniu klubu. Zespół Goncalo Feio był naturalnym wyborem. Po pierwsze, Stolarski z Feio miał się już znać od dłuższego czasu. Po drugie zaś, nie mniej ważna będzie obecność w sztabie jego brata – Mateusz Stolarski pełni bowiem funkcję asystenta Portugalczyka. 

Być może przenosiny na Lubelszczyznę okażą się dla obrońcy szansą na odbicie się i powrót do elity. Wbrew pozorom Stolarski dopiero teraz wchodzi w wiek idealny dla piłkarza, ma 27 lat i jeszcze sporo grania przed sobą. Jeśli Goncalo Feio zdoła do niego dotrzeć i wydobyć potencjał, Motor może zyskać naprawdę solidnego bocznego obrońcę o ofensywnych zapędach. 

Kamil Kruk (Zagłębie Lubin -> Motor Lublin) 

Ale lista nowych nazwisk w drużynie z Lublina nie kończy się tylko na byłym piłkarzu Pogoni. Szeregi zespołu uzupełnił Kamil Kruk, który ponownie nie zdołał się przebić do składu Zagłębia Lubin. Z drugiej strony sezon wcześniej 23-letni środkowy obrońca otrzymał sporo szans na regularne występy w Stali Mielec, która wypożyczyła go na cały rok. Może nie należał do kluczowych postaci drużyny, lecz został obdarzony pewnym kredytem zaufania i otrzymywał szanse od ówczesnego sztabu szkoleniowego. Możliwe, że przy dobrych wiatrach na dłużej zbuduje swoją pozycję w Lublinie. 

Tornike Gaprindashvili (Zagłębie Lubin -> Arka Gdynia) 

Do zespołu ekstraklasy na poszukiwania udali się również działacze lidera Fortuna 1. Ligi. Nikt na Pomorzu po rundzie jesiennej nie ma wątpliwości, że drużyna żółto-niebieskich wiosną spróbuje powalczyć o pełną pulę. I wygląda na to, że ma kilka argumentów po swojej stronie, w tym np. szkoleniowca Wojciecha Łobodzińskiego, który zbudował swoją pozycję na przestrzeni ostatnich miesięcy. Przede wszystkim przetrwał kryzys i wyszedł z niego zwycięsko. Przypomnijmy przecież, że na początku sezonu Arka nie potrafiła ustabilizować formy, a pod koniec wakacji poniosła sromotną klęskę w Krakowie z Wisłą (1:5). Jak się później okazało, to właśnie arkowcy wyszli z kryzysu obronną ręką, w klubie wytrzymano ciśnienie, a trener na tyle ogarnął zespół, by usadowić go na fotelu lidera.

Przed wiosną 2024 zespół musi jednak uporać się z kilkoma wyzwaniami. Jednym z nich jest chociażby słaba skuteczność, którą drużyna notowała w trakcie rundy, tylko 28 goli strzelonych to nie jest szczególnie imponujący dorobek. Ekipie wielokrotnie brakowało również wsparcia ofensywnego z ławki, odpowiednich piłkarzy, którzy mogliby stanowić wartość dodaną do drużyny. I właśnie Tornike Gaprindashvili ma poszerzyć zakres możliwości drużyny. Z drugiej strony znaków zapytania nie brakuje, w poprzednim sezonie Gruzin zaliczył tylko dwa gole, co jak na skrzydłowego wygląda miernie. Zeszła jesień wyglądała zaś jeszcze gorzej. W ekstraklasie pomocnik zaliczył tylko…78 minut. Mało? A co powiedzieć na to, że w wyjściowym składzie wystąpił tylko raz… i został zdjęty przed przerwą?

 

Kto wie, być może to wypożyczenie okaże się strzałem w dziesiątkę. Do klubu na zasadzie wypożyczenia dołączył również 20-letni Hubert Turski, który nie zdołał wywalczyć sobie pozycji w Pogoni Szczecin. I tu też na starcie zapala się lampka bezpieczeństwa, gdyż ostatnio u „Portowców” nie narzekano na nadmiar młodzieżowców. Mimo to nikt Turskiego szczególnie nie zatrzymywał. 

Wydaje się, że Arka będzie musiał poszukać transferów jeszcze gdzie indziej.

Marcus Hanglind-Sangre (Orgryte -> Wisła Płock)

Pora przejść do transferów z rynku zewnętrznego. Na jeden z nich zdecydowała się Wisła Płock. Drużyna z Mazowsza – wiele na to wskazuje – może być zimą dość aktywna na rynku. Po jesiennej wymianie na ławce nowy szkoleniowiec Dariusz Żuraw chciałby mieć wiosną do dyspozycji zespół już nieco bardziej zbudowany pod siebie. Strata do czołówki nie jest również na tyle duża, by zespół mógł zrezygnować z powrotu do ekstraklasy. W tym roku budżet klubu uwzględnia jeszcze pewne kwestie sponsorskie, każdy kolejny sezon na zapleczu może jednak działać na niekorzyść. 

Dyrektor sportowy Dariusz Sztylka dokonał już kilku wstępnych ruchów. Do Płocka na wypożyczenie z ŁKS-u udał się pomocnik Mieszko Lorenc, z Lecha Poznań udało się zaś wyciągnąć młodzieżowca, Oskara Tomczyka. Ale to właśnie trzeci transfer – ten zagraniczny – wygląda na papierze całkiem ciekawie. Mowa tutaj o szwedzkim obrońcy sprowadzonym z drugoligowego Orgryte. Marcus Haglind-Sangré to w opinii Dariusza Sztylki uniwersalny stoper, który może w razie konieczności uzupełnić bok obrony. Jego atutami mają być solidność, zdrowie i cechy wolicjonalne. W ciągu ostatnich sezonów Szwed regularnie występował we wszystkich swoich zespołach, a także miał pełnić rolę kapitana, być może w Płocku liczą więc na wzmocnienie mentalności szatni. Co ciekawe, w przeszłości Haglind-Sangré regularnie występował w młodzieżowych reprezentacjach, kończąc na poziomie U-19.

Wisła Płock zdecydowała się na interesujący, skandynawski kierunek, który od paru lat w Polsce zyskuje na popularności. Sam Dariusz Żuraw miał już do czynienia z przedstawicielami tego kręgu piłkarskiego i kulturowego, będąc trenerem Lecha Poznań. Teoretycznie ten ruch może mieć zatem ręce i nogi. Rzeczywistość zweryfikuje. 

Marten Kuusk (Ujpest -> GKS Katowice)

Zawodnika z reprezentacyjną przeszłością sprowadzono także do Katowic. W tym przypadku mowa o 27-letnim Estończyku, Martenie Kuusku, który ostatnie lata spędził głównie na wypożyczeniu we Florze Tallin. Jego macierzystym klubem pozostawał jednak węgierski Ujpest, w którym zawodnik nie znalazł miejsca w składzie. 

Środkowy obrońca ma dość bogate CV, jeśli spojrzymy na nie z estońskiej perspektywy. Czterokrotnie zdobywał mistrzostwo kraju, dorzucił do tego kilka krajowych trofeów i 29 razy występował w składzie reprezentacji. Ma też doświadczenie w europejskich pucharach, w sezonie 2021/2022 Flora Tallin dotarła do fazy grupowej Ligi Konferencji, tam zaś Kuusk wystąpił we wszystkich meczach przez pełne 90 minut. 

Na papierze trudno przypuszczać, by „Gieksa” sprowadziła do klubu drugiego Konstantina Vassiljeva. Nowym „Cesarzem Estonii” 27-letni zawodnik pewnie nie zostanie, ale może być godnym przedstawicielem defensywy, który doprowadzi do jej poprawy i większej solidności. A to już może być całkiem sporo. 

Xabi Auzmendi (Żalgiris Kowno -> Polonia Warszawa)

Nie ma okienka transferowego w Polsce bez Hiszpanów, prawda? Tym razem jednak to nie Wisła Kraków, lecz Polonia Warszawa zdecydowała się na sprowadzenie przedstawiciela tego kraju. I co ciekawe – wcale nie musiała szukać go na południu, lecz po sąsiedzku. Sprowadzony do stolicy Xabi Auzmendi ostatnie lata spędził na Litwie, z powodzeniem reprezentując barwy takich zespołów jak FK Suduva czy Żalgiris Kowno. 

Liga litewska to nie jest oczywisty kierunek dla polskich klubów, mówimy tu raczej o rozgrywkach na znacznie niższym poziomie niż ekstraklasa. Przypomnijmy jednak historię Saida Hamulicia, który to właśnie z Litwy postanowił przenieść się do Stali Mielec. Przyszłość pokazała zaś, że dla klubu z Podkarpacia był to ruch zdecydowanie na plus. 

I właśnie takie nieoczywiste decyzje mogą czasem okazać się skuteczne. Co więcej, Polonia Warszawa nie sprowadza całkowitego kota w worku. Auzmendi to wychowanek Realu Sociedad, który nie zdołał się jednak przebić w Hiszpanii, nawet na poziomie Segunda Division B. Z drugiej strony u naszych północnych sąsiadów pokazał, że nie jest graczem przypadkowym. Reprezentując barwy FK Suduva, hiszpański pomocnik przez trzy sezony stanowił o sile ofensywnej drużyny. W 108 rozegranych spotkaniach strzelił on 23 bramki i zaliczył 26 asyst na poziomie tamtejszej ekstraklasy. Pomógł również drużynie w zdobyciu Superpucharu Litwy w 2022 roku. Ostatni rok spędził zaś w drużynie Żalgirisu i również regularnie wybiegał na boisko, dodając do tego liczby w postaci goli i asyst. 

Auzmendi to zawodnik mobilny, który może występować na różnych pozycjach w drugiej linii. W Polonii mają nadzieję, że udało się sprowadzić do zespołu piłkarza, który poszerzy wachlarz możliwości ofensywnych. W wywiadzie udzielonym oficjalnej stronie klubu Hiszpan przekazał, że najbardziej lubi występować na pozycji klasycznej „dziesiątki”. Jeśli tylko zdoła powtórzyć swoją skuteczność na zapleczu ekstraklasy, Polonia ze spokojem będzie mogła powalczyć o utrzymanie się w lidze. Kto wie, może dobrymi występami 26-latek zwróci na siebie uwagę klubów z ekstraklasy? 

Co poza Hiszpanem? Drużyna Rafała Smalca tej zimy postawiła również na wypożyczenia młodzieżowców. Na pozycję bramkarza sprowadzano Krzysztofa Bąkowskiego z Lecha Poznań, do ekipy dołączył również pomocnik Antoni Grzelczak (MKS Polonia). Biorąc pod uwagę niepewną sytuacę w tabeli, można się spodziewać kolejnych ruchów do stolicy. 

Julius Ertlthaler (WSG Tirol -> GKS Tychy)

W momencie pisania tego tekstu do grona ciekawych ruchów transferowych dołączył transfer dokonany przez wicelidera tabeli. Wygląda na to, że GKS Tychy wysyła mocny sygnał o swoich aspiracjach wiosną. Do drużyny dołączył Austriak Julius Ertlthaler, który jeszcze jesienią występował na boiskach austriackiej Bundesligi. I na papierze wygląda na naprawdę poważnego gracza. W dotychczasowej karierze 26-letni pomocnik zdołał już zebrać grubo ponad 100 występów w najwyższej klasie rozgrywkowej swojego kraju. To klasyczny ofensywny środkowy pomocnik, który ma pełnić główną rolę za plecami napastników – w WSG Tirol był odpowiedzialny za kreowanie wielu sytuacji podbramkowych i miał bardzo dobre statystyki podań w pole karne. 

Zespół trenera Dariusza Banasika nie ukrywał przed zimą, że szuka piłkarza właśnie o takim profilu, który wzmocni ofensywę zespołu – w klubie zdano sobie sprawę, że awans do ekstraklasy już w tym sezonie jest jak najbardziej realny. Szkoleniowiec przychodził do klubu z Górnego Śląska, by spokojnie tworzyć interesujący projekt pod wodzą nowych właścicieli.

Okazuje się, że wydarzenia w Tychach przyspieszyły i dzisiaj już wielu coraz głośniej wspomina o awansie do ekstraklasy. Julius Ertlthaler to z pewnością nie jest ostatni sygnał, który zostanie wysłany przez klub. 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze