Prosto z murawy: Piłkarz nie robot


Kluby, jak i kibice czasami zapominają o ważnej sprawie. Piłkarze to też ludzie. Każdy ma ambicje. Tak też było z Darvydasem Sernasem, po którego w ostatnich chwilach otwartego okna transferowego zgłosił się angielski Blackpool FC. Widzew Łódź zablokował ten transfer, ale czy coś zyskał? Raczej nie. Natomiast stracić może bardzo wiele.


Udostępnij na Udostępnij na

Dla najlepszego piłkarza Litwy przejście do zespołu z Premier League byłoby wielkim awansem sportowym. Niestety. Widzew odrzucił ofertę, choć negocjowano ponoć trzy dni.

Szczerze powiedziawszy, nie rozumiem tej decyzji. Nie wiem, dlaczego klub tak postąpił. Mam żal do władz Widzewa i chyba nie ma w tym nic dziwnego. Przecież w Anglii mógłbym grać na wielkich stadionach, przeciwko Arsenalowi, Chelsea czy Manchesterowi. To była moja życiowa szansa – opowiada napastnik.

Co ważne, gracz zachował się profesjonalnie i nie rozmawiał z władzami angielskiego klubu na temat kontraktu indywidualnego. Oczekiwał, iż działacze dojdą do porozumienia i uda mu się spełnić swoje zawodowe marzenia.

Litwin niemalże na pewno pozostanie zatem w Łodzi. Słowo „pozostanie” wydaje się kluczowe, gdyż czy Sernas będzie potrafił skupić się na grze? Wątpliwe. Przez cały miesiąc trwały różne perypetie transferowe z nim w roli głównej. Teraz wszystko zależy od jego psychiki.

Jeżeli cała sytuacja, szczególnie po ofercie z Blackpool FC, wpłynęła na niego tak jak wygląda to z jego wypowiedzi, to można powiedzieć z czystym sumieniem, że istnieje taka możliwość, iż Widzew stracił nie tylko szansę zarobienia pieniędzy, ale także piłkarza. A pensję trzeba będzie płacić dalej.

Autor: Polski Związek Piłkarzy / http://www.pzp.info.pl

Najnowsze