Życie bardzo często weryfikuje nasze plany czy założenia. Nie inaczej jest z mistrzostwami Europy we Francji, które przyniosły jak do tej pory sporo miłych zaskoczeń. Choćby w przypadku piłkarzy i ich dyspozycji na francuskim turnieju. Kto okazał się jak na razie największym pozytywnym zaskoczeniem Euro 2016? Sprawdzamy.
Michał Pazdan (Polska)
Zestawienie otwiera, a jakże, nasz reprezentacyjny obrońca Michał Pazdan. Ileż wątpliwości było, kto i z jakim skutkiem zagra u boku Kamila Glika na środku formacji obronnej naszej drużyny. Stoper Legii pod koniec sezonu ligowego zaliczał wiele mocno przeciętnych meczów, stąd w rozdygotane serduszka polskich kibiców wkradł się niepokój o jego dyspozycję na Euro. Jednak pan Michał czekał ze szczytem formy właśnie na francuski turniej i okazało się, że jest niczym linia Maginota – nie do przejścia. Rywale, chcąc przedostać się pod naszą bramkę, musieli szukać innego sektora boiska, ponieważ przez „Piranię” zwyczajnie się nie dało.
Może w spotkaniu z Ukrainą nie zagrał wybitnie, bo cała drużyna nie błyszczała, ale w dwóch poprzednich meczach był światową klasą. To, że potrafi świetnie się ustawiać i czytać grę, wiemy już od dawna, natomiast nikt nie spodziewał się znakomitego wyprowadzania piłki przez stopera Legii. Blisko 90% skuteczności podań robi wrażenie, a warto zauważyć, że większość zagrań nie należała do tych z gatunku na alibi. Oby tak dalej!
Andres Iniesta (Hiszpania)
Jakże bardzo mylili się wszyscy eksperci, którzy przed turniejem mówili, że „Iniesta się skończył”, że to już nie jest piłkarz tej klasy. A zawodnik Barcelony występami na Euro tylko zaśmiał się wszystkim w twarz. Prawdziwy mózg drużyny del Bosque w każdej akcji musiał mieć piłkę przy nodze przynajmniej kilkukrotnie. Wizytówką Hiszpana może być występ przeciwko Turcji, ale to tylko epizod wspaniałego spektaklu, jaki serwuje wszystkim obserwatorom pomocnik Barcelony na tegorocznym Euro.
https://twitter.com/BarcaStat/status/743921530606780416
Po fazie grupowej jesteśmy pewni jednego. Andres Iniesta jest jak papier Regina – nigdy się nie kończy. A już na pewno nie na tegorocznych mistrzostwach Europy. Mimo porażki w ostatnim meczu przeciwko Chorwacji jego wizjonerskie zagrania mogą poprowadzić Hiszpanię do obrony tytułu, choć droga do tego jest daleka i zasypana rywalami z najwyższej półki.
Dimitri Payet (Francja)
Niektórzy mogą być zdziwieni, że do naszego zestawienia wciągnięty został pomocnik reprezentacji Francji. Ale tak, Dimitri Payet jest sporym zaskoczeniem tegorocznego turnieju. A to dlatego, że oczy wszystkich były zwrócone na Pogbę czy Griezmanna, a skrzydłowy West Hamu miał im tylko asystować. Rzeczywistość okazała się jednak zgoła odmienna i to ta dwójka jest uzupełnieniem Payeta. Uzupełnieniem, i to też niezbyt potrzebnym, bo Francuz na Euro w swojej ojczyźnie prezentuje wyborną dyspozycję i ciągnie za sobą całą drużynę Didiera Deschampsa.
Liczby Payet ma takie jak Cristiano Ronaldo (dwie bramki i asysta), ale jakże odmienny jest odbiór jego gry. Patrząc na tego zawodnika, widzi się specjalistę najwyższych lotów. Drybling, celność podań i szybkość… Na mistrzostwa Europy piłkarz przygotował formę z innej planety. Czy zabierze na nią pozostałych kolegów z drużyny? Jeśli tak i Pogba czy Griezmann także będą zdobywać bramki urody tej Payeta z Rumunią, Euro wejdzie na dużo wyższy poziom.
Payet's goal for France vs Romaniahttps://t.co/yZkQcELUdV
— West Ham Stats (@WestHamStats) June 14, 2016
Ashley Williams (Walia)
Pewnie większość się zdziwi. „Ale jak to? Williams? Kto to w ogóle jest?”. Cała drużyna Walii jest jednym z największych zaskoczeń Euro, jednak postanowiliśmy wyróżnić jej kapitana – Ashleya Williamsa. W zespole są przecież Bale, Ramsey czy Allen, więc dlaczego właśnie on? Ponieważ na tę trójkę liczył każdy fan walijskiej ekipy i rzeczywiście nie zawiodła, ale to stoper Swansea dyrygował kolegami z drużyny.
Ktoś może zarzucić, że Walia poza meczem z Rosją, kiedy zdominowała rywali, traciła po bramce w dwóch pozostałych spotkaniach. Ale nie wiadomo, ile goli zdobyliby przeciwnicy, gdyby nie Williams. Świetne ustawianie się, wyprowadzanie piłki pod pressingiem… to wszystko kapitan reprezentacji ma. Dodatkowym atutem czarnoskórego zawodnika jest umiejętna gra przy przeciwniku, którą widać w liczbie fauli Williamsa. Zaliczył ich zaledwie trzy we wszystkich meczach, a grał przeciwko niezwykle szybkim Słowakom czy Anglikom.
Mimo wpadki w meczu z Anglią to właśnie dzięki klubowemu koledze Łukasza Fabiańskiego podopieczni Chrisa Colemana byli w stanie tak skutecznie się bronić, a w rezultacie osiągać świetne wyniki, które pozwoliły im wygrać zmagania w swojej grupie. Prawdziwy lider mentalny zespołu.
Tamas Kadar (Węgry)
Skoro Williams był zaskoczeniem, to jak nazwać obecność w zestawieniu Kadara? Kontrowersja? Niekoniecznie, ponieważ cała ekipa Węgier prezentuje się na Euro zaskakująco dobrze. Madziarzy wyszli z nie najłatwiejszej grupy F, gdzie rywalizowali z Portugalią, Islandią i Austrią. Obecnie pozwolili zapomnieć rodakom o Puskasie i „złotej jedenastce” i piszą własną, nową historię.
Bardzo solidnie w obronie, ciekawie i kreatywnie w ataku… umiejętności zupełnie nie z ekstraklasy.
A jednym z głównych pisarzy tej historii jest właśnie znany z ekstraklasowych boisk Tamas Kadar. Obrońca Lecha Poznań prezentuje się na francuskiej imprezie wyśmienicie i to jemu w głównej mierze koledzy zawdzięczają sukces. Bardzo solidnie w obronie, ciekawie i kreatywnie w ataku… umiejętności zupełnie nie z ekstraklasy. W ostatnim meczu w grupie, gdy Madziarzy byli pewni awansu, trener Storck dał piłkarzowi wolne. To tylko pokazuje, jak istotną figurą w talii selekcjonera naszych „bratanków” jest Tamas Kadar. Polską ligę na Euro reprezentuje kilku węgierskich piłkarzy i możemy być dumni z tak pokaźnej i solidnej ekipy swojaków na turnieju takiej rangi.
***
Wymieniona wyżej piątka to tylko niektórzy zawodnicy, którzy swoją postawą miło zaskoczyli obserwatorów. Na całym Euro jest więcej wyróżniających się piłkarzy. Jednak prawdziwą wartość wszyscy będą mieli okazję zaprezentować w fazie pucharowej mistrzostw, która przed nami. Tutaj już nie ma słabych drużyn, jak mawia klasyk. Nie ma też marginesu błędu i tylko prawdziwa jakość zagwarantuje przedłużenie danej drużynie pobytu we Francji.