Prawdziwe Gran Derbi. Sevilla pokonała Betis


112. derby Sevilli zakończyły się wynikiem 3:2. Nie brakowało składnych akcji i przepięknych goli

13 kwietnia 2019 Prawdziwe Gran Derbi. Sevilla pokonała Betis

Jedyne GRAN DERBI w Hiszpanii to mecze pomiędzy Sevillą a Realem Betis. Derby te to jedne z najbardziej znanych derbów w Europie, które przyciągają uwagę nie tylko hiszpańskich kibiców. W 112. spotkaniu lepsi okazali się „Sevillistas”.


Udostępnij na Udostępnij na

W Polsce jednak nie brakuje ludzi, którzy terminem „Gran Derbi” określają mecze Realu Madryt z Barceloną. Jest to błąd! Nazwa ta zarezerwowana jest wyłącznie dla derbów Sevilli. Do tej pory 50 razy wygrała Sevilla, 35 Betis, a 26-krotnie mecz kończył się remisem. Ostatni remis w La Liga na Ramon Sanchez Pizjuan miał miejsce w 2003 roku. Ta zła passa dla „Verdiblancos” została przedłużona.

Ciekawostką jest również fakt, że Betis nie potrafi wygrać dwóch spotkań ligowych z odwiecznym rywalem w jednych rozgrywkach od sezonu 1994/1995 roku. Jak już wiemy, i tym razem nie udało się przełamać. Podopieczni Quique Setiena muszą czekać do przyszłego sezonu.

Przebieg meczu

Początek tego spotkania rozpoczął się obiecująco. Goście byli groźniejsi i już od pierwszych minut mogli objąć prowadzenie. Później do głosu doszli gospodarze, czego efektem był gol Munira. Wynik 1:0 utrzymał się do końca pierwszej, mocno średniej, a nawet słabej, połowy.

Druga połowa jednak wynagrodziła wszystkim widzom stracone pierwsze 45 minut. Oba zespoły się otworzyły, co spowodowało, że worek z bramkami momentalnie się rozwiązał. W sumie padły cztery gole. Dwa naprawdę przepięknej urody!

Fenomenalne uderzenia

Najpierw w 64. minucie do siatki trafił Franco Vazquez. Argentyńczyk ustalił wtedy wynik na 3:1 i proszę nam wierzyć, był to gol, który śmiało może konkurować do miana bramki kolejki. Strzał poszybował w samo okienko. Niestety, przeszukując wszelkie zakamarki internetu, nie mogliśmy nigdzie znaleźć tego uderzenia.

W drugiej połowie na placu gry pojawił się Cristian Tello. Hiszpan zmienił Sidneia i już po pięciu minutach wpisał się na listę strzelców. W 82. minucie podszedł do stojącej piłki i uderzył tuż nad murem. Czeski bramkarz Sevilli – Vaclik – nawet nie drgnął. Kompletnie nie spodziewał się takiego strzału.

Znaleźliśmy tylko zdjęcia.

Pablo „Double-double” Sarabia

26-letni Hiszpan rozgrywa życiowy sezon. Po raz kolejny był najlepszym zawodnikiem spotkania. Najpierw zaliczył wspaniałą asystę przy pierwszym golu Munira, a później sam z najbliższej odległości wpakował piłkę do bramki Betisu.

„Sevillistas” wyprowadzili zabójczą kontrę. Sarabia uciekł Carvalho, który przy tej akcji wyglądał niczym zagubione dziecko we mgle. Portugalczyk zgubił Hiszpana i pozwolił zdobyć mu 12. bramkę w tym sezonie w rozgrywkach La Liga.

Piłkarz, który pierwsze piłkarskie szlify zbierał w szkółce Realu Madryt, ma na swoim koncie tzw. double-double, czyli ma dwucyfrową liczbę asyst i goli. Jest drugim zawodnikiem w Primera Division, któremu udało się to osiągnąć. Pierwszym był król Katalonii – Leo Messi.

Przeciwieństwem dobrze grającego Sarabi był Jese, czyli inny ekspiłkarz „Królewskich”. Hiszpan irytował swoją nieskutecznością i nieporadnością. W pierwszej minucie drugiego kwadransa otrzymał dar od losu. Vaclik wybrał się na grzyby,  Jese go minął i zamiast to wykorzystać, to tak długo układał sobie piłkę, aż obrońcy zdążyli wrócić. A sam strzał był po prostu… hmm… beznadziejny. Później, w drugiej już połowie, zmarnował setkę.

Kto wie, jak by się potoczyły losy tego spotkania, gdyby Jese wykorzystał swoje okazje. Być może „Verdiblancos” świętowaliby właśnie drugą wygraną w jednym sezonie ligowym od 1995 roku.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze